Służba zdrowia chyba ma swoje procedury ...lekarka powiedziła że muszą zrobić tomograf i z opisem diagnozą zostanie odwieziona do domu . I tyle.
Dzisiaj otworzyła oczy ( prawe tylko troszkę a lewe całkiem ) . Pytałam jak się czuje , mówiła ,że bardzo źle ale nie umiała powiedzieć nic więcej . Na pytanie czy coś boli mówiła ,że nie . Cały czas mówiła " powiedz żeby mi dali " pół godziny wymieniałam wszystko co może chcieć .Wkońcu się okazało ,że chce coś na przeczyszczenie bo się dzisiaj nie załatwiła .Pytałam czy boli ją brzuch ale mówiła ,że nie. Poszłam do pielęgniarki i się okazało ,że ona od rana cos chce . Chciała siku ale wytlumaczyły ,że ma cewnik . Dała spokój ale po chwili znowu chciała siku . Pózniej chciała do ubikacji , tłumaczyły ,że ma pampersa . Dała spokój ale po chwili znowu. Póżniej już tylko mówiła ,żeby jej coś dały .
Bardzo dziwne oczy ma jakby płakała i jak leży to łzy jej lecą cały czas.
Na koniec powiedziała " idzcie już "
izabelaxl,
niestety może to być bliski koniec, takie pobudzenie, pacjent coś chce a nie wie co albo próbuje wstawać choć brak mu sił. Może też być, że teściowa czuje jakiś dyskomfort, jakieś parcia, nie ból ale dyskomfort i dlatego chce do toalety. Na ile mogą na pewno w szpitalu pomogą ale stan teściowej jest bardzo poważny.
Bardzo przykro się patrzy na takie cierpienie, zachowanie i ta bezsilność rodziny, która chciałaby pomóc a już niewiele można. Bądźcie razem bo tego czasu może już być mało, nich teściowa wie/czuje, że jesteście i że jest dla Was ważna.
izabelaxl,
Pamiętaj, proszę, że nie musicie zgadzać się na procedury szpitalne - skoro Teściowa ma zostać odesłana do domu to do czego ma być komukolwiek potrzebna ta tomografia?
Widzicie, że Teściowa się męczy psychicznie, coś jej przeszkadza, może coś niepokoi - teraz potrzebuje spokoju, domu, odpowiednich leków wyciszających i Waszej bliskości.
Nikt Was do niczego nie zmusza - ani my na forum ani lekarze w szpitalu. Podejmijcie swoją decyzję, która będzie dobra i dla Teściowej i dla Was.
Pozdrawiam najserdeczniej.
Z jednej strony chciałabym ,żeby była w domu ale z drugiej nie chcę . Mam wyrzuty jak tak myślę ale taka jest prawda . Nie umiem się opiekować chorą osobą . Dziecku nie umiem pieluchy zmienić a co dopiero 70kg człowiekowi . Nie umiem myć ,boję się podawać wode ,że sie zakrztusi i udusi . Boję się ,że umrze w domu przy mnie ( nie boję się ,że umrze w szpitalu przy mnie ). To nie jest lenistwo , zaniedbanie to jakiś paraliżujący strach . Po usunięciu piersi, olbrzymia rana , opatrunki, ręce mi się trzęsły że plastra nie umiałam odkleić ( nie brzydzę się krwi , ran , nie robi mi się słabo ) to była męczarnia dla mnie . A co dopiero inne czynności higieniczne ?. W szpitalu rozmawiam , trzymam za rękę , daje wode ale mam cały czas świadomość ,że są pielęgniarki , one zmienią pampersa , umyją a ja wtedy wychodzę . Potwór ze mnie
To nie tak i wiesz o tym, na pewno. Napisałam - podejmijcie decyzję dobrą dla Wszystkich. Skoro nie było szans wcześniej na zorganizowanie opieki np. w hospicjum stacjonarnym to teraz nie ma co działać nerwowo.
Jeśli wiesz co możesz robić a czego nie to znaczy, że właśnie świadomie wybierasz to co najlepsze w tej sytuacji - i dlatego nie ma miejsca ani powodu do jakiegokolwiek poczucia winy. Robisz to co trzeba i życzę - wykorzystaj w pełni czas obecny.
To ja jeszcze sprostuję może głupawe w mojej ocenie stwierdzenie "zmieńcie lekarza". U naszych (paliatywnych) chorych, w ostatnim okresie życie ciśnienie spada. I wtedy trzeba pojedynczo odstawiać kolejne leki, włączane uprzednio na nadciśnienie. To jest zupełnie normalne i tak jest ZAWSZE, u każdego chorego leczonego z powodu nadciśnienia. Więc Twoje teściowa była prawdopodobnie leczona dobrze, tylko po prostu przyszedł TEN moment - odstawiania leków przeciwko nadciśnieniu.
Tomografia jest o tyle istotna, że inaczej prowadzi się chorego z przerzutem do mózgu, inaczej po udarze niedokrwiennym, inaczej po udarze krwotocznym.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
izabelaxl,
Ty sobie nie rób dziewczyno wyrzutów, że czegoś nie potrafisz, czegoś się boisz, masz do tego prawo. Nie każdy ma na tyle siły psychicznej żeby opiekować się tak bardzo chorą osobą, nie każdy potrafi opatrzyć rany, pielęgnować odleżyny, czy nawet podać pić czy jeść, to jest zwyczajny strach/lęk przed tym żeby nie zrobić choremu krzywdy.
izabelaxl napisał/a:
Potwór ze mnie
Absolutnie nie, boisz się opieki, boisz się śmierci bo nie chcesz wyrządzić krzywdy bo nie wiesz jak będzie wyglądało odchodzenie i czy będziesz w tym momencie umiała odpowiednio postąpić. To nie znaczy, że jesteś potworem nie masz na tyle siły psychicznej, żeby to przejść. Teściowa jest w szpitalu zaopiekowana a Ty spokojniejsza tylko pamiętaj, że w każdej chwili mogą pacjentkę wypisać i musisz mieć plan awaryjny.
izabelaxl, pozwolę sobie dorzucić parę groszy z własnego doświadczenia.
Ja też miałam ogromne obawy przed robieniem czegokolwiek przy moim tacie. U mnie co prawda tej opieki domowej nie było dużo bo tata zdążył pobyć w domu dosłownie kilka dni. Ale też byłam przerażona jak sobie uświadomiłam, że będę musiała dać mu zastrzyk, zmienić pieluchę czy po prostu podać wodę do picia tak, żeby się nie zakrztusił. Myślałam sobie, że pewnych rzeczy na pewno nie zrobię po prostu tego nie umiem, boję się zrobić coś nie tak, bo przecież ludzie opiekujący się tak poważnie chormy ludźmi sa do tego jakoś przygotowywani. A ja? Nie mam zielonego pojęcia jak bardzo przechylić kubek z wodą, żeby tata mógł się napic, ale żeby się nie zakrztusił? Jak zmienić mu pieluchę gdy ciężar ciała jest po prostu ponad moje siły? Jak się nie zdenerwować, tak zwyczajnie po ludzku, jeśli będę z nim i przez godzinę będę próbowała nakarmić go kilkoma plasterkami banana?
Strasznie się bałam gdy się okazało, że przez jakiś czas muszę z nim zostać sama. I wiesz co? Okazuje się, że człowiek to naprawdę wyjątkowe stworzenie. Bo nagle okazało się, że gdy musiałam podać mu wodę to ją podałam. Po prostu. Pewnie, że za pierwszym razem więcej wody wylądowało na brodzie, a nie w ustach, ale to nie było najważniejsze. Nagle okazuje się, że w takiej sytuacji po prostu robi się to co trzeba zrobić i jakoś znikają wszystkie obawy. Wtedy tak naprawdę najważniejsze jest żeby pomóc temu choremu, a nasze lęki okazują się być w ogóle niesitotne.
Nie twierdzę, że u Ciebie na pewno też tak będzie. Chce tylko powiedzieć, że czasami, właśnie w takich sytuacjach uwalniają się w człowieku takie możliwości, o które by się nie podejrzewał, a nawet których był pewien, że nie posiada.
Dziękuję za tyle słów wsparcia .
Dzisiaj bez zmian , bez bólu na kroplówkach . Dusi się przy próbie odkaszlenia . Do tego w jamie ustnej zrobiła sie rana , pielęgniarki zajmują się tym tylko kazały dostarczyć parafine bo muszą smarować . Pani z łóżka obok użyczyła nam trochę kremu nivea ,żeby usta posmarować ( smarowaliśmy delikatnie oliwką ale dzisiaj nie chciała) i myślalam ,że mnie zamęczy . Co chwilę mówiła ,żebym wzięła od pani lek na usta. Mówiłam ,ze ma bardzo nasmarowane i nie trzeba więcej -mówiła ,że to dobrze bo bardzo jej pomaga. Chwilka i znowu chciała lek na usta . Pokazałam jej ,że to zwykły krem a ona,że to nie to bo ta pani ma taki lek i jej pomogło . Jeszcze przed wyjściem mówiła ,że pielegniarki jej nie dadzą tego leku i będzie się w nocy źle czuła . Pamiętała ,że wczoraj byłam ale że syn był to już nie a rozmawiała z nim . Mówiłam ,że jutro do domu a ona ,żę nie chce do domu bo tutaj dają jej leki i jest lepiej jak w domu bo się lepiej czuje.
W chwili załamania , po wyjściu ze szpitala zadzwoniłam do onkologa z hospicjum domowego ( on zadzwonił po karetkę ) . Długo ze mną rozmawiał , wypytywał . Powiedział ,że to faza terminalna i jeżeli okaże się ,że to przerzut do mózgu to przeżywalnośc wynosi ok 6 tyg . Doradził mi jechać jutro do pani ordynator z hospicjum stacjonarnego . Tam nie ma miejsc ale można " wypożyczyć " odpłatnie miejsce na ZOLu ale będzie pod opieką hospicjum . Chyba tak zrobię zobaczę co mi ta pani powie.
Denerwuje mnie ,że będą jakieś durne świeta i każdy komu mówię o hospicjum to daje mi do zrozumienia,że chcę się pozbyć problemu . Ja nie robię żadnych świąt , mam pustą lodówkę nawet choinki nie mam . Owszem co roku jade na wigilie do mojej mamy ale tylko dlatego ,że jej na tym zależy i możemy spokojnie posiedzieć . W tym roku raczej wcale nie pojade bo nie zostawię męża samego. Szukam pomocy( i tak siędzę w szpitalu pół dnia ), opieki a nie chcę ją wyrzucić z domu
izabelaxl,
Opinie innych ludzi odkładamy na bok - bo Ty jesteś w tej konkretnej sytuacji i próbujesz pomagać, opiekować się a nie oni. Więc postaraj się ogłuchnąć chwilowo na wszelkie oceny Twojego postępowania.
Mam nadzieję, że uzyskasz jutro pomoc ze strony hospicjum - to jedyne w Waszej okolicy?
izabelaxl,
Ty nie myśl co mówią czy myślą inni, to Ty masz problem, to Wasze kłopoty i nikt nie ma prawa oceniać Twojego postępowania, robisz to co uważasz za słuszne i to co w Twojej ocenie jest najlepsze dla pacjenta i tak do tego podchodź.
O świętach nie myśl, też mam zła sytuację i święta wyrzuciłam w tym roku z kalendarza, przejdą gdzieś obok, są nieistotne jeśli ktoś z bliskich choruje poważnie.
tomograf nic nie wykazał i już po godzinie wsadzili w karetkę i przywieźli do domu . Udało mi się załatwić 2 hospicja . W jednym jest numerem 4 a w drugim mają się odezwać 8 stycznia . Może dam rade do tego czasu . Jutro pierwsze mycie w domu , obejrzałam kilka filmów instruktażowych, najgorsze miejsca intymne ....Boże jak ja to przeżyje . Jutro kupie w aptece takie rękawice jednorazowe może będzie łatwiej niż gąbką .Dałam w okolicy ogłoszenia ,że zatrudnię panią do pomocy ale zero odzewu.
Po przyjeździe do domu chciała jeść ale tylko kaszke .Dostała i zasnęła. A ja ??? kupiłam tabletki na uspokojenie bo jestem kłębkiem nerwów i szybko się rozklejam .
Dasz na pewno, człowiek jak musi to potrafi wszystko, nawet nie wie skąd do niego przychodzą te siły.
izabelaxl napisał/a:
Jutro kupie w aptece takie rękawice jednorazowe może będzie łatwiej niż gąbką
To już jak wolisz ale gąbką spokojnie myjesz całe ciało. Miska koło siebie i gąbką myjesz, możesz też stosować mokre chusteczki.
izabelaxl napisał/a:
najgorsze miejsca intymne .
I do tego musisz się przygotować bo za chwilę może być pampers lub już jest (nie wiem) i trzeba go zmieniać, trzeba za każdym razem umyć, pilnować, żeby nie tworzyły się odparzenia, odleżyny.
Nie są to łatwe czynności ale szybko się wpada w rutynę i nie myślisz co myjesz tylko robisz to bo wiesz, że musisz pomóc chorej osobie, która zdana jest na Ciebie.
Przyszła dzisiaj pielęgniarka z hospicjum i wszystko nam pokazała . Na początek powiedziała ,że musi zobaczyć do czego pacjentka jest zdolna . Kazała ruszać rękoma i nogami . Udało się .Później kazała siadać ( bunt był ale usiadła).Chciałam pomóc ale zabroniła . Nogi na podłoge trzymała tylko za rękę i udało się stanąć . Zdjęłam pampersa i powoli do toalety . usiadła na muszli , długo sobie siedziała ale załatwiła się . Pokazała jak myć , jak smarować , pudrować . Były problemy z połykaniem leków. Kazała zrobić kisiel i wcisnęła w to tabletke .Poszło jak po maśle Jaka to cudowna kobieta , pokazała różnie triki, mówiła żeby dzwonić jak będą pytania . Jakieś ciepło od niej biło.. Dała nam przenośnią toalete ale dopóki da rade chodzić do wc to ma chodzić . Zabroniła nam się cackać , mówi ,że to bardzo silna kobieta i że chemia ją tak osłabiła . Wieczorem poszliśmy zmienić pampersa nie była łatwo , pierwszy sie podarł , nie mogliśmy trafić żeby był na środku ale wkońcu się udało. dostała do ręki kromeczke bez skórki z masłem i sama jadła, nie za bardzo wie gdzie ma usta ale się stara. Do wody dodajemy kilka kropel witamin dla dzieci .
Na koniec poprosiła ,żebyśmy sie pomodlili za nia . Pytałam czy chce ,żeby ksiądz ją odwiedził to mówi że chce . Będzie trzeba się udać i zaprosić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum