Witam, cztery lata po śmierci taty i mi sie coś przyplątało.W poniedziałek idę do lekarza zbadać sprawe.Od jakiś dwóch miesięcy mam problem z językiem.Myślałem, że to może być grzybica od cukrzycy którą złapałem rok po śmierci taty(typ 1, na insulinie), miałem małe problemy ze stabilizacją cukru ale już jest ok.Jednak to trwa już długo, dwa miesiące a wyraźne rozsiane białe ogniska na lewej stronie języka nie ustępują.Dodatkowo porobiły się wżery, a w tym czasie miałem kilka razy powiększone węzły chłonne na szyji + kilka razy jakiś dziwny niedowład po lewej stronie twarzy...
Jestem idiotą, że przed dwa miesiące nic z tym nie robiłem. Nie wiem z czego to może być, mam 33lata, nie palę papierosów, wypije okazyjnie. Bo dokładnym researchu internetu zdecydowałem, że w końcu pójde do lekarza.Mam tylko nadzieje, że nie będzie sie bawił w jakieś leki przeciwgrzybiczne tylko odrazu da skierowanie na biopsje.Trzymajcię kciuki by nie było to nic poważnego