Przykro mi bardzo
Odpowiadając na Twoje pytania, rak trzustki jak tutaj widać jest kompletnie nieprzewidywalny, niby rozpoznanie histopatologiczne takie samo a przebieg i złośliwość gadziny różna, czasem myślę że do szczęśliwych należą Ci którzy dowiadują się o chorobie w stanie zaawansowanym i przyżywają krótki czas... żebyś mnie dobrze zrozumiała, nasza walka trwa już 9-ty miesiąc , na tę chwilę jest dobrze, czekamy na operację , mama jest pełna nadziei a ja mając świadomość tego jakie cierpienie ją czeka i jaka perspektywa przed nią czasem mam wątpliwości czy dobrze się stało że w takiej fazie dowiedzieliśmy się o chorobie. Czasem warto żyć w nieświadomości, Bóg tak steruje naszym życiem jak chce, wam dane było przeżyć to w takim szybkim tempie , inni przechodzą przez piekło leczenia kilka lat, patrzymy na cierpienie, dziękujemy za to co za nami, drżymy przed tym co będzie. Twoja mamusia już jest spokojna, Ty kochana zastanawiasz się czy gdzieś po drodze nie można było zrobić coś lepiej, inaczej... nie analizuj proszę Cię, nie wyrzucaj sobie że gdzieś , ktoś popełnił błąd.... tak właśnie miało być , tak gdzieś tam zostało wszystko wyreżyserowane i choćbyśmy niebo poruszyli nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
A z własnego doświadczenia wiem że jeżeli opatrzność zechce to postawi nam na drodze takich lekarzy i takich ludzi którzy będą w stanie coś zaradzić... jeżeli ON zechce.... dlatego JEZU UFAM TOBIE ...
Sorki że tak to ujęłam, przed nami jeszcze bardzo, bardzo daleka droga, czasem przychodzi moment że człowiek opadnie z sił , szczególnie tych psychicznych, życzę Ci kochana spokoju serca, ukojenia w bólu po stracie ukochanej osoby, jesteśmy z Tobą, szczerze Ci współczuję, a mocno wierzę że mamusia gdzieś tam w górze będzie pilnować żeby scenariusz Twojego życia ktoś dla Ciebie pięknie napisał.
Trzymaj się ciepło.