[ Dodano: 2012-04-25, 14:58 ]
Dziś byłam na "Wawelskiej" ( Warszawa Ochota). Z wizyty zapamiętałam: źle się czuć powinnam, szybko się męczyć należy, kiedyś może to przejdzie. Mam o siebie dbać i robić badania. Dobrze, że lubię moją panią doktór. Wiem, że dobrze mnie leczy.
A może ktoś dziś był tam gdzie ja, a ja nawet nie wiedziałam. Dopiero teraz wpadłam na pomysł, że mogłam napisać wcześniej. Przed następną wizytą tak zrobie
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Doczytałam, że doszło do planowanego spotkania
Szkoda tylko, że więcej osób chętnych nie przyszło
Justyś już co nie co napisała , teraz czekamy na Twoje relacje
Pozdrawiam
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Relacja ze spotkania.
Zacznę od początku. O godzinie 15 wsiadłam w samochód męża, bo mój był w trakcie wymieniania oleju, pojechałam na stację benzynową, bo oczywiście paliwa było brak. Jadę patrzę, a tu świeci się napis "Oil", więc ze stacji wróciłam do domu. Dowiedziałam się, że mogę dalej jechać. Więc na gaz bo to już późno było. Miejsce spotkania znane, lecz ja nie wiedziałam gdzie tam jest parking, więc niewiele myśląc zaparkowałam na tyłach Archiwum Państwowego i pędzę. Po drodze nachodziły mnie różne myśli: a jeżeli nikt nie przyjdzie, a jeśli ich nie poznam. Nic to idę dalej, patrzę a tu ludzie porozkładani na kocykach, no pięknie sobie myślę, będę teraz biegać od kocyka do kocyka i sprawdzać, czy to oni. Postanowiłam dojść najpierw do głównej alejki, przemierzyłam ulicę Żwirki i Wigury, skręciłam w lewo i się rozglądam. Dostrzegłam dziewczynę i tak sobie myślę to Ona - pomacham do niej uśmiechnęła się. potem były całusy a resztę już znacie.
Było super ...
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Ja czekałam i powoli zaczęłam tracić nadzieję, że ktoś się zjawi. Ale ja akurat osoba postanowiłam poczekać przysłowiowy kwadrans. I patrzę macha do mnie ktoś uśmiechnięty od ucha do ucha ... Gdyby Klawik mnie nie poznała, to ja bym Jej nie poznała. Teraz ma krótkie włoski (odważnie ) . Poczekałyśmy do 15 po. Co do minuty. I poszłyśmy do pubu Tola. Zamówiłyśmy po kawie. Klawik sok (bo kierowca), ja piwko (bo nie kierowca ).
Pogadałyśmy o wielu sprawach, m.in. o naszych kochanych 'biednych' Mamach, o powrocie do pracy, trochę o leczeniu, trochę o chorobie, jakiś przygoda w związku z naszymi chorobami, Klawik o swojej rodzinie, i jeszcze różnych różnościach, było na poważnie i na wesoło.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witaj Kasiu.
Cieszę się że udało się zorganizować Wam swój maleńki "zlocik"
Niech inni zazdroszczą i uświadamiają sobie jak wiele tracą poprzestając tylko i wyłącznie na znajomości wirtualnej.
Możliwość kontaktu osobistego, możliwość uściśnięcia, przytulenia się daje tak wiele radości i wsparcia...
Niezmiernie cieszę się że mogłem poznać Ciebie i Twojego Męża, w jakiś sposób to ogromnie pomaga w naszym, nie zawsze wesołym życiu
Romku ja też jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam poznać Ciebie i Twoją rodzinę. Masz wspaniałą rodzinę, cudowną żonę, piękną córkę i nie do opisania wnusia. Jestem szczęśliwa bo teraz wiem, że mimo wszystko można żyć normalnie. Jeszcze mam spostrzeżenie, chyba można żyć "bardziej, mocniej, więcej" dla siebie i dla innych.
Wszystkim polecam takie spotkania, dużo się można nauczyć patrząc, słuchając, rozmawiając, a najważniejsza jest radość z każdej chwili
Już teraz piszę się na następny zlot ( jak da zdrówko). Teraz zabiorę moje córcie dla nich będzie to bardzo ważna lekcja życia
Pozdrawiam gorąco
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Kruszynko Ty jesteś bardzo dzielna, masz w sobie wiele siły.
Mnie niestety ich zaczyna brakować i to dosłownie. Chyba wykorzystałam ostatnie pokłady energii na przygotowanie Wiktorii do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Cieszę się, że moja córcia była w ten ważny dzień szczęśliwa. Co do mnie jeszcze niepokoi mnie brak siły, zawroty głowy, bóle kości i mięśni. Nie wiem co się dzieje. Czekam na wizytę u lekarza. Staram się grać przed rodziną, że nic się nie dzieje. Nie chcę ich martwić, dopóki nie będę wiedziała co mi jest. Oni już tak wiele przeszli ... .
A co u Ciebie?
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
powiem tak , tak samo jak u Ciebie ale ostatnie dni to koszmar. teraz już dochodze do siebie, ale moje ,,rzuty,, są coraz częściej i dłużej wizyte mam pod koniec lipca
iby chcę już tą chemie ale jak mam tak się czuć hukowo to wolę... sił mi brakuje a mąz ... mało daje mi wsparcia
silna jestem ok, kilka dni wtedy robie za trzech ale jak przyjdzie dół to nie mam siły nawet szklanki przytrzymać
dzieci pytały się ze strachem ostatnio - mama a ty wstanies jesce?
Dzień dobry tak Was po cichu podczytuję i z wieloma waszymi bolączkami się utożsamiam.
Też jak zachorowałam byłam bardzo pozytywnie nastawiona do swojej choroby.
Wieczny "banan na buzi" sprawiał,że jak wchodziłam na oddział to Wszyscy wokoło mnie się uśmiechali.Pan psycholog z oddziału dzwonił do mnie bym odwiedziła chorych bo swoja osobą powoduję ,że chorzy są bardziej "pozytywnie nastawieni".
W tej chwili to wszystko przeminęło z wiatrem.Coraz rzadziej uśmiech gości na mojej twarzy ,a i samopoczucie coraz gorsze.
Chciałabym by to powróciło,ale przeżycia zeszłego roku zostawiły trwały ślad w mojej psychice ciężko się z tym wszystkim uśmiechać.
Mimo wszystko pozdrawiam
Klawik dla Ciebieza założenie tego wątku.
Ostatnio łapię sie na tym, że zaczynam myśleć o przerzutach. Najbardziej przeraża mnie to, że od początku wiedziałam, że mam raka bardzo złośliwego, ale też wiedziałam, że dam radę i wszystko się dobrze skończy. Teraz obawiam się, że znów moja intuicja się sprawdzi. Tak naprawdę boję sie każdego badania, a zdrugiej strony boje się ich nie robić.
Czy też tak macie? Czy strach i niepewność to normalne odczucia, które bedą mi towarzyszyć przez następne kilka lat? A może jestem po prostu słaba i dlatego takie dziwne myśli mnie nachodzą?
W piątek wizyta u lekarza, Czy mam mu mówic o swoich obawach? Czy lepiej od razu zapisać sie do psychiatry?
_________________ KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
Ostatnio łapię sie na tym, że zaczynam myśleć o przerzutach.
też takie myśli mam ostatnio.Szczególnie po wizycie u pani dr onkolog.
W czwartek TK zobaczymy co powie ,ale na odpowiedź trzeba znowu trochę poczekać .
Postanowiłam się nie stresować,czas spędzam na dworze,słońce nastawia mnie pozytywnie.Spróbuj Kasiu może tak .Na psychiatrę zawsze przyjdzie czas
plamiasta napisał/a:
myślę że to juz tak będzie, nie pozbędziemy się strachu
W piątek wizyta u lekarza, Czy mam mu mówic o swoich obawach? Czy lepiej od razu zapisać sie do psychiatry?
O obawach zawsze warto powiedzieć, ale jeśli strach i lęk mają marnować Ci życie, to doradzałabym wizytę u specjalisty - psychologa, psychoonkologa, psychiatry. Może wystarczy terapia, rozmowa z psychologiem, może konieczne byłoby wsparcie farmakologiczne.
To bardzo częsty problem pacjentów onkologicznych - ciągły lęk o przyszłość, o przerzuty / wznowę / progresję. Ale to też problem, z którym warto walczyć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum