Lidia Bieńkowska, moje pytanie brzmi .Dlaczego teraz się tym zaniepokoiłas ?
Lidia Bieńkowska napisał/a:
Rozlane pogrubienie lewego nadnercza - jak poprzednio.
zmiana była juz w poprzednim badaniu - wniosek jest taka jak w poprzednim badaniu.
Nic nowego tutaj się nie wydarzyło . Patrząc na to ze zmiana była juz w TK z 6.11.2012 i obecnie po 16 miesiącach jest tak samo , to niekoniecznie przerzut .
Wydaje mi się że to powinno Cię cieszyć a nie martwic .
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Niestety stan mojego M. pogarsza się. Wczoraj wieczorem zrobiło mu się znowu słabo ale nie chciał lekarza. Zrobiłam mu herbatki i kanapeczkę i stwierdził, że już dobrze.
Dzisiaj zaciągnęłam Go na wagę ( opór niesamowity) i waży tylko 58,5 kg przy wzroście 182. Choroba wyniszcza organizm w galopującym tempie
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Dzisiaj zaciągnęłam Go na wagę ( opór niesamowity) i waży tylko 58,5 kg przy wzroście 182.
Lidio, odstąpcie od sprawdzania wagi. Nie ma to żadnego wpływu na dalsze leczenie a powoduje jedynie pogorszenie samopoczucia M. Patrzy na wagę, widzi, że chudnie i uzmysławia mu to "Jest coraz gorzej, umieram..." Po co mu to uświadamiać? A raczej przypominać, bo przecież jest świadomy.
Z Twojego bieżącego opisu sytuacji oraz faktu, że M. nie jest leczony onkologicznie (przy aktywnej chorobie nowotworowej) wynika, że choroba postępuje. Nie są ważne opisy badań obrazowych, bo wielu zmian poniżej 1 cm nie są one w stanie uchwycić. Najprawdopodobniej mamy wieloogniskowy rozsiew, który zaczyna powodować objawy ogólne, w tym wyniszczenie nowotworowe.
Proces ten jest nieunikniony i nie da się go zatrzymać, to taki etap choroby. Ważenie takiego chorego to jak unaocznianie mu, udowadnianie jak bardzo poważny jest jego stan i jak choroba postępuje. Tymczasem teraz nie o tym powinien on myśleć - wiedząc w jakim jest stanie winien w miarę możliwości cieszyć się z każdego dnia, korzystać jak może z każdej chwili, w spokoju dumać nad swoim życiem: o tym co osiągnął i co pozostało mu jeszcze rozliczyć. I o tym, że żona się do niego uśmiecha...
Przemyśl to proszę.
Lidia Bieńkowska napisał/a:
Wczoraj wieczorem zrobiło mu się znowu słabo ale nie chciał lekarza. Zrobiłam mu herbatki i kanapeczkę i stwierdził, że już dobrze.
WSZYSTKIE chwile, w których uda się nie pójść do lekarza są na tym etapie bardzo, bardzo cenne.
Masz rację Madziu, zapędziłam się w tej swojej nadopiekuńczości. Niepotrzebnie sprawiłam mu ból psychiczny. Wcale o nim nie pomyślałam....jest mi wstyd
DumSpiro-Spero napisał/a:
WSZYSTKIE chwile, w których uda się nie pójść do lekarza są na tym etapie bardzo, bardzo cenne.
I będę o tym pamiętała.
Dziękuję
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Wczoraj wieczorem musieliśmy skorzystać z pomocy lekarza Pogotowia Ratunkowego.
Mój M. uczulił się na Kiwi, reakcja alergiczna była ostra. Wystąpiła wysypka, obrzęk twarzy i swędzenie całego ciała.
Po podaniu leków objawy ustąpiły. Lekarz chciał zabrać M. do szpitala na obserwację ale przekonałam Go, że w domu będzie miał dobrą opiekę.
Dziś już czuje się dobrze i zagrożenie minęło.
Lekarz zwrócił mi uwagę, że przy wyniszczeniu nowotworowym trzeba uważać na produkty żywieniowe bo organizm jest bardziej podatny na uczulenia. Nikt mi o tym nie mówił ale będę uważać.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Lekarz zwrócił mi uwagę, że przy wyniszczeniu nowotworowym trzeba uważać na produkty żywieniowe bo organizm jest bardziej podatny na uczulenia. Nikt mi o tym nie mówił ale będę uważać.
_________________
Nie da się przewidzieć na co chory może się uczulić,
niekoniecznie tez takie alergie są problemem przy chorobach nowotworowych .
Moi bliscy , syn i brat w przeciągu 2 tygodni mieli wstrząs anafilaktyczny .Każdy na coś innego .
Są zdrowi , ogólnie nie chorują .
Organizm czasem tak reaguje niestety. Tego się nie przewidzi .
Leki powinien Twój maż mieć w domu .Obaj mają sterydy w razie W i Adrenalinę w zastrzyku oraz leki antyhistaminowe. Warto się w to zaopatrzyć .Chociazby miało się to wyrzucić, bo się przeterminują .
uważaj na owoce cytrusowe, oraz orzechy najbardziej uczulające .
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Dla mnie to ważne dlatego pozwalam sobie napisać w wątku merytorycznym.
W czerwcu mija rok od postawienia diagnozy przerzutu do kręgosłupa.
Mój M. chyba wszedł już w fazę ostatnią choroby.
M. już na spacery prawie nie wychodzi, pokłada się i marnieje. Nie ma siły na nic i zaczyna mówić o umieraniu.
Ja wiem, że to jest efekt wyniszczenia organizmu i będzie coraz gorzej....
Zrobił się strasznie złośliwy i kłótliwy, o wszystko ma pretensje do mnie.
Bardzo trudny chyba czas się zbliża nieuchronnie.
Wiem, że to nadejść musiało taka kolej i stadium choroby.....ale to bardzo trudne.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Lidio,
pozwolę sobie odpowiedziec również w Twoim wątku merytorycznym.
Czy mąż przyjmuje leki uspokajające/przeciwlękowe? Często pacjentom onkologicznym w fazie terminalnej przepisywany jest np. Haloperidol - ma za zadanie neutralizować zachowania z pogranicza agresji, autoagresji, paranoidalne, lękowe. Naprawdę można pomóc choremu i otoczeniu przejść ten etap choroby bez drastycznych historii.
Chorujesz razem z mężem - na to nie ma rady, wyrazy uznania należą Ci się za trwanie przy bliskim w tej chorobie. Mam nadzieję, że są przed Wami jeszcze i dobre chwile, spędzone wspólnie i pełne dobrych emocji.
Pozdrawiam.
Ptaszenio, dziękuję za radę ale się zabezpieczyłam w leki uspakajające. Na razie nie widzę w nim takiej niebezpiecznej agresji jedynie słowna.
Słowa ranią ale M. jest bardziej zraniony więc dam radę....
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Lidio, te słowa nie są do końca prawdziwe i nie są skierowane do Ciebie. To naturalna, niekontrolowana reakcja człowieka, który nie potrafi poradzić sobie z całkiem nową, bardzo trudną, traumatyczną sytuacją w której się znajduje. To reakcja, która "przychodzi sama" i jest obroną organizmu przed tym, co zaczyna się dziać i będzie się pogłębiać. Absolutnie nie pozwól, by słowa Twojego męża trafiały do Ciebie bezpośrednio. One nie są w ten sposób kierowane - zapewniam Cię. Dużo rozmowy i cierpliwość do słuchania, niewydawanie osądów powinno polepszyć sytuację, oczywiście, jeśli wynika ona wyłącznie z tej bardzo trudnej sytuacji z którą próbuje zmierzyć się Twój mąż. Dodatkowo za radą Ptaszenio usilnie sugeruję pomyśleć nad włączeniem leków antypsychotycznych i silniejszych przeciwbólowych o dodatkowym działaniu sedacyjnym. Mam bardzo mocne przekonanie, że to właśnie w takich sytuacjach cudownie mógłby sprawdzić się preparat cenowo niedostępny dla pacjentów w Polsce, którego tak wszyscy się boją a nic o nim nie wiedzą. Niestety, musicie polegać na realnie dostępnych środkach. Jak obecnie wygląda leczenie przeciwbólowe Twojego męża?
Pozdrawiam serdecznie, wiele sił Ci życzę!
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Lidio,
Leki przeciwpsychotyczne na tym etapie choroby odradzam. Ich działania niepożądane mogą być bardziej uciążliwe dla M. i dla Ciebie niż stany pobudzenia. Bardzo dobrym pomysłem są natomiast leki uspokajające, w które już jesteś zaopatrzona Można też pomyśleć o lekach przeciwlękowych. Te stany, które opisujesz na pewno równie mocno doskwierają M. jak Tobie.
Trzymajcie się
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Lidia Bieńkowska, współczuję, jest w Tobie tyle czułości i zrozumienia dla męża, że nie jeden chory pozazdrościłby takiej opieki. Moja kochana mama też przez fakt nieuleczalnej choroby i leki czasem zmieniała zachowanie - ale w jej oczach jak się wyciszała mimo wszystko było widać miłość do nas. W oczach Twojego męża też zapewne odnajdujesz miłość... dużo siły
Reszta jest w normie.
Wydaje mi się, że złe rokowania lekarzy chyba były przedwczesne.
M. czuje się w miarę dobrze, przestał nawet brać leki przeciwbólowe.
Chyba mogę się cieszyć?
Jak myślicie?
[ Dodano: 2014-09-10, 19:59 ]
Chociaż chyba nie za bardzo, bo wyczytałam, że te wyniki wskazują na dużą anemię.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum