Mama po 24h od operacji, z sali pooperacyjnej została przewieziona do pokoju.
Jej stan oceniam na bardzo dobry. Nie jest ani blada, ani nie jest jej zimno.
Oczywiście wszystko ją boli, ruszać się za bardzo nie może, ale to normalne po operacji.
Rozmawiałem z osobą która wykonała operację. Z pozytywów usłyszałem, że wszystko zostało usunięte, nie było żadnych komplikacji i jest duża szansa, że nawet nie będzie potrzeba podawania HIPEC. (Dobra wiadomość, o którą pytałem, to że HIPEC nie powoduje wypadania włosów.)
Z mniej pozytywnych rzeczy uzyskaliśmy informację, że mama będzie musiała być monitorowana przez następne lata i jeśli coś będzie nie tak, trzeba będzie podać HIPEC.
Ale to tylko hipotetycznie. Nie mamy wiedzy na temat badania his-patu, ale mam wrażenie, że lekarz na końcu języka miał, że nie wyglądało mu to na odmianę złośliwą guza, a jego informacja że zostało usunięte wszystko co trzeba i nie było innych niepokojących obrazów bardzo uspokoiła moich rodziców.
Wypis: wtorek / środa.
P.S.
Mój poprzedni post, odnośnie tego że była to raczej odmiana złośliwa była przekazana mojemu tacie przez lekarza, którego nie mogliśmy później namierzyć. Zresztą (ten lekarz) wspomniał mojemu tacie, że mama przyszła z rozpoznaniem guza złośliwego, co zupełnie mijało się z prawdą. Nie wiem jakie miał intencje, niech Go Bóg kiedyś za to osądzi.
21.06.2016
Mamę wypisano do domu w stanie ogólnym dobrym.
W rozpoznaniu wpisano:
Guz miednicy mniejszej. Śluzak otrzewnej.
Wykonano laparotomię i wycięcie przydatków obustronne, wycięcie fragmentu sieci, wyrostka robaczkowego i fragmentów otrzewnej. Drenaż jamy otrzewnej.
Przebieg zabiegu i okres pooperacyjny niepowikłane.
W znieczuleniu ogólnym (...) stwierdzono:
galaretowaty, przeźroczysty płyn w jamie otrzewnej ok. 1000 ml. Przydatki lewe zmienione w guzy torbielowato-lite o średnicy 10cm. Przydatki prawe w zrostach zotrzewną ścienna i kątnicą nacieczone przez przez guz przydatków lewych. Otrzewna pęcherza oraz miednicy mniejszej częściowo nacieczona. Sieć większa makroskopowo niezmieniona. Wyrostek robaczkowy nacieczony przez guz. Poza tym powierzchnie jelit. krezki wątroby bez makroskopowo widocznych zmian. Wycięto fragment sieci większej, wycięto otrzewną pęcherza moczowego. Wycięto fragmenty otrzewna ściennej miednicy mniejszej, oraz wyrostek robaczkowy. Materiał przesłano do badania histopat. Utrata krwi w trakcie operacji - ok. 200ml.
Proszę o opinię...
[ Dodano: 2016-06-21, 17:49 ]
P.S.
1.
Lekarz, z którym rozmawiał mój tata zaraz po operacji jest wpisany w karcie, jako asystent (tata rozpoznał go przez "Obrazy Google" po wpisaniu jego danych). Ten lekarz nie mówił wtedy nic o śluzaku, więc tłumaczę sobie, że jego wiedza była "okrojona", lub "niepełna".
2. Byliśmy na konsultacji u Profesora, który prowadził operację. W karcie jest wpisany jako "Operator"
To on nam przekazał komplet informacji o śluzaku i innych (pozytywnych) rzeczach, które napisałem wyżej.
Trudno coś oceniać, operacja chyba udana skoro powycinali wszystko, co było przez guz zaatakowane i lekarz wykonujący operację stwierdził, że reszta jamy brzusznej była czysta.
Mama czuje się dobrze i teraz nie zostaje nic innego jak czekać na wynik hist-pat, on dopiero powie czy lekarz słusznie ocenił guza jako śluzaka.
24.06.2016
Mama jedzie na zdjęcie szwów, rana goi się bardzo ładnie.
Od siebie dodam, że pytałem Profesora, czy źródłem śluzaka mógł być nowotwór jajnika.
Odpowiedział, że nie. Według Niego źrodłem był wyrostek robaczkowy, gdyż był w dość kiepskim stanie.
Nie dopisałem wcześniej - czas operacji trwał około 90 minut. Czytałem, że przy dużym rozsiewane śluzaka zwykle trwa dużo dłużej.
Czy czas operacji i pozytywne informacje od Profesora mogą o czymś świadczyć?
Czy czas operacji i pozytywne informacje od Profesora mogą o czymś świadczyć?
Nie wiem do końca. Może u mamy jeśli byłby to śluzak to tylko podejrzenia, nie był tak mocno rozprzestrzeniony i dlatego taki a nie inny czas operacji.
Pisałam Ci, że owszem lekarze dużo zmian pewnie w swoim życiu widzieli, dużo wycinali i mieli do czynienia z różnymi zmianami ale czasami to co wygląda na zmianę łagodną okazuje się w hist.pat zmianą złośliwą i na odwrót.
Wiem, że się denerwujesz, wiem, że chcielibyście poznać już diagnozę ale pewnych rzeczy nie przeskoczysz, pobrany materiał musi być dobrze zbadany a to wymaga trochę czasu i niestety musicie się uzbroić w cierpliwość i poczekać na końcowe wyniki.
Przychodzę z kolejnym pytaniem.
Wczoraj mama była na pierwszej kontroli.
Profesor stwierdził, iż mama ma "torebkę płynową", zaraz nad pochwą.
Rozumiem, że chodzi o torbiel? jej rozmiar to około 30mm x 40mm.
Nie zna jej źródła, stwierdził najprawdopodobniej, że to może być stan zapalny po dość dużej operacji.
Czy jest to możliwe?
A jakie mama miała badanie usg/TK? na którym wyszła ta "torebka płynowa".
Po operacjach zdarza się, że zbierze się jakiś płyn, krwiak, ropień ale to trzeba wyjaśnić czy na pewno to jest "to", po jakimś czasie taki płyn/krwiak powinien się wchłonąć.
Czy to torbiel, nie wiem? dla mnie torbiel to torbiel a płyn to gromadzący się/zgromadzony płyn?
Zmiana płynowa jak napisano nie budzi żadnych podejrzeń, nie ma patologicznych zmian więc miejmy nadzieję, że to stan pooperacyjny.
Kontrola za dwa miesiące jest jak najbardziej słuszna jeśli się wchłonie to znaczy skutek operacji, jeśli będzie się zwiększać to trzeba zrobić TK i wtedy dalej analizować.
A co to za zmiana złośliwa u mamy - nowotwór złośliwy jajnika w rozpoznaniu?
bo kojarzę, że był u mamy śluzak, czy to coś nowego czy jakieś "dawności"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum