Po tygodniu - kreatynina w górnej granicy normy - 115. Chemię odstawiono w obawie o zniszczenie nerek. Tata dostaje kroplówkę, która ma pomóc nerkom pracować, usuwać np.potas, którego też ma za dużo. Pani doktor wyjaśniła nam (a właściwie mamie), że trzy pooperacyjne chemie powinny "zrobić swoje", czyli co właściwie? Mówi, że nie dzieje się nic, co mogłoby nas niepokoić (z mojego punktu widzenia sprawa wygląda zgoła inaczej). No a tata dzielny, nawet przybrał pół kilo, pije nutridrinki, mamy ten luksus, że mieszkając w Gliwicach wozimy gęste, ostro kalorycznie podkręcone zupy przed obiadem, choć tacie apetyt i smak znikł już na dobre. Ale IO serwuje na obiad wodzionki w najgorszym wydaniu. Do zup mlecznych dosypuje tata kaszkę dla dzieci (tylko nie ryżową;) i z jedzeniem nie ma tragedii. Owszem, warga pęknięta, czasem krwawi, pojawił się suchy kaszel, chrypa - czy to normalne objawy? A ja coraz częściej zaglądam do tematów o psychoonkologii. Strasznie długie to leczenie, a i rezultaty niepewne.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Dronka82,
Spróbuj zastosować Alanerv (2x1). Jego podstawowe zastosowanie to regeneracja zakończeń nerwowych, ale jego skład sprzyja też regeneracji błon śluzowych. Vit. A+E w dawce 3x2 (rozgryzać kapsułki i przełykać, potem przez pół godziny nie jeść i nie pić) też działa wspomagająco.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Z nowości: z kącika ust leciała tacie w nocy krew ciurkiem. Dziurka nosa - jedna rana (stosujemy rinopanteinę). Gardło piecze tak, że przy każdym łyku tata zgina się w pół. Zostało jeszcze 10 lamp. Alanerv i A plus E, i biotene, i solcoseryl(a konkretnie miksturę od dr Anny) tata stosuje, radioprotect bardzo pomocny - na zewnątrz luz. Ale przez ten ból przy przełykaniu tata nie je. Waży 65 kg.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Cóż... Też tak miałem. Pod koniec leczenie przed jedzeniem otrzymywałem jakąś przeciwbólową płukankę. Powodowała zmniejszenie bólu (przy okazji pozbawiała smaku). Musicie podawać tacie nutridrinki, najlepiej żeby pił tego 3-4 dziennie. Wiem że łatwo nie jest, pod koniec napromieniania dawałem radę wypić tylko połowę jednego. Poza tym należy męczyć lekarzy prośbami o zwiększenie dawek leków przeciwbólowych.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Naprawdę można to przetrwać? Serce mi pęka. W dodatku nie mogę iść do taty, bo się przeziębiłam. A wyobraźnia robi swoje. Jak mu pomóc? Jest coś na te struny głosowe? Nie może mówić, nie może jeść. Co za koszmar.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
należy męczyć lekarzy prośbami o zwiększenie dawek leków przeciwbólowych
to w tej chwili podstawa, należy walczyć o odpowiednie zabezpieczenie przeciwbólowe. Zapytaj też o preparat, o którym pisał powyżej Gazda - przeciwbólowy, podawany bezpośrednio przed posiłkiem. Powodzenia.
Tata od dwóch dni nie je i nie pije, schudł 10 kg, waży 60. Dostaje płukankę, plaster na opioidach, kroplówkę nawadniającą i z witaminami. Nerki znów nie pracują. Szukam na cito nefrologa z Gliwic, będzie potrzebny zaraz po wyjściu ze szpitala. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko. Doszły poparzenia zewnętrzne. Mama zastanawia się nad przerwaniem radioterapii. Zostało 6 lamp.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Czy Twój tata jest żywiony pozajelitowo?
6 lamp to już naprawdę niewiele... u mnie pod koniec przerwano naświetlania na kilka dni, bo też już miałam dość.
Trwałe przerwanie radioterapii nie jest dobre, bo może zniweczyć dotychczasowe efekty, ale przerwa kilkudniowa może być.
Teraz jest ciężko i pewnie bardzo Ci przykro patrzeć jak tata cierpi, ale wierz mi, że to czy tearaz przerwie czy dokończy te 6 lamp, to i tak będzie tak samo długo dochodził do siebie....
Poparzenia zewnętrzne najszybciej sie zagoją, te wewnątrz buzi będę jeszcze dokuczały, ale i to kiedyś ustąpi....
A to, że tata dopiero od dwóch dni nic nie je i nie pije... to i tak sukces. Ja definitywnie przestałam cokolwiek brać do ust dużo wcześniej i byłam żywiona właśnie pozajelitowo.
Trzymajcie się wszyscy... jeszcze tylko 6 razy..... jeszcze tylko.....
Cóż... Nikt nie mówił, że będzie lekko. Pocieszający fakt jest taki, że większość przechodzi przez to samo. I Wy dacie radę. Leki p.bólowe, nawodnienie, płukanki przed jedzeniem. Jeśli faktycznie będzie tragedia to lekarze sami zrezygnują z lamp. Moja mama też bardzo schudła, ale później odrobiła straty. Też miała silne zakażenie w j. ustnej, dostawała antybiotyki dożylnie, sterydy.... Miejscowo masę specyfików. Tak to już jest, niestety.
Wiem, że serce się kraje... Ale walka jest z potężnym przeciwnikiem, więc i sił trzeba wiele. Trzymajcie się, już z górki....
Ja też te ostatnie lampy miałam już lżejsze i o mniejszym zasięgu. Szkoda że tata nie jest żywiony pozajelitowo, bo nie musiałby się męczyć z połykaniem i wkładaniem czegokolwiek do ust, bo to sprawia ogromny ból, a przynajmniej mnie sprawiało. Gdybym nie miała tego żywienia, to chybabym umarła śmiercią głodową, a tak powstrzymano u mnie z blisko miesiąk prznadmierne chudnięcie. Żywiono mnie jeszcze przez ok trzy tygodnie, zanim się troszkę śluzówka nie poprawiła.
Twój Tata to silny człowiek! Trzymam kciuki!
Nawet głos odzyskał. Stara się pić, ale wiem, że go boli. Martwią mnie te nerki, mam nadzieję, że zmiany są odwracalne. Staramy się o skierowanie do hospicjum - nie, żeby tatę oddać, ale żeby mieć łatwy dostęp do lekarza w razie czego... MA to sens? Boimy się, że po wyjściu ze szpitala ból będzie ogromny, a przepisane środki niewystarczające. Czekanie w IO na wizytę to długie godziny. Więc pomyślałam, że może to dobry pomysł. Ale nie jestem przekonana.
_________________ "Jesteś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
Co do hospicjum to nic nie doradzę, bo nie mam pojęcia. Pewnie wypowie sie ktoś mający w tej sprawie wiedzę.
Ja napiszę Ci tylko, że bardzo siecieszę, że tata głos odzyskał. To już spory sukces, teraz będzie już tylko lepiej. Myślę, że dobrze robicie już myśląc o tym co będzie w domu, jak poradzić sobie z bólem. Nie wiem jak będzie w przypadku Twojego taty, ale mnie trzymali w szpitalu jeszcze długo po skończeniu radioterapii i z powodu żywienia pozajelitowego i z powodu mimo wszystko znacznego wychudzenia ale też i z powodu ran na szyi po radioterapii i złego samopoczucia i wyników krwi. Zapytaj lekarzy jak szybko wypuszczają pacjenta po radioterapii, być może mógłby on tam jeszcze zostać jakiś czas, a przy okazji podleczyliby Tacie nerki....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum