ma_ka, dziękuję bardzo za link, ale znam tę stronkę i wiem, że działają na zasadzie: zaszokować i wzburzyć. Jeśli Tobie to pomogło to bardzo się cieszę. Wierzę, że spotkam się kiedyś z Mamcią -musi jednak do mnie dotrzeć, że już nie tu na ziemi (dla mnie Ona wyjechała).
Boje się, że kiedy uświadomię sobie tak na poważnie, że odeszła na dobre to będzie ciężko, jeszcze gorzej niż teraz.
Wstyd mi, bo nie płaczę, nie jestem w stanie. Dusi mnie panika ale płacz nie nadchodzi i tak naprawdę nie przeżywam normalnej żałoby. Tęsknię, ale jak za kimś kto wyjechał i wróci- tylko czasem dochodzi do mnie co się stało, ale wtedy właśnie nie płaczę tylko przez chwilę brakuje mi tchu.
Czuję złość do siebie, że po starcie najukochańszej osoby, zachowuję się jakbym była z drewna...jakby nic dla mnie nie znaczyła, a przecież to nieprawda. Czy ja jestem bez serca....?
Przestało mi na czymkolwiek zależeć, nic mi się nie chce i niczego nie chcę.
Dziękuję wszystkim, którzy zaglądają w nasz wątek i dają radę czytać te wypociny.
Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
czkawka, bylas i Jestes wspaniala córka!!! Mamcia wiedziala i nadal wie o tym.Jest dumna ze swojej córki,choc wie ze Pan Bog ja wezwal a Ty zostalas sama bez niej,to tak jakby odebrano Ci cale zycie..Mamcia wie co czujesz,co myslisz i jak bardzo przezywasz jej przejscie do lepszego zycia tam gdzie juz nie ma bolu ani cierpienia.Tam juz nie ma bogatych i biednych,tylko wszyscy sa rowni.Nasze zycie to wedrowka,do lepszego zycia ale przyzwycajamy sie do tego co na iemi,do usmiechu,rozmowy,przytulenia,a potem tak strasznie tego nam brakuje.Jestesmy tylko ludzmi,ale Pan Bog nie daje nam wiecej cierpienia niz mozemy przyjac na barki...Musimy sie Czkaweczko modlic za Mamcie,ona tego potrzebuje bardziej niz nam sie wydaje!!! Jestem z Toba w modlitwie kazdego dnia za Mamcie.Modle ie tez za mojego Tatusia dzis niby normalny dzien..szyl,usmiechal sie ,jadl az tu nagle zasnal poprostu na maszynie do szycia.strasznie sie przestraszylam,wiec weszlam do niego do pokoju i pytam: spisz Tatus?to mowil ze tak ale tylko 15 minut..pytalam czy cos go boli.mowi ze nie do mnie,a do mamy powiedzial wieczorem zeby mu kupila te plastry rozgrzewajace jutro co ostatnio,bo bolalo go w okolicy korzonek i wtedy mu plastry pomogly..dzis czesto usypal nawet na siedzaco..tlumaczy sie ze dlugo ogladal wczoraj telewizje,ale ja czuje ze zaczyna sie powoli cos dziac.27 lutego od diagnozy lekarza minie 5 miesiecy...ech....pisze i placze bo strasznie sie boje...
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Czkaweczko kochana, zawsze czytam to co napiszesz...
Dzięki Tobie bardzo często wiem co robić, jak wspierać Mamę...
Dzięki Tobie nauczyłam sie wielu rzeczy...
Opiekowałaś się Mamusią tak pięknie...
Staram się brać z Ciebie przykład wiesz...
Dziękuję Ci ślicznie
i pisz zawsze, pisz kiedy możesz bo pomagasz Nam tu bardzo...
Przytulam Cię mocno...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Dusi mnie panika ale płacz nie nadchodzi i tak naprawdę nie przeżywam normalnej żałoby. Tęsknię, ale jak za kimś kto wyjechał i wróci- tylko czasem dochodzi do mnie co się stało, ale wtedy właśnie nie płaczę tylko przez chwilę brakuje mi tchu.
Czuję złość do siebie, że po starcie najukochańszej osoby, zachowuję się jakbym była z drewna...jakby nic dla mnie nie znaczyła, a przecież to nieprawda. Czy ja jestem bez serca....?
Mimo, że moja mamcia zmarła w lipcu 2010 ja do dzisiaj tak własnie reaguję. Tez jestem otępiała i nie dociera do mnie do końca, że JEJ juz nie ma
Czkaweczko, ja mam identycznie, oby to nie zabrzmiało lakoniczmnie, ale tak jest. Żadko przychodzi płacz, natomiast jak sobie przypomnę tatę w ten jego ostani dzień jak siedział na łózku w hospicjum, jak bardzo bał sie położyc i zasnąc, jak kurczowo trzymał sie łóżka... dopada mnie tak ogromny zal, ze mam wrażenie, że serce mi zaraz pęknie, i brak mi tchu. Też myślałam, co ze mnie za córka, ale kochana, tak widocznie przeżywa sie śmierc najbliższych. Tak sobie to tłumacze... Staram się...
Wszędzie szukam znaków obecnosci tatusia, i tak np dzisiaj odetkał mi się zlew, który był nieczynny od paru miesięcy! Wierzę, ze to tatuś chciał mi pomóc, bo pamietam, jak był u mnie ostatnim razem to bardzo go denerwowało, jak można nie mieć zlewu w kuchni!
Moze juz wariuję, ale tak mi lepiej, wierząc, że jest tu gdzieś obok...
[ Dodano: 2011-02-24, 12:33 ]
A co do tej stronki, to chodziło mi tylko i wyłącznie o historię tego chłopca. Daję do myślenia. Trzymaj się kochana. Jestem obok.
Droga czkaweczgo to żadne wypociny,wierz mi dużo od ciebie można się nauczyć.I z drewna też nie jesteś to jest normalne zachowanie ale zobaczysz z długim czasem codzień będzie inaczej.Jesteś wspaniała.
U mnie bez zmian, znaczy pusto, zimno i nijak. Jutro wybieram się na cmentarz, porozmawiam sobie z Mamą- co prawda robię to codziennie, ale tam jakbym bliżej była.
Podejrzewam, że wrócę zdołowana...ale czy mniej "drewniana"? Wątpię.
Nie mogę się ogarnąć, brakuje mi całkowicie sił. Jestem bardzo zmęczona choć nie mam czym, chyba zaczyna wychodzić ze mnie cały stres ostatnich miesięcy? Co ja bym dała, żeby dalej się stresować, nie dosypiać i biegać jak w ukropie.
Dzisiaj taki gorszy mam dzień, w nocy minie dwa tygodnie jak Mama zasnęła- tak niedawno a już tyle czasu minęło.
Boże tyle było planów, tyle marzeń i nadziei....
Przede mną ważna decyzja życiowa i choć wiem jaką podjąć to nie mam nikogo, kto mnie w niej utwierdzi.
Mamo tak bardzo Cię potrzebuję...Kilku słów, uścisku dłoni i spojrzenia ukochanych oczu.
Mamuś.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
czkawka, Kochana czas kiedy mama odeszła rzeczywiście minął tak szybko, mam wrażenie jakby to było kilka dni temu.... ciągle żyjemy tym jak sobie radziłyście, tymi myślami i tym co u Ciebie teraz ? Jak sobie dajesz radę ? Czy masz kogoś bliskiego przy sobie ? Czy masz z kim o wszystkim porozmawiać? Czy uda Ci się wreszcie wypłakać. Myślimy o Tobie i Twojej już śpiącej w pokoju mamusi. Co wieczór modlę się również za Was!!! Pamiętaj na NAS W DALSZYM CIĄGU MOŻESZ LICZYĆ !!! Pozdrawiam i ściskam mocno !!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Czkaweczko kochana,moja mamusia dziękuje ci za pozdrowienia.I mówi,ze jesteś silną kobietą z wielkim sercem i bardzo mocno cię przytula i,że mamusia patrząc na ciebie z góry jest dumna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum