Hospicjum domowe o którym piszesz jest 18 km od waszego miejsca zamieszkania co nie znaczy że pielęgniarka nie mieszka w waszej okolicy, najczęściej tak jest że są one "rozrzucone" po terenie i pracują niedaleko swojego miejsca zamieszkania żeby w jak najszybszym czasie być u pacjenta, nie martw się, za dojazdy nigdy się nie płaci :-)Poza tym zorientuj się kto na Waszym terenie ma podpisaną umowę z NFZ na HD, takie informacje są na stronach NFZ- może się okazać że tych placówek jest więcej:-)
Co do napadów duszności i paniki- HD zaopatrzy was w koncentrator tlenowy, tato jak będzie miał świadomość że w razie potrzeby będzie miał tlen w zasięgu ręki będzie się czuł bezpiecznie, będzie spokojniejszy i będzie ok. Koncentrator jest za darmo, HD ma obowiązek zaopatrzyć chorego w razie takiej potrzeby.
My po wizycie lekarza rodzinnego.Obsluchal tate i zlecil aby na drugi dzien przywiezc go do osrodka na badania i przeswietlenie pluc,bo cos mu sie tam nie podobalo.
Mam zamowila karetke aby go przeiwezionodo lekarza.Tam zrobiono przeswietlenie,oraz laryngolog go zbadal.Powiedzial ze wszystko jest drozne ze nei wie dlaczego tata nie moze oddychac przez nos.
Zapisal lek na inhalacje etc...
Przeswietlenie nic nie wykazalo wiec nas to cieszy.Bo myslelismy ze moze ma wode lub przerzut jakis do pluc.Ale wszystko czyste.
Oczywiscie u lekarza tato znow zaczal mowic ze mu duszno.UI lekarz powiedzial ze nic panu nie jest,wiec tata sie zdenerwowal...No nic zaraz dano mu tabletke pod jezyk na nerwy i atak paniki minal...
Ja mowie ze to wszystko jest na tle nerwowym.Bo on jest swiadomy co bedzie i boi sie ze jak mu duszno ,to ze moze tak bedzie wygladalo jego odchodzenie...
Mama wziela sie na sposob i zaczela sama mu kontrolowac cisnienie,etc i jak mowi ze mu duszno etc..to zaraz mu daje tabletke pod jezyk i przechodzi....
Oczywiscie wczoraj znow chcial karetke.Ale mama mowi ze nie moze co 5 minut karetki wolac.A on no bo oni mu pomoga.Ze jak ostanio dadza mu 2 zastrzyki i bedzie ok..Wiec mama mowi ja mam ten sam zastrzyk ale w tabletce pod jezyk zobacz ze przejdzie :-) no i jakos on sam sie odblokowuje i mu mu przechodzi...(to wszystko jest w glowie)
No trzeba go zrozumiec i miec wiele cierpliwosci...bo mysle ze ten udar tez cos mu namieszal w glowie...bo to calkiem inny czlowiek teraz jest....
Ale nie poddajemy sie i walczymy..Bo wierzymy ze jeszcze bedzie dobrze :-)
Choroba plus udar swoje zrobiły i dalej robią. To co opisałaś wygląda jak najbardziej na stany paniki. Trzeba tatę uspokajać lekami może antydepresant jakiś plus lek doraźny w razie ataku, który jak widzę już posiadacie.
Tato już tyle przeszedł, że nie ma co się dziwić, że psychika siada a udar spowodował na pewno zmiany w mózgu.
Jeśli Tacie nadal dokuczają napady paniki, to warto poprosić lekarza o leki na tę przypadłość. Naprawdę pomagają. Mój Tata brał Xanax, później Midianum. Są to leki przeciwlękowe albo używane do sedacji w szpitalach, najczęściej z grupy benzodiazepin.
Kochani dawno nie pisalam...
U nas coraz gorzej..Brak chemi od 3 miesiecy,udar,do tego doszla zoltaczka i moj tatko powoli gasnie....Wiemy ze to jego ostanie swieta.....
Nawet nei chce myslec bo lzy leca same...
Nasz walka powoli dobiega konca....On niknie w oczach.Od 2 miesiecy nie wychodzi z domu,dla niego dojscie do toalety to wyczyn...
Moj biedny tatko,moj biedny wojownik ,moj heroe,moj wzor do nasladowania,powoli odchodzi i juz nic nie mozemy zrobic..ja nic nie moge zrobic....
Mam zal do calego swiata..mam zal do siebie ,ze to nie tak mialo byc...
Tatko nie odchodz..zostan z nami...
Juz nie ma nadzieji....Bole sa coraz gorsze,w nocy nie spi,w dzien przysypia,czasem nie kontaktuje tylko lezy jak niezywy....Watroba juz nie daje rady..i czekamy az serce przestanei walczyc...
Juz na ostanich silach,czsem nawet cienienie nie wyczuwalne ....przez cisnieniomierz...
Tatko nie odchodz....Tak bardzo Cie kocham...
tronca33,
Tak tronca33, masz rację, niestety tato odchodzi. Zrobiłaś wszystko co można było, dałaś całą siebie a tato jest dzielnym wojownikiem, który zbliża się do swojej przystani.
Płaczę razem z Tobą, wiem co przeżywasz i bądź silna na tyle ile możesz, żeby pomóc tacie przejść na tą drugą stronę. Smutno
23go Tata mial 2 udar ,tym razem lewostronny.Ale tym razem bardzo duzy udar w mozgu.24go mial ostatnie namaszczenie.Myslelusmy ze odejdzie.Lecialam do Polski aby go pozegnac....Tacie troszke sie poprawilo przeszedl ten kryzys.Ale mial straszne Bole.Bardzo sie bal zasnac.Prosil aby go zabic bo Nic Nie dzialalo.W Czwartek lekarz powiedziala mamie aby podjela decyzje o hospicjum bo w szpitalu juz Nic dla Nie go Nie maja.Od wczoraj Tato Moj kochany Jest w hospicjum.Co za cudowne miejsce.Jaka Cisza,spokoj I Ludzka zyczliwosc.Dzis bylo bardzo zle.Nie otwieral oczu.Tylko prosil o picie,jest splatany,ma cewnik,problemy z polykaniem.
Kochani ile to moze jeszcze potrwac ten jego Bol?Dzis powiedzial slowo smierc I Dom..Moje serce krwawi.Tato Nie odchodz.....
😭😭😭😭
tronca33,
To co napiszę na pewno Cię zaboli, ale nie taki jest mój cel, wiesz, że chciałabym żeby wszystko było dobrze ale nie będzie.
Daj tacie odejść, tato przeszedł ogromną drogę przez mękę, organizm już jest wyczerpany chorobą, leczeniem, organizm już nie ma siły walczyć stąd te udary zapewne. Wiem, że cierpisz ale taty cierpienie jest większe, tato cierpi fizycznie, Ty psychicznie. Każdy Wasz ból jest ogromny ale cierpiąc fizycznie wszystko nas boli, nawet oddech wydaje się być ciężarem. Ból fizyczny lekarze w hospicjum złagodzą ale wiesz kosztem jakiego stanu.
tronca33 napisał/a:
ile to moze jeszcze potrwac ten jego Bol?
Na pewno nie będzie to długo, to już raczej dni, ewentualnie tygodnie, strasznie mi przykro.
Tronca nie wiem, czy jesteś osobą wierzącą, ale opowiem Ci taką historię. U mnie od pokoleń w domu mówiło się, że kiedy ktoś ma umrzeć w rodzinie to stają zegary i spadają na ziemię. Było tak przed śmiercią mojego dziadka i babci. Nigdy w to nie wierzyłam, wiadomo młoda osoba, a tu takie zabobony. Trzy tygodnie przed śmiercią mojej mamy stanął i spadł na ziemię wielki zegar ścienny u nas w domu, a światło wyłączało się w całym mieszkaniu co 5 minut. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy nawet, że mama ma raka !!! A mama już wiedziała, że coś się zdarzy złego po tym zegarze. Widziałam to na własne oczy. W ostatnich chwilach życia mama się strasznie bała śmierci, ale kiedy jej powiedziałam, że coś TAM jednak musi być, skoro dostaliśmy znak, tak jak jej rodzina od pokoleń, to się uspokoiła. Musisz Tacie powiedzieć, że niedługo znowu się wszyscy spotkacie, żeby się nie bał i Ty też musisz w to wierzyć.
Witam Cię Tronca, bardzo to smutne...nie wiem czy tatuś Twój jeszcze żyje, jeżeli tak to czytając Twój ostatni wpis -on wie że to koniec i wspomina o domu, czasem tak jest że agonia się przedłuża bo chory na coś lub na kogoś czeka, być może marzy o tym aby odejść w domu... z doświadczenia wiem że tak bardzo często jest. Spełniłabyś tym samym jego ostatnią wolę a on odszedłby szczęśliwy. Jego minuty są policzone. Niech dobry Bóg doda Wam sił, trzymaj się kochana.
Witam.Tatus jest w agoni
WCZORAJ jeszcze powiedział że nas kocha 2 razy.Dzis już zero kontaktu.Gleboko śpi. JUŻ NIE je. Tylko nawadnianie jest kroplowkami. WCZORAJ jeszcze ściskam rękę. DZIŚ już nic.Ma tlen .Zaczyna się zaginięcie palców u stóp. MYŚLĘ że koniec jest bliski.Bardzo to boli.Ale on pójdzie do lepszego świata. KOCHAM CIE TATO....😢😢😢😢
[ Dodano: 2017-01-03, 15:26 ]
Zasinienie palców nie zaginięcie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum