Jesteś bardzo poważnie zagrożona rakiem piersi, ponieważ jesteś podójnie narażona (rak u Mamy i Babci oraz hormonalna antykoncepcja).
No cóż - bierzesz to na własną klapę - jak powiada klasyk.
Bez przesady na razie jestem zdrowa jak ryba, nie siejmy defetyzmu. Nie ma co wszystkiego zwalać na antykoncepcję, a raka piersi prędzej spowoduje karmienie piersią niż antykoncepcja, tylko w kraju o tak silnych nastrojach pro - kościelnych informacja o raku piersi po karmieniu jest nie do przyjęcia.
Nie ma co wszystkiego zwalać na antykoncepcję, a raka piersi prędzej spowoduje karmienie piersią niż antykoncepcja, tylko w kraju o tak silnych nastrojach pro - kościelnych informacja o raku piersi po karmieniu jest nie do przyjęcia.
Szanowna Pani ZofiaKwiatek,
jestem ateistką. I twórcą tego forum. I wierzę tylko w medycynę opartą na faktach.
Karmienie dziecka działa ochronnie (dot. raka piersi) - im dłużej się karmi, tym mniejsze ryzyko zachorowania.
Antykoncepcja hormonalna działa ochronnie (zachorowanie na raka jajnika) a zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi.
Jednak nie na tyle, by nie móc jej, pod kontrolą lekarza, stosować.
I proszę nas nie wyzywać od krajów prokościelnych.
Konstytucja gwarantuje Polakom wolność wyznania i - przyznaję - jest to respektowane w szkołach, do których uczęszczają moje dzieci (troje).
Witam, to ja założyłam ten temat. Przypomnę, że biorę tabletki od 18 r.ż. z półroczną przerwą, a mam niemal 26 lat. Naturalnie mam miesiączkę co 3-4 miesiące, a PMS trwa 2 miesiące i przebiega z potwornymi stanami emocjonalnymi, do myśli samobójczych i autodestrukcji. Na raka piersi zmarła moja Babcia od strony mamy, a siostra tejże Babci na raka jajnika. Onkolog i 4 ginekologów nie widzą problemu. Byłam też u genetyka i jemu się to akurat nie podobało, stanowczo zaleciła odstawienie (ale odradziła badanie mutacji BRCA). To odstawiłam. Przez 6 miesięcy miesiączka się nie pojawiła, a ja byłam na skraju wytrzymałości psychicznej. Ginekolodzy definitywnie kazali mi wywołać miesiączkę lecytyną i zacząć zażywać tabletki. Muszę zażywać po 2 op. pod rząd i czasem skracać przerwę, bo w niej też źle się czuję. Miałam różne badania hormonów przed 18 r.ż. i w owej 6-miesięcznej przerwie - są prawidłowe.
Proponowano mi szersze badania na oddziale endokrynologicznym, ale 1) to wymaga znowu odstawienia na wiele miesięcy przed pobytem, co mnie przeraża 2) zastrzeżono, że JEŚLI zdiagnozują jakiś problem, to... i tak jedynym "leczeniem" będzie antykoncepcja 3) ewentualnie można "leczyć" pod kątem ułatwienia zajścia w ciążę (nie planuję). Ginekolog skrupulatnie troszczy się o moje regularne i częste badania, ale ani mnie to nie uspokaja, ani jest mi lekko na duchu, gdy łykam tabletkę, wiedząc że - być może - sama kręcę na siebie bicz.
A zrobiłaś badania na mutację? Mnie się wydaje że powinnaś, branie tych tabletek to u Ciebie leczenie, a nie fanaberia, więc wyrzuty sobie daruj. Ale gdyby (odpukać) była jakaś mutacja to jednak dobrze wiedzieć. Ja bym na Twoim miejscu zainwestowała nawet własne środki jak nie chcą na NFZ. (Tylko nie rób testów byle gdzie). Tak dla ciekawości napisz czym ta P.Dr argumentowała to tak nietypowe stanowisko.
Tak dla ciekawości napisz czym ta P.Dr argumentowała to tak nietypowe stanowisko.
Genetyka? Żeby nie badać się pod kątem mutacji BRCA? "Nie ma sensu u mnie, skoro to była Babcia, na dodatek zachorowała w wieku 65 lat, a rak był słabo hormonowrażliwy i HER-2-ujemny". Ewentualnie chciała wysłać na badania moją matkę i drugą córkę Babci (nie wybierają się), "ale u mnie nie ma wskazań". Takie samo stanowisko przyjęli wszyscy inni lekarze, których o to pytałam - poza rzeczoną genetyk, ginekolodzy i - przede wszystkim - onkolog, więc darowałam sobie ciągnięcie tematu. Oczywiście przejawiałam zainteresowanie zrobieniem badania za swoje pieniądze. Może rzeczywiście trzeba to jeszcze rozważyć, jednak zniechęca mnie ewentualna świadomość problemu przy jednoczesnej niemożności działania - z amputacją i tak musiałabym czekać do 35 - 40 r.ż.?
To żeby nie łączyć tematu przyjmowania pigułek antykoncepcyjnych z rakiem
Nie jest to takie oczywiste i pewne.
Wpływ antykoncepcji hormonalnej na proces kancerogenezy jest nadal sprawą kontrowersyjną i wciąż prowadzone są badania w tym kierunku. Brak jest jednoznacznych danych na ten temat wynika między innymi z faktu dużej ilości czynników mogących mieć wpływ na inicjację nowotworu, czy też zbyt krótkiego okresu obserwacji kobiet stosujących nowoczesne hormonalne metody zapobiegania ciąży.
http://www.cancer.gov/can...ives-fact-sheet http://onkologia.org.pl/przyjmowanie-hormonow/
I jednak zwraca się uwagę że potrzebę dalszych badań na ten temat.
Chyba, że masz jakieś dane naukowe (publikacje), które potwierdzają Twoje założenie.
Argumenty typu:
ZofiaKwiatek napisał/a:
W Polskim katotalibanie
na tym forum nas nie interesują.
Celem tego forum jest rzetelne merytoryczne informowanie.
I zalecam jeszcze raz przeczytanie postu #34.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum