Tata juz nic nie je tylko troche pije.. otrzymuje kroplowke jedna dziennie bo wiecej juz nawet organizm nie przyjmuje - nie chce nawet ta jedna leciec, w dalszym ciagu wymiotuje dlatego mam pytanie odnosnie podawania kroplowek przy takkim stanie - czy jest sens je podawac, czy nie jest to niepotrzebne przedluzanie cierpien? Czytalem ze kroplowka na wzmocnienie jest czasami bledem... czy przy takim stadium gdzie wiekszosc dnia Tata przesypia ale jest jeszcze lontakt choc slaby bo nie ma sily rozmawiac mozemy mowic o dniach czy tygodniach?
Michał1234 zapewne już czytałeś na tym forum że w stanie terminalnym podawanie kroplówek już nie pomogą, a tylko niepotrzebnie przedłuża agonię. Z tego co opisujesz u taty będą to raczej dni a nie tygodnie i myślę że najbardziej potrzebny jest mu teraz spokój a nie nawadnianie na siłę. Porozmawiaj z lekarzem o tym.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie ma czegoś takiego jak kroplówka na wzmocnienie.
Michał1234 napisał/a:
pytanie odnosnie podawania kroplowek przy takkim stanie - czy jest sens je podawac, czy nie jest to niepotrzebne przedluzanie cierpien?
Jeżeli lekarz ocenia taty stan jako zbliżający się koniec to kroplówka nie pomoże a tylko przedłuża agonię, zrezygnowałabym z jej podawania, nic nie pomoże a przedłuży taty cierpienie a tego chyba nie chcecie.
Te kroplowki zapisal lekarz z hospicjum z tym ze zapisal ich wiecej a Tata i tak dosstaje mniej bo pielegnoarka ktora przychodzi nie jest w stanie podac wiecej niz jednej, tak naprawde juz z ta jedna jest problem bo nawet z wkluciem bylo ciezko... hospicjum z ktorego jest lekarz ma dobre opinie ale nie mam do konca zaufania do tej decyzji widzac stan Taty i biorac pod uwage to co czytalem ze czesto ktoppowki niepotrzebnie przedluzaja cierpienie ale skoro lekarz zalecil to ciezko jest nam podwazyc ta decyyzje bo w koncu to lekarz chyba powinien wiedziec najlepiej... U Taty wczoraj nastapila chwilowa poprawa a dzis juz mozna powieedziec ze w 2/3 dniach traci swiadomosc tzn majaczy i miesza fakty a tylko w ok 1/3 mowi zsensem ale za to nie za wiele.. domyslam sie ze te objawy swiadcza ze mamy coraz mniej czasu ale czy mozemy poczekac jeszcze z 2-3 dni na zawolanie ksiedza zeby Tata juz nie byl tego swiadomy czy lepiej nie ryzykowac bo czasu jest mniej?
Michał1234,
Oczywiście decyzji lekarza podważać nie będziemy ale może warto o tym szczerze z lekarzem porozmawiać. Jak już jest ta kroplówka to starajcie się żeby bardzo powoli leciała.
Michał1234 napisał/a:
czy mozemy poczekac jeszcze z 2-3 dni na zawolanie ksiedza zeby Tata juz nie byl tego swiadomy czy lepiej nie ryzykowac bo czasu jest mniej?
Zapytajcie taty o księdza, przecież ksiądz może przyjść z posługą namaszczenia chorych a co z tej wizyty wyniknie to już będzie między księdzem a tatą. Będziecie czekać aż tato będzie nieświadomy a może chce tej wizyty.
Myślę, że wezwanie księdza nie zaszkodzi Twojemu Tacie, a może pomóc, jeśli to będzie właściwy człowiek, i będzie umiał łagodnie i delikatnie to wszystko przeprowadzić. Jak zauważyła Marzenka, zawsze można powiedzieć, że ksiądz został wezwany w intencji modlitwy za zdrowie, a jednocześnie zapytać Taty, czy chciałby się wyspowiadać. Rak to właśnie dlatego taka straszna choroba, że chory prawie do końca ma świadomość, co się z nim dzieje i że umiera, więc Tata na pewno zdaje sobie sprawę jaka jest sytuacja i ksiądz go nie wystraszy. Wizyta księdza może ukoić jego lęki, aby mniej bał się śmierci i wierzył, że idzie do lepszego świata. Ale to oczywiście moja osobista opinia, którą możesz wziąć pod uwagę. Ja wezwałam do mojej Mamy księdza, bardzo ją to uspokoiło, bo bardzo chciała się wyspowiadać. Ksiądz był wspaniały, bo to był taki szpitalny ksiądz, który chodzi do umierających, Mama też dzielna, a ja straszliwie płakałam i bardzo było mi wstyd. No cóż, nie miałam jeszcze wtedy doświadczeń z umieraniem, teraz to człowiek jest o milion lat świetlnych z wiedzą, jak należy się zachować :-) Pozdrawiam cieplutko.
_________________ Mamuś- rak przewodów żółciowych, trzy tygodnie walki od diagnozy
Mamuś- kocham Cię
Kroplówki zostały odstawione, Tata dalej nic nie je, troche pije ale wciąż wymiotuje i odkrztusza wydzieline... pojawiły się duszności, nie ma już siły wstawać i kontakt jest bardzo utrudniony bo brakuje sił na mówienie albo poprostu większość czasu śpi... oczy ma na pół przymknięte wg lekarza to jeszcze nie agonia ale przeczucie i objawy ktore wystapily a ktore sa opisywane na forum oraz na innych stronach podpowiadaja cos zupelnie innego... sam już nie wiem czy jestesmy przewrazliwieni i stan Taty oceniamy za ostro ale patrzac jak to sie zmienia lawinowo od okolo 2 tygodni dziwi nas to co mowi lekarz tym bardziej ze pielegniarki ktore przychodza mowia o czuwaniu...
Michał1234,
Taki stan niejedzenia, osłabienia, leżenia, braku kontaktu, przysypiania może trochę potrwać, pewnie, że to już nie czas liczony w miesiącach ale w tygodniach. Na pewno zbliżacie się z każdym dniem do końca drogi i może to nastąpić i za dwa tygodnie jak również w każdej chwili, dużo zależy jak silne jest serce.
Przykro mi, trzymaj się i sił życzę rodzinie w tym trudnym czasie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum