miałaś piękny sen, codziennie modlę się również o taki....moja mama jeśli w ogóle mi się śni to raczej nic nie mówi...wiesz ostatnio śniło mi się, że na ziemię leciał jakiś ogromny meteoryt, ogólnie chaos wszędzie...zbliżający się koniec naszej planety, wydzwaniałam do siostry taty, chłopaka żebyśmy wszyscy ukryli się razem w jakimś schronie,zadzwoniłam do mamy żeby wzięła naszego pieska ( też jest teraz TAM z mamą ;( ) i przybiegła do nas jak najprędzej....ale ona powiedziała, że nigdzie nie idzie....że nie i koniec......i obudziłam się...... staram sobie mówić,...że widocznie tam jest jej dobrze i gdyby mogła wybrać życie lub śmierć to ....to widzisz co by wybrała..... poczekajcie chwilę zaraz Wam wszystkim coś tutaj wstawię .......
"Wiadomość dla jego żony była bardzo nietypowa. Tomek bardzo prosił swoją rodzinę, aby nie rozpaczała tak bardzo po jego odejściu do innego świata, gdyż ich rozpacz on odczuwa i bardzo go to smuci. Powinni dalej żyć wiedząc, że i tak kiedyś się spotkają."
Za chwilkę poczytam ten artykuł mis123, dziękuję że go zamieściłaś - może i ja nabiorę więcej wiary... Bardzo chciałabym wierzyć że te nasze sny - są takie jak właśnie je sobie tłumaczymy .... może masz rację, że nasi najbliźsi w tym cierpieniu wybrali to co jest dla nich lepsze, bo tam mam nadzieję, że już nie cierpią ;(( Po przeczytaniu - napiszę swoją opinię Kochana ... Ściskam mocno - wszystkich cierpiących ...
[ Dodano: 2012-02-16, 12:35 ]
Hmmmm....przeczytałam - chyba coraz bardziej w to wszystko wierzę, coraz więcej mam nadziei .... dziekuję mis123....napewno dało mi to wiele do myślenia....
Ja na sen o Mamie czekałam pół roku. MIałam do niej żal nawet o to, że mi się nie śni, było mi smutno, czułam się opuszczona jeszcze bardziej.
Aż w końcu przyszła. I wiem, że była naprawdę. Mam wrażenie że to nie był sen;) odsyłam do mojego bloga gdzie to opisuję
http://dloniematki.blog.o...1-31,index.html
życzę wszystkim sił!!!
pasia, piękny blog - poczytałam sobie, poplakalam przy okazji ..... coś jest w tych snach, żeby niewiem co kto mówił .... bo nie każdy wierzy.
Chciałam aby i dzisiaj mama mi sie przysniła - ale niestety to się widocznie nie dzieje na zawołanie ..... bo sny miałam jakies "głupawe"
Najgorsze że jak zostaje sama w domu, to zagladam w kąty, szukam Mamy :( a nigdzie jej nie ma.... z drugiej strony boję się patrzeć w lustro - nie wiem skąd ten strach i przed czym :(( bo przecież mamy sie nie boje :(( a może sie boje aby nie zobaczyć jej takiej zniszczonej choroba ?? :(( nie wiem :(( jak juz mialabym ja zobaczyc to taka jak w snach, piękną, zatroskana, kochająca i kochaną.....
Sylwia, też się boję. Też czuję ten strach, COŚ ciągle jest obok mnie, bywają dni, kiedy ten strach mnie paraliżuje... I też wiem, że to nie Mama, ona by mnie nie straszyła! Myślę sobie, że to w naszej głowie siedzi - taki strach... Trudno to opisać.
Mnie też Mama już się nie śniła od tamtej pory, ale myślę że nie można żądać od bliskich którzy odeszli, żeby przyszli we śnie. Dajmy im czas. Ja myślę, że oni doskonale wiedzą kiedy będzie czas, w którym będziemy ich najbardziej potrzebować!
Dziękuję za wizytę na blogu!
Hmmm...no właśnie mam taki sam lęk - że ktoś stoi obok albo za plecami i mi się przygląda - odwracam się a tam nie ma nikogo - ale boję się - i czego ?? nie wiem :(( Tak - myślę że przyjdzie czas na sen, Mamcia sama go wybierze i przyjdzie w bardzo odpowiednim momencie .... mam taką głęboką nadzieję - strasznie za nią tęsknię ..... :((
[ Dodano: 2012-02-17, 13:56 ]
Najgorzej że moja córka - która najbardziej na świecie kochała ukochaną babcię a babcia ją - cierpi w dziwny sposób, najpierw strasznie płakała (w dzień śmierci mamusi) a teraz nawet słowem nie wspomina, jak ja wspomnę to ona tylko patrzy na mnie, tak jak by się bała....nie zostaje sama w pomieszczeniu, nie śpi sama :(( staram się jej tłumaczyć ale ona ma dopiero 7 lat i chyba cały świat bierze na swój sposób.... :(
mam nadzieję, że to minie... Czas nie leczy ran. One zostają, ale będziemy potrafły inaczej spojrzeć na to wszystko, co się stało...
Ja też bardzo tęsknię za Mamusią! Mam na szczęście starszego brata i kochanego Tatę obok i wspieramy się razem, ale brakuje mi kogos bliskiego sercu, z kim mogłabym przeżywać, przytulić się, pomilczeć...
Poza tym ten strach o życie Taty... rokowania są bardzo poważne. Jest w trakcie chemii, ale radioterapia nie przyniosła skutku i lekarz nie ukrywa że jest bardzo poważnie. Tak bardzo się boję;(
Dziewczyny ....też tak mam i wstyd było mi to komukolwiek mówić..... boję się siedzenia samej w mieszkaniu (nawet w ciągu dnia) o nocy wspominać nawet nie będę.....wsty przyznać ale gdy mój chłopak nie może być ze mną to śpię w pustym mieszkaniu z......zapalonym światłem w korytarzu..... to straszne bo wiem ze mama nigdy by mi krzywdy nie zrobiła.....nie wiem ...nawet nie umiem powiedziec czego właściwie się boję..... ale siedzenie w 4 ścianach sprawia ,że czuję straszny lęk i beznadzieje....staram się wtedy jak najszybciej pojechac do kogos....boje sie dnia ze wszyscy beda zajeci soba ...i bede musiala spedzic sama caly weekend w tym 4 scianach...ze swoimi lekami ....ktorych nawet nazwac nie potrafie ;((((((
pasia, trzymam kciuki za Twojego Tatusia .... :( przykro mi że zmagacie się z kolejna choroba ;(( Ja nie mam rodzeństwa, ale mam Tatkę, któremu gdyby cos się stało to nie wiem co bym zrobiła :(((( ;((((((((((((( .... też strasznie się o niego boję, aby nic mu się nigdy nie stało ;((
mis123, no własnie - dużo osób wstydzi się o tym mówić, ja też się wahałam czy to napisać ale myślę że nie ma w tym nic zlego - w koncu po to tutaj jesteśmy :( - też boję się chwili gdy będę musiała zostac sama w czterech ścianach :( mój mąż często wyjezdża, ale zawsze jestem z córcią w domu ispimy razem - sama bym nie umiala....ale w wolne dni od szkoły czy wakacje córcia jedzie do drugiej babci - i co wtedy jak zostane sama, mąż wyjedzie w delegację ?? :((( Panikuje na samą myśl......
Ja również wiem że mamcia nigdy by mi krzywdy nie zrobiła, ani by mnie nie straszyła.... ale boję się...nie wiem czego, po prostu się boję ;((
Mój tatuś umarł 4 lutego. W ostatnich miesiącach jego życia płakałam wieczorami i nocami; z bezsilności, żalu, z tęskonoty za jego głosem, z lęku że będzie odchodził sam.
Od dnia śmierci nie porafię płakać. Nie uroniłam ani jednej łzy na pogrzebie.
Smutek jest we mnie ogromny- tatuś był dla mnie , mojej rodziny i znajomych wzorem człowieka. Pełen dobroci, cierpliwości, wyrozumiałości, pogody ducha.
Chciałabym móc wykrzyczeć mój ból...........nie potrafię. Czuję tylko dziwną, trudną do opisania pustkę......
Mijają dwa miesiące od śmierci mojej Mamy. Nie przyszła jeszcze do mnie we śnie. Ja bardzo rzadko miewam sny, zasypiając wpadam do jakiejś czarnej dziury, w której nie ma nic i wydostaję się z niej budząc się. Mam tak od kiedy pamiętam i Mama o tym wiedziała, może dlatego nie próbuje mnie odwiedzić. Trzy tygodnie temu przyśniła się za to mojemu Mężowi a on obudził mnie, żeby mi o tym opowiedzieć. To był dobry, ciepły sen, lato, mnóstwo zieleni, kwiatów, które tak bardzo kochała moja Mama. Siedziała sobie wsród tej zieleni na ławeczce, uśmiechała się, i co dla mnie najważniejsze, miała nogę założoną na nogę, czyli, że nie czuła bólu, była zdrowa (Mama miała przerzuty do kości i taki sposób siedzenia od dawna nie był możliwy)! Dodało mi to trochę otuchy i chociaż na chwilę osuszyło łzy. Potem ciagle wypytywałam Męża, jak była ubrana, czy coś mówiła itd., tak mu zazdrościłam tego snu. Dodam jeszcze, że na tej ławeczce nie była sama, towarzyszył Jej mój Teść, zmarły siedem lat temu z powodu czerniaka...
[ Dodano: 2012-02-18, 00:53 ]
Bea, bardzo, bardzo Ci współczuję z powodu śmierci Tatusia.
Zastanawiam sie nieustannie dlaczego ta straszna choroba dotyka dobrych, ciepłych ludzi... Piszesz, że taki właśnie był Twój Tatuś. Moja Mama też taka była...
evita2, dziekuję, że wspierasz. Ja Tobie tez współczuję.
Ja nie marze aby tata odwiedził mnie we śnie. W ogóle moje odczucia są dla mnie zagadką. Może ta dziwna blokada wynika z tego, że zbyt dużo na mnie spadło w krótkim czasie. W tym samym dniu, w którym był pogrzeb taty godzinę wcześniej byłam pożegnać moją bardzo bliską 48-letnią koleżankę- jej pogrzeb odbywał się prawie równocześnie z pogrzebem mojego tatusia.
A nadzieja znów wstąpi w nas,
nieobecnych pojawią się cienie,
uwierzymy kolejny raz
w jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
przyjdź tu do nas i z nami trwaj
wbrew tak zwanej ironii losu.
Daj nam wiarę, że to ma sens,
że nie trzeba żałować przyjaciół,
że gdziekolwiek są, dobrze im jest,
bo są z nami, choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
że po głosach tych wciąż drży powietrze,
że odeszli po to, by żyć
i tym razem będą żyć wiecznie.
ref. Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
i zapomnieć, że są puste miejsca przy stole
[ Dodano: 2012-02-21, 20:35 ]
Gdybym mógł, Mamo, to bym pamiętał,
żeby Ci przynieść w dniu Twego Święta :
Kawałek łąki pachnącej majem,
z piosnką skowronka i z krzykiem czajek,
tęczą wiosenną po pierwszej burzy,
kukułkę, która pomyślność wróży,
latający dywan i kaczkę,
która znosi szczerozłote jajka,
żebyś żyła beztrosko - wesoła, szczęśliwa.
Lecz takie dziwy to tylko w bajkach.
I dlatego zmęczenie widząc na Twej twarzy,
i ręce spracowane przy fabrycznych krosnach,
myślą w przyszłość wybiegam i zaczynam marzyć,
że zastąpię Cię w pracy, gdy tylko dorosnę.
Lecz dzisiaj za Twe troski, trudy, poświęcenia,
za Twą miłość matczyną nigdy nie zachwianą
mogę tylko Twą szyję otoczyć ramieniem
i szepnąć ci do ucha: DZIĘKUJĘ CI , MAMO!
Dziękuję Ci za dar życia
I za to, że mój widok Cię zawsze zachwyca.
Dziękuję za łzy, które ocierasz skrycie
I za to, że tak dzielnie kroczysz przez życie.
Dziękuję, że zawsze we mnie wierzyłaś,
Dziękuję nawet za to, że czasem się złościłaś.
I mogę Ci dziękować bardzo długo jeszcze,
lecz wiem, że całej wieczności tutaj nie zmieszczę.
Więc jeszcze słowo, co ciśnie się na usta samo...
BARDZO CIĘ KOCHAM, MAMO!!!
plamiasta/GIST, to piekne co załączyłas ... :(( wzruszające ....
Ja ciągle szukam jakichś określeń, które były by w stanie opisac mój ból - ale nie ma takich :((
Wczoraj postawiony został pomnik na Mamci grobie ...... po południu prace dobiegły końca, tata pojechał - ja zostałam z chorym dzieckiem w domku, ale dzisiaj jadę na cmentarz - cholernie się boję, na samą myśl że to juz jest takie zabetonowane, na amen, już nowy dom dla mamy czy co ?? - płacze, nie ma dnia bez łzy ... ;((
Wczoraj przez przypadek znalazłam w telefonie zdjęcie mamy, jak moja córcia robiła jej kiedy już była chora, ale jeszcze w pełni silna ...... łzy leciały strumieniem ....
Wszędzie coś znajduję co mi ja przypomina..... :((
Wczoraj - kiedy wróciłam z dzieckiem od lekarza - bo ma grypę żołądkową - z siatką lekow - chciałam to z kimś skonsultować czy wszystkie podawać, czy faszerować malucha takimi lekami, zawsze konsultowałam z Mamą - ona była taka mądra, ZAWSZE wiedziała co powiedzieć, doradzić, wskazać - i ZAWSZE miala rację ..... patrzyłam na ta siatkę lekow, spojrzałam na zegarek, była ok. 18.00 i pomyślałam - oooo mama zaraz wróci z pracy (bo o tej godzinie mniej wiecej wracała) to zapytam co o tym myśli.... zawsze radziła mi jakieś domowe, babcine sposoby leczenia..... :(( A teraz nie ma nic ...... :(((
Tak CHOLERNIE mocno za nią tęsknie :(((((((((((((((( Nie mogę uwierzyć że jej naprawde już nie ma.... mimo tego że w tak piękny sposób mi się przyśniła, to jednak nadal cierpię tak samo :((
na grypę żołądkową kuk orginalną coca colę odgazuj i dawaj do woli. na domowe środki p/biegunce łyżka mąki ziemniaczanej na sucho. a jak dziecko małe dodać trocję wody przegotowanej oczywiście zimnej i podawać ta zawiesinę
na biegunkę pomaga syrop bananowy nifurokazyd lub nifurokazydum jakos tak
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum