Czyli, że wszędzie rządzi pieniądz a pacjent jest tylko narzędziem w jego zdobywaniu. Nie ma znaczenie jego dobro. Niestety lekarze często czują się potężni jak bogowie i za nic mają przestraszonego pacjenta. Ja niestety nie wszędzie mogę z mamą pójść. No cóż, nie ma się co zadręczać. Czekamy na wynik i dalsze leczenie. Odezwę się jak będę coś wiedziała.
1. Materiał 8,x8,0x6 cm z fragmentem skóry o osiach 7x1,4cm, wzdłuż osi długiej blizna długości 4 cm. Oznaczono:
a) nitka - godzina 12
b) nitki - godzina 3
Na przekroju pozaciągany obszar włóknisty o wymiarach 4x1,8x3,2 cm, do skóry dochodzi pasmem włóknistym, pozostałe marginesy powyżej 2 cm.
2. Fragment 2,5x2x1,8, na przekroju szaro-żółtawy obszar średnicy 1 cm.
Mikroskopowo:
1. Kwadrat górny piersi prawej - Cicatrix cutis et mammae. Inflammatio chronica dispersa, granulomata resorptiva et haemosiderosis focalis mammae. Epithelioplasia intraductalis dispersa mammae cum microcalcificationibus dispersibus.
SMA/+/, CK 5/6(+)
2. Guzek leżący w obrębie pachy prawej - Nerosis lipoidica et inflammatio chronica dispersa.
Ktoś chętny do przetłumaczenia na nasze??
Jutro mama idzie do przychodni onkologicznej. Mam nadzieję, że wreszcie zapadnie decyzja co do dalszego leczenia. Trzymajcie kciuki!
Hmmm ... korci mnie, by wytypować kogoś na tzw. ochotnika ...
To jak - są jacyś chętni ? Mam jeszcze zaczekać ?
Ad 1:
Blizna skóry i sutka (piersi).
Przewlekły naciek rozproszony, zgranulowanie resorpcyjne (o resorpcji np. tutaj)
i ogniska hemosyderozy piersi (porównaj: hemosyderoza (tutaj: wątroby)).
Rozproszona epitelioplazja [dysplazja łagodna (=> pkt. 152.4)] wewnątrzprzewodowa sutka (piersi) z rozproszonymi mikrozwapnieniami.
Pozytywny wynik oznaczenia obecności SMA (aktyna mięśni gładkich) oraz cytokreatyny 5/6
Więcej o tych markerach np. w tym oraz tym artykule.
Richelieu dziękuję bardzo za szczegółowe tłumaczenie.
Gaba, to nie brzmi dobrze. Co się dzieje?
Mama (dzięki pomocy koleżanki) szybko dostała się na wizytę do onkologa specjalizującego się w radioterapii. Wczoraj ją wytatuowali. Zaplanowano 23 naświetlania. Przed naświetlaniem, które zacznie się 19.09.11, musiała jeszcze zrobić USG piersi i węzłów chłonnych oraz mammografię piersi prawej (operowanej) - oczywiście wszystko prywatnie bo terminy odległe. Była też u gina na USG i cytologii (wynik po 22.09.11). Na co mamy się nastawić? Jakie powikłania są najczęstsze?? Dodam tylko, że mama od jakichś 20 lat leczy się na nadciśnienie tętnicze i stale przyjmuje leki obniżające cholesterol. Czy te problemy zdrowotne mogą się pogłębić??
Oprócz radioterapii lekarka chce wdrożyć leczenie tamoksyfenem. Co to za środek? Jak długo się go bierze? Czemu ma służyć? - Czy zapobiegnie ewentualnej wznowie??
Tamoxyfen to najpopularniejszy lek do ciągłego brania (ok 5 lat) blokujący estrogeny w organizmie, przyjmuje się że obniża ryzyko przerzutów o ok 30 % co jest niemało. Skutki uboczne to każdy musi wypróbować na sobie, ale jeżeli będą silne to można starać się o inne leczenie hormonalne. Prawie wszystkie kobiety z receptorem ER + go biorą.
Radioterapia jeżeli właściwie zaplanowana nie powinna powodować jakiś drastycznych skutków ubocznych, osłabienie od 3 tygodnia, przejściowo kłopoty z morfologią różne, osłabienie odporności.
Tak między nami to już po wszystkim, teraz to zostały tylko kontrole i nie powinno być źle, radioterapia w tym terminie to specjalnie nic nie da, ale nie ma odważnego który by to powiedział. Ale przy tych wynikach z patologii naprawdę nie można podejrzewać że cokolwiek z tego raka zostało. Tak trochę z wyprzedzeniem: Powiodło się!
Tamoksyfen nie powinien być podawany w przypadku osób, które mają skłonności do stanów zapalnych żył / żylaków. Jeżeli mama takich problemów nie ma powinno być OK.
2 miesiące temu zarejestrowałam mamę na usg jamy brzusznej (oczywiście prywatnie). Wątroba, trzustka, pęcherzyk żółciowy ok. lekarz powiedział za to, że naczyniowo jest bardzo źle. Naczynia są pozatykane i potworzyło się krążenie poboczne. Kazał się pilnie skonsultować z chirurgiem naczyniowym.
Mama kończy radioterapię, zostały jej 3 naświetlania. Jest bardzo zmęczona, boli ją pierś, kaszle jak gruźlik. Ta informacja ją załamała. Widzę, że potrzebuje oddechu, ale czy w obliczu takich informacji można czekać? Próbowałam ją zarejestrować na wizytę na NFZ, ale pierwszy dostępny termin do chirurga naczyniowego przypada na grudzień 2012 Zarejestrowałam ją prywatnie na za miesiąc ale nie wiem czy pójdzie. Już nam też tych "stówek" brakuje na te wszystkie wizyty i badania. Co radzicie? Czy w obecnej sytuacji tamoxifen jest bezpieczny??
Nie sprecyzował gdzie te naczynia pozatykane? Opisał w usg? Uświadamiam Cię że jeżeli potworzyło się krążenie oboczne to znaczy że organizm sam się "naprawił", sprawa jest dawna. Jak dalece zadowalające jest to naprawienie to właśnie chirurg naczyniowy oceni. On też musi się wypowiedzieć czy stosować tamoksyfen (przypilnuj żeby go zapytać i żeby odpowiedział). Nie przytoczyłaś opisu usg, ale zgaduję że te komplikacje dotyczą tętnic a nie żył, uspokuj mamę, że gdyby nie sprawa tamoksyfenu to wizyta u chirurga naczyniowego nie byłaby wcale pilna, z takimi rzeczami chodzi się latami. Nie jest pewne czy naczyniowiec uzna za konieczne leczenie tego stanu. Pozdrawiam
[ Dodano: 2011-10-17, 16:38 ]
Są laboratoryjne metody oceny zagrożenia tworzeniem się skrzepów, porozmawiajcie o tym też z tym chirurgiem. Ja bym takie badanie zrobiła w trakcie brania tamoksyfenu.
GABA, opis USG jest następujący:
Wątroba prawidłowej wielkości, jednorodna, o cechach miernego stłuszczenia, bez widocznych zmian ogniskowych.
Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, bez złogów. Drogi żółciowe nieposzerzone.
Trzustka, nerki, śledziona w normie.
Aorta brzuszna zmieniona miażdżycowo, w odcinku dystalnym poszerzona do śr. 27 mm. Zmiany miażdżycowe w tętnicach biodrowych wspólnych, prawa bez widocznego przepływu, lewa z istotnym hemodynamicznie zwężeniem.
Prawa tętnica biodrowa zewnętrzna z jednofazowym przepływem - jak z krążenia obocznego. Wskazana konsultacja chirurga naczyniowego.
Do naczyniowca idziemy 10.11.11. Mam nadzieję, że do tego czasu mama ochłonie i pójdzie na konsultację.
Nie jest to nic co zrobiło się wczoraj i również nie jest konieczne leczenie tego już jutro. Można na spokojnie, z lekarzem koniecznie pogadajcie o tamoksyfenie, ale rozejrzyj się czy gdzieś indziej nie ma naczyniowca na nfz w terminie ok 6 mies. Bo tutaj potrzebna jest dalsza diagnostyka, a jak idziecie prywatnie to i diagnostyka prywatna a to już coraz drożej (w W-wie doppler tętnic kończyn dolnych od 200 zł w górę, a często 160 od jednej kończyny) a to trzeba zrobić żeby zacząć sensowne leczenie. Jeżeli mama nie ma żadnych bóli nóg to lepiej spokojnie zaczekać na nfz niż pchać się teraz w kosztowną diagnostykę i leczenie (też drogie). Pozdrowienia i pamiętaj że w ciągu 6 tygodni po radioterapii chory jest najsłabszy, nic na siłę.
Mamę nogi bolą od lat, ale zawsze zrzucała to na uszkodzenie nerwu strzałkowego. Najwięcej trudności sprawia jej wejście pod choćby małą górkę. Dziś ma ostatnie naświetlanie i kontrolę u pani radiolog. Porozmawia z nią o tamoxyfenie. Do naczyniowca prywatnie pójdziemy ale poszukam też czegoś na NFZ. Gaba, wielkie dzięki, uspokoiłaś mnie trochę.
Żaden onkolog (a w każdym razie 99%) nie powie żeby odstawić tamoksyfen, to chirurga naczyniowego trzeba zapytać czy tamoksyfen jest dla mamy bezpieczny i jak kontrolować parametry krzepliwości. Właściwe leczenie tych zmian może wymagać operacji i to są operacje rozległe, więc na pewno nie należy teraz świeżo po raku tego zaczynać. Są lekarstwa dające pewną ulgę w objawach i chyba na tym na razie trzeba poprzestać.
Nie chcę Cię martwić ale powinnaś mamę zapisać do kardiologa i wymóc zrobienie chociaż testu wysiłkowego. Przy takim obrazie tętnic udowych, mogą być zajęte również tętnice wieńcowe trzeba to sprawdzić. Trzymajcie się.
Miałaś rację. Onkolog nie zdecydował o odstawieniu tamoksyfenu. Czekamy na wizytę u naczyniowca. Zmartwiłaś mnie. Bardzo się o mamę martwię. Ona teraz nie chce spotykać żadnych lekarzy i trudno ją namówić na jakąkolwiek wizytę. Jakieś 2 lata temu była u kardiologa, bo miała hercklekoty. Kardiolog chciała wykonać test wysiłkowy, ale właśnie przez te problemy z nogami mama się na to nie zdecydowała. Teraz nie będzie miała wyjścia. Kurcze, tak się cieszyłam, że najgorsze ma za sobą.
Bo ma, ale serce trzeba zdiagnozować, a nogi leczyć jeżeli jest taki ból że nie można wykonać testu, coś mi się zdaje że mama odrzuca leczenie i diagnozy wg nieustalonych kryteriów. Dla osoby chorej test wysiłkowy to jest jak pójście do sklepu i już przerywają bo widzą niedotlenienie. A do sklepu wszyscy nawet ledwo dysząc chodzą. Mobilizuj mamę. Znam pana który musiał przystawać co 20 kroków z powodu zatkanych tętnic, dostał 2 niedrogie leki i po kilku dniach bez problemu przechodził 1 km. Oczywiście radykalniejsze leczenie to operacja, ale leki na parę lat starczą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum