W przypadku mojej mamy ból ręki był sygnałem nacisku na nerwy jak dobrze pamiętam. Nie znam się dokładnie na pojęciach medycznych więc z pewnością któryś z moderotorów się wypowie na ten temat, ale u mojej mamy ten ból i drętwienie doprowadził do całkowitego unieruchomienia ręki. Mama nie miała w niej czucia a ból doprowadzał ją strasznego cierpienia do płaczu.
póki co tacie ręka nie drętwieje, jednak martwi mnie strasznie to że bardziej spuchnięta jest ręka po lewej stronie - a tata ma guza po prawej. Boję się że nowotwór zajmuje drugie płuco.
W tym wszystkim najgorsze jest to że nawet jeżeli chciałabym zasięgnąć opinii lekarza, to zostaje lekarz rodzinny. Nie wiem czy uda się umówić na konsultacje z onkologiem który prowadził tatę bo tata został wypisany z oddziału, a poza tym jak ostatnim razem chciałam iść i dopytać o kilka rzeczy to usłyszałam że doktor niema nic do powiedzenia w sprawie taty. Dziwi mnie to bo jak czytam na forum, to wiele osób jest w stałym kontakcie z lekarzem prowadzącym, zasięga porad, robi się jakieś badania. A tu jesteśmy z tatą w domu, sami, lekarz rodzinny tyle się orientuje w temacie że może wypisać antybiotyk czy lek przeciwbólowy (nie mam mu tego za złe, bo nie praktykował w kierunku onkologii). staramy się tacie pomóc, ale bardzo wiele rzeczy jest poza zasięgiem naszej wiedzy..
Ja bym naciskała na konsultacje z onkologiem. Tak jak napisałam nie znam się na medycynie więc ten ból może mieć źródło Bóg jeden wie gdzie. Ale sprawdziłabym to. U mojej mamy oprócz bólu ręki i jej drętwienia zauważalne było silne opuchnięcie właśnie jej części od łokcia do góry i węzłów chłonnych przy szyi. Z jednej strony przy obojczyku miała wyraźnie opuchnięta szyję. Pamiętam dość tragikomiczną rozmowę z lekarzem który zrobił mamie rtg zdaje się i jak rozmawiałam z nim jak wynik i co z tą ręką, to powiedział...nie ma się co przejmować ręką...ważne, że guz w płucu sie nie powiększył, poza tym wie Pani... mama i tak dużo już wytrzymała.....
Czasem niestety podejście lekarzy jest załamujące.
Młoda,
Z tego co opisujesz, to może niestety oznaczać zajęcie powierzchniowych węzłów chłonnych (pachowych, naramienno-piersiowych, bądź łokciowego) przez nowotwór. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć z całą pewnością (czy nawet z dużym prawdopodobieństwem), że chodzi właśnie o to.
Sądzę, że potrzebna byłaby konsultacja z lekarzem (w celu dokładnego zdiagnozowania tych objawów i w razie potrzeby zastosowania leczenia - czy to mającego na celu zmniejszenie ewentualnego procesu zapalnego, czy złagodzenie objawów). Nie jestem przekonany co do tego, że konsultacja z onkologiem jest najlepszym wyjściem (szczególnie gdy onkolog się wymiguje). Z mojego doświadczenia wynika, że znacznie łatwiej (i często z lepszym efektem) jest skonsultować się z lekarzem medycyny paliatywnej (np z hospicjum domowego) lub lekarzem POZ.
Krótko mówiąc - jeśli zdecydujesz się na konsultację z lekarzem z hospicjum czy POZ, to zabierze to niewiele czasu, a wywieranie presji na onkologa, żeby przyjął Twojego tatę zabierze Ci znacznie więcej czasu (i może nie dać żadnego efektu).
Pozdrawiam serdecznie!
dziękuję za odpowiedź, ale pojawia się dylemat co zrobić?
tata nie chce słyszeć o żadnym lekarzu, a tym bardziej o jakimkolwiek prześwietleniu, stwierdził że poczeka do wizyty w poradni onkologicznej (termin 20 kwietnia), bo wcześniej i tak mu nic nie pomogą;/
Czytałam że powodów tej opuchlizny może być bardzo dużo, bardzo dużo z nich ma swoje podłoże w chorobie nowotworowej, może to być także stan zapalny.
Nie wiem czy przekonam tatę do wizyty u lekarza, on się jej po prostu boi, co mnie nie dziwi bo ja też jej się boję. Czy w sytuacji kiedy węzły chłonne byłyby faktycznie zajęte można coś w ogóle zrobić? Czy przełożenie tej wizyty 2,5 tygodnia jest niebezpieczne i ryzykowne?
Myślałam żeby ewentualnie zacząć to ramie smarować maściami przeciwzapalnymi, chyba że można coś innego zrobić?
Widzę że choroba taty postępuję, ostatnio jest osłabiony, a ta pogoda zaczyna go powoli dołować..
Czy przełożenie tej wizyty 2,5 tygodnia jest niebezpieczne i ryzykowne?
Wieczorem rozmawiałam z mężem, zjadł kolację, oglądał tv, następnego dnia o 13.08 już nie żył.
Decyzja o wizycie lekarskiej należy do Was, pamiętaj , to jest DRP.
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
stwierdził że poczeka do wizyty w poradni onkologicznej (termin 20 kwietnia), bo wcześniej i tak mu nic nie pomogą;/
Czytałam że powodów tej opuchlizny może być bardzo dużo, bardzo dużo z nich ma swoje podłoże w chorobie nowotworowej, może to być także stan zapalny.
Nie wiem czy przekonam tatę do wizyty u lekarza, on się jej po prostu boi, co mnie nie dziwi bo ja też jej się boję. Czy w sytuacji kiedy węzły chłonne byłyby faktycznie zajęte można coś w ogóle zrobić?
Chory ma moralne prawo do decydowania o swoim leczeniu i to jest jak najbardziej naturalne. Twoja rola może być taka, by przekonać tatę, że poradnia leczenia bólu czy hospicjum domowe, to miejsca, w których może otrzymać fachową pomoc, a nie miejsca, gdzie lekarze rozkładają bezradnie ręce.
To prawda, powodów opuchlizny może być wiele i nie będziemy w stanie z całą pewnością ustalić prawdziwego powodu przez forum internetowe - powinien na ten temat wypowiedzieć się lekarz po wcześniejszym zbadaniu pacjenta.
Mam do Ciebie pytanie: Czy taki paraliżujący strach ma w tym wypadku sens? Jeśli objawy są związane z postępowaniem choroby podstawowej, to strach nic tu nie zmieni i brak wiedzy na ten temat też nie. Nowotwory postępują niezaleznie od tego, czy chorzy o tym wiedzą, czy nie.
W większości przypadków można coś zrobić by złagodzić objawy u osób chorych na zaawansowany nowotwór - to jest właśnie cel działania takich placówek jak hospicjum domowe.
Pozdrawiam serdecznie!
Terlewa, majkelek, dziękuję za pomoc i uświadomienie że teraz to jest walka o każdy dzień bez cierpienia. Idę dzisiaj do lekarki która prowadziła tatę podczas pierwszej chemii, popytam jak ona to widzi, czy planują jeszcze coś w sprawie taty robić, poproszę o skierowanie na badania, skierowanie do hospicjum.
Co do taty postaram się go przekonać żeby jednak udał się do lekarza wcześniej, jeżeli mi się nie uda to postaram się to tak zorganizować, żeby w dzień w którym ma wizytę w poradni był także terminem badania (tomografii bądź rtg, zależy co się uda załatwić).
[ Dodano: 2013-04-03, 14:02 ]
No i ja już po wizycie u lekarza, co się dowiedziałam- praktycznie NIC! Tyle że u taty już nie będą stosować żadnego leczenia, ale to akurat przypuszczaliśmy. Skierowania nie dostałam ani do hospicjum ani na badania. Mamy zarejestrować tatę do przychodni onkologicznej i tam poprosić o skierowanie, z tym że uda się najwcześniej w poniedziałek w następnym tygodniu (o ile będzie miejsce). Na pytanie czy do tego czasu może się coś stać z tym kręgosłupem jeśliby faktycznie były jakieś nacieki - usłyszałam - może i na tym koniec. żadnych odpowiedzi na pytania, żadnych konkretów, nic na temat tego czego się można ewentualnie spodziewać.
co mnie najbardziej dręczy to to że tata skarżył się na ból pleców jak był na oddziale celem podania kolejnej dawki topotekanu. wówczas zrobiono rtg płuc, a dlaczego nie zrobiono rtg kręgosłupa? tylko odesłano pacjenta z bólem do domu..
Ręce mi opadają, od czego ta pomoc medyczna jest?Paranoja jakaś.. I co teraz?
majkelek, dziękuję Ci bardzo, udało mi się załatwić pomoc lekarską z hospicjum domowego w Myślenicach, ze względu na odległość, pomoc pielęgniarską musimy załatwić albo w swoim zakresie albo pielęgniarkę środowiskową. Z tym sobie damy radę, ważne jest to że lekarz będzie odwiedzał tatę minimum 2 razy w miesiącu. Pani która zostanie do nas przydzielona jest onkologiem. Nie będą mówić tacie że są z hospicjum, co mnie cieszy ponieważ to by mogło go podłamać. Nie wiem kiedy zgłosimy tatę czy w tym tygodniu czy w przyszłym, porozmawiam z mamą jak ona to widzi. Ale ulżyło mi trochę, bo jest jakaś deska ratunku...
Nie odwlekaj ze zgłoszeniem, możliwe że usłyszysz , że jest kolejka........... na wolne miejsce.
Radziłabym dzwonić kilka razy dziennie, gdybyś usłyszała że brak jest wolnych miejsc (na tablicy wiszą karty pacjentów).
Skierowanie powinien wydać rodzinny, bez problemów, bez rejestracji na wizytę (np. przyszły tydzień), w przypadku odmowy poproś to na piśmie.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
u nas choroba z dnia na dzień postępuje:( Tatę dosłownie wszystko boli, lekko gorączkuje, ale co dziwne nie cały czas tylko tak mu skacze temperatura. Raz jest 37,5 a za chwile tata jest zimny jak lód. Pojawiło się krwioplucie, tata mówi że wypluwa rano takie dziwne skrzepy, poci się strasznie. Co to może się dziać? Wczoraj praktycznie się nie odzywał. Serce się kraje jak na niego patrze;/
Jedynym pozytywne jest to że jeżeli dzisiaj uda mi się załatwić skierowanie (w zeszłym tygodniu nie było lekarza rodzinnego) to jutro będzie już u taty Pani doktor z hospicjum. Szybciutko udało się to Pani z sekretariatu ustawić, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Straszne to wszystko
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum