najtrudniej pogodzić się mi się z tym, że Dziadek był świadomy i cierpiał (jak piszesz - przez 2 dni!). Przecież wiem, że zarówno Ty, jak i pracownicy HD to doświadczeni ludzie, którzy na pewno zrobili WSZYSTKO, by tego uniknąć. Rozumiem, że umrzeć trzeba, ale dlaczego w takich cierpieniach? Co ta choroba ma takiego, że niektórym nie pozwala odejść łagodnie? Mój osobisty lęk wzrósł, bo przecież nie mam szans, by mieć taką "obstawę", jak Ś.P. Dziadek.
Pokochałam Twojego Dziadka i strasznie mi Was żal
przesyłam najgłębsze wyrazy współczucia
Rozumiem, że umrzeć trzeba, ale dlaczego w takich cierpieniach?
Nie chcę opisywać szczegółów tutaj bo są to dość przykre chwile ale złożyło się na to kilka czynników, że dziadek tak cierpiał, ostatniego dnia udało się to cierpienie zmniejszyć prawie do minimum, dwa dni rzeczywiście były ciężkie.
zeta napisał/a:
Mój osobisty lęk wzrósł, bo przecież nie mam szans, by mieć taką "obstawę", jak Ś.P. Dziadek.
Tak dziadek miał "obstawę bardzo liczną, lekarza, który pojawiał się kilka razy na dzień. Lekarka robiła co mogła, udało się Jej pokonać cierpienie ale nie było to łatwe.
Zeta, kochana nie potęguj w sobie lęku, nie każdy przypadek jest oporny w leczeniu bólu, nie zawsze są dodatkowe problemy, które wychodzą przy tej chorobie. Mama nasza nie cierpiała, ciocia jak była już pod opieką HD też dobrze opanowała ból, to moje przykłady z własnego ogródka. Znam jeszcze sporo przypadków odchodzenia i uwierz nie każdy cierpi. Staraj się nie myśleć co będzie u Ciebie bo na razie jest dobrze to tym bardziej o tym nie myśl.
Dziadek był silny, ale myślę, że dużo tutaj robiła psychika. Dziadek nie wczuwał się w chorobę nawet jak cierpiał po chemii, czy po radioterapii, wkładał sobie wtedy do głowy, że skoro boli i męczy się to znaczy, że chemio i radioterapia zabijają raka a my go z tego myślenia nie prostowaliśmy, to mu pomagało i szybko dochodził do siebie. Nawet jak źle się czuł to wychodził i nie kładł się do łóżka. Nie czytał o swojej chorobie, nie wsłuchiwał się co inni, leczył się i słuchał lekarzy nic więcej nie chciał znać, myślę, że to dobrze na niego działało. Miał wokół siebie multum osób, którymi mógł rządzić , zawsze gotowych pomóc, być razem, to on musiał nas wyganiać bo robiliśmy mu tłok w domu
Każdy człowiek jest inny, inaczej przechodzi chorobę, inaczej do Niej podchodzi a psychika ma też duży wpływ na leczenie i na ogólny stan człowieka.
Zeta, jeżeli chciałabyś coś więcej wiedzieć żeby uspokoić swoją psychikę to proszę o kontakt na pw, tu nie chcę stresować ludków na forum swoimi przeżyciami ale oczywiście mogę to przekazać jeśli boisz się czegoś, czy wolisz wiedzieć co może być i dlaczego.
marzena66 przyjmij najszczersze wyrazy współczucia, przykro że musimy się rozstać z tymi, których kochamy, ale może potraktujmy to nie jako pożegnanie na wieczność, a krótką rozłąkę, bo przecież kiedyś wszyscy znów się spotkamy, a czy tak będzie przekonamy się gdy nadejdzie na nas czas, niech Twój dziadek spoczywa w spokoju, na pewno wiedział, że w tych ostatnich chwilach byliście przy nim, a teraz wolny od cierpień będzie Wam towarzyszył już nie ciałem, a swoją duszą...
_________________ Otulona płaszczem deszczu, żeby przypadkiem nie było widać łez....
Czas zakończyć naszą historię. Niestety nie zakończyła się pozytywnie ale myślę, że Dziadek i tak miał dużo szczęścia jak na tak zaawansowaną chorobę. Już nie cierpi, już przeszedł swoją ostatnią drogę, teraz mam nadzieję, że bryluje na niebiańskich łąkach i z góry będzie się nami opiekował.
Dziadka już nie ma , pozostał smutek.
Kiedyś się spotkamy Dziadku, odpoczywaj w Pokoju.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2017-08-26, 22:19 ]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum