O Wy....
Na Mikołaja prezent dostałam forumowy, za który ślicznie dziękuję
Czy będę grzeczna tego nie wiem, ale jakieś wkupne trzeba byłoby rozważyć
Póki co dla wszystkich rodziców:
Po mszy z kościoła wychodzą dwie staruszki i rozpoczynają rozmowę. Pierwsza mówi:
- Pani ta dzisiejsza młodzież to taka niewychowana, a jak się ubierają, co na głowach mają z jednej strony czerwone z drugiej zielone... straszne...
Na to druga:
- Pani to jeszcze nic. Wczoraj wieczorem wracam od wnuczki i wchodzę do jednej windy, a do drugiej młoda para. Jeszcze się drzwi nie zamknęły ich windy, a słyszę: jak wykręcisz żarówkę to wezmę do buzi. Pani SZKŁO ŻRĄ, SZKŁO ŻRĄ! I do tego GORĄCE!
Witaj Sara!
Niesamowita z Ciebie kobieta, tylko wrażliwa bardzo.
Ale pamiętam mój ogromny lęk, gdy coś zaczęło się dziać w mojej piersi i było podejrzenie nowotworu. Więc się wcale nie dziwię.
A że dzisiaj Mikołaj i dostałam na maila taki łańcuszek to wklejam go Tobie
ANIOŁ
Wczoraj w nocy poprosiłam Anioła, aby czuwał nad Tobą.
On jednak wrócił do mnie. A kiedy zapytałam "dlaczego",odpowiedział:
"Anioły nie czuwają nad Aniołami!" W Twoim świecie jest 20 Aniołów.
10 z nich śpi. 9 się bawi. 1 czyta tę wiadomość. Proszę przeczytaj,
to nie żart. Anioły zauważyły, że z czymś się zmagasz. One
powiedziały, że to już minęło i otrzymujesz błogosławieństwo. Jeśli
wierzysz w Anioły, prześlij tę wiadomość dalej i nie
zignoruj jej. Dwie ważne sprawy zostaną dziś w nocy w Twoim umyśle
uporządkowane. Odpuść wszystko i przekaż to dalej. Jutro będzie
najlepszy dzień.[/color]
Z błogosławieństwem[/color]
[Wyślij to proszę do 10 przyjaciół (włączając mnie).
Jeśli tego nie dostanę, zrozumiem, że do nich nie należę. Jeśli
dostaniesz 5 odpowiedzi, ktoś kogo lubisz, mile Cię zaskoczy.]
Myślę, że na forum możemy sobie podarować to odsyłanie z powrotem.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-12-06, 10:04 ] => Regulamin Forum, cz. II, pkt. 22 b.
Cieszę się, że jesteś i dziękuję za ciepłe słowa.
Chciałabym Ci odpowiedzieć na to co napisałaś w swoim wątku również, ale mam troszkę "hamowania" z uwagi na ogólny dostęp. Z drugiej strony w końcu też jesteśmy ludźmi tyle, że w szczególny sposób przeżywamy swoje życie. Jesteśmy pełni emocji, emocji silnych czasem obezwładniających. Nie umiem się pogodzić z chorobą. Boję się jej i drżę o to by jak najdłużej nie wróciła .
Czasami opisując swoje życie używam określenia, że było barwne, ale nie kolorowe. Przed zachorowaniem po wielu wydarzeniach, na które miałam bądź nie miałam wpływu i jeszcze miałam jakiś wpływ bądź duży wpływ, nastał czas gdy mogłam powiedzieć, że moja sytuacja zawodowa jest ustabilizowana a moja sytuacja finansowa jest do zaakceptowania. Rodzinnie mam do wychowania córkę (obecnie 17 lat), która nie ma poza mną nikogo kto zatroszczyłby się o nią z miłością i poświęceniem matki. Owszem zajmą się nią, ale na zasadzie " bo trzeba". Pozostało życie osobiste do zagospodarowania. No i 3 lata temu zakochałam się. Potwornie. Uczucie odbierające rozum. Czasami żartowałam, że nie dostałam zgody na chemię od lekarza, bo przez 3 lata miałam taką porcję chemii, że starczyłoby jej na kilka osób. To uczucie obudziło we mnie nadzieję, której nie chcę się wyzbyć. Nadzieję, że nie będę samotna, że będę kogoś obchodzić, że ktoś będzie o mnie drżał, że będzie o mnie walczył. Moje życie spędziłam samotnie choć zawsze wśród ludzi i uwierz mi nie ma nic gorszego niż samotność. Myślałam, że nadszedł dla mnie dobry czas, czas panowania nad sytuacją a tu figa.
Jest takie powiedzenie - Jeśli wydaje Ci się, że masz w ręku wszystkie karty to życie zaczyna z Tobą grać w szachy.
Ze mną zagrało. Postawiło mi szacha.
Moja Droga nie chcę uwierzyć, że to już tyle, że to koniec, że pozostało mi tylko wegetowanie od wyników do wyników. Nie chcę, ale czy to coś zmienia?
Przepraszam za te bardzo osobiste wynurzenia.
Chanel dla Ciebie
Kochana Saro
No tak, mimo wszystko trudno tutaj pisać o wszystkim (w razie czego jest pw ).
I nie przepraszaj - raczej ja Ci dziękuję, że chcesz się ze mną tym dzielić.
Przeczytałam różne Twoje posty, w różnych wątkach i dlatego napisałam, że jesteś niesamowitą i wrażliwą osobą.
I nie chodziło mi tylko o Twoją chorobę, choć dalszy kontekst na to wskazywał. Kurcze, wrażliwcy w dzisiejszych czasach mają przechlapane.
A chorzy wrażliwcy to już na amen. Znam to - też w chorobie chciałabym być zadbana, a tu rzeczywistość skrzeczy.
Ale za bardzo nie narzekam, bo mam tę drugą połówkę i im jestem starsza, tym częściej to doceniam. Masz rację - łatwiej jest we dwoje.
I dlatego bardzo bym chciała i życzę Ci, aby wszystko jeszcze się dobrze ułożyło. Może Twoj facet potrzebuje czasu, zeby się z tą sytuacją oswoić? Małżeństwo mojej przyjaciółki również wisiało na włosku. Jakoś przezwyciężyli kryzys.
Napiszę teraz truizm, ale choroba to wielki sprawdzian dla wszystkich. Dla związków również. I chyba lepiej sobie radzą kobiety z chorymi partnerami niż odwrotnie.
Saro, może nie trzeba godzić się z chorobą? A na pewno nie na takim etapie, na którym Ty
jesteś. Może dobrze robić coś pomimo choroby? Pomimo lęku? Sorki, jeżeli się wymądrzam. Ja nie jestem chora i tylko mogę gdybać.
Droga Chanel dzięki za ciepłe słowa.
Mój facet na pewno potrzebuje czasu. Zagubił się. Ja też ze swoimi "depresjami" potrafię nieźle dokuczyć. Żeby tylko nie okazało się, że któreś z nas zrozumie dopiero wówczas gdy będzie pozamiatane. On nie akceptuje mojej choroby a ja nie akceptuję, że on nie akceptuje. O i widzisz wychodzi cyrk. Każde zasadzone w swoich okopach, uzbrojone po zęby, zaopatrzone we wszystkie cuda techniki włącznie z bronią biologiczną typu jad żmii czy futro tchórza. A że ja wrażliwiec jestem to wszystko przeżywam mocniej, głębiej, boleśniej i czasami niektóre rzeczy niepotrzebnie. A jak już wpadnę w dół to i granatem mnie stamtąd nie idzie wydostać.
Bardzo choroba skomplikowała moje życie. Póki co nie mam pomysłu jak je poukładać
Oj, no to się porobiło ...
Ja też momentami jestem okropna i nie umiem sobie dać rady ze sobą, ze swoimi nastrojami,
a mąż często nieświadomie dokłada mi. Potem oboje tkwimy w naszych twierdzach.
Chociaż zmienia się to. Może przez to, że widzimy, ile ludzie choruje, ile ludzi nagle odchodzi? Widzimy, że szkoda czasu na takie fochy.
Staramy się rozmawiać (ale ciężko, oj ciężko niekiedy jest).
Trudną macie sytuacje. Oboje. Choć oczywiście Ty masz trudniej.
Była piękna, szalona miłość i nagle obudziliście się w szarej rzeczywistości.
Nie tak miało być...
Teraz macie różne wyjścia. Oczywiście niekoniecznie z happy endem.
Nie znam szczegółów, więc trudno mi radzić. A może wybrałabyś się do psychologa?
Najlepiej byłoby oczywiście, gdybyście razem poszli. Bo może Twój facet nie jest tchórzem, tylko zwyczajnie boi się co będzie z Tobą, boi się ewentualnej straty Ciebie,
boi się, jak sobie z tym wszystkim poradzi. Boi się po prostu tak jak i Ty.
Cytat:
Żeby tylko nie okazało się, że któreś z nas zrozumie dopiero wówczas gdy będzie pozamiatane.
Mam nadzieję, że jednak szybciej to zrozumiecie i zaczniecie ratować związek. Niestety czas działa na niekorzyść
- im bardziej się okopiecie tym trudniej będzie Wam z tych okopów wyjść.
Trzymam kciuki, żeby Wam się udało!
[ Dodano: 2012-12-10, 13:28 ]
Znalezione w sieci.
(Choć ja wolałabym jednak aby moje modlitwy były wysłuchane inaczej. )
PROSIŁEM BOGA BY ODEBRAŁ MI MOJA PYCHĘ,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ MI, ŻE TO NIE ON MA MI JĄ ZABRAĆ,
ALE JA MAM JĄ ODRZUCIĆ.
PROSIŁEM BOGA BY UZDROWIŁ MOJE NIEPEŁNOSPRAWNE DZIECKO,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
ODPOWIEDZIAŁ, ŻE DUSZA DZIECKA JEST ZDROWA,
A JEGO CIAŁO TYMCZASOWE.
PROSIŁEM BOGA BY OBDARZYŁ MNIE CIERPLIWOŚCIĄ,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE CIERPLIWOŚĆ JEST UBOCZNYM REZULTATEM WIELKICH TRUDNOŚCI I NIE MOŻNA JEJ OTRZYMAĆ,
ALE MOŻNA NA NIĄ ZASŁUŻYĆ.
PROSIŁEM BOGA BY DAŁ MI SZCZĘŚCIE.
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE ON DAJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA,
A SZCZĘŚCIE JEST W MOICH REKACH.
PROSIŁEM BOGA BY OSZCZĘDZIŁ MI CIERPIENIA,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE ,, CIERPIENIE ODRYWA CIĘ OD ŚWIATOWYCH TROSK
I PRZYBLIŻA DO MNIE. ''
PROSIŁEM BOGA BY SPRAWIŁ, ŻEBY MÓJ DUCH WZRASTAŁ,
A BÓG POWIEDZIAŁ NIE.
POWIEDZIAŁ, ŻE SAM MUSZĘ WZRASTAĆ,
A ON BĘDZIE MNIE KORYGOWAŁ.
PROSIŁEM BOGA BY POMÓGŁ MI KOCHAĆ INNYCH TAK,
JAK ON KOCHA MNIE.
I BÓG POWIEDZIAŁ : ,, ACH NARESZCIE ZACZYNASZ ROZUMIEĆ ! ''
PROSIŁEM O SIŁĘ
I BÓG DAŁ MI TRUDNOŚCI, BY UCZYNIĆ MNIE SILNYM.
PROSIŁEM O MĄDROŚĆ
I BÓG DAŁ MI PROBLEMY DO ROZWIĄZANIA.
PROSIŁEM O ODWAGĘ
I BÓG DAŁ MI NIEBEZPIECZEŃSTWA DO POKONANIA.
PROSIŁEM O MIŁOŚĆ
I BÓG DAŁ MI NIESZCZĘŚLIWYCH LUDZI BYM IM POMAGAŁ.
PROSIŁEM O PRZYSŁUGĘ
A ON DAŁ MI SPOSOBNOŚĆ.
NIE OTRZYMAŁEM NIC, CZEGO PRAGNĄŁEM.
DOSTAŁEM WSZYSTKO, CZEGO POTRZEBOWAŁEM.
MOJA MODLITWA ZOSTAŁA WYSŁUCHANA.
Na bank wiele jest racji w tym co napisałaś. Oczywiście aby pewne sprawy zobaczyć trzeba złapać dystans i dlatego pomoc psychologa jest nieoceniona. Nie ma reguły czy jesteś mądra czy tylko inteligentna tu choroba robi z psychiką co chce. Pewnie osobie bliskiej jest łatwiej złapać równowagę, ale to tylko moje domysły. Ja mam w głowie swoje piekło i ono mnie absorbuje całkowicie. Narazie.
Moja Chanel a jak Ty sobie radzisz? Czy już troszeczkę więcej uśmiechu na buzi?
Pewnie osobie bliskiej jest łatwiej złapać równowagę, ale to tylko moje domysły
No chyba tak, bo jednak to nie ona jest chora...
Sara, u mnie różnie. Mam momenty, że chce mi się wyć ... Ale nie ma wyjścia - trzeba
ciągle i ciągle zbierać się do kupy.
Wczoraj spotkałam się z moimi bliskimi koleżankami (kumplujemy się od pierwszego
dnia szkoły średniej). I znowu zonk. Jedna z nich w październiku przeszła operację
głowy (wiedząc o Tereni nie chciała mi nic mówić), ma wycięty kawałek czaszki
i przed sobą 6 miesięcy czekania, czy operacja dała wynik. Też psychicznie nie radzi
sobie z tą (i nie tylko) sytuacją, jest pod opieką psychologa, na lekach.
Ja nie wiem, co to się dzieje na tym świecie i z tym światem !?
Przykro mi z powodu Twojej koleżanki, bo wiem co ona przeżywa i rozumiem jak taka wiadomość może na Ciebie wpływać.
Mam nadzieję, że ona będzie miała więcej szczęścia choć z Twojego posta nie wynikało jaką miała operację. Czy to był rak?
Ja też zastanawiałam się kiedyś jak to jest, że mamy tak tęgie głowy, tyle kasy, możliwości badawcze i ciągle brakuje ratunku. W pale to się nie mieści. A problem narasta...
Dobrze, że nie jesteś sama w domu, bo ściany czasami potrafią tak ścisnąć...
Odprężenia Ci życzę i ciepełka
Saro, nie - to nie był rak. To jakieś schorzenie genetyczne, wykryte przypadkiem, które
w którymś momencie mogło spowodować niedowład rąk, potem nóg, a potem człowiek
już jest jak roślinka. Żaden lekarz nie odradzał jej operacji (była u kilku w różnych miastach).
Mam nadzieję, że już wszystko będzie ok. Ale wiem, że to będzie dla niej koszmarne pół roku.
Dzięki Saro . A Ty też obejrzyj może sobie jakąś komedię? Albo idź do fryzjera?
Nie wiem, co Ci humor poprawia i pozwala zapomnieć trochę o problemach.
Droga Chanel...Nie potrafię zapomnieć o problemach, jeszcze nie, ale już jest dobrze kiedy umysł zajmują mi sprawy przyziemne takie jak obowiązki zawodowe a potem gotowanie, drobne zakupy, pies, emocjonalnie rozjechana dorastaniem córka ect. Po pracy jestem nieco wypompowana więc już łazić mi się nie chce natomiast z zapałem przeglądam allegro. Dziś będę kupować kurtkę. Po co mi? Nie wiem, ale jeśli cena będzie rozsądna to kupię.
Fryzjer baaardzo przydałby się... Tyle, że mam teleturniej na głowie czyli został mi jeden z dziesięciu. Oczywiście od karku do połowy uszu włosów nie miałam. Teraz odrastają, ale maleńkie takie miernocinki...Jeszcze więc na fryzjera muszę poczekać
Do wiosny
O kurcze! Ale bezmyślna jestem! Wyskoczyłam z tym fryzjerem jak filip z konopi. Wybacz.
To pracujesz? Chyba dobrze? Bo w domu myślałabyś tylko o chorobie? Tylko żeby organizm dawał radę podołać obowiązkom.
Terenia nie była w stanie pracować - najpierw załatwiła sobie zasiłek pielęgnacyjny a potem rentę.
No kobieto! Zastanawiasz się, po co Ci nowa kurtka?! Mam nadzieję, że znalazłaś odpowiednią i już jest w drodze?
O co chodzi z córką? Trudno Ci przeżyć, że odrywa się od mamcinej piersi czy trudno Ci przeżyć, że w swoim dojrzewaniu jest nieznośna?
Fajnie mieć córę (mam syna i córę, więc wiem, co piszę) ale niekiedy jest bardzo ciężko.
Jeśli chodzi o Warszawę: będę w Warszawie ale 23-24.XII . Ty pewnie tylko na jeden dzień przyjeżdżasz? Córa ma rano w Wigilię wizytę u ortopedy (problemy z kolanem, ale to dłuuga historia :( ). Trochę w październiku/listopadzie bywałam w stolicy. Wybierzemy się na Stare Miasto, żeby zobaczyć dekoracje świąteczne, to może przysiądziemy w jakiejś knajpce na kawę i wirtualnie wypiję ją z Tobą.
Tu lepiej ten kawałek słychać http://www.youtube.com/watch?v=hUYzQaCCt2o
Trochę mi to kogoś przypomina, ale nie mogę skojarzyć kogo. Niezła gitara.
Ja mam tyyyle ulubionych kawałków, wykonawców, że trudno byłoby mi się zdecydować
żeby przedstawić coś jednego, co określałoby mój gust, moje preferencje.
O co chodzi z córką? Trudno Ci przeżyć, że odrywa się od mamcinej piersi czy trudno Ci przeżyć, że w swoim dojrzewaniu jest nieznośna?
Raczej to drugie. Jest po prostu cała mamusia. Nawet chyba ja byłam gorsza, ale cicho...
W każdym razie źle znoszę to jej dojrzewanie. Mam też syna tylko już jest poza domem.
Kurtkę kupiłam, jakaś burgundową(?!) Cena nie była za atrakcyjna, ale napaliłam się jak szczerbaty na suchary. Mam i będę szpanować. Zaraz zrobię przelew więc będzie pewnie po niedzieli o ile poczta wyrabia w tym przedświątecznym okresie
Do pracy wróciłam żeby nie ocipieć z myślenia. Potrzebowałam być wśród ludzi chociaż na początku ledwie nogami ciągnęłam. Teraz już jest znośnie, ale czasami bywa kiepściutko.
Roger Waters wykonuje tę piosenkę w różnych konfiguracjach, ale właśnie ta z tym wokalistą śpiewającym refren jest najdebeściejsza. Nie jest to David Gilmour, ale nie mogę sobie przypomnieć nazwiska. Wstyd...
Nic piękniejszego Pink Floyd nie słyszałam, ale faktycznie nagranie pozostawia wiele do życzenia. Innego na You tube nie znalazłam. Lubię jeszcze Nazareth np. http://www.youtube.com/watch?v=aec3avia-HQ.
Jak znajdziesz chwilę to posłuchaj. Fajna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum