1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Leczenie czerniaka-prawidłowe,czy nie?
Autor Wiadomość
pchelka73 


Dołączyła: 22 Sty 2013
Posty: 212
Skąd: jarocin
Pomogła: 37 razy

 #106  Wysłany: 2015-03-12, 21:00  


Wspieram myslami
 
OptymistycznaLenka88 


Dołączyła: 18 Maj 2013
Posty: 168
Skąd: Łódź
Pomogła: 30 razy

 #107  Wysłany: 2015-03-12, 22:30  


Rozumiem Was doskonale. Błędy lekarskie są niedopuszczalne, szczególnie gdy wynikają z pośpiechu i nieprzemyślenia. Bo sytuacje o których mówicie są tak łatwe do uniknięcia, a niestety dosyć częste.
Nie możemy być jednak całkowicie niesprawiedliwi wobec lekarzy, w końcu w ich rękach leży nasze życie. Bo nie chcemy się chyba oddać w ręce szamanów.
Niestety, Eweluto, to, co powiedziałaś ironicznie, jest właściwie prawdą - czerniaka leczy się głównie chirurgicznie. Jak coś się pojawia, to szybko się to wycina. Leki podaje się pacjentom z przerzutami na organy, głównie w sytuacjach, gdy operacja nie jest możliwa.
Te leki mają wiele skutków ubocznych i chociaż ich skuteczność jest podobno duża, to wyczytałam (gdzieś na tym forum), że komórki raka mogą mutować i po jakimś czasie leki przestają już być skuteczne. To może być powodem, dlaczego tych leków nie daje się zaraz po zdiagnozowaniu czerniaka.
Musimy wierzyć i nie tracić nadziei. Są na świecie dobrzy ludzie i obyśmy na takich zawsze trafiali.
 
jolinka 


Dołączyła: 14 Lut 2015
Posty: 28
Skąd: Łódź
Pomogła: 9 razy

 #108  Wysłany: 2015-03-14, 00:00  


również wspieram myślami z głęboką nadzieją w sercu
 
Wiosna 



Dołączyła: 19 Lip 2013
Posty: 150
Pomogła: 36 razy

 #109  Wysłany: 2015-03-14, 21:33  


Mąż głównie śpi. Je w ilościach homeopatycznych :cry:
Dobrze, że jeszcze pije w miarę normalnie, ale za to zdarzają się wpadki z pęcherzem.
Kontakt jest utrudniony, niby rozmawiamy normalnie, ale potrafi zapomnieć o tym, co powiedział lub co się stało pół minuty wcześniej.
Leki przeciwbólowe nie wystarczają, tzn około 4 nad ranem jęczy z bólu i podaję dodatkowo pół tabletki Sewredolu. Skarży się na ból kręgosłupa.
Chciałabym , żeby lek podany wieczorem wystarczał do rana, tzn żeby działanie przeciwbólowe było ciągłe, bez przerw.
Jutro dzwonię w tej sprawie do hospicjum, a w poniedziałek w sprawie wypożyczenia specjalnego łóżka.
 
Wiosna 



Dołączyła: 19 Lip 2013
Posty: 150
Pomogła: 36 razy

 #110  Wysłany: 2015-03-20, 19:55  


Mój J odchodzi.
Cały czas -od wczoraj - bez kontaktu, ciężko oddycha, przyjmuje tylko odrobinę wody. Pojękuje czasem.
Wiem, że nas słyszy, niektóre reakcje o tym świadczą.
Rano podałam rozkruszone leki z łyżką wody.
Czy mogę domagać się od hospicjum, żeby podawali Mu leki przeciwbólowe inną droga, niż doustnie?

Rozmawiałam przez tel i dowiedziałam sie, że podaję dużo morfiny i to powoduje u męża ospałość... No nie sądzę, żeby tej morfiny było za dużo, skoro J całą noc i pół dnia pojękuje. Priorytetem jest to żeby nie cierpiał. Może po prostu jest niezbyt przytomny, ponieważ mózg źle pracuje? Był wczoraj jeden napad padaczkowy, lekki.

Mam świadomośc, że to mogą być ostatnie dni lub też godziny, więc tym bardziej nie chcę czegoś zaniedbać.
Do tej pory byłam bardzo zadowolona z pomocy hospicjum, ale teraz zaczynam wątpić. Czy im zaufać, czy domagać się czegoś więcej - zbadania przez lekarza i stuprocentowego zabezpieczenia przed bólem?

J ma naklejone dwa plastry Matrifen 25 i dostaje Sewredol pół tabletki trzy - cztery razy dziennie.
Dziś udało mi się podać około godz 11.30 Sewredol i Dexamethason , i około 18 sam Sewredol.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #111  Wysłany: 2015-03-20, 20:08  


Wiosna napisał/a:
Czy mogę domagać się od hospicjum, żeby podawali Mu leki przeciwbólowe inną droga, niż doustnie?


Myślę, że jak najbardziej, niestety przychodzi taki moment, że chory nie może już łykać leków tak jak i jedzenia bo może się zakrztusić i trzeba wtedy w inny sposób zabezpieczać przeciwbólowo. Zadzwoń do hospicjum, powinni pomóc, mąż nie może cierpieć.

Bardzo mi przykro :-(
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #112  Wysłany: 2015-03-20, 20:32  


Zdecydowanie nie tylko można, ale i trzeba przejść na leki podskórne.
Wcale nie podajesz tak dużo przeciwbólowych, są pacjenci, którzy biorą znacznie więcej.
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
jolapol 


Dołączyła: 25 Lip 2012
Posty: 272
Pomogła: 69 razy

 #113  Wysłany: 2015-03-20, 20:37  


na mój rozum- tabletki w takim stanie? moja mama miała założony tzw. motylek, abym sama mogła podawać mamie morfinę. Przecież w pewnym stanie mąż przestanie połykać, a ból pozostanie!

[ Dodano: 2015-03-20, 20:38 ]
Bardzo mi przykro ,że musisz przechodzić przez to wszystko, ty i rodzina. Pamiętaj , że wielu ludzi tu o tobie ciepło myśli
 
lidka671 


Dołączyła: 24 Paź 2014
Posty: 15
Pomogła: 5 razy

 #114  Wysłany: 2015-03-21, 17:30  


witam, najlepiej, jakby hospicjum zechciało zabrać go do siebie. Wiem z własnego doświadczenia, że w hospicjum podają leki drogą kroplówkową - jest to lepsze dla chorego. z czasem przestanie jeść i przyjmować leki, więc jak Pani mu pomoże. Problem jest w tym, że Pani wie, że on odchodzi i musi Pani zadecydować, czy chce żeby się męczył w domu, a wy z nim bo przecież dzieci patrzą, czy może oddać go do hospicjum, ale wtedy to będzie dla niego obce miejsce choć Pani może być przy nim. Wybór należy do Pani, ale hospicjum ma obowiązek go zabrać. Ostrzegam, że może pojawić się również bezdech. w naszym przypadku lekarz mówił, że to pewna oznaka stanu agonalnego.
Modlitwą jestem z Wami!!
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #115  Wysłany: 2015-03-21, 17:40  


lidka671 napisał/a:
Problem jest w tym, że Pani wie, że on odchodzi i musi Pani zadecydować, czy chce żeby się męczył w domu,


W domu też można zapewnić, żeby tego cierpienia nie było, komfort odchodzenia a przede wszystkim ciepło, miłość, bliskość i obecność swoich najbliższych osób. Nie zawsze chory chce być gdzieś poza domem a my najbliżsi staramy się spełniać Jego ostatnią wolę. Przy pomocy HD można równie godnie i bez bólu dać odejść kochanej osobie w domu, co też Wiosna czyni.

pozdrawiam
 
luśka 


Dołączyła: 07 Mar 2015
Posty: 37
Pomogła: 6 razy

 #116  Wysłany: 2015-03-21, 18:23  


Wiosenko, myślę cały czas o Twojej walce...Kieruj się jak dotychczas intuicją....
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #117  Wysłany: 2015-03-21, 21:47  


lidka671 napisał/a:
najlepiej, jakby hospicjum zechciało zabrać go do siebie.

Nieprawda. Dla chorego najlepiej jest, żeby odchodził w domu. Wiosna radzi sobie bardzo dobrze i nie ma żadnego powodu do przewożenia chorego w tym stanie do hospicjum stacjonarnego. Mógłby nawet nie przeżyć transportu.
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
betsi 



Dołączyła: 03 Sty 2013
Posty: 1068
Pomogła: 107 razy

 #118  Wysłany: 2015-03-21, 22:03  


Kochana, tak mi przykro jak człowiek musi patrzeć jak cierpi ukochana osoba, odchodzi, i nie jesteśmy w stanie pomóc :-(
 
naomi 


Dołączyła: 11 Mar 2015
Posty: 32
Pomogła: 3 razy

 #119  Wysłany: 2015-03-22, 11:09  


Droga WIOSNO!
Leków p. bólowych nie ma co żałować, chory nie powinien cierpieć. Wiadomo że będą one trochę otumaniały ale my nie wiemy jak wielkie jest cierpienie. Porozmawiaj z lekarzem z hospicjum i tak jak już ktoś pisał można podawać przez motylka lub podskórnie -to bardzo łatwe. Hospicjum nawet może przygotować mieszanki p. bólowe w dużych strzykawkach i trzyma się je w lodowce- tak miała moja koleżanka gdy tato jej leżał w domu.

pozdrawiam Cię bardzo i jestem myślami z Tobą

naomi
 
Wiosna 



Dołączyła: 19 Lip 2013
Posty: 150
Pomogła: 36 razy

 #120  Wysłany: 2015-03-22, 18:19  


Kochani, dziękuję za Wasze słowa.
J jest w domu, ale nie cierpi. Zażądałam twardo, żeby przyjechał lekarz i ocenił stan męża, a nie pielęgniarka wydawała mi polecenia na podstawie tego, co usłyszy ode mnie przez telefon.

Potem już poszło po mojej myśli - lekarz zbadał, mój Kochany dostał leki dożylnie (Dexaven i Metoclopramidum ) , założony ,,motylek " i mam strzykawkę z morfiną, krórą podaję przez całą dobę co cztery godziny. Kupiłam też spray w aptece którym nawilżam śluzówki.
Mój mąż już nie pojękuje, tak jak wcześniej, więc nie mam poczucia, że się tu męczy.

Czy dzieci się męczą - pewnie tak, ale bardziej faktem odchodzenia taty, niż faktu że jest w domu.
Dopóki nie dzieje się nic, co mogłoby dzieci przerażać - typu jęki, lub coś podobnego - tata będzie tu z nimi.
Hospicjum już kilka razy proponowało mi zabranie chorego do siebie , ale odmówiłam. Na razie sobie radzimy, a jakby coś, wystarczy telefon, oni są gotowi.

Oddech męża jest głęboki, tak stwierdziła pielęgniarka, ale zdarzają się przerwy -to chyba są bezdechy...? Jeśli leży na wznak, wydaje dźwięki jak potężne chrapanie - podobno to z powodu zwiotczenia krtani... Większośc czasu leży więc na boku.
Niestety dziś dołączyły się drgania ramion, a czasem też ramiona i jedna noga. Pielęgniarka poleciła podać Relsed. Pomogło na jakieś 5 godz, teraz znowu drgania, ale już delikatniejsze. Czy to możliwe, żeby to była padaczka? Na pewno nie z zimna.

Lekarz podłączył też kroplówkę. Pytałam o zasadnośc, mówiłam o możliwym obrzęku mózgu - ale powiedział, że musi podać trochę płynu ze względu na nerki, aby pracowały.
Jak wyszedł, spowolniłam kapanie- według lekarza pół litra powinno zlecieć w godzinę -zrobiłam tak, że w pięć godzin zleciało 250 ml i odłączyłam kroplówkę.
Mam teraz wewnętrzny konflikt - wydaje mi się, że dobrze zrobiłam (czytałam tu na forum o bezzasadności kroplówki podawanej umierającym), ale z drugiej strony... źle mi bardzo z tym.Może powinnam bardziej ufać lekarzowi, który widzi i bada mojego męża - może ten Jego stan potrwa jeszcze długo i dlatego decyzja o kroplówce...
Proszę, wypowiedzcie się .
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group