W segmencie 6 płuca lewego guzki 23x20 mm i 17x16 mm ze wzmożonym metabolizmem 18F-FDG SUVmax FGD = 14,5 i SUVmax = 5,0.
są podejrzane o nowotworowy charakter, co sugeruje ich wartość SUVmax.
Może nie będziemy się wdawać w szczegóły radiologiczne wykonywanego badania (o samej specyfice PETa można pogooglać), generalnie chodzi o to, że po podaniu znacznika jakim jest FDG = fluorodeoksyglukoza określa się wychwyt znacznika przez poszczególne zmiany w organizmie (czy narządy). Wartości rzędu 14,5 niestety z bardzo dużym prawdopodobieństwem sugerują nowotwór złośliwy, zmiana o SUVmax 5,0 również jest dość podejrzana.
Plusem jest natomiast brak zajętych węzłów chłonnych czy narządów odległych - brak zmian w węzłach po takim czasie zwlekania z diagnostyką, jest - jeżeli mam być szczera - fartem, że tak to brzydko ujmę.
Ponieważ do tej pory nie pobrano wycinka guza do badania, nie wiadomo z czym dokładnie mamy do czynienia, więc ciężko powiedzieć o możliwym leczeniu. Niemniej wygląda to na zmianę operacyjną.
Dziękuję za szybką odpowiedź
właśnie podejrzewałam,że te wartości SUV sugerują złośliwość zmiany lub nie, ale nie odnalazłam w necie wartości granicznych.
Z wymienionych plusów bardzo się cieszę i całkowicie przychylam się do Twojego zdania, że to po prostu czysty fart, choć gdzieś tam kołatało mi się proste myślenie, że skoro przez rok zmiana nie wykazała znacznej agresywności - właśnie w odniesieniu do węzłów i przerzutów do narządów odległych - to może będzie niezłośliwa.
W każdym razie dobrze,że wygląda na zmianę operacyjną, wiem już co to oznacza w przypadku nowotworów złośliwych.
Nie wiem, jakie planowane są dalsze badania, bo wynik PET otrzymałam dziś pocztą i teraz muszę Mamę jak najszybciej zagnać do lekarza, aby wyniki obejrzał i podjął decyzję co do dalszej diagnostyki.
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
nasturcja,
Jak najszybciej do dalszej diagnostyki ! Co prawda guzki są w segmencie 6 i ciężko będzie do nich dotrzeć ale może się uda zrobic bronchoskopie która coś nam rozjaśni .
Nie jestem lekarzem więc moje porady mogą być błędne ale jako pacjent (pojedynczy guzek wielkości 2 cm -wykryty był o wielkości 1.2 cm -rok obserwacji ) radziłbym porozmawiać z lekarzem o jak najszybciej operacji wycięcia dolnego płata .Czym szybciej tym lepiej bo rak to podstępny przeciwnik i mimo że węzły nie są zajęte to może też przemieszczać sie poprzez krew i dawać odlegle przeżuty .
Pzdr A
PS Gdybym wiedział o raku wtedy to co wiem dziś to bym przyspieszył operację co najmniej o rok .
homer 336
wiem, że jak najszybciej. To "najszybciej" może nastąpić w przyszłą środę, bo lekarz prowadzący obecnie na urlopie.Też chciałabym aby operacja odbyła się błyskawicznie, oczywiście, jeżeli tylko lekarz o operacji zdecyduje. Mam nadzieję, że tak... Byłoby to ogromną szansą i zrobię wszystko, by Mama ją wykorzystała.
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Udało mi się dotransportować Mamę na wizytę do lekarza - jak zwykle z unikami, niemniej skutecznie.
Na podstawie wyniku PET lekarz prowadzący podjął decyzję o operacji. Mama ma zgłosić się do szpitala 27.07 w piątek, a operacja podobno w poniedziałek. Tak przynajmniej stwierdził lekarz. Nie bardzo wiem kiedy będą w takim razie wykonywane badania, przecież w weekendy na oddziałach raczej nic się nie dzieje, więc być może będzie to inny dzień. Zobaczymy.
Mama ciężko wystraszona. Nie dziwię się prawdę mówiąc... Na razie miota się dychotomicznie między "nie będzie żadnej operacji" a względną zgodą, wiec mam przed sobą 10 dni dyplomatycznych zabiegów, które mam nadzieję zakończą się sukcesem.
W związku z tym mam pytanie: czy mogłabym prosić o wskazanie gdzie szukać informacji o stanach pooperacyjnych? Wolałabym wiedzieć czego mogę się spodziewać, co powinno budzić niepokój, a co jest normą w takich przypadkach. Wiem, że każdy organizm reaguje inaczej, ale wolę dysponować przynajmniej podstawową wiedzą, jakby co...
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
O możliwych powikłaniach pooperacyjnych (bo chyba o to Ci chodzi) pisze się książki, które z punktu widzenia tego, co faktycznie ma miejsce, mogą być niezłym thrillerem także naprawdę nie ma sensu rozważać wszelkich możliwych opcji.
Z pewnością wszelkie dolegliwości trzeba zgłaszać lekarzowi i pielęgniarkom, którzy wszystko sprawdzą i wyjaśnią.
bardziej chodzi mi o czas, kiedy Mama po operacji znajdzie się w domu, bo w szpitalu to faktycznie będę tylko zgłaszać, gdyby coś mnie niepokoiło i wierzę, że tam lekarz powie mi co jest normą z tendencją do przemijania albo, że to będzie stan constans i nie ma na to rady, poza łagodzeniem objawu.
Potem jednak zostanę sama z Mamą, która zamieszka u mnie, czyli w sumie w krzakach w środku lasu. Jakby co, będę miała możliwość polegania jedynie na Pogotowiu z odległego o 40 km miasta, więc po prostu obawiam się, że w porę czegoś co może być groźne nie wychwycę, albo wyskoczy coś, pomimo "ogólnego stanu dobrego" w wypisie.
Z drugiej strony- masz rację, powikłania pooperacyjne są potężnym działem wiedzy medycznej( i niewątpliwie o cechach thrillerowatych )a jak się naczytam to pewnie zacznę widzieć wszystko. No nic, poszukam innej opcji...
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
nasturcja, myśl pozytywnie, że nic złego się nie stanie, a jeśli Mamusia będzie potrzebowała pomocy medycznej, na pewno czas zrobi swoje i pogotowie dotrze na miejsce. Nie myśl o wszystkim w sposób negatywny:)
pozdrawia, ANIA:)
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Mama jest na oddziale, od dziś. Operacja jutro.
Stawiłyśmy się posłusznie w szpitalu zgodnie ze skierowaniem w piątek, 27.07 i Mama natychmiast po badaniach dostała przepustkę na weekend oraz polecenie przyjazdu w dniu dzisiejszym z samego rana.
Jestem pod wrażeniem ilości i tempa badań wykonanych w piątek, przez w zasadzie pięć godzin - rezonans magnetyczny, ekg spoczynkowe, wysiłkowe, mechanikę oddechową plus pełne badania krwi. Z " doskoku" to chyba z pół roku by to trwało.
Z rozmów z lekarzem mam bardzo ogólnikową wiedzę, bo tylko tyle, że operacja będzie,a wydolność oddechowa "całkiem przyzwoita" wg słów lekarza.
Co do przebiegu dowiedziałam się, że lekarz planuje po otwarciu klatki pobrać komórki zmiany, zbadać mikroskopowo i zależnie od obrazu albo wycięcie zmiany z zapasem, albo usunięcie całego płata. To chyba standardowe postępowanie, więc nawet nie dziwię się, że lekarze oszczędzają wiedzę, w końcu to oni są specjalistami, a mnie w szczegóły będą przydatne w sumie na plaster chyba...
Po operacji czekamy na histopat.
A potem zobaczymy.
Mama najbardziej boi się operacji i stanu po, a ja owego "zobaczymy".
Zresztą i jednego i drugiego się boję.
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
nasturcja, tylko skończeni idioci niczego się nie boją...Myślę że trafiłaś na dynamiczny i profesjonalny zespół lekarzy opiekujących się Toją Mamusią.
Powoduje to , że jej szanse na wyjście obronną ręką rosną i napawają optymizmem.
Badziewie zostanie usunięte, ewentualne resztki dobije chemia czy radioterapia, czyli całe mnóstwo możliwości.
Będzie dobrze, musimy Wszyscy w to wierzyć.
Czas powrotu do domu po zabiegu operacyjnym wynosi o 7 do 14 dni, rehabilitacja trwa trochę dłużej ale to już będzie z domu.
Pozdrawiam serdecznie
Mama po operacji.
Słabiutka, ale: przytomna, uśmiecha się, a nawet usiłowała się zaśmiać. Twierdzi, że jest szaleńczo głodna i objechała mnie, że jej za dużo rzeczy dałam do szpitala, bo nie miała co z tym zrobić. Wszystko to w pięć godzin po operacji. Stan stabilny. Była już sadzana na łóżku i kaszlała. Ogólnie zastałam Mamę w stanie lepszym niż się spodziewałam.
Operacja przebiegła bez żadnych problemów, nic niespodziewanego nie nastąpiło, a tego bałam się najbardziej. W marcu tego roku na stole , przy usuwaniu zakrzepu zmarł mój mąż.Tych nieprzewidzianych okoliczności bałam się najbardziej, ale dzięki Bogu wszystko ponoć poszło dobrze.
Tyle dobrych wiadomości.
Zła jest taka,że w obrazie mikroskopowym zmiana jest złośliwa - podobno rak niedrobnokomórkowy. Czekamy na histopat, a potem decyzja czy będzie leczenie uzupełniające.
Od czego zależy, czy leczenie takie zostanie wdrożone?A jeśli nie, to co dalej? Jedynie kontrola?
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Dzięki. Ano czekamy, na dzień dzisiejszy nic więcej nie można zrobić.
_________________ Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Fryderyk Nietzche
Nasturcjo! Witaj ponownie!
Cieszę się, że mama po operacji dochodzi do formy. Pamiętaj, że im więcej opcji (jeśli chodzi o dalsze leczenie) wchodzi w grę tym lepiej. Jeśli możliwa była operacja, tzn. że istnieje duża szansa i jeszcze większe prawdopodobieństwo, że uda się Twojej Mamusi przeżyć jeszcze długie lata. Pamiętaj tylko, żeby nie zwlekać z czasem, bo to on tutaj odgrywa decydującą rolę i masz przykład mojej mamy do czego może doprowadzić odwlekanie sprawy w czasie.
Wierzę, że mama jest na tyle przytomna, że zda sobie sprawę z powagi sytuacji i będzie walczyć za wszelką cenę. Na szali stoi do wygrania życie!!! Pozdrawiam i życzę dużo sił dla Mamusi i szybkiego powrotu do formy!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum