Z tego co kojarzę, nie było żadnej biopsji zmiany w nadnerczu - gruczolaka więc jedynie podejrzewano na bazie badań obrazowych.
Jednak przy zmianie szybko rosnącej i dodatkowo wykazującej wzmocnienie kontrastowe, wraz z wywiadem w przebiegu choroby rozrostowej można tutaj jednak z dużą dozą prawdop. stwierdzić przerzut.
Wiadomość zniosła nienajlepiej, zwłaszcza, że ma zostać babicą, a tu nie wiadomo, co dalej, marwti się o mnie jak ja dam radę z nią jeździć do Poznania, gdzyż obecnie w Pile chemioterapii na płuca juz nie podają.
Wizytę w Poznaniu mamy umówioną na piatek 12 października i zobaczymy co dalej. Sama jestem tym wszytskim załamana, ale co robić.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Termin II rzutu chemii został wyznaczony na 12 listopada w WCPiT w Poznaniu.
Trochę się boję, że tak długo, to jednak cały miesiąc, a przy tak szybko rozrastającym się nadnerczu.... martwię się. Mama jest bardzo słaba, lekarz nie zalecił żadnych leków, nie wiem czy jest coraz bledsza ze zmartwienia, czy od choroby.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Marta82, Witaj
Najdramatyczniejsze w leczeniu onkologicznym jest z jednej strony oczekiwanie na zabieg, a z drugiej strony osłabienie całego organizmu w efekcie dotychczasowego leczenia, żadne z tych rozwiązań nie jest najlepsze dla samego pacjenta ani dla jego rodziny.
Zaczynając chorować czułem że wszystko dzieje się zbyt wolno, że oczekiwanie powoduje dalszy rozwój choroby i tym samym zmniejsza moje szanse.
Teraz, gdy wszystko nabrało tempa, gdy radioterapia zaczęła działać razem z chemią nabrałem wątpliwości, czy zdołam to wytrzymać do samego końca terapii.
Martusiu, myślę, że skoro Mamusia nie czuje się w tym momencie najlepiej, warto poczekać dając jej czas na regenerację sił...
Pozdrawiam serdecznie, mam dla Ciebie wiadomość na pw...
Zapisałam mamę do hospicjum domowego. W ostatnim czasie mama bardzo słabnie, prawie w ogóle nie wstaje z łóżka. Jak zapomni jakiegoś słowa to sobie sama wmawia, że na pewno mam przerzuty do mózgu, itp, itd.
Dziś był lekarz z hospicjum, mama przedawkowała leki przeciwbólowe i to jest prawdopodobnie powód takiego osłabienia. Zlecił morfologię i zobaczymy co dalej, ale kolorowo mi to nie wygląda. Myślałam, że jak się dowie, że jestem w ciąży, że będzie babcią to będzie miała mobilizację, siłę do walki, a tymczasem skutek jest całkiem inny - cały czas wmawia sobie, że nie doczeka.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Marto, Nie wiem, jak Twoja mama zareaguje na taką propozycję, czy zgodziłaby się porozmawiać z psychologiem? Nie jestem specjalistą, ale czy nie mamy tu jakiegoś obniżenia nastroju czy oby nie depresji? Może warto rozważyć pomoc farmakologiczną? Czy w hospicjum jest psycholog? Może spróbuj porozmawiać na ten temat z lekarzem z hospicjum?
Staram się Gosiu troszczyć o wszystkich na raz, ale czasem jest odwrotny skutek. Tym bardziej, że jeszcze cały czas chodzę do pracy. Jak w przyszłym tygodniu przyjdzie lekarz to spytam o psychologa. Mama jest tak otępiała jakby się czegoś naćpała, niekiedy nie rozumiem co mówi, nieraz zasypia wpół zdania, cały czas poleguje i nie mogę jej namówić, żeby wstała choć trochę pokrzątała się po domu. Mam nadzieję, ze to przejściowe i będzie lepiej; dziękuję Gosiu za pamięć i pozdrawiam.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Lekarz stwierdził, że to przez niewłaściwe dawkowanie leków zamiast 20 kropli tramalu brała 20 pompek, czyli całą dobową dawkę na raz i tak kilka razy dziennie, do tego jeszcze sama sobie aplikuje tabletki nasenne - estazolam, które silnie uzależniają. Niestety nie mogę sobie pozwolić na to, żeby jej pilnować przez cały dzień. Lekarz powiedział, że to nie węzły bolą pod pachami lecz to efekt radioterapii, ale moja mama próbuje się sama na siłę leczyć i brać co jej wpadnie w ręce. Mam nadzieję, że teraz się poprawi.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Dziękuję Gosiu, o wiele lepiej. Choć nadal jest bardzo słaba, to już krząta się po domu, gotuje, sprząta. Wychodzimy tylko razem, bo samej boję się jej wypuścić na dwór, cały czas jeszcze ma zachwiania równowagi, ale lekarz mówi, że to może być związane z miażdżycą, a nie z rakiem. W poniedziałek pierwsza chemia, mama się boi, że znowu bardzo osłabnie, ja też się tego boję, ale przecież i tak trzeba się jej poddać. Lekarz z hospicjum domowego tak ustawił mamie leki, że nareszcie nic jej nie boli. Strach się cieszyć, że jest dobrze. A jak tam twój tatuś? Pozdrawiam
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Marta82, Witam serdecznie
Te nasze wzloty i upadki, zmiany samopoczucia i możliwości potrafi zdołować do granic możliwości a z drugiej strony unieść na skraj nadziei...
Myślę, że w momencie kiedy Mamusia ma ustawione prawidłowo leki, będzie łatwiej z Nią współpracować i cieszyć się z każdego nowego dnia, a to jest naprawdę niezwykle ważne w trudnych sytuacjach medycznych.
Życzę przede wszystkim stabilizacji i samych pozytywnych zmian ku lepszemu.
Pozdrawiam serdecznie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum