violinista, gdybym wiedziała że spotka mnie w życiu coś tak okropnego, poszłabym na onkologie, ale kto wie czy to by coś dało... wiem jedno, nigdy nie dałabym taty na chemioterapię.. bo w jego przypadku był to największy błąd jaki w życiu popełniliśmy... chemia wcale nie pomaga, wręcz ona doprowadziła tatę do tego stanu...
ale kto to mógł wiedzieć, lekarka która leczyła tatę liczyła tylko na kolejnego klienta, nie człowieka z śmiertelna choroba :(
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
Monika jesteś po prostu najlepszym co mogło się zdarzyć Twoim rodzicom w tej sytuacji. Mój mąż kiedy dowiedział się że moja mama ma raka i zobaczył jak o nią z siostrą walczymy, powiedział, że dopiero teraz widać jak bezcennym darem są dzieci, i że to jest sens życia. Dzieci. I tak jest u Ciebie - rzeczywistość jet okrutna, a ty zdałaś egzamin bez względu na wszystko. I na pewno wiesz więcej od niejednej pięlgniarki tak jak napisałaś. Trzymaj się kochana - nic więcej nie umiem napisać. Przytulam mocno, też jestem wprawdzie 30 -letnią córką. Też nie jestem na to gotowa. Nikt z nas nie jest. Życie nie jest sprawiedliwe. Ale Ty robisz wszystko co możesz.
monisia8585, mnie też chodzą po głowie takie myśli, że wybrałam zły kierunek studiów... jestem właśnie w trakcie pisania kolejnej pracy naukowej i co chwilę uświadamiam sobie jak mało wiem na wybrany temat w porównaniu do raka trzustki.
Mój Tatuś zdążył dostać jedną chemię, chociaż zupełnie się do tego nie nadawał i właściwie uważam, że był to błąd w sztuce lekarskiej - nie walczę, bo nawet gdyby jej nie dostał pewnie niewiele w naszej historii by się zmieniło.
To straszne, że tak często zamiast LEKARZY spotykamy jedynie ludzi pracujących na tym stanowisku.
_________________ Tatulek ur. 23.07.1945 - zm. 29.01.2012 godz.22.56 [*] Przegraliśmy batalię...
Zrobiłaś już wszystko co można było, by ulżyć Tatusiowi!
On Ciebie kocha najmocniej na świecie, dlatego tak cieżko jest mu się z Tobą pożegnać na zawsze.
Pamiętaj, że będzie się cały czas Tobą (Wami) opiekował. Ja w to głęboko wierzę!
I pomimo, że moja Mama zmarła tak niedawno, codziennie to widzę!
Jest ze mną, kocha mnie - wiem to.
Ciągle nie wierzę i nie mogę się z tym pogodzić, że jej nie ma.. Leżę teraz na łóżku, na którym ona leżała całe 3 tygodnie po powrocie ze szpitala. Tutaj spędziła ostatnie chwile swojego krótkiego życia, tutaj umierała..
Na zawsze będzie w moim serduszku i pomimo, że tak jak Ty, mam dopiero 28 lat - nie byłam na to gotowa..
Na pewno łątwiej byłoby, gdybyśmy miały lat 60, a nasi Rodzice po 85.. Ale tak nie jest niestety.. To jest okropne!
Codziennie myślę, że moja Mama mogła jeszcze żyć 30 lat!! 30!!
Albo chociaż 10.. 5..
Niestety.. Zmarła zostawiając mnie tylko z córeczką. Nie mam Taty, Mamy ani najkochańszej Babci, która z nami mieszkała od zawsze..
Ale mam córeczkę! Mam dla kogo żyć!
I Ty również masz!
Przed Tobą całe życie. Zobaczysz, że Tatuś będzie przy Tobie cały czas.
Ja w to wierzę i wiem, że tak będzie.
Przytulam Cię bardzo, bardzo mocno! Dla Twojego Tatusia jesteś najwspanialszą osobą na świecie i zawsze będzie przy Tobie! Pamiętaj! Niczego nie mogłaś zrobić lepiej!
_________________ Mamuś nie odchodź!! Tak bardzo Cię kocham..
elwirka84, mój tatuś nie zobaczy mnie juz na ślubnym kobiercu :( nie poprowadzi mnie pod ramię jak prowadził moje siostry :(
nie zobaczy wnuka/wnuczki :( Na wszystko już za późno :(
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
Moniś, zobaczy tylko z innego miejsca i będzie przy Tobie... Ja też w to wierzę. Pocieszające jest to, że każdy kiedyś musi umrzeć - i ja i Ty też. Dla jednych czas nadchodzi szybciej, ale nie jesteś sama. Więcej takich nieszczęśników. Umierają dzieci, całe rodziny giną w wypadkach. jak patrzę na to choróbsko to jedna dobra rzecz z niej wynika: mega scala rodzinę z chorym, pozwala mówić rzeczy których nie zawsze miało sie odwagę mówić. Zbliża. Straszne jest jednak to że patrzymy na tą śmierć, z tego punktu widzenia powiedziałam ostatnio że wolałabym chyba odejście bliskiej osoby w wypadku - ale czy wtedy nie chciałabym jej powiedzieć rzeczy które mogę powiedzieć w przypadku choroby? nie wiem. Na pewno moje relacje z mamą, siostrą, itd. są teraz na innej płaszczyźnie. i to jest jedyny dodatni punkcik w tym nieszczęściu....
Monisia,
na śmierć nigdy nikt nie jest gotowy, obojętne czy ma się lat 25 czy 50. Kiedy umierał na raka mój ojciec miałam 27 lat, kiedy umierała Mama mam 2 x wiecej, ale to nie znaczy, że mniej boli. Jedyna różnica, jaka dzieli te zdarzenia, to fakt, że się ze śmiercią oswoiłam. Ale nie zaakceptowałam. Rozumiem Twój ból i mocno przytulam.
nie chce nic pic, ciągle jakby spał ale oczka ma otwarte... Dzisiaj lekarz podłączył mu koncentrator tlenu... gdy zapytałam czy lepiej się oddycha... kiwnął głową że tak...
Lekarz dał mi strzykawkę z lekiem, że jak tata będzie nerwowy albo by wymiotował krwią mam mu dać ten zastrzyk...
Lekarz powiedział, że musimy być przygotowane na najgorsze... ale czy idzie się do takiego czegoś przygotować? Wątpię...
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
Monisiu, nie idzie się przygotować... ale musicie być silne. Jestem z Wami, z resztą nie ja jedna, co widać po komentarzach. Dbajcie o Tatusia.
To już niedługo, ale dla niego to chyba lepiej...
Zobaczycie, że Wam ta chwila też przyniesie ulgę - z jednej strony ból po stracie, a z drugiej ukojenie, że wreszcie skończyło się to niezasłużone cierpienie.
Ściskam Was najmocniej jak potrafię i jestem:*
_________________ Tatulek ur. 23.07.1945 - zm. 29.01.2012 godz.22.56 [*] Przegraliśmy batalię...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum