Co prawda ja się o tym dowiedziałam sporo po fakcie,ale nic innego to raczej być nie mogło,jak pokazuje tacie zdjęcia raka płuc to twierdzi,że identyczne.Lekarz też powiedział,że to mógł być kawałek guza tym bardziej,że jest w stanie rozpadu.Poza tym tata po tym fakcie o wiele lepiej się czuje dlatego chciałabym żeby zrobili jeszcze raz TK bo może chemia byłaby niepotrzebna i udałoby się zrobić od razu operację,ale absolutnie nikt nie chce.Pierwsze TK było prywatnie więc nie naraziłabym naszego biednego Państwa na dodatkowe koszty.Kwestia jedynie obciążenia organizmu,ale chyba i tak nieporównywalne z chemią.
Tata po wypluciu kawałka guza czuje się bardzo dobrze
Jakoś to mi brzmi nieprawdopodobnie ale może i takie rzeczy się zdarzają, nie wiem.
etm35 napisał/a:
Niestety lekarz nie dał przekonać się do powtórzenia TK.
Etm, nie robi się wyników takich jak TK co chwila i z ciekawości, to badanie to duże promieniowanie a to nie jest obojętne dla organizmu i lekarz miał rację, że Wam na nie nie dał. Przyjmie tato chemię i badanie będzie zrobione.
Marcinie u taty być może będzie operacja więc nie rozumiem dlaczego piszesz o czas a niebo zdrowie.Znasz przypadek Jerzego Stuhra lekarze dawali mu 4 miesiące życia.
[ Dodano: 2016-09-10, 09:09 ]
Oczywiście miało być "nie o".Przepraszam psikus telefonu.Lekarz potwierdził że to mógł być kawałek guza.
Popieram Marcina. Jak najszybciej trzeba zacząć leczenie. Czas jest w tym przypadku decydującym faktorem.
Etm35 teraz to już nieistotne co tato wypluł. Jeżeli czuje się lepiej to super. Ale trzeba działać dalej.
Życzę powodzenia
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Jezeli lekarz stwierdzi ze jest dla Taty bardziej niebezpieczna niz dla innych pacjentow, i moze bardziej zaszkodzic niz pomoc, nie zleci podania chemi.
Troszke irytuje twoj calkowity brak zaufania do lekarza.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
życie w ogóle jest niebezpieczne. Nieodmiennie prowadzi do śmierci .
Decyzja czy i jak się leczyć należy do Twojego taty. Może zaufać lekarzom i przyjąć co proponują lub nie. Na tym forum, szczególnie w wątku merytorycznym, raczej nikt Ci nie doradzi, żebyście zrezygnowali z leczenia konwencjonalnego. Jeśli chcesz coś takiego usłyszeć, musisz poszukać gdzie indziej.
Ja leczę się ponad trzy lata. Nie mam szansy na wyleczenie, bo choroba jest rozsiana. Różnie bywało w czasie chemioterapii, ale nie mam wątpliwości, że już dawno by mnie nie było, gdyby nie ona. Ostatnie trzy próby leczenia były nieskuteczne i zaczynam odczuwać dolegliwości bólowe. Dlatego decyduję się na kolejny lek, żeby dać sobie i mojej rodzinie jeszcze trochę czasu na bycie razem.
Życzę Tobie i Twojej rodzinie osiągnięcia spokoju. Pozdrawiam.
_________________ Jak się człowiek uprze, żeby żyć, to medycyna jest bezsilna :P
Leyomyosarcoma G2
Moj Tesc ta walke przegral dosc szybko, wykryto ja duzo pozniej niz u twojego Taty, nie mial szans i nikt im nam nie dawal (poza jednym wybitnym lekarzem i wspanialym czlowieku), niestety dzis wiem ze dal ja tylko dlatego aby nie zabrac nadzieji choremu.
Wy macie szanse na wygrana, ogromna szanse, ktorej wielu tutaj SP chorych nie mialo.
Z tej choroby mozna sie wyleczyc, mozna rownierz uczynic z niej chorobe przewlekla, ale trzeba podjac leczenie, niezaleznie czy chemia, radio, czy chirurgiczne.
Jezeli jest szansa trzeba sprobowac...
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Mój dziadek też miał guza w rozpadzie, miał chemioterapię, radioterapię, lek celowany i na prawdę nic się nie stało. Musicie ryzykować, musicie rozpocząć leczenie bo inaczej skazałabyś tatę na śmierć lada moment. Tato dostanie chemię i będą tacie robić badania obrazowe, wszystko będzie pod kontrolą. Nie ma etm35, innego wyjścia, bez leczenia tato odejdzie w krótkim czasie. Wiem, że to co piszę jest straszne ale niestety taka jest ta choroba i póki lekarze oferują jakąś firmę leczenia trzeba z tego korzystać, bo przyjdzie taki moment, że już nie będzie szansy na leczenia, oferta medyczna się wyczerpie.
Nie myśl o tym, obserwuj tatę, bądź czujna, reaguj na Jego dolegliwości.
Ty sama potęgujesz w sobie ten lęk. Pomyśl logicznie, boisz się chemii to doradź tacie żeby jej nie brał i niech w spokoju bez leczenia dotrwa do końca swoich dni. Ryzykujesz, chowasz swoją bojaźń, tato zaczyna chemioterapię, jest jakieś leczenie, może dłuższe życie taki jest cel podania chemii. Zastanów się masz dwie opcje i masz prawo wyboru. Nie ważne co Ty chcesz, ważne czego tato chce, spokoju bez leczenia czy rozpoczęcia leczenia, Jego decyzja jest najważniejsza i to co tato chce, pomyśl jak On musi się bać, taka diagnoza, życie na bombie i trud leczenia. Ty masz być wsparciem dla taty a nie swoim strachem przenosisz emocje na tatę, On widzi i czuje co się w Tobie/z Tobą dzieje.
To właśnie tata cały czas mówi,że dobrze się czuje i może by nie brał tej chemii, a ja go namawiam żeby jednak brał,ale czy dobrze robię nie wiem, już nic nie wiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum