Otzrymałyśmy telefon ze szpitala...w poniedziałek mama zaczyna terapię, ale jest załamana. Nie chciałyśmy, żeby mama została w szpitalu, lekarz powiedział, że postara się żeby to była terapia dojazdowa. Niestety okazało się, że mama bedzie musiala zostac w szpitalu. Nie wiemy jeszcze na jak długo.
Mama bardzo sie boi, obawia się, że juz nie wyjdzie z tego szpitala, że tam umrze.
Cały czas powtarzam jej, że lekarze bede sie nia opiekowac, sprawdzac czy wszystko jest w porządku, że to tylko terapia, a nie hospicjum, ale niestety samopoczucie mojej mamy odbija się również na mnie...Tak bardzo nie chce jej zostawiac samej w tym szpitalu. Wolałabym miec ja caly czas przy sobie :(
Avaler
Wszyscy chorzy na wiadomość o pozostaniu w szpitalu reagują podobnie.Nikt nie chce zostawać w .Musisz przekonać mamę ,że to dla Jej dobra, będzie pod stałym monitoringiem po naświetlaniu.W/g mnie to dobrze ,że chcą mamę zostawić .
Dochodzenie (dojeżdżanie ) na radio to duże utrudnienie dla pacjenta.
Głowa to nie ręka,różne mogą być reakcje bezpośrednio po dlatego mama musi zostać pod obserwacją.
Pozdrawiam.
Cały czas mamie to powtarzam, na szczescie juz pogodzila sie z tym, ze zostaje w szpitalu i ma troche lepsze nastawienie.
Teraz pozostaje tylko czekac na efekty naswietlan
No a moja mama umiera. a ja jestem daleko. Mam leciec w poniedzialek. Dzisiaj tata zadzwonil i powiedzial ze lakarka mowi ze nie wie czy dzien czy tydzien. Mama powiedziala tacie , ze umiera. Chociaz nie wie - chyba - ze ma raka. Ja myslalam ze bede mogla ja potrzymac za reke i opowiedziec ze mam dobre zycie, ze radze sobie i dalej sobie poradze.Boje sie ze nie zdaze.
Moja też słabnie z dnia na dzień.Widzę jak ją tracę.Boję się tego czasu, który został, boję się przyszłości, nie wiem jak czas wykorzystać, żeby nie był czasem straconym, a do tego nie radzę sobie z emocjami.Rozumiem Cię Joasiu co przeżywasz.Wierzę, że zdążysz się pożegnać.Pozdrawiam!
Avaler!
Co z Twoją mamą.Cieszę się, że mam siłę, żeby walczyć.Oby tak dalej!Wierzę w to, że Wam się uda!
Dziewczyny,
Moja Mamusia również umiera
Od tygodnia jest coraz gorzej- choroba postępuje w błyskawicznym tempie.
Ciężko mi strasznie mimo że mam wsparcie w rodzinie i przyjaciołach.
Mamusiu kochana moja... Czuję że nasza walka już zaczyna dobiegać końca. Ze karty rozdane i wiadomo kto przegra... Jak to wszystko przetrzymać i nie zwariować?
Trzymam kciuki za Wasze zmagania, za Wasze Mamusie...
Witajcie! jestem tu "nowa", choć już od dłuższego czasu śledzę różne posty na forum. Dziś odważyłam się napisać. Moja Mama także umiera. Rozsiew do otrzewnej mięsaka macicy. Nowotwór nacieka na jelito cienkie i grube. Mama jest po ratunkowej chemioterapii, opiekuję się nią w domu - ma duże wodobrzusze i jest bardzo osłabiona. Wiem, że najgorsze jeszcze przed nami. Bardzo się boję tego ostatniego etapu. Jak radzić sobie z paraliżującym strachem? Mam 29 lat, Mama 59 - latka, zawsze energiczna i w doskonałej kondycji fizycznej. Walczyła dzielnie, wywalczyła sobie prawie rok względnie normalnego życia. Niestety, bardzo złośliwy mięsak, w zaawansowanym stadium, pokonał ją.
Witaj wudi
Dobrze,ze napisałaś tu jest bardzo duża grupa osób które będą Cię wspierały w tych trudnych dla Ciebie chwilach.
Przed Tobą duże wyzwanie.Piszesz,że opiekujesz się mamą sama.
Może powinnaś pomyśleć o domowym hospicjum.Byłoby to z korzyścią dla mamy i Tobie byłoby lżej,miałabyś wsparcie.
Pozdrawiam Cię
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum