No i nie ukryję się przed Majkelkiem . A myślałam,że się uda , ale gdzież tam.
Moja psychika siada, zdołowana pojawiającymi się w takim tempie przerzutami, przyjmowaniem na bóle morfiny... I jak na złość brak źródła rozsiewu. To z czego mam się cieszyć? Z tego,że za każdym rogiem dostaję kopa w dupę? Gdyby chociaż znaleziono źródło pierwotne i udało się wyciąć to zyskałabym chociaż kilka lat życia. Wiem,że ten nowotwór w porę usunięty daje duże szanse na wyleczenie. Ale gdy nie wiadomo co wyciąć, a niespodzianka się rozsiewa po narządach to jest kiepsko. Nie mam siły już się cieszyć. Na początku jak postawiono diagnozę, poczytałam o tym i byłam pełna optymizmu. Wiedziałam,że się uda bo statystyki itp... Nie przewidziałam,że będzie tak ciężko. Żadne z badań obrazowych nie uwidacznia obecności zmiany pierwotnej, za to uwidoczniły się przerzuty na trzustkę i wątrobę.
Już się nie uśmiecham, może tylko czasami jak wejdę na forum i wszędzie widzę Majkelka.
Droga Gabi tyle możemy się od Ciebie nauczyć. Chyba najważniejsza jest pokora w stosunku do choroby. Tak naprawdę chyba nikt z nas nie wie co przyniesie jutro. Dzięki takim osobom jak ty widzimy, że można.
Zobacz ilu osobom pomogłaś znaleźć siły do dalszej walki. Wiem, że to nie jest dla Ciebie pocieszeniem, ale dla mnie jesteś wzorem
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Dziś bardzo mnie zabolała treść jednego tematu i pozwoliłam sobie w nim napisać. Pewnie źle zrobiłam, ale nie mogę zrozumieć pewnych ludzi. Najłatwiej przychodzi nam zwalać winę na innych i to w różnych sprawach. Może zaczniemy najpierw rozliczać siebie w pewnych tematach a dopiero jak już nie będziemy mogli sobie nic zarzucić będziemy szukać innych winnych.
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Najłatwiej przychodzi nam zwalać winę na innych i to w różnych sprawach. Może zaczniemy najpierw rozliczać siebie w pewnych tematach a dopiero jak już nie będziemy mogli sobie nic zarzucić będziemy szukać innych winnych.
KlaWik, dobrze gadasz, ale cóż ... tak jak piszesz lepiej zwalać winę na innych ...
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nadal jestem zbulwersowana pewnymi stwierdzeniami. Jeżeli ma się rodzinę, dzieci to chyba powinno sie uczestniczyć we wszystkich dziedzinach życia rodzinnego. Jeżeli jedno z rodziców popełnia błędy wychowawcze, które drugi zauważa to chyba od razu reaguje ( jest od tego jak d.od s.). Chyba że założyło się rodzinę tylko, żeby to ładnie wyglądało w CV, albo tylko dlatego, ze wszyscy zakładali. Smutne, ale prawdziwe
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Wiesz, chyba muszę wytłumaczyć moje zaciekawienie. Przeżyłam ciężko drobny incydent który do dziś usiłuję zrozumieć i dlatego Cię zapytałam.
To było tak: Spierałam się z lekarzem, on swoje, ja swoje, zwykła sprawa i nagle sekretarka się włączyła do dyskusji i zaczęła mnie pouczać, lekarz próbował ją dyskretnie uciszyć, ale ona się nie dała i wypaliła: "Bo pani mnie denerwuje" No i ja teraz usiłuję zrozumieć dlaczego ludzie których coś zdenerwuje/zbulwersuje, uzewnętrzniają te swoje odczucia w sytuacjach nazwijmy to "wątpliwych". Miałaś przecież wątpliwości, a jednak postanowiłaś napisać bo Cię to zbulwersowało. Rozumiem dlaczego Cię to zbulwersowało, ale nie mogę zrozumieć dlaczego to uzewnętrzniłaś, przecież w życiu codziennym staramy się nie mówić wszystkiego co nam przyjdzie do głowy, raczej przemilczamy myśl że koleżanka znowu się skrzywiła słysząc nasze radio.
Pozdrowienia
Przepraszam, że tu się wtrącę.
Po prostu zacznę od banału: ludzie są różni, w tej kwestii: każdy ma swoją ekspresję. Jedni są mniej lub bardziej introwertyczni, lub mniej lub bardziej ekstrawertyczni.
Czy ekstrawertyczni najpierw coś robią lub mówią, a potem myślą albo myślą podczas mówienia. I nie w pełni kontrolują zachowanie w sytuacjach stresowych (i jak to można znaleźć w różnych mądrościach: u ekstrawertyków dominuje część współczulna autonomicznego układu nerwowego)
Ja raczej jestem w kierunku introwertycznym i też to co mnie przemknie przez głowę, wszystkiego nie wyrzucam z siebie, ale czasami 'w afekcie' (w nerwach, emocjach) zdarza mnie się coś głupiego 'chlapnąć'.
A nie raz mnie się zdarzyło, że nie rozumiałam dlaczego ktoś powiedział coś, jakieś dziwne uwagi (zwłaszcza w przypadkach, gdy nikt na tym nie skorzysta).
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Klucz tkwi w tych słowach "nikt na tym nie skorzysta" . Bo adresat odczuje przykrość, ale nie zmieni się od jednego incydentu. Ale co odczuwa nadawca, to mnie interesuje.
No to dostalam po uszach. Dziękuje wam za tą lekcje. Macie racje, o naszych odczuciach nie powinno się mówić otwarcie.
Jenak odpowiem Ci Gabi. Jestem chora. Mam dwie corki i męza. Mam swiadomość co moja rodzina przeszla. Wiem ile czasu moj maz musial poswiecic na tlumaczenie naszym corkom sytuacji w jakiej sie wszyscy znalezlismy. Nikt sie nad nim nie uzalal, a nawet powiem wszyscy uwazaja to za norme, ze teraz on musi poswiecic wiecej czasu na tak zwane wyprostowanie i wytlumaczenie ...
[ Dodano: 2012-03-18, 18:55 ]
Co odczuwam? Jest mi po prostu przykro i czuję złość gdy czytam jak to wszyscy są winni tylko nie osoba pisząca. Jak to wszyscy robią wszystko źle, tylko nie piszący. (Piszący to osoba zdrowa)
Ale macie rację, ja się spalam a i tak to nic nie pomoże, tylko stracę sympatię kilku osób, a tego bym nie chciała. Zrobię komuś przykrość. Może lepiej nie pisać.
Pozdrawiam gorąco
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Daleka byłam od dawania komukolwiek po uszach, powodowała mną czysta ciekawość. Uznałam że warto zapytać Ciebie bo sama przyznałaś się do wątpliwości. Ja jestem osobą do obrzydliwości racjonalną i nie wierzę w jakiekolwiek oddziaływanie na dorosłego człowieka. Po prostu od niektórych uciekam, a z resztą nawet jak się nie zgadzam to nie próbuję przekonywać, nie jesteśmy jednakowi i nie mamy obowiązku być jednomyślni. Pozdrowienia
Dziś z innej beczki.
Od pewnego czasu byłam podekscytowana tym, że lekarze zgodzili się na mój powrót do pracy. Zastanawiałam się jak to bedzie fajnie, jak poczuję sie zdrowsza - psychicznie.
Nadszedł ten upragniony dzień i okazuje się że wcale to kolorowo nie wygląda. Jestem zmęczona nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Mam nadzieję, że to dlatego, że to pierwszy dzień i że się przyzwyczaję.
A może za dużo sobie obiecywałam i myślałam że będzie jak przedtem
Mam nadzieję, ze jutro będzie lepiej
Pozdrawiam wszystkich
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Przez jakiś czas nie pisałam. Musiałam się wyciszyć. Popełniłam kilka karygodnych błędów, za które wszystkich przepraszam.Jak wiecie wróciłam do pracy, mam tam wielu przyjaciół, którzy naprawdę mi pomagają w tych jednak trudnych dla mnie chwilach. Zaczęłam sie przyzwyczajać do pracy, jednak nadal nie do końca daje sobie radę. Coraz częściej łapię sie na tym, że myślę o chorobie, zamiast rzucić się w wir pracy. Najgorsze są spojrzenia w których odczytuję przerażenie i litość. To niestety widać, że nadal jestem chora, że praca to część psychologicznej terapii.
Jeśli ktoś przeczyta te moje wynurzenia bardzo proszę o rady jak sobie dać radę w kontaktach z ludźmi, jak im stawić czoła ( ludziom, dla których jestem dziwadłem).
Dobrze, że jak pisałam jest grupa ludzi, która mnie wspiera w tych jednak trudnych chwilach dla mnie.
Doszłam do wniosku, że dla wielu ludzi rak to wyrok, a ja nie mogę się z tym pogodzić
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum