wróciłam z mężem od taty teraz jest u Niego mama, tato dziś w zasadzie jest taki jak wczoraj nie mówi, nie je i nie pije dziś jakby więcej śpi i mało otwiera oczy, jak chciałam mu zwilżyć usta to próbował ręką odsunąć gazik, ma bardziej niż wczoraj opuchniętą twarz, nadal dostaje leki w kroplówkach ale z oddychaniem jest ciężko, zauważyłam też że po bokach szyi ma jakby zgrubienia, przez skórę na rekach widać cieniutkie żyłki....
przy oddychaniu tacie w środku bulgocze wydzielina, no i jak zapytałam pielęgniarkę czemu tacie tego nie odsysają to powiedziała, że przy tej chorobie nie mogą tego zrobić, a tato dostaje leki żeby było mu łatwiej oddychać....
czy faktycznie tak jest że nie odsysa się tej wydzieliny??
zmieniłam tacie plasterek przeciwbólowy, poprawiłam poduszkę i co ja więcej mogę zrobić????
dziś w szpitalu puściły mi nerwy i popłakałam się jak tato otworzył oczy i wyciągnął ręce do mojego męża a swojego syna, więc Mu powiedziałam delikatnie że jesteśmy przy Nim a mój mąż trzymał tatę za rękę, powiedziałam Mu też co porabia Jego wnuczek.....
tato jest taki bezbronny z zapadniętą dolną wargą, mętnymi oczami.......tak bardzo boli serce jak się na to cierpienie patrzy......