Witam.
Ja znowu w panice! Jestem po 3 wlewie, dziś zrobiłam markery i tu szok!!! Ca 125 64 U/ml norma 35 ( 1.08 przed rozpoczęciem leczenia 32 U/ml) w misiące urósł 2 razy. CEA 15.3 dziś 32 U/ ml norma 25U/ml (1.08 był 14 U/ml) czyli też razy dwa!!! Co o tym myślicie? Moja dr. w rozmowie telefonicznej stwierdziła ze po co ja je robiłam, że w trakcie chemii się nie robi!!! A ze jest wzrost to normalne bo komórki nowotworowe sie rozpadaja!! Richelieu jak zwykle liczę na Twoją odpowiedź. Pozdrawiam
Ja tylko mogę powiedzieć, że słyszałam to samo co powiedziała Twoja Pani dr.
Poza tym w trakcie chemii cały organizm nie funkcjonuje tak jak powinien. Leczenie jest przecież bardzo toksyczne i markery mogą być podwyższone choćby i z powodu procesu zapalnego.
Dziękuję za szybkie odpowiedzi, troszkę jestem spokojniejsza. Przeraziło mnie to że te markery aż tak skoczyły w 2 miesiące. Szczególnie boje się o jajniki w związku z moją mutacją. Czyli w trakcie chemii jak markery wzrosły bo komórki nowotworowe się rozpadają oznacza to że jednak są w organiźmie A jak to jest że w raku jajnika bada się poziom CA125 w trakcie chemii aby sprawdzić jak guz reaguję na leczenie? Jak spada poziom to jest ok. Ja 2 miesiące temu miałam w normie a teraz wzrósł dwukrotnie!!! Jakoś męczy mnie ten fakt. Może powinnam wykonać jakieś badania obrazowe lub powtórzyć markery przed kolejna chemią czyli za 2 tygodnie???
Co do wcześniejszego tematu. Udało mi się przełożyć wlewy o 7 dni w sumie, czyli każdy wlew o 2 dni. Ostatni 6 wlew planowo dostanę w wigilię Chemiczka powiedziała że 7 dni na 3 wlewach nie wpłynie na leczenie ani rokowanie więc zdecydowałam się przełożyć.
Buziaki dla wszystkich dla Richelieu największy
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2014-10-23, 23:07 ] O, jak miło ! Dziękuję i odwzajemniam
Może powinnam wykonać jakieś badania obrazowe lub powtórzyć markery przed kolejna chemią czyli za 2 tygodnie???
Może powinnaś skonsultować swoje obawy z lekarzem prowadzącym i ewentualnie "wyłudzić" skierowanie na badania? Ja też uważam, że przezorny zawsze ubezpieczony i podobnie jak Ty, analizuję zawsze wszystko wielokrotnie. Takie podejście nie jednemu życie uratowało
Podczytuję twój wątek i trzymam kciuki za udane leczenie. No takiej wojowniczej i sympatycznej babeczki dawno tu nie bylo
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
Dzięki mufaso,
Znając moją onke powie że nie ma takiej potrzeby, zrobie sobie badania prywatnie jak nie da mi skierowania. Ja też śledzę wszystkie wątki dotyczące raka piersi, zbieram informację, analizuję i robię wszystko żeby niczego nie przeoczyć czy przegapić. Widzę że aby dbać o swoje zdrowie trzeba się samemu o siebie troszczyć bo inaczej może być różnie..Traktuję to forum jako skarbnicę wiedzy i przydatnych informacji "z życia wziętych", zadaje mnóstwo pytań po to aby inne kobiety mogły skorzystać z tych odpowiedzi. To jest sens takiego forum.
Dziękuje za miłe słowa trzymam mocno zaciśnięte kciuki za wszystkich
Widzę że aby dbać o swoje zdrowie trzeba się samemu o siebie troszczyć bo inaczej może być różnie..
Tak z tym się zgadzam. Niestety u nas trzeba wszystko w jakimś stopniu wymusic..
Ale robienie badań obrazowych ,,na wyrost,, mija się z celem.
Biorąc pod uwagę, że nie są to badania neutralne dla Twojego organizmu (poddanego ciężkiemu leczeniu onkologicznemu) np. jak pobranie krwi
Bo po latach XXL leczenia, wyjdą skutki uboczne po chemii, naświetlaniach i kontrastach itp i trzeba znowu z tym życ (a coś o tym wiem z doświadczenia leczenia męża)
ewelamarcin, od początku kibicuję Ci w tej trudnej walce (myślę, że takich kibiców masz tutaj wielu, tylko się nie deklarują, żeby nie zaśmiecac wątku)
I ja też się zgadzam ze wszystkimi.
Nie ma co przesadzać z badaniami inwazyjnymi ( RTG, scyntygrafie , tomografie itp...)
Myślę jednak,że USG jest zupełnie bezpieczne i warto je zrobić choćby dla spokoju.
Ja zrobiłam cały komplet przed leczeniem i zamierzam powtarzać mniej więcej co pól roku.
Dołączę do tego zapewne konsultacje z kardiologiem i monitorowanie stanu serca po antracyklinach i herceptynie.
Co do markerów- pomyśl sobie Ewelino,że kiedy miałaś komórki nowotworowe na 100% w swoim organizmie, markery były w normie. Tak więc trzeba podchodzić do wyników na spokojnie, z rezerwą...
dawno nie pisałam ale jestem tu z Wami codziennie i śledzę wszystkie historie i mocno trzymam kciuki za wszystkich.
U mnie prawie wszystko dobrze. Skończyłam leczenie 6x TAC - wszystkie w terminie, bez przygód i w miarę łagodnie. Potem 20 lampek, ostatnia 13 lutego, no i Tamoxifen na 5 latek (Er i PR 1%) ale moja Dr. uznała że lepiej żebym brała. W trakcie chemii markery CA 15-3 i Ca 125 rosły, ale 10 dni po skończeniu radio już spadały CA 15-3 w normie a Ca-125 jeszcze powyżej normy ale 68 spadł na 47
Przed rozpoczęciem radio zrobiłam USG piersi i jajników, w piersiach ok, na jajniku jakaś torbiel do kontroli za 3 msce.
W poradni genetycznej powtórzono i rozszerzono mi badanie genów. Wyniki i wizyta 1 kwietnia no i mam nadzieje że zapadanie propozycja lub decyzja dalszego postępowania w związku z moją mutacją.
Piszę że u mnie prawie wszystko dobrze bo od kilku dni bardzo kaszle, bez żadnych innych objawów grypowych. Sam kaszel, suchy, częsty. Co prawda dwóch moich urwisów jest przeziębionych ale wydaje mi się że u mnie to nie przeziębienie. Kontrole u prowadzącej onkolog mam dopiero w maju i nie wiem czy panikować i lecieć na rentgen klatki czy poczekać. Czytałam że taki kaszel może być późnym skutkiem radioterapii!!!!!Czy ktoś tak miał?? Co o tym sądzicie???Pocieszam się że chyba jeszcze za wcześnie na prze.....(aż nie chcę tego wymawiać głośno). Marker CEA też w normie.
Pozdrawiam serdecznie
od kilku dni bardzo kaszle, bez żadnych innych objawów grypowych. Sam kaszel, suchy, częsty. Co prawda dwóch moich urwisów jest przeziębionych ale wydaje mi się że u mnie to nie przeziębienie. Kontrole u prowadzącej onkolog mam dopiero w maju i nie wiem czy panikować i lecieć na rentgen klatki czy poczekać. Czytałam że taki kaszel może być późnym skutkiem radioterapii!!!!!Czy ktoś tak miał?? Co o tym sądzicie???Pocieszam się że chyba jeszcze za wcześnie na prze.....(aż nie chcę tego wymawiać głośno).
Przerzuty moim zdaniem odpadają - aby dały jakieś zauważalne objawy, w tym opisywany przez Ciebie kaszel,
musiałyby być już znacznie zaawansowane, z zajęciem przynajmniej części światła oskrzeli,
tak by coś (nacieki guzów) było przyczyną kaszlu.
Wydaje się to mało prawdopodobne obecnie, kiedy jesteś świeżo po zakończeniu intensywnego leczenia,
które siłą rzeczy musiałoby okazać się wyjątkowo nieskuteczne a choroba wyjątkowo agresywna.
Stawiam raczej na to, że jest to skutek przebytej radioterapii.
ewelamarcin napisał/a:
dawno nie pisałam ale jestem tu z Wami codziennie i śledzę wszystkie historie i mocno trzymam kciuki za wszystkich.
Miło Cię widzieć. Zaglądaj do nas i obyś zawsze miała tylko dobre wieści.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dobrze, że już najgorsze leczenie masz za sobą. W naszym przypadku każda dolegliwość nasuwa myśl o możliwym przerzucie. chociaż chory zdaje sobie sprawę, że to mało prawdopodobne, to myśli te wracają niestety, tym bardziej że (przynajmniej u mnie) po leczeniu nie ma dnia aby coś fizycznie nie dolegało :(
Potrzeba czasu aby organizm wrócił do formy.
Dziękuję za odpowiedzi
Cały czas męczy mnie fakt że dostałam taksany a mam mutacje, więc zdaje sobie sprawę że jednak mogły nie zadziałać i nie wybić tego świństwa z organizmu. Przychodzi mi do głowy pewien szalony pomysł!!!! Skoro nie ma żadnych opcji leczenia dla potrójnie ujemnych oprócz chemii, to czy nie poprosić o kolejną chemię, tym razem już cisplatynę o której myślałam na początku. Jeżeli takasany nie wybiły do końca wszystkiego ( tu piszę czarny scenariusz) to może cisplatyna załatwi resztę. Jestem realistką i wiem jakie są moje rokowania i liczę się z tym że choroba wróci, więc może takie rozwiązanie było by sensowne i może poprawiające rokowanie.
Tak ogólnie to dla osób zaczynających tą trudną drogę z rakiem, te 7 miesięcy zleciało mi jak pstryknięcie palcem, ta chemia której tak strasznie się każdy boi to taka grypa która przychodzi co 3 tygodnie na 3-4 dni i mija, a radio- najbardziej męczące codzienne dojazdy Nie bójcie się tej walki
A dla moich kibiców
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum