Chemioterapia paliatywna nie jest podawana z założenia w mniejszych dawkach!
Określenie paliatywna ma związek z jej głównym założeniem terapeutycznym, nie z dawkami.
Po raz kolejny zostaje podana mylna informacja. Wcześniej Sensej, potem kolejno JarJar, Iwonkaaa, Tamburyn, teraz Limfocyt.
Rozumiem, moja Mama ma badania 10 grudnia, obserwuje jednak, że jest nieco slabsza od kilku dni. Mama nadzieje, że to nie zwiastun czegoś złego.
dziękuję za pomoc
Moja mama ma we wtorek badania, pozwolą na ocenę, czy nie nastąpił kolejny rozsiew. Jeśli wyniki krwi będą w porządku to Mamie zostanie podana chemia w tabletkach. Moja mama nie jest w stanie wejść na najmniejszy próg, przewraca się. Tak jakby nogi stawały się bezwładne. Co się dzieje? Dlaczego tak jest? to jakiś niepokojący objaw?
Paulina12 mysle ze tak naprawde po wynikach bedziesz miala wieksza jasnosc i ocene sytuacji. Powodem moze byc niestety zmiana w glowie a jesli to wykluczycie moze warto zapytac lekarza czy to moze byc zespol miasteniczny mogacy wysteapic wlasnie przy raku drobnokomorkowy. U mojem mamy oslabienie miesni nog bylo pierwszym objawem ktory nas zaniepokoil.....wlasciwie "dzieki temu" zostala znaleziona zmiana w glowie ( ktora poczatkowo podejrzewali za odpowiedzialna za problemy z chodzeniem) i plucu. Po naswietlaniach meta w glowie znikla a problemy z chodzeniem pozostały. Dostalismy wiec skierowanie do neurologa ktiry przepisal leki. Mama bierze je juz okolo 3 tyg i jest znaczna poprawa. Trzymam kciuki za Was i Wasza walke.
U mojej mamy było podobnie, nie dawała rady sama chodzić, podtrzymywałam ale nogi się uginały, stan co rusz się pogarszał, nie potrafiła nawet przełożyć nogi do płytkiego brodzika, musiałam te nogi podnosić. U nas niestety chodzenie nie poprawiło się i mama przestała chodzić, na pewno było to u nas spowodowane przerzutami w mózgu a później wylewem, który już mamę położył do łóżka.
Podpytajcie lekarza, jest u was jeszcze jakieś leczenie, może jakaś rehabilitacja/masaże żeby wzmocnić mięśnie.
Mama ma rehabilitacje, ale tak samo jak pisze Marzena, nawet nogę do brodzina trzeba jej włożyć. Denerwuje się jutrem, że wyjdą kolejne przerzuty. Swoją drogą meta u mamy zdiagnozowano 6 sierpnia, nie dawali szans ze długo pożyje, tymczasem jest już z nami 4 miesiąc. To pocieszające i przerażające... Gdyby ktoś mi rok temu powiedział, co się u nas podzieje to nigdy bym nie uwierzyła. Twoja Mama długo żyła, jeśli mogę zapytać? Dzięki za wsparcie i odpowiedzi.
Lekarze też dokładnie nie powiedzą ile to potrwa. Wszystko zależy od postępu choroby, siły organizmu i jeszcze wielu innych czynników. Nie ma co patrzeć na statystyki. U nas poszło to szybko od wykrycia trwało to tylko niecałe pięć miesięcy.
Życzę Ci Paulino żebyście dotrwały , niech to będą niezapomniane święta do których będzie można wracać we wspomnieniach.
Niestety wydaje mi się że twojej mamusi coraz częściej będą się zdarzały zesłabnięcia :(
Ta opuchnięta kostka może oznaczać że zbiera się tam woda :( a to kolejny niedobry znak .
Zauważyłaś jakieś zmiany w wyglądzie mamy? w temperaturze jej ciała?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-12-17, 11:26 ] Nie ma potrzeby cytować całości postów poprzedzających wypowiedź, nie wnosi to czegokolwiek do dyskusji (poprawiłam).
_________________ Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
Wczoraj Mama była pod opieką siostry i wstając cała zczerwieniała i zasłabła, potem duszno jej było i po chwili doszła do siebie. Boje się bo w nocy wstaje po jedzenie, jest bardzo głodna. staram się przygotować jej na noc kanapkę ale czasem i to nie starcza i mama wstaje. Istnieje ryzyko, że zasłabnie albo się przewróci. Kostka mamy i palce u nóg trochę takie opuchnięte. To będą najlepsze i najgorsze święta. Jakoś mnie to dobija. Nie wyobrażam sobie życia bez mamy, zwłaszcza, że z Nią mieszkam i opiekuje się (na zmianę z Siotrą, Bratem i Tata). Nie wiem jak ja to przeżyje
[ Dodano: 2015-12-17, 12:20 ]
temperatury nie kontrolowałam, zachowania się zmieniają, bywa lepszy gorszy dzień. Cięzko mi ocenić, zwłaszcza, że dużo czasu z nią spędzam. Już umknęła mi ta zdrowa Mama, teraz pamiętam tylko tą chorą, opuchniętą(bierze sterydy) zapominającą mame. To strasznie przykre.
Wieczorem, ok 21.00 pojawiły się problemy z połykaniem, cały dzień jadł normalnie, dopisywał apetyt, po nocy nie wybudził się, o 13.18 zmarł, nie odzyskał przytomności.
Ta choroba rządzi swoimi gwałtownymi zmianami.
Życzę żebyście spokojnie spędzili Święta.
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Przepraszam Cie, że pytam o coś co jest bardzo bolesne, jednak tylko ktoś kto to przeżył jest dla mnie wiarygodny. Nie przemawiają do mnie słowa osób, które nie mają pojęcia jak to jest. Oczywiście nikomu nie życze tego. Moja Mama niby jest w miare normalna ale boje się dziwnych zasłabnięć i różnych innych sytuacji. Chcialabym cokolwiek przewidzieć.
1. Część postów 'niemedyczna'/'niemerytoryczna' została wydzielona do => tego wątku <=.
W tymże wątku można się 'wygadać', wspierać, trzymać kciuki itp.
W wątkach merytorycznych proszę pisać tylko 'stricte medycznie' (dot. leczenia itp.).
Bardzo proszę o trzymanie się podziału na działy merytoryczne dotyczące choroby i leczenia pacjenta, oraz na działy niemerytoryczne.
2. Bardzo proszę w jednym wątku 'merytorycznym' nie mieszać różnych historii.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Zastanawiam się na ile pomogliśmy Mamie walcząc o stereotaksję? Zmieniła się diametralnie, od wyglądu po charakter. Stała się naszym dzieckiem z bardzo silnym własnym zdaniem. Czy to guzy czy stereotaksja spowodowaly te zmiany?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum