tak, mały niezłego stracha nam napędził ale ważne że tylko tak to się skonczyło.
Choroba taty- byłam na weekend u rodziców, tata już w pełni opanował robienie sobie zastrzyków, wiec jest ok. Troszkę skacze mu ciśnienie, w razie czego ma podjechać do lekarza rodzinnego by dała jakieś leki na obniżenie cisnienia( w piatek miał 200/90, ). W sobote , niedzielę wszystko się unormowało może dlatego że juz mniej tych leków bierze.
Mam wynik trepanobiopsji , oto on:
szpik ubogi.
Na brzegu jednego z wycinków znaleziono dość luźno leżące ( w krzepie krwi,? świeżym włóknieniu?) nieprawidłowe komórki vs38c +, CD19-, CD56+, najprawdopodobniej ogniskowo szpiczaka. Cała pozostała część trepanobiopsji (wielkorotnie wieksza) bez nowotworu.
co o tym sądzicie?czy jest ten szpiczak czy go nie ma?
pozdrawiam
Co do Waszych wyników biopsji- moim skromnym zdaniem, trzebaby ją powtórzyć, bo materiał potrzebny do badania jest był reprezentatywny.
Pozatym, to, że szpik zawierał takie komórki też jest nie bez znaczenia.Najprawdopodobniej wyniki są niejednoznaczne właśnie z powodu za małej ilości szpiku.
Witajcie, ta biopsja była już robiona drugi raz bo pierwszym razem też wynik był niiemiarodajny. Lekarz prowadzący uznał że jednak to szpiczak i podjął leczenie chemioterapią.tata ma się narazie dobrze. wizytę kontrolną ma za tydzień.pozdrawiam
Witajcie,
przepraszam że tak rzadko sie odzywam i pisze,jakoś wiecznie brakuje tego czasu, człowiek ciągle za czymś goni.
We wtorek tata ma wizyte kontrolną, ma wykonac morfologie krwi i badanie ogolne moczu. Miał również jak pisałam usg jamy brzusznej, więc tym razem bedzie moze wiadomo coś więcej. Cały czas bierze te chemie w tabletkach w domu, ogólnie czuję sie dobrze, ze skutków ubocznych to na poczatku przez dwa dni miał wysokie ciśnienie ale później sie unormowało, w ubiegłym tygodniu miał zaparcie przez 5 dni, ale po podaniu tabl Radirex odpuściło i już wypróżnia sie normalnie. nie wymiotuje, nie ma biegunki, włosy też narazie nie wyszły (zakupiłam tacie szampon Vichy, że podobno troche pomoze gdzieś wyczytałam), tylko troszke narzeka na ból tego mostka,. Na ostatniej wizycie lekarka wypisała plastry z morfiną ale nie uzylismy ich jeszcze bo nie jest to taki ból ze juz tata nie moze wytrzymac, narazie z przeciwbólowych bierze tylko tramal i ketonal, więc po co truc jeszcze bardziej organizm jesli daje rade wytrzymać?
mam takie pytanie, zastanawia mnie co lekarka dalej zadecyduje. Jesli teraz przez 3 tyg bral ta chemie w tabl w domu czy dalej bedzie brał, kolejna chemie , czy moze robi sie przerwe? jak to jest? czy ktos wie?
pozdrawiam
jesteśmy po kolejnej wizycie. Tata dostał te same leki, oprócz Miluritu(być może dlatego ze miał podczas pierwszej chemii dużą gorączke i ciśnienie).
Pozostałe leki zostały te same (czy to oznacza II cykl chemii, tymi samymi lekami?)i dodatkowo dostał syrop na zaparcia, bo czasami bywa tak że przez kilka dni tata nie wypróżnia się.
czy jeśli tata dostał chemie w tabletkach to do konca bedzie brał w tabletkach czy moze tez dożylnie?bo przed gabinetem jedna z pacjentek powiedziała ze jak dostał w tabl to nie bedzie miał dożylnie, ze jest albo tak albo tak. Czy wiecie coś wiecej na ten temat?
Wiecie co, nie obrażając żadnego z lekarzy, nie potrafię zrozumieć naszego lekarza. Podczas wizyt lekarka jest bardzo oschła, pyta tylko "i jak pan się czuje?", gdy mówimy że są zaparcia, tu tam boli, tata głuchnie ona tylko przytakuje i nic nie wyjaśnia dlaczego, a może trzeba coś zmienić, a skąd takie objawy itd. A najlepsze było to jak pani doktor zapytała : a jakie leki pan bierze? to co ona nie zapisuje w karcie co przepisuje pacjentom???
za każdym razem przed wizytą tata ma pobierana krew , i nie wiem po co? czy ona ma te wyniki czy nie? bo nic na ten temat nam nie mówi czy się coś poprawia czy nie.
Tydzien temu tata miał robione usg jamy brzusznej, wyniki miały być dołączone do karty , wczoraj na wizycie nic pani doktor nie wspomniała co tam wyszło itd. Ja sama przypomniałam sobie o tym badaniu po wizycie bo tak bym spytała, ale wydaje mi sie że, chyba to lekarka powinna wiedziec jakie badania zlecała i jakie sa wyniki i powinna wyjaśniać pacjentowi a nie tylko przytakiwać. Wczoraj stwierdziła że słuszne było zastosowanie chemii i podjecie leczenia szpiczaka( jeśli to faktycznie szpiczak bo pewności nie mamy) bo jak powiedziała:"widzę ze jest teraz pan mniej cierpiacy niż 3 tyg temu". Tak tata nie marudził wczoraj ze go boli bo tak mu kazałam bo jak zaczynał marudzic to pani doktor od razu kazala stosowac morfine- a wydaje mi się że ten ból nie jest jeszcze aż taki straszny ze tata nie moze wytrzymać, na razie pomaga tramal. więc po co od razu stosować morfinę. A niestety prawda jest taka, że przed chemia tata lepiej się czuł tzn narzekał tylko na ból tego guza na mostku a teraz głuchnie( słyszał do tej pory tylko na jedno ucho bo drugie ma głuche całkowicie, a teraz głuchnie na to zdrowe, bolą go kolana, dretwieja nogi, nie może sie zalawiać, czesto goraczkuje, a pani doktor po wymienieniu tych wszystkich dolegliwości stwierdza że widzi poprawę....
nie wiem co robić, czy zmienić lekarza czy dalej leczyć sie u tej pani? mam nadzieje ze może ta pani o której pisze zagląda czasami na forum i przemyśli to co napisałam. Tak nie można traktować ludzi w taki zimny sposób zwłaszcza ludzi którym nie wiadomo ile pozostało dni życia. Lekarzem jest się z powołania i po to by pomagać ludziom a nie pozostawiać ich bezradnych.
Pozostałe leki zostały te same (czy to oznacza II cykl chemii, tymi samymi lekami?)
Tak, zwykle jak "idzie" chemia jakimś schematem to każdy wlew, oznacza takie same leki.
selgross napisał/a:
zy jeśli tata dostał chemie w tabletkach to do konca bedzie brał w tabletkach czy moze tez dożylnie?bo przed gabinetem jedna z pacjentek powiedziała ze jak dostał w tabl to nie bedzie miał dożylnie, ze jest albo tak albo tak. Czy wiecie coś wiecej na ten temat?
Pacjentka ma rację, jeżeli Tacie rozpisano chemie w tabletkach to będzie już taką brał cały czas.
Co do zachowania lekarza- bez komentarza. skandal.
Co do zmiany lekarza. Jeżeli macie taką możliwość, zmiany na kogoś kto Was wysłucha, będzie można z nim porozmawiać, bez spięcia i obawy-szczerze namawiam.
Ja tez wcześniej miałam lekarza, z którym porozmawiać się nie dało, jak miałam iść na wizytę to stresowała mnie sama myśl o rozmowie z im. Posłucham rad pacjentów i pielęgniarek i poszłam do innego. I wreszcie nie boje se odezwać.
Co do poprawy- niestety chemia ma to do siebie, że pomagając równocześnie czyni spustoszenie. Jest mi przykro, że Tata cierpi ale mam nadzieję, że będzie Mu to wynagrodzone późniejszym życiem bez bólu.
widzę ze jest teraz pan mniej cierpiacy niż 3 tyg temu". Tak tata nie marudził wczoraj ze go boli bo tak mu kazałam bo jak zaczynał marudzic to pani doktor od
razu kazala stosowac morfine
Ja rowniez miałam podobna sytuacje gdy jeszcze mamusia zyła i leczyłysmy sie to wystarczyło ze napomknęłysmy o jakis dolegliwosciach a zaraz nam przepisywano morfinę
A tak wogóle przez kilka ostatnich miesiecy życia ,obeszłysmy sie bez morfiny i były to wspaniałe miesiace
Jedynie zaczelismy stosować plastry w ostatnich tygodniach a morfine w ostatnich 4 dniach.
Wiec warto sprobowac aczkolwiek jesli jest taka potrzeba(zdecydowanie) to nie ma co przedłuzać cierpienia chorego.
witajcie,
we wtorek byliśmy na wizycie kontrolnej. Nie odzywałam się troszkę bo ciągle brak czasu.Od ostatniej wizyty która miała miejsce 3 tyg temu tata brał 2 cykl chemii(chyba jednym cyklem nazywa sie trzy tyg brania chemii, wizyta kontrolna i znow- tak to zrozumiałam i tak mowie ze teraz byl 2 cykl chemii). przez te 3 tyg tata czuł sie wspaniale, guz na mostku wchłonął sie prawie całkowicie, zero zaparc, zero biegunki, zero wymiotow, zero wypadania włosów, zero bólu, wspaniałe samopoczucie , wiele ruchu. Pani doktor we wtorek zbadala, dala kolejny cykl chemii, te same leki czyli gasec, bonefos, dexamethason, talizer, lactulosum zeby nie bylo zaparc i zastrzyki clexane. nastepna wizyta za 3 tyg, + pobranie krwi(ale tak jest zawsze przed wizyta). zapytalam pania doktor czy w tych wynikach z krwi cos tam widac a ona powiedziała ze wyniki krwi sa w porzadku i to usg jamy brzusznej ktore tata miał robione tez wszystko ok. planowanych cyklow chemii jest od 4 do 6 a pozniej tata ma jeszcze raz mieć robiona trepanobiopsje/( pewnie znow nic nie wyjdzie) , rezonans magnetyczny kregoslupa i prawdopodobnie w sierpniu, wrzesniu po tych 4 , 6 cyklach chemii pani doktor che tate polożyćna 3!!! tyg do szpitala na nie wiem czy dobrze zrozumiałam, bo jakoś nie przyjmowałam narazie tego do siebie, che mu dac jakąś wysoko dawkowa chemie dozylnie, w tym czasie tata bedzie w izolatce( pomijam fakt ze tata 3 tyg nie wysiedzi sam w izloatce) i beda zbierane od niego komorki szpikowe w celu zamrazania.....nie mam pojecia po co to, czy to jakies eksperymenty na moim tacie . zapytalam o minusy to powiedziala ze moga byc infekcje, maloplytkowosc, zle samopoczucie , itd a jest to po to zeby jak najdluzej zatrzymac rozwoj choroby. jesli sie tata nie zdecyduje to pozstanie tylko obserwowany co jakis czas bedzie przyjezdzal na wizyty.
powiedzcie prosze o co chodzi z tym 3 tygodniowym pobytem w izolatce? czy to przez 3 tyg tata bedzie mial podlaczona chemie non stop? czy powinien sie zdecydowac skoro teraz jest juz tak dobrze? sam nie wiem co myslec...
pani doktor che tatę położyć na 3!!! tyg do szpitala na nie wiem czy dobrze zrozumiałam, bo jakoś nie przyjmowałam narazie tego do siebie, che mu dać jakąś wysoko dawkowa chemie dożylnie, w tym czasie tata będzie w izolatce( pomijam fakt ze tata 3 tyg nie wysiedzi sam w izolatce) i będą zbierane od niego komórki szpikowe w celu zamrazania.....
Sel, dobre wieści przynosisz odpukać. cieszę się, że Tata się czuje dobrze <uscisk>
Co do powyższego pytania. Najprawdopodobniej Tata będzie przygotowywany do autologicznego przeszczepu komórek pnia (macierzystych).
Najpierw zostaną od Taty pobrane komórki macierzyste, które będę późnij mu oddane w odpowiednim momencie. Potem Tata otrzyma wysokodawkowa chemioterapie dożylną, która powinna całkowicie (albo w dużym stopniu) zniszczyć szpiczaka. Niestety, zadziała ona niekorzystnie również na szpik kostny Taty, powodując spadki wartości leukocytów, erytrocytów i płytek. Dlatego będzie musiał przebywać w izolatce. Będzie to jego ochrona przed infekcjami, które mogą być w tym okresie bardzo, bardzo niebezpieczne (Taty organizm nie będzie mógł się sam bronić przed nimi).
I po to będą potrzebę wcześniej pobrane komórki, które spowodują odnowę szpiku.
Ten cały proces nie będzie łatwy dla Taty i dość wyczerpujący. Ale nagroda może być cenna. Przemyślcie to dobrze, porozmawiajcie z Tatą, żeby czasem zbyt pochopnie nie podjął decyzji o rezygnacji.
Izolatka przez ten czas będzie Taty domem. Najpewniej nie będzie można Taty odwiedzać, kontakt tylko przez telefon. ale większość szpitali zgadza się na zabranie różnych rzeczy, żeby umilić Mu ten czas.
Witajcie, dawno nie pisałam bo nic się nie dzieje. Tata teraz bierze 5 cykl chemii i juz podobno ostatni przed pojściem do szpitala na wysokodozowana chemioterapię i aferezę. Podczas tych cykli bywaja dni ze tata żle sie czuje, główne problemy to senność, brak sił, potliwość, drżenie rak, czasami zatwardzenia, bóle głowy ale tak ogólnie jakoś to znosi i sie nei poddaje. teraz 8 lipca ma mieć robiony rezonans kregosłupa i miednicy a 22 lipca jeszcze arz trepanobiopsje i prawdopodobnie 29 lipca zostanie przyjety na oddział. Pani doktor jeszcze raz wytłumaczyła nam na czym bedzie polegac pobyt taty w szpitalu i z tego co wywnioskowalismy z rodzenstwem i tata też , ze jednak to jest jedyna szansa by powstrzymac rozwoj choroby. bo niestety wyleczyc tego sie nie da. to tyle. bede pisac. pozdrawiam,.
p.s zuza co u Ciebie, bo dawno nie czytałam twojego watku?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum