Reszko, jeżeli chodzi o bóle kości Twojej Mamy, to radziłabym drążyć tę sprawę, czy Twoja Mama miała wykonywaną scyntygrafię? Piszę to nauczona smutnym doświadczeniem mojej Mamy, u której bóle biodra, krzyża, pośladków okazały się przerzutami raka piersi do kości. Poczatkowo stwierdzono u Niej bóle zwyrodnieniowe, czekała na wszczepienie endoprotezy stawu biodrowego, żaden z wielu lekarzy nie dopatrzył się niczego onkologicznego w tych bólach aż lekarz, który miał podjąć się operacji i co pewnie istotne, był on znajomym siostry Mamy, przyjrzał się wnikliwiej wynikowi scyntygrafii i poprosił swoją koleżankę - onkologa o rzucenie na niego okiem. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, skierowanie na rezonans, wyniki brzmiące: liczne meta do kości, po operacji naświetlania, niestety już tylko paliatywne i wlewy Pamifosu. Oczywiście w przypadku Twojej Mamy wcale tak być nie musi ale lepiej dmuchać na zimne. Wydaje mi się, że w przypadku choroby nowotworowej jakiekolwiek bóle kości są sygnałem alarmowym i powinny być bardzo wnikliwie diagnozowane.
Życzę Twojej Mamie zdrowia.
Serdecznie pozdrawiam.
[ Dodano: 2012-02-21, 14:25 ]
Dodam jeszcze, że moja Mama także nie mogła spać w nocy, to znaczy zasypiała względnie normalnie ale budziła się kilka, kilkanaście razy w nocy i za każdym razem musiała wstać z łóżka, mówiła, że odczuwa silną potrzebę wstania, rozprostowania kości, przejścia się, sama nie rozumiała dlaczego tak się działo. To nocne wstawanie kończyło się podjadaniem, czasem potrafiła nocą zjeść więcej niż w ciągu dnia i papierosem za każdym razem bo moja Mama paliła i to dużo. Problemy te skończyły się po przepisaniu przez psychiatrę silnych leków uspokajających, po których Mama przesypiała całe noce i budziła się w tej samej pozycji, w której zasnęła.
Evito dziękuję za Twój wpis. Ja drążę sprawę, Mama ma aż o to do mnie pretensje, ale nie potrafię inaczej. Nie chcę by Ją bolało, poza tym właśnie myślę cały czas o tym, że to może być przerzut, a przecież im wcześniej się to wykryje tym lepiej. Wszyscy lekarze, twierdzą zgodnie, że to rwa kulszowa. 27 ma prześwietlenie, ale ja strasznie chcę by dostała skierowanie do neurologa, albo ortopedy i dostała skierowanie na tomografię albo rezonans. A najlepiej - jeśli istnieje taka możliwość - żeby te badanie zaleciła Mamci onkolog. Mam taką nadzieję (pewnie głupią), że jak zobaczą skierowanie od onkologa, to Mamcia nie będzie czekać kilku miechów na badanie. Nie zamierzam tego bagatelizować, nawet jak robi to Mamcia, która do lekarzy chodzić nienawidzi.
Moja Mamcia właśnie też ma tak, że zasypia dość szybko, a potem się w nocy budzi i długo nie może zasnąć. Wstawać, chyba nie wstaje (przynajmniej ja tego nie słyszę), ale ma problemy z przespaniem całej nocy. Proponuje Jej żeby pobrała chociaż jakieś ziołowe leki na uspokojenie, ale jest uparta i nie chce.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję jeszcze raz za poradę.
Ach, czyli tak jak mówiłam (pisałam) tak mi się głupio wydawało - wiadomo nadzieja, matką głupich. Dzięki wielkie Dziewczyny Drogie, że mi to wyjaśniłyście
Nie zmienia to oczywiście faktu, że będę Mamcię męczyć o to by poszła do lekarza i o tą tomografię walczyła
Na 100% powiedzieć nie mogę, bo nie wiem na ile Mamcia jest ze mną szczera, a ile mówi na "odwal się". W każdym razie tych ostrych szarpnięć bólowych "rwy" Mamcia nie ma - to akurat bym zauważyła, a chodzi dużo i wróciła do pracy. O bólu kości jako takim też nie mówi. Skarży się tylko, że jest taka sztywna, ma problemy ze schylaniem się, czy siadaniem nisko. Podejrzewam, że się nieco zastała, skoro oszczędzała się na każdym kroku w obawie przed dźgnięciem bólu.
Martwi mnie jednak inna rzecz. Wczoraj jak leżała trochę lewym boku, trochę na brzuchu i smarowałam krzyż Voltarenem, wyczułam na Jej krzyżu taką gulkę. Nie potrafię dokładnie określić położenia, na pewno blisko osi kręgosłupa (środkowej linii kości krzyżowej) i bliżej jej końca, znaczy blisko rowka, że tak się wyrażę. Na drugi bok się nie chciała odwrócić, więc nie mogłam sprawdzić, czy ma tak samo po drugiej stronie (w pozycji jakiej leżała, nie było to możliwe, bo pupa i trochę tłuszczyku). Teraz nie wiem, czy to normalne np. trafiłam na grzebień boczny, albo pośrodkowy - na anatomii się niestety nie znam, a internet bywa czasem nieprecyzyjny - czy też Mamci się coś tworzy. Nic Mamci nie powiedziałam, ale martwię się tym. U siebie się macam i nie bardzo wyczuwam bym miała coś podobnego.
W poniedziałek prześwietlenie, potem czekanie na wynik do piątku, ale pewniej do kolejnego poniedziałku. Niepewność mnie zeżre do tego czasu.
Przepraszam za marudzenie w dodatku nie merytoryczne i nie na temat wątku. Musiałam się wygadać.
Jak ten czas szybko leci, pierwsza, druga w pół do trzeciej - aż chciałoby się zanucić. Jutro prześwietlenie, Mamcia już o tym myśli.
Humor ma niezły, gania po dworze załatwiając swoje sprawy, martwi mnie tylko, że nie czuje się coraz lepiej. Niemal codziennie mówi, że czuje się taka rozbita, że wszystko ją boli, często mówi, że Jej zimno i czuje się jakby miała grypę. Kiedyś gdzieś słyszałam, że objawy grypopodobne mogą oznaczać, że paskudnik dał przerzuty. Nie wiem czy to prawda, ale o tym myślę i się stresuję. Nic Mamci nie mówię, żeby przynajmniej Jej nie stresować, już i tak wystarczy Jej nerwów. mam nadzieję, że jak pójdzie z wynikiem RTG do lekarki, to Jej wszystko powie.
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam Modów i Adminów za te moje wpisy. Dzięki, że dajecie mi się wygadać
Reszko, słonko takie rozbicia to nawet zdrowy człowiek ma przy takiej zmiennej pogodzie i jeszcze te deszcze. Dobrze że mama ma zajęcie, nie myśli wtedy o najgorszym, a tobie to chyba go brakuje co bo zaczynasz wymyślać (tylko się nie obrażaj - znam z autopsji)
Słonko wrzuć na luza i na wiosnę "połówki" poszukaj, bo "w marcu-koty, w kwietniu-psy, a w maju-my".
Trzymaj się siostra wszystko będzie ok i napisz jak będziecie mieć wyniki
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Małgolinku, ja się z Tobą zgadzam w całej rozciągłości Problem w tym, że jak słyszę kilka razy dziennie "wszystko mnie boli", "zimno mi", "źle się czuję", to nawet jeśli się tego nie chce, to człowiek zaczyna myśleć i się niestety martwić. Dzisiaj Mamcia przez cały dzień powtarza, że Ją boli głowa, a niedawno stwierdziła, że coraz częściej Ją ta głowa boli. I owszem do niedawna Mamcia wręcz nie wiedziała co to są bóle głowy, od czasu do czasu mówiła tylko, że ma taką ciężką, zmęczoną, albo jakby ją taka obręcz ściskała, ale to dosłownie raz na kwartał, albo i rzadziej. Więc teraz czy chcę, czy nie, to zaczynam myśleć czemu boli, czemu się źle czuje itd...
Co do połówek to owszem szukam, niestety mam niewytłumaczalnego pecha trafiania albo na zajętych którzy szukają wrażeń, albo na wariatów
Właśnie wróciłam ze spaceru, na którym odbyłam rozmowę z Mamą... prawie się pokłóciłyśmy. Ja rozumiem wszystko, każdy może się źle czuć, ale wydawało mi się w głupocie mojej, że jeśli złe samopoczucie utrzymuje się dłużej niż tydzień, to się człowiek zaczyna zastanawiać dlaczego, a jak nie mija po kolejnym tygodniu to idzie do lekarza... Dzisiaj Mamci cały dzień zimno, osłabienie, boli głowa, boli kręgosłup, źle się czuje, w sumie to co zawsze, ale a dworze pada z Jej ust zdanie "myślę, o powrocie choroby". Na moją prośbę żeby poszła do onkolog i pogadała, badania zrobiła, dla własnego uspokojenia, krzyknęła na mnie, że ją wpędzam w chorobę i ona po żadnych lekarzach chodzić nie będzie, bo nie ma takiej potrzeby, bo jest po prostu zmęczona fizycznie i psychicznie. Okej w porządku, problem w tym, że to samo mówiła w zeszłym roku i skończyło się rozpoznaniem raka... Wydawało mi się że w takiej sytuacji, człowiek jakoś bardziej zaczyna o siebie dbać i nie lekceważy swoich problemów ze zdrowiem... widać się mylę...
Reszko doskonale cię rozumiem. My dosyć często rozmawiamy o "gadzie", mama ma straszny żal do lekarzy i do siebie że pomimo badań kontrolnych nie udało się rozpoznać wcześniej raka, że już zdążył się przerzucić do wątroby.
Strasznie ciężko jest rozmawiać z kochaną osobą na temat choroby kiedy my w zasadzie nie możemy sobie nawet wyobrazić w jakim stanie psychicznym (fizyczny mniej więcej możemy zobaczyć i poznać z badań) jest ona. Ja wiem jedno że u mojej mamy złe wyniki będą oznaczać załamanie, może twoja mama też to czuje i podświadomie boi się lekarza, bo myśli że jak się zbada to znowu coś "znajdą" i narzeka ale na wizytę nie pójdzie.
Dlatego kochana postaraj się tylko żeby mama kontrolowała swoją chorobę nie pozwólcie aby strach przed wynikami pozbawił mamę wcześniejszego jakiegokolwiek rozpoznania choroby (niekoniecznie "gadziny").
Buziaki wielkie i trzymajcie się. (my jutro 5 kurs ).
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
I o to właśnie Małgolinku chodzi. Ja podejrzewam, że się Mamcia boi, że coś u niej znajdą. Ale lepiej żeby znaleźli szybko, kiedy da się to opanować, niż kiedy będzie za późno na cokolwiek. I dlatego tak pilę o te wszystkie badania, wizyty u lekarzy itd.
Onkolog powiedziała Mamci, że ma 4% szans, na wznowę choroby, ale nie oznacza to wcale, że nie będzie miała przerzutów i właśnie o to w tej chwili chodzi. By jak najwcześniej wykryć ewentualne przerzuty i wdrożyć leczenie. Nie znam niestety statystyk jakie Mamcia ma w swoim stanie szanse na przerzuty, co więcej, zrobiono Mamci TK jamy brzusznej i klatki piersiowej, ale nie zrobiono miednicy i macicy, jajników, więc nie jest powiedziane, że tam czegoś nie ma, a teoretycznie mogło coś być już w czasie operacji. Tfu, tfu, tfu oczywiście. Równie teoretycznie może to dotyczyć głowy. I tu jest pies pogrzebany, tu jest ten strach, niepewność i chęć poznania.
Ucałuj Kochana Mamusię i zdrówka życz, bo walczycie z gadziną i to najważniejsze
Mamcia śpi, więc spokojnie dorwałam się do wyników RTG
RTG kręgosłupa lędźwiowego
Lordoza lędźwiowa pogłębiona. Lewoboczne skrzywienie kręgosłupa lędźwiowego z rotacją kręgów. Nieco niższy krążek międzykręgowy L5/S1, niewielki kręgozmyk L5. Poza tym trzony kręgów i krążki międzykręgowe prawidłowej wysokości. Bliskie poziomemu ustawienie kości krzyżowej.
Więc moja Mamcia powykręcała się w 3D Trzeba będzie rehabilitować
Najważniejsze jest to, że prawdopodobnie mamy przyczynę rwy kulszowej, myślę, że to powykrzywianie i niższy krążek oraz kręgozmyk mogą dawać takie objawy. A niemal poziome ustawienie kości krzyżowej mogło mnie wprowadzić w błąd i sprawić, że czułam gulkę. Czy mam rację? Albo chociaż dobrze kombinuję?
Powiem szczerze, że się uspokoiłam, choć oczywiście nadal będę Mamcię namawiać na ortopedę i/lub neurologa, oraz by poprosiła lekarza specjalistę o TK, a może nawet tą scyntygrafię. Tak dla uspokojenia. No i oczywiście konieczna będzie rehabilitacja, masaże, może nawet kręgarz.
Pozdrawiam serdecznie
[ Dodano: 2012-03-08, 16:12 ]
Dzisiaj jest nie najlepiej. Próbowałam sprawdzić we wcześniejszych wpisach, od kiedy Mamcia czuje to permanentne zimno, ale z tego co wyczytałam, zimno Jej od dawna, wiec to mało precyzyjne jest...
Od mniej więcej poniedziałku Mamcia skarży się na ból pleców w ich górnej części. Mniej więcej od tego samego okresu ma częstszy kaszel, bolą ją mięśnie i jest bardziej rozbita.
Dzisiaj kilkanaście minut temu zmierzyła temperaturę i miała 37,3 (nie wiem czy jest to wynik absolutnie precyzyjny bo w czasie mierzenia temperatury robiła Jamniorze jedzenie) w każdym razie stan podgorączkowy.
Znajoma pielęgniarka mówiła, że stan podgorączkowy może oznaczać pojawienie się przerzutów. W szpitalu jeszcze słyszałam, że to samo mogą oznaczać dolegliwości grypopodobne. Nie wiem na ile to prawda. Może ktoś z Was wie?
Mam nadzieję, że to najzwyklejsze w świecie przeziębienie.
Oczywiście się denerwuję, Mamcia też. Od rana mówi, że czuje sie gorzej niż przed operacją i że pewnie lekarze się nie poznali i ma nawrót choroby, ewentualnie przerzuty... Eh...
Pozdrawiam
[ Dodano: 2012-03-08, 17:14 ]
17:10 Temperatura wzrosła do 38,1... coraz bardziej się denerwuję...
Jak pisałam w dziale "Trzymanie kciuków" Mamcia po 17 poszła się umyć i przyszykować na wyjście na Ostry Dyżur, bo się sama temperaturą zdenerwowała. O godzinie 18:00 miała 36,8. Po umyciu z 15 minut chodziła w szlafroku, bo szukała ubrań.
Więc teraz obie nie wiemy, czy się tak wygrzała pod kocem, w golfie i swetrze, wysmarowana maścią przeciwbólowo-rozgrzewającą, czy jednak coś się dzieje i po prostu mycie i chodzenie w szlafroku Ją ostudziło...
Dzisiaj już się położyła, a jutro rano idzie do lekarza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum