No właśnie... dopiero co wróciłem... ależ mi się "załoga" trafiła... Ksiądz, który wszystko wie najlepiej, dwóch wyrostków z gimnazjum, oraz trzech basałyków z podstawówki. Najgorsi byli ci z gimnazjum. Albo robili sobie wyścigi (ze sobą, siedząc na jednej burcie), albo udawali że wiosłują. Ksiądz z kolei co chwila rzucał komendy, najczęściej bez sensowne. Przestałem się w ogóle odzywać, wiosłować, sterować, aż kilka razy przydzwoniliśmy o kamienie na brzegu, to trochę się poprawiło... To znaczy młodzież ogólnie udawała że wiosłuje, a ksiądz nerwowo machał wiosłem w najmniej odpowiednich momentach. Jednym słowem - trafiłem na galerę. Uchetałem się zupełnie tak samo, jak wtedy, gdy... ale o tym innym razem
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Gazdo ......dzięki wielkie za ten humor!
Odśmiałam się już parę razy jak norka
I coś z tą Zośką mam farta, najfajniejsze wczasy z siostrami i własnym dziecięciem spędziłam na kempingu pod Augustowem, który nazywał się "Goła Zośka"......myślałam, że padnę jak zobaczyłam szyld z nazwą a moje siory zdychały ze śmiechu.
Twój pensjonat to Zosia, czyli zapowiedź super zabawy
I już się widzę z wiosłem w łapie.....hłe, hłe, nastolatka, której za 5 dni strzeli 63-cia wiosna...ło matko, ratuj się kto może!
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
co nie było sprawiedliwe, bo mój o rok młodszy brat dostał Jubilata:
co było cholernie niesprawiedliwe, bo jego rower miał większe koła, w związku z tym jeździł szybciej, i przez całą podstawówkę musiałem się wstydzić, że młodszy brat mnie wyprzedza...
[ Dodano: 2011-07-14, 07:42 ]
Dzisiaj ostatni spływ w tym tygodniu... Chociaż się nie zapieram. W sobotę znajomi chcą, żebym z nimi płynął "dla przyjemności"...
drogi Gazdo , jak cie czytam w przelotach od paru dni , to mnie gdzies watroba wedruje w tylno-bocznych regionach mojego nieco sterowanego organizmu - ale tak trzymaj - jestes lekiem na cale zlo...Ale pod skocznia na Malince to nie spales razem ze mna 28 lat temu ?... Kieddy braklo napedu na dolny naped....
Ano niestety nie. Mój komunijny rower nie wytrzymałby tak dalekiej podróży. Pierwszy raz w Beskidzie Śląskim byłem na szkoleniu GOPR gdzieś koło 2004 roku. Wcześniej był jakiś wypad na Baranią, ale nie pamiętam kiedy
[ Dodano: 2011-07-14, 15:09 ]
No... dzisiaj miałem najlepszą załogę. Serio - pracowało się z nimi rewelacyjnie, i tylko ze trzy razy musiałem włazić do wody, żeby nas ze skał zepchnąć. Ja w koszulce z ropuchem.
pewnie znowu będzie szara kreska, dopóki ktoś z dementorów... znaczy moderatorów się nie ulituje.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-07-14, 15:49 ] Bo się tyle razy powtarza - nie wrzucać zdjęć na fotosiki, tylko dodawać jako załącznik i zadziała! To nie, Gazda swoje :P
Poprawiłam.
Zawsze starałem się być orydy... orygila... ogrinalany... no inny trochę starałem się być...
[ Dodano: 2011-07-14, 22:17 ]
Zoja 62 napisał/a:
Dobrze Gazdo,że napisałeś o koszulce z ropuchem...inaczej nikt by Cię nie rozpoznał
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na Twojego awataro-kotka... I specjalnie dla Ciebie, mój Myszon Impossible... oraz dla dementorów, żeby udowodnić, że umiem wklejać załączniki. A szare paski są dlatego, że jestem śmierdzący leń i odpowiadam z opcji "szybka odpowiedź"
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2011-07-14, 22:34 ]
Gazda napisał/a:
oraz dla dementorów, żeby udowodnić, że umiem wklejać załączniki.
Mam kucharza, który jest mi w dodatku przyjacielem. Lubi góry, jak i ja. Jednak ma szczególny talent. Podam przykłady, żebyście wiedzieli ocb. Jakiś czas temu wykonałem strzałochwyt, Żeby nie musieć zadupcać po strzały, jak ktoś z łuku w tarczę nie trafi, albo żeby "przypadkiem" kto teściowej nie ustrzelił. Strzałochwyt wykonany z czterech warstw ciemnozielonej tkaniny firankowej. Żeby taniej było, bo ja przeca z małopolski. Umocowałem to to dwóch trzymetrowych tyczek, każda stabilizowana dwiema linkami przywiązanymi do szpilek (jak do namiotu), które należy wbić w ziemię. No i patrzę przez okno - Andrzej podchodzi... we mnie serce zamiera. Andrzej wyciąga szpilkę. Ale myślę sobie - tego przecież nie zepsuje, no bo jak tu zepsuć kawałek twardego drutu? No cóż. Nie pomyślałem, że szpilkę można zgiąć, podczas próby wbicia jej w ziemię. Normalnie, jak się trafi na kamień, to się po prostu wbija obok... A nie próbuje, z nadzieją na przebicie kamienia. Albo kupiłem wąż do podlewania, taki na szybkozłączkach. Andrzejek podchodzi do węża, wykręca końcówkę. Ja już zaczynam biec. Zdążyłem dobiec kiedy podważał paznokciem taki wianuszek który się na wężu zaciska. Zdążyłem zagadać i wyjąć z ręki zanim jeden płatek zacisku odłamał się zupełnie. Jest tylko trochę pęknięty, a wąż tylko trochę cieknie. Dzisiaj rano postanowiłem popracować dla odmiany. Poszedłem do kotłowni, wyczyściłem piec, bo trochę kopcił. Ładnie wysprzątałem kotłownię, sadzę wybrałem... Pomagał mi zięć Andrzeja. Potem poszedłem do lasu i ściąłem lipę drobnolistną, bo mi w jednym miejscu wadziła. Pociąłem na metrówki, metrówki zaniosłem do drewutni, zawołałem Andrzejowego zięcia, żeby trzymał, jak je będę na mniejsze kawałki kroił... i ze łzami w oczach zobaczyłem Andrzeja wychodzącego z kotłowni... Był brudny jak sam diabeł i powiedział, że właśnie piec czyścił, i że się nie da, i trzeba kominiarza wołać. Ja na to, że rano czyściłem. Odpowiedział "ale ja chciałem sadzę wybrać". Teraz nowy piec Hefa, automat, kopci każdą szczeliną. W kotłowni czarno jak w piekle, wszędzie sadza... Wezwałem serwisanta.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum