U nas z kolei markery były robione na początku choroby i tuż przed chemią,potem tzn.po, prosiłam lekarza o ich oznaczenie ,myślałam bowiem ze te 3 chemie coś zadziałały,niestety wiadro zimnej wody na głowę-onkolog stwierdził (jak u Was Tronca)że to nie ma sensu gdyż najważniejsze są parametry krwi!!!! I chociaż okazały się bardzo dobre to wiecie już co się wydarzyło zaledwie dzień po...Tak po ludzku jestem ciekawa jakie były
[ Dodano: 2013-10-09, 16:38 ]
Mój tata od początku diagnozy tez miał clexane.
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Mój Tata też dostaje codziennie zastrzyki z heparyny. W piątek idziemy na kontrolę do pani dietetyk. Na pewno troszkę przytył , zobaczymy jak inne parametry, czyli nawodnienie, tkanka tłuszczowa, mięśniowa. Mam nadzieję, że zdrowe żywienie wspomaga leczenie. Martwią mnie te markery.... nic to, głowa do góry. Musi być dobrze, musi być lepiej. Nie ma innej opcji! Nie uwierzycie, tata dziś (wczoraj brał chemię) wybrał się na spacer do swojego przyjaciela "na ploty". Wczoraj trochę bolała głowa, dziś czuje się super, aż boję się cieszyć! Dziś mi powiedział, że ma tyle energii, że jest pełen życia i chce żyć! Stanął na nogi psychicznie, a to podobno połowa sukcesu! Pozdrawiam i dziękuję Wam dziewczyny!
Gdybyśmy nie mieli nadziei, nie spotkalibyśmy się na tym forum...
Powodzenia!!!
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
dziękuję Wam kochane! Lucy, markerami się martwię, bo nie są w normie i boję się, czy to cholerstwo się nie pleni na inne organy.... ale czytałam też, że to nie jest wyznacznik, więc najlepiej nie będę o tym myśleć. w sumie, i tak są mniejsze niż przed operacjami.... Nadzieja i WIARA jest. Leczenie jest, samopoczucie dobre jest. Oby TK za miesiąc pokazał, że jest czysto! Dobrej i spokojnej nocy dla Was i Waszych bliskich.
Iwonka. markery to nie wyznacznik przy stwierdzeniu choroby, ale przy podawniu chemii. Jak spadają po kolejnych cyklach, to znaczy że chemia działa.
Ja sie tego trzymam, mama po operacji miała Ca 19-9 ok 2000, po 3 cyklach 1000 a po 5 - 500.
To jest moja pociecha, że walczy, oby jak najdłużej, chociaż lekarze powiedzieli jej że w jej stanie to nie walczą o wyleczenie, tylko przedłużenie życia.
I ja wlasnei tego nie rozumiem.Dlaczego przedluzaja komus zycie skoro wiedza jaki bedzie koniec.I najgorsze to to ze przed samym koncem nasi kochani tak strasznei cierpia ze czasem mamy ochote na eutanazje...
Niech zyja jak najdluzej nasze kochane osoby ale bez bolu i tego wzystkiego co otacza rak....
Mogli by przynajmniej nie zabierac nam nadzieji na wyleczenie....
Lepiej jest uslyszec ze moze sie uda,a nie ze przedluzamy tylko zycie bo koniec i tak bedzie jeden...
kochani, mam pytanie, czy to prawda, że Gemzar na początku jest skuteczny, a po jakimś czasie przestaje działać i nowotwór atakuje ponownie i to już zazwyczaj "na amen"? w ostatnim TK u taty (był po drugim wlewie chemii, więc chyba za wcześnie, żeby mówić o działaniu chemioterapii) nie stwierdzono żadnych nowych ognisk (cytowałam opis TK jakiś czas temu). Teraz jesteśmy po drugim cylku (czyli 6 wlewów) przed nami jeszcze cztery pełne cykle. Opadł mi dziś mój optymizm jak usłyszałam, że Gemzar tak naprawdę jest mało skuteczny.... Boże, tyle niesamowitych i uzdolnionych mózgów na świecie żyje, dlaczego brak leku na to cholerstwo? dlaczego akurat trzustka musi być tym najgorszym?
dzięki Lucy... spać nie mogę, gapię się w internet, szukam, sprawdzam, eeeh..... co można jeszcze zrobić.... mam chyba gorszy dzień, dobrej nocy wszystkim, i spokojnej.
Iwonko, nam pani doktor mówiła, że Gemzar rzeczywiście należy do łagodniejszych cytostatyków, a najskuteczniej działa w połączeniu np. ze związkami platyny. Jeśli Tato dobrze znosi łagodną chemię, to prawdopodobnie lekarz wprowadzi niebawem cisplatinę. U nas w trakcie leczenia Gemzarem też nie było zmian w obrazie USG trzustki, ale wyniki wątroby były złe, a Ciocia strasznie słabła, więc zawieszono leczenie do kolejnego tomografu. Niestety, nie zdążyłyśmy...
Przepraszam za te "oczywistości", ale zapytajcie o tę platynę. Silny organizm da sobie z nią radę, a przy trzustce trzeba działać agresywnie.
Agnieszko, kolejną dawkę chemii mamy za 1,5 tygodnia, na pewno zapytam o cisplatynę. Czy ją się dodaje do gemzaru, czy podaje zamiast gemzaru? I jakie mogą być skutki uboczne? Dziękuję za podpowiedź.
Z tego, co wiem (a wiem niewiele), to albo łączą gemzar z cisplatyną, albo podają w dwóch osobnych woreczkach podczas jednego wlewu. Podobno cisplatyna może uszkadzać nerki (tak słyszałam od pacjentek na onkologii), ale i tak warto. Jeśli nie czytałaś, to przejrzyj:
http://www.nto.pl/apps/pb...ORTAZ/719014311
Strasznie żałuję, że u nas nie udało się przeprowadzić chemii zgodnie ze standardowymi zaleceniami.
Łączy się Gemzar z cis. TO zwiększa toksyczność chemioterapii, ale jeśli tata znosi dobrze Gemzar to może z czasem dołączą? Spytać warto.
Z tego co wyczytałam taka chemia skojarzona wydłuża czas bez progresji, ma też wpływ na przezycie całkowite.
Jeśli pacjent z rakiem trzustki ma mutację w genie BRCA1, to wtedy guz może się okazać wrażliwy na cisplatynę. Myślę, że to ogólnie ciekawy trop. Tylko oczywiście trzeba mieć tę mutację, zapewne nie każdy pacjent z rakiem trzustki ją ma.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum