jolandar35, absolutnie nie zycze sobie zadnych przeprosin. Jestes bardzo mile widzianym gosciem w mych skromnych progach Ale oczywiscie nie tak calkiem bezinteresownie, bo jestem bardziej niz pewna, ze czasem bede prosic Cie o porade czy wysluchanie (w tym wypadku "wyczytanie", choc pewnie nie ma takiego slowa...) Milo mi jest Ciebie goscic u siebie i nie zapominaj o tym watku.
jolandar35 napisał/a:
Tylko zastanawiam sie czy to ,ze tu jestesmy jest forma terapii ?/.../
, wydaje mi sie, ze skoro zadna z nas nie chce stad odejsc i nie szkodzimy sobie "byciem" tutaj to jest to jakas forma pomocy, terapii. Ja na przyklad potrzebuje tego forum, czytam jak inni radza sobie z bolem odejscia innych, kibicuje, trzymam kciuki, placze kiedy sie komus nie udalo wygrac, placze kiedy sie komus UDALO, zastanawiam sie jak moge pomoc, jak wesprzec, co napisac... Mi to wiele daje, bo pozwala nabrac mi dystansu do pewnych spraw.
Rowniez pozdrawiam Cie cieplutko i prosze, zagladaj, pisz tu u mnie, bez zadnych wyrzutow sumienia
fajny pomysl z wydzieleniem wątku dla osob potrzebujacych wsparcia po stracie bliskich. Wiecie postanowilam wziasc sie w garsc poszlam z dziecmi na spacer i udalo sie nie myslalam o tacie przez godzine potem wszystko wraca, czlowiek juz sam nie wie jak sobie radzic... mnie tez mowia chcesz pogadac to zadzown a z czym ja mam zadzwonic jak oni tego nie czuja....Mam siostre, która jeszcze gorzej sobie radzi z tym wszystkim niz ja wiec nie chce jej zameczac a tutaj wy rozumiecie moj placz , moj zal moja tesknote. Powiem wiecej znajomi mysla ze miesiac po pogrzebie to ja juz nie cierpie ze wszystko wrocilo do normy.
Arnika: gratuluję Ci tej jednej godziny. Nie oszukuj się, że nagle zaczniesz żyć jak dawniej. Jednak godzinę żyłaś beztrosko i to jest o całą godzinę więcej niż tydzień temu
I czy to wszystko co piszecie nie jest wsparciem, nie jest wykrzyczeniem swojego bólu? Uważam, że jak najbardziej. Jedna drugą zrozumie, jedna drugą wesprze, jedna drugą wysłucha. Zrobi się na chwilę lżej na duszy, na sercu, lekko się uśmiechniemy do wpisu koleżanki, poczujemy się zauważone, wysłuchane i pogłaskane po głowie. Jest nam na chwile lepiej, bo zrozumiała nas i pocieszyła osoba, która przeszła to samo, która wie co czujemy. To przecież takie ważne i potrzebne nam. I tak każdego dnia będziemy oswajać się z naszym bólem, z każdym dniem będziemy nabierać sił, z każdym tygodniem oswajać sytuację w której się znaleźliśmy aż przyjdzie moment, że nabierzemy znowu sił i będziemy kroczyć tylko do przodu, nie będziemy żyć tylko w bólu i cierpieniu tylko będziemy w sercach nosić naszych kochanych ale będzie już mniej bolało.
Jesteście dziewczyny cudowne, że potraficie w tym swoim ogromnym cierpieniu myśleć również o innych i wspierać się wzajemnie, to dobra zaleta.
W nas którzy utracili po walce krótkiej lub długiej kogoś z bliskich jest dużo żalu, bólu i cierpienia. Z punktu widzenia chorego który jeszcze walczy to faktycznie dodatkowe źródło niepokoju i zagubienia. Jednakże jak kogoś nie interesuje dany wątek to w niego wchodzi, prawda?! Ja nie wchodziłam na paliatywny, póki mama się leczyła, później żeby wiedzieć więcej o umieraniu przeczytałam go od deski do deski, wcześniej bym się nie zdobyła. Jeśli jednak moja żałoba ma być cierpieniem jeszcze dla kogoś innego to wolę się wypowiadać w wątku któreś z nas :-)
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Kochani macie tak ze ciagle sobie mowicie, pierwsze wybory, bez naszych bliskich, pierwszy mecz, pierwsze urodziny, ciagle mysle jak tata by przezywal te wydarzenia, ktos mi powiedzial ze mam pojsc do psychologa a ja nie czuje takiej potrzeby.
Ja nie byłam u psychologa, ale spytałam znajomego psychologa, co myśli, żeby iść na taką rozmowę. Powiedział mi, że jeśli będę widziała, że po paru miesiącach jest tylko gorzej, to tak, ale to, co teraz przeżywamy, to nie jest nic nienormalnego i niepokojącego, więc nie powinniśmy się przedwcześnie martwić, że coś z nami jest nie tak.
[ Dodano: 2015-10-25, 21:44 ]
Tak arnika, pierwsze wybory bez taty, pierwsze święta... cały czas o tym myślę. Dziś się zorientowałam, że wszystko, co się dzieje wokół mnie, to tematy, o których mój tata wiedział, wypowiedział się jakoś. Ale zaczynają się jakieś nowe wydarzenia. I wokół tych wydarzeń taty nie ma. I zdałam sobie sprawę, że będzie tego coraz więcej. W najbliższych miesiącach na pewno zaczną dziać się rzeczy, o których nie będę mogła pogadać z tatą. Taty nie będzie w tym, co będzie się działo wokół mnie, nie usłyszę jego opinii, komentarza, żartu sytuacyjnego... ciężko :(
A moje to będą pierwsze święta bez mamy, miałam tylko ją.... Została rodzina męża ale to już nie to samo. Chciałabym uciec, schronić się przed tymi wszystkimi przygotowywaniami ale nie mogę muszę być silna dla dziecka... Ciężko
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
No tak. Wszystko (albo zdecydowana wiekszosc) bedzie po odejsciu naszych bliskich robione, przezywane, odczuwane, spedzane... przez nas "pierwszy raz bez nich". Ja takze boje sie ty "pierwszych razow". Boje sie Swieta Zmarlych i Bozego Narodzenia, bo to juz za chwile, a rana jeszcze swieza. Ale, mimo iz boje sie tego i ze tesknie za nia ogromnie staram sie "nie nakrecac". Oczywiscie nie ma dnia zebym nie myslala o mojej mamie, ale to moje "o niej myslenie" jest typu: co by powiedziala, jakby ona to zrobila, jakby zareagowala. Wiem, ze mama nie chcialaby zeby po niej rozpaczac bez pamieci. Tak samo jak podkreslala, ze nie chcialaby zebysmy po jej smierci chodzili na czarno ubrani. Ona nie lubi czarnego koloru wyjatkowo (chociaz to ponoc nie kolor?). Przypominam sobie jej madrosci, jej zdanie na dany temat, jej rady. I robi mi sie cieplutko kolo serca. Wspominam mile chwile. Czasem lezka tez poleci, ostatnio jedna pani w pracy pachniala ulubiona perfuma mojej mamy i... ucieklam do lazienki poplakac. Bywaja tez dni czy wieczory, ze jade gdzies za miasto i rycze az mi tchu brakuje.
Ale teraz moge mowic o niej bez kluchy w gardle i mokrych oczu. Jak mysle albo mowie o swojej mamie to zawsze z usmiechem na twarzy. Mimo, ze mi jej bardzo brakuje i ze ciagle laie sie na tym, zeby do niej zadzwonic, to staram sie zyc tak jakby sobie tego zyczyla.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum