1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Antykoncepcja hormonalna a rak piersi.
Autor Wiadomość
Józefina K. 


Dołączyła: 10 Lip 2011
Posty: 43
Pomogła: 4 razy

 #16  Wysłany: 2011-07-13, 08:09  


Ja tam lekarzem nie jestem, ale patrząc obiektywnie, siejesz panikę:-) Chyba równie dobrze powinnaś rozważyć wyeliminowanie spalin z wdychanego przez siebie powietrza (zacznij chodzić w maseczce zaraz po odstawieniu hormonów ;) ), a przede wszystkim stres. Skąd wiesz, że właśnie tym stresem nie psujesz sobie organizmu bardziej niż hormonami?


Ryzyko, że masz mutację BRCA1 jest chyba naprawdę znikome. Babcia zachorowała w późnym wieku, mama nie chorowała, ciotki też nie, więc prawdopodobnie jesteś całkowicie zdrową osobą, której te hormony, jeśli zaszkodzą, to w takim samym stopniu jak każdej innej kobiecie je zażywającej.

Mimo wszystko Cię rozumiem, sama się denerwuję, ale ja mam mutację i więcej tych raków w rodzinie, nie biorę hormonów, ale będę dziś na ten temat rozmawiać z lekarzem.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #17  Wysłany: 2011-07-15, 22:51  


Agnieszko źle kombinujesz, jak będzie pikać to nie zastanawiaj się ile tygodni skracasz życie bo to nie prawda, estrogeny generalnie je wydłużają (chronią naczynia i zapobiegają osteoporozie), Ty zwiększasz ryzyko zachorowania na raka z ok 12% do powiedzmy ok 16%. Zachorowanie na raka piersi nie jest jednoznaczne ze skróceniem życia. A poza tym należy pamiętać że generalnie rak piersi to choroba starszych kobiet, szczyt zachorowań przypada ok 70. Bardzo dawno temu usłyszałam (i wzięłam sobie do serca) bardzo fajną sentencję: W życiu można się zużyć albo zardzewieć.
A tak w ogóle to nie wiem dlaczego nikt nie wspomina że rodzenie dzieci i karmienie piersią znacznie obniża ryzyko raka piersi. Jak już liczysz to ten sposób też wkalkuluj.
_________________
sprzątnięta
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #18  Wysłany: 2011-07-19, 00:04  


Józefina K. napisał/a:
Swoją drogą, co znaczy, że ryzyko wzrasta pięciokrotnie? Jeśli zachoruje, jak pisze gaba, 1 kobieta na 8, to ryzyko wynosi ok. 12%, a w przypadku mojej mutacji 12%x5, czyli aż 60%? Czy ktoś mógłby mi to wytłumaczyć?


Cytat:
Istnieje też inna statystyka, którą być może już znasz. Obecnie uważa się, że rak piersi występuje u co siódmej kobiety. Czy wiesz, co to oznacza? Sądzisz, że jeśli w jednym pokoju siedzi siedem czterdziestolatek, to jedna z nich będzie miała (lub ma) raka piersi? Jeżeli tak właśnie myślisz, to jesteś w błędzie. Tutaj "jedna na siedem" oznacza bowiem, że jeżeli siedem kobiet dożyje swoich oczekiwanych osiemdziesięciu kilku lat, u jednej z nich rak piersi zostanie zdiagnozowany w c a ł y m o k r e s i e j e j ż y c i a. Zatem jeżeli w jednym pokoju siedzi siedem dziewięćdziesięcioczterolatek, to jednej z nich będzie prawdopodobnie postawiona taka diagnoza.

Źródło: Ruth H. Grobstein, Wszystko o raku piersi

OK, tak naprawdę mało ma ten cytat wspólnego z pytaniem Józefiny, ale póki co to jedyna obrazowa informacja jaką wyciągnęłam ze wskazanej książki.

Jak wspomniałam, w ogóle nie przemawiają do mnie procenty, statystyki i prawdopodobieństwo. Taką samą tragedią będzie dla mnie znaleźć się w grupie na którą miałam 1% szans, co i 99%.

Józefina K. napisał/a:
Babcia zachorowała w późnym wieku, mama nie chorowała, ciotki też nie, więc prawdopodobnie jesteś całkowicie zdrową osobą, której te hormony, jeśli zaszkodzą, to w takim samym stopniu jak każdej innej kobiecie je zażywającej.

No właśnie, moja mama ma 41 lat, a jej siostra 37... Nie ukrywam, że jak zauważyłaś, mam skłonności do wpadania w panikę i z dzisiejszego punktu widzenia pakowanie się w hormony w tak młodym wieku wydaje mi się idiotyczne. Przecież jeszcze się nie wie czy mama (jak widać - nawet babcia) zachoruje. Wówczas nie byłam też taka dociekliwa. Lekarz zaproponował mi doraźne leczenie i przyjęłam to jak błogosławieństwo.

Po tygodniu od wizyty u ginekolog doszłam do wniosku, że jej słowa miały podprogowy przekaz: jeśli miałaś sobie nabdździć tabletkami to już to zdążyłaś zrobić przez te 4 lata, teraz rok albo 2 lata nie robią większej różnicy... Oczywiście beznadziejnie gdybam, proszę o wyrozumiałość. Zrzędzę ciągle to samo. :shock: Zainteresuję się poważnie endokrynologiem kiedy odrobinę uspokoi się sytuacja babci, może on powie coś ciekawego. A Twój lekarz, Józefina? Miałaś pytać niedawno?

Z ciążami i karmieniem jest kłopot. Jestem wybitnie pozbawiona pewnych elementarnych instynktów. Zresztą - babcia urodziła 3 dzieci, karmiła piersią 6 lat łącznie i nie tylko swoje - służyła za mamkę na oddziałach. W tym przypadku nie pomogło...

Oj tak, Gaba, pewnie rzadko która "użytkowniczka" pigułek zawdzięcza im tyle korzyści, co ja. Tylko jak obiektywnie wymierzyć stosunek korzyści do strat.
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #19  Wysłany: 2011-07-21, 21:38  


W trakcie towarzyszenia babci u onkologa lekarz zapytał czy były zachorowania w rodzinie "jak moje piersi", byłam mile zaskoczona. Powiedziałam mu o moich obawach - na szczęście nie zauważyłam, żeby zażywanie pigułek wzbudziło w nim trwogę, nie krzyczał też nic nt. natychmiastowego odstawienia (nawet nie zasugerował). Powiedział za to, że przy okazji następnej wizyty założy mi kartę, zbada, da skierowanie na USG i do Poradni Genetycznej. Mam też przyprowadzić mamę i ciocię (drugą córkę babci). Jestem w szoku kulturowym.

(...chociaż w pierwszym odruchu doznałam zatrzymania akcji serca - "oho, onkolog zakłada mi kartę - jest źle".)

Gwoli ścisłości - zapisując na następną wizytę babcię mam też zapisać po raz pierwszy siebie? Przechodzi mi przez myśl, że to trochę wstyd zabierać kolejkę komuś naprawdę choremu...
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #20  Wysłany: 2011-09-12, 18:04  


gaba napisał/a:
Nie jestem taka pewna czy onkolog by Ci zabronił tych pigułek.


Piszę czego się dowiedziałam na wypadek gdyby kogoś nurtował podobny problem. Dr B. mojej babci zasugerował, byśmy ja i córki babci zapisały się do niego i wpadały raz na rok. Z dużą dozą zawstydzenia, że zabieram komuś choremu 10 minut bezcennego czasu lekarza, wstawiłam się na wizytę i omówiłam z nim moją zagwozdkę.

Onkolog powiedział, że mam bardzo mądrego ginekologa i w pełni się z nim zgadza - skoro babcia jest pierwszą chorą, i to na jakiegokolwiek raka, w rodzinie i zachorowała w wieku 64 lat, ja zaś mam wskazania medyczne do stosowania hormonów to on nie widzi najmniejszych przeszkód i mam się nie zamartwiać, że sobie wygeneruję nimi chorobę. Powtórzył za panią ginekolog, że działanie ochronne pigułek na jajniki jest dowiedzione a szkodliwe, w kontekście raka piersi, wciąż kontrowersyjne i nie widzi powodu do robienia wokół nich takiego cyrku. Poparł swą przemowę życiowym argumentem: "Moja żona jest ginekologiem i też je zażywa. Przecież wie co robi, a ja nie dałbym jej zrobić krzywdy, prawda?". Na tę chwilę odetchnęłam i kończę refleksje na ten temat. Babci choroba jest wystarczająco absorbująca.

Dr B. mnie zbadał i dał skierowanie na USG. Powiedział, żeby robić je raz w roku. Badanie już zrobiłam (OK), ale wykonujący badanie zastrzegł, żeby się badać co pół roku. To w końcu jak?

Dzięki za wszystkie podpowiedzi w tym temacie.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #21  Wysłany: 2011-09-13, 12:41  


Masz za dużo forsy i czasu? Jak wszystko w porządku to zapomnij na parę lat. Ciesz się życiem i myśl że przed 60 to tylko 1 na 20 zachoruje. Pozdrowienia
_________________
sprzątnięta
 
evita2 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 12 Sty 2012
Posty: 199
Pomogła: 60 razy

 #22  Wysłany: 2012-02-13, 01:31  


Witaj Agnieszko!
Odświeżam wątek, mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądasz?
Czytam sobie Twój temat i pomyślałam, że mogłabym coś dodać od siebie w poruszanej przez Ciebie kwestii.
W 2000 roku zdecydowałam się na antykoncepcję hormonalną, wywiad rodzinny był nieskazitelny, ja - żadnych chorób, żadnych najmniejszych dolegliwości. W 2002 Mama zachorowała na raka piersi w wieku 48 lat. Siostra ojca - ta sama choroba - 2005. Moja dziesięć lat młodsza siostra miała dwa razy już wycinane podejrzane zmiany, które na szczęście okazały się włókniakami.
Mama miała dwukrotnie wykonane badania genetyczne - brak mutacji w badanych genach, ale nie jakoś kategorycznie stwierdzone, tylko brzmiało to mniej więcej tak, że w świetle aktualnych danych nie mozna stwierdzić wysokiego stopnia dziedziczności choroby. W wyniku zamieszczono również wykaz przebadanych genów a było ich conajmniej kilka.
Ja sama dwa razy odwiedziłam Poradnię Genetyczną, otrzymywałam potem zaproszenia na kolejne wizyty, jednakże z powodów osobistych nie doszły one do skutku. Obie wizyty miały miejsce krótko po tym jak zachorowała Mama. Sugestia odstawienia pigułek oczywiście była ale nie jakaś histeryczna, nie, dowiedziałam się tylko od lekarza, że lepiej byłoby, gdybym jednak je odstawiła.
Agnieszko, ja też, nawiasem mówiąc, pozbawiona jestem podstawowych instynktów :mrgreen: , dzieci nie mam, nie karmiłam piersią, czyli akurat z tej strony na ochronę nie mam co liczyć.
Trzy lata temu definitywnie rozstałam się z tabletkami. Nic złego, odpukać, sie nie dzieje. Raz w roku robię USG piersi i cytologię z USG. I cóż, nie zastanawiam się zbytnio nad skutkami jakie w moim organizmie ewentualnie mogły poczynić hormony a przyjmowałam je długo, aż 8 lat. Myślę o tym, oczywiście, ale bez paniki. Przez te lata tyle przeżyłam dramatów, tyle bólu i cierpienia widziałam, że teraz mówię sobie, co ma być to i tak będzie, w końcu każdy na coś umrzeć musi. Ja w każdym razie staram się nie zaprzątać sobie tym głowy, badam się, dmucham na zimne ale nic ponadto. Nie poddam się panice, nie ma mowy!
Pozdrawiam Cię bardzo gorąco.
_________________
Ewa
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #23  Wysłany: 2012-03-31, 11:51  


Evita, oj, z dużym opóźnieniem :) ale dopiero teraz zauważyłam, że coś się w temacie ruszyło. Dziękuję Ci za ten wpis. Póki co zapomniałam o problemie uspokojona przez 2 onkologów i 1 ginekolog, chociaż jeden z onkologów nachalnie proponuje mi wypisanie skierowania do Poradni Genetycznej - w Gliwicach, a nic dobrego nie zdarzyło mi się o niej usłyszeć... Nie bardzo też wiem na jakiej podstawie chciałby mnie tam posłać, historia chorób onkologicznych w mojej rodzinie zaczyna i kończy się na babci, która zachorowała późno. Martwi mnie tylko, że tak wcześnie zaczęłam je brać i nie wiem kiedy skończę bo na moim normalnym cyklu żyć się nie da. Właśnie robiłam komplet badań, które się wykonuje przy antykoncepcji, wszystko OK. Moja uwaga skoncentrowana jest na babci i próbach powrotu od jej diagnozy do normalnego życia. :) Dzięki, nie miałam okazji usłyszeć słów wsparcia od osoby w analogicznej sytuacji. :tull: Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
 
urania 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 03 Maj 2010
Posty: 421
Pomogła: 178 razy

 #24  Wysłany: 2012-03-31, 17:04  Re: Antykoncepcja hormonalna a rak piersi


W badaniach wyodrębniona została grupa kobiet, u których doustne hormonalne środki antykoncepcyjne mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka piersi. Są to kobiety dotąd nie zachodzące w ciążę , u których prawdopodobieństwo rozwoju raka piersi wzrasta z czasem przyjmowania HTA. Za bezpieczne uważa się stosowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych przez okres nie dłuższy niż 2 lata.
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #25  Wysłany: 2012-03-31, 22:24  


Z tego co doczytałam chodzi o kobiety, które mają mutację w genie BRCA1. Szkoda tylko, że posiadaczką tej wiedzy stałam się dopiero po 4 latach od rozpoczęcia zażywania antykoncepcji hormonalnej. Z moją skłonnością do wpadania w panikę pewnie zbadałabym się wcześniej pod tym kątem. Teraz to już jakby po ptokach...
 
urania 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 03 Maj 2010
Posty: 421
Pomogła: 178 razy

 #26  Wysłany: 2012-04-01, 09:24  


Agnieszka00 napisał/a:
Z tego co doczytałam chodzi o kobiety, które mają mutację w genie BRCA1.

Źródła z których korzystam tej informacji nie podają.

Agnieszka00 napisał/a:
Szkoda tylko, że posiadaczką tej wiedzy stałam się dopiero po 4 latach od rozpoczęcia zażywania antykoncepcji hormonalnej. Z moją skłonnością do wpadania w panikę pewnie zbadałabym się wcześniej pod tym kątem. Teraz to już jakby po ptokach...


Mówi się o wzroście prawdopodobieństwa z czasem przyjmowania, więc nigdy nie jest za późno na dobre decyzje.
Ryzyko raka piersi dla kobiet, które zaprzestały HTA, osiąga poziom populacyjny po 10 latach.
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #27  Wysłany: 2013-07-17, 20:35  


Miałam nadzieję, że problem z tego tematu został wyczerpany, ale wtedy życie byłoby zbyt proste.

Przypomnę ów problem. Mam 24 lata, od 6 lat stosuję antykoncepcję hormonalną z przyczyn zdrowotnych - po prostu umożliwia mi funkcjonowanie. 2 lata temu moja babcia zachorowała na raka piersi, ale ginekolog i 2 onkologów nie widziało powodów, by przestać przyjmować hormony. Dziś dowiedziałam się, że siostra babci choruje na zaawansowanego raka jajnika (ma 56 lat). Domyślam się, że powinnam ponownie zweryfikować swoje postępowanie, ale kompletnie nie wiem jak. Iść do onkologa? Do ginekologa? Szarpnąć się na pilne USG? Albo na badanie BRCA1? W popłochu odstawiać hormony?
 
sochi87 


Dołączyła: 17 Lut 2014
Posty: 1

 #28  Wysłany: 2014-02-17, 11:55  tabletki antykoncepcyjne a rak piersi


Od kilku miesięcy stosuję tabletki antykoncepcyjne Naraya. Ostatnio zdecydowałam się na profilaktyczne badanie piersi. W czasie wywiadu powiedziałam o tabletach. Lekarka stanowczo kazała je odstawić, gdyż miałam w rodzinie przypadki zachorowania na raka piersi (dokładnie byłą to babcia od strony taty). Czy przyjmowanie tabletek jest w moim przypadku stanowczo wykluczone?

[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-02-17, 18:40 ]
Wątek scalony.

 
DorotaP 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 28 Lut 2011
Posty: 987
Pomogła: 359 razy

 #29  Wysłany: 2014-02-17, 18:38  


http://www.forum-onkologi...ghlight=#115833
Ten temat już był poruszany. Możesz poczytac
 
ZofiaKwiatek 


Dołączyła: 05 Lis 2014
Posty: 31
Pomogła: 8 razy

 #30  Wysłany: 2015-04-08, 10:07  


Mam 35 lat od 18 roku życia przyjmuję tabletki antykoncepcyjne bez żadnej przerwy, więc to już 17 lat. Najpierw był to Cilest, potem Logest. Regularnie badam piersi ponieważ moja mama zmarła na raka piersi mając tylko 34 lata, moja babcia – ze strony mamy też zmarła na nowotwór. Zrobiłam sobie badania genetyczne i mam mutację w genie Check 2. Markery Ca też robiłam były w normie. Onkolog kazał mi natychmiast odstawić antykoncepcję, ginekolog natomiast nie. Moim zdaniem odstawianie pigułek jest nierozsądne i ja zamierzam nadal je brać.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group