Najważniejsze jest teraz wyleczenie z zapalenia płuc i zgłoszenie chorej na naświetlania. Jeżeli ktoś z nią będzie to od lekarza uzyska informacje jak widzi całość i ewentualne szanse na przyszłość. Natomiast ja tu widzę pewien problem bo nie powinno się naświetlać niezagojonej rany. W tym wątku nie ma informacji co z tą raną. Do 30 dni po operacji trwa okres pooperacyjny i w tym czasie za chorego (a zwłaszcza za ranę) odpowiada chirurg który przeprowadzał zabieg. Niestety telefonowanie nic nie da. Jeżeli rana jest nie zagojona ktoś musi pójść osobiście do ordynatora i zażądać podjęcia leczenia. Dostanie się do ordynatora (a jak go nie ma to ktoś musi go zastępować) jest stosunkowo proste, należy wypowiedzieć magiczne słowa: "Ja w sprawie skargi". Warunek jest jeden, powinna być jasna przyczyna skargi - tutaj jest: zaniedbanie(zaniechanie) leczenia rany pooperacyjnej i ewentualne wypisanie z zapaleniem płuc bez zaopatrzenia w leki.
Jeżeli nie zdecydujesz się na tryb "skargowy" to możesz zapoznać się z całym procesem leczenia zamawiając kopię dokumentacji w szpitalu. Płaci się za to niewiele a będziesz miała wszystko po kolei opisane, tyle że to trwa - do 2 tyg.
Najważniejsze jest teraz wyleczenie z zapalenia płuc i zgłoszenie chorej na naświetlania. Jeżeli ktoś z nią będzie to od lekarza uzyska informacje jak widzi całość i ewentualne szanse na przyszłość. Natomiast ja tu widzę pewien problem bo nie powinno się naświetlać niezagojonej rany. W tym wątku nie ma informacji co z tą raną.
Lekarz wypisujący babcię ze szpitala powiedział, że zanim zaczniemy naświetlania trzeba wyleczyć zapalenie płuc. Leków nie zapisał.
gaba napisał/a:
Do 30 dni po operacji trwa okres pooperacyjny i w tym czasie za chorego (a zwłaszcza za ranę) odpowiada chirurg który przeprowadzał zabieg.
A później? Rana się paskudzi, jest szeroka, w środę lekarz wygrzebał babci białą wydzielinę, cały czas z rany sączy się woda (?). Na pytanie (osobiście) dlaczego tak sie dzieje-- odpowiedź: "tak ma być". Dziś kazał kupić Avilin balsam i kazał przyjśc w poniedziałek. Po wczorajszym "czyszczeniu" rany jest o niebo lepiej a i babcia ma lepsze samopoczucie.
gaba napisał/a:
Warunek jest jeden, powinna być jasna przyczyna skargi - tutaj jest: zaniedbanie(zaniechanie) leczenia rany pooperacyjnej i ewentualne wypisanie z zapaleniem płuc bez zaopatrzenia w leki.
Lekarz poinformował, że nie wypisują leków.
gaba napisał/a:
Jeżeli nie zdecydujesz się na tryb "skargowy" to możesz zapoznać się z całym procesem leczenia zamawiając kopię dokumentacji w szpitalu. Płaci się za to niewiele a będziesz miała wszystko po kolei opisane, tyle że to trwa - do 2 tyg.
Bardzo dziękuję za tą informację, nie wiedziałam, że istnieje coś takiego, z pewnością skorzystam.
Osobiście w szpitalu będę mogła być od poniedziałku i z pewnością to uczynię. Ordynatora mama (będąca u babci od rana do nocy - od 23 lutego do wypisu czyli prawie miesiąc) nie widziała ani razu. Dodam, że na stronie szpitala jest zapis: "Fakt, iż większość kadry lekarskiej jest jednocześnie pracownikami naukowo-dydaktycznymi Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego na stanowiskach Profesora i adiunkta, jest gwarancją wysokiego poziomu fachowego świadczonych usług medycznych zgodnych ze światowymi trendami." Szkoda, że do tych trendów nie zalicza sie rozmowa z rodziną pacjenta - oczywiście można porozmawiać - w przelocie, na korytarzu. Jestem zawiedziona.
Ktoś kto nie wejdzie do sekretariatu i nie wypowie magicznych słów może miesiącami leżeć i nie widzieć ordynatora.
Puść farbę gdzie to lekarz powiedział że nie wypisują leków? Bo ja słyszałam tylko o dentystach, nie wszyscy mają umowę z NFZ i nie mogą wypisać leków refundowanych. Na wszystkich kartach wypisowych ze szpitali mam wypisane leki i nawet jak byłam na endokrynologii to mi wypisali (a nie chciałam!) leki kardiologiczne i recepty w ślad za tym. Lekarz który nie wypisuje żadnych recept? To po co ma pieczątkę? ale?:
A tak na poważnie - to jak zaczęli czyścić ranę to pewnie i dokończą nawet po 30 dniach, chociaż teoretycznie mogliby odesłać do poradni rejonowej.
Jak tylko chora będzie mogła chodzić to trzeba ją zgłosić na radioterapię, tam też się trochę czeka to będzie czas na poprawę stanu.
Szpital Bródnowski, nie ma leków wypisanych, i swoje trzeba było kupować. Podawali kroplówki z antybiotykami - ale nei wiemy jakimi bo nie ma wypisanych w karcie informacyjnej.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-03-27, 22:51 ] Nie ma potrzeby cytowania całego poprzedniego posta. Nic nie wnosi do nowego wątku, a zabiera miejsce.
No spsieli dokumentnie i naciągają na forsę za wszystko - uprzedzam tam za dokumentację trzeba płacić jak wszędzie ale oprócz tego doliczają sporo (2 lata temu 2zł/str) za pieczątkę "zgodnie z oryginałem". Było zabawnie jak brałam dokumentację bo miałam te pieczątki, zapłaciłam i sprawdzam a tam nie ma ostatnich wizyt - na ksero nie zrobili a pani przybijała pieczątki (2 zł za przybicie) niczego nie sprawdzając, sprawdź w dokumentacji czy wszystkie daty się zgadają. Ja kiedyś się tam leczyłam bo kardiologia była niezła ale 2 lata temu pożegnałam się definitywnie. To kiedyś był to naprawdę dobry szpital (ale z grzecznością w stosunku do chorych i rodzin to zawsze były kłopoty) Ale teraz sporo starej dobrej kadry pouciekało, a zostali ci którzy wypełniają polecenia dyrekcji i niewiele ich obchodzi że to kosztem chorych. Stosują procedury bez sensu, ale tak żeby NFZ zapłacił i chory ma szczęście jak trafi w odpowiednim czasie na właściwą procedurę, bo często jest tak że robią w czasie w którym im wygodniej to co im wygodnie a niekoniecznie pasuje to do chorego. Ale 6 lat temu to jeszcze recepty przy wypisie dawali.
Zorientuj się na Lindley'a - tam jest prawdziwa klinika ginekologiczna i wprawdzie warunki nie najlepsze ale bardzo sensowne podejście do chorego
Witaj, sytuacja typowo patowa, nie idzie z nikim dojść, do jakiejś sensownej rozmowy. Mogę tylko wyobrazić sobie waszą bezsilność, wobec ignorancji lekarzy. Zgodzę się z 'gaba' musisz tupnąć noga, zebrać się i odnaleźć w sobie "prawnika i lekarza" jednocześnie. Tu już nie wchodzą w grę rozmowy telefoniczne, a stanowcze "wparadowanie" do gabinetu ordynatora. I zacząć pytać i jeszcze raz pytać , o zieloną kartę czemu jej nie ma ?
jakie zostały przeprowadzane badania przed operacją a po wyniku histopatologicznym ?
z jaką specjalizacja był lekarz który podjął się operacji ?
dlaczego szpital wypisał pacjentkę z zapaleniem płuc bez odpowiednich zaleceń ?
Sugerowałabym zapoznanie się z karta praw pacjenta, oraz regulaminem szpitala,
sugerowałabym również konsultacje z onkologiem w innym szpitalu, albo jakaś prywatna wizyta.
Lekarz jest dla pacjenta i pacjent jest dla lekarza, współpraca i czytelność obu stron jest ogromnie istotna.
i1305 życzę siły Tobie i Babci .
Byłam z babcią w szpitalu, od 2 marca - dni operacji ma dziurę w brzuchu, jest to dziura na szerokośc ok 4 cm i głębokość również 4 cm. W ubiegłym tygodniu zrobiono posiew jak się okazało w poniedziałek jest jakaś bakteria w tej ranie, i dziś przepiszą antybiotyk. I być może zszyją po wyleczeniu ponownie, piszę być może bo każdy z lakerzy mówi co innego. Od lekarza Pani Agnieszki T pod toaletą - bo Pani doktor zabiegana.... dowiedziałam się, że komórki rakowe mogą rozejść się po organiźmie babci. I tyle. Ciężko bardzo w szpitalu bródnowskim uzyskać jakąkolwiek informację.
Zapisałam babcię na 4 maja do zakłądu brachyterapii. Ale nie wiem co z tego bedzie jak rana się nei zagoi to nie będzie dalszych zabiegów.
Zapalenie płuc wyleczone JEDNYM antybiotykiem przez lekarza rodzinneo - na oddziale w szpitalu nie umieli sobie z tym poradzić.
Oczywiście podniosłam głos to mnie uciszyła położna... "a co Pani myśli, że tu wszyscy z oddziału pozaszywani wychodzą". Osłupiałam.
Faktycznie ciężko idzie, pytaj zawsze o konkrety, jaka bakteria i jaki jest antybiogram. To ważne bo po organizmie może rozsiać się nie tylko rak ale i bakteria, zwłaszcza jeżeli to jakiś szczep szpitalny - a sepsa zabija szybko. Teraz trzeba bardzo dbać o ogólną kondycję chorej. Powinna chodzić na krótkie spacery i dobrze byłoby pobrać coś na wzmocnienie układu immunologicznego - trzeba porozmawiać w aptece są różne preparaty powinni coś doradzić. Ja to już komuś napisałam - babrzącej się rany lekarz nie wyleczy - może usunąć martwe tkanki, czyścić ranę, przepisać antybiotyk - ale to organizm chorego musi zagoić ranę. U starszej osoby to jest często problem bo ukrwienie już nie to. Umiarkowany ruch poprawia krążenie i ukrwienie.
Babcia nie jest w stanie chodzić. Jest bardzo słaba. Wczoraj na zmianie opatrunku dowiedziałam się, że w ranie jest bakteria - niestety nic więcej - babcia dostała antybiotyk i we wtorek/środę ma mieć zaszywaną tą ranę - 3-4 szwy. Bo w takim stanie w jakim jest teraz nie może kontunuować leczenia.
Nie umiał nazwać tej bakterii? Jeżeli to było w przychodni przyszpitalnej to w godzinach mniejszego ruchu (po 14) osoba którą babcia upoważniła do informacji o stanie zdrowia może w rejestracji poprosić o wgląd do karty, spisać sobie nazwę bakterii i jeżeli jest to wynik antybiogramu. To naprawdę trzeba wiedzieć. Sprawa może się ciągnąć albo odnowić, chora może już być pod opieką innego lekarza i ten antybiogram może być pomocny bo zrobienie następnego to 5 dni. Albo wykłócić się o to u lekarza przy następnej wizycie.
Czy Babcia zupełnie nie chodzi? Trzeba starać się żeby chociaż trochę się ruszała. To takie zamknięte koło, jest słaba to się nie rusza, jak się nie rusza to słabnie. Chociaż parę kroków co jakiś czas.
Byłam kilka dni w domu. Bakteria to bakteria kałowa. Lekarz pwoedział, że prawdopodobnie szpitalna...Nazwy nie znam, bo nikt mi nie powiedział. Dostała na nią antybiotyk. Teraz dalej jest z dziurą w brzuchu. Ordynator pojawił się RAZ i stwierdził, że dawno powinna być zszyta i tyle go widzieli. Miała robiony kolejny posiew - wyników jeszcze nie ma. Zgłosiłam się po dokumentację - od dnia 31 marca jej nie ma. Dziś babcię zbadał lekarz rodzinny - stwierdził, że nie podoba jej się babci brzuch. Jest za duży. Nogi też jak balony - do tego sine. Dała skierowanie do szpitala (tego samego) w tej chwili babcia jest po RTG płuc i badaniu USG, z rany podczas badania lał się potwornie gorący płyn. Skierowano ją na konsultacje ginekologiczną.
Ma wodę w prawym płucu, ostrą niewydolność serca i zostaje na oddziale kardiologicznym.
Gdzie mogę złożyć skargę na działanie lekarzy z oddziału ginekologicznego w Szpitalu Bródnowskim? Do kogo? Do ordynatora, którego nie ma? Bo gdzieś się szkoli, zresztą od pierwszego dnia pobytu babci w szpitalu go nie widziano...
Babcią zajmuje się JEDEN lekarz - rezydent z tego odziału. Naprawdę jestem mu wdzięczna ale iwem, że tak nie powinno być. Pacent onkologiczny wpuszczony po operacji ginekologicznej mocno radykalnej z dziura w brzychu na głębokość 4 cm, bakterią kałową i ostrym zapaleniem płuc. A w karcie pacjent w stanie dobrym. To jaki to zły stan?
Oficjalną skargę składa się pisemnie do dyr d/s medycznych. Ale uprzedzam to s.... broń Boże z nim nie rozmawiaj bez świadków (i to Twoich) i nie daj się nabrać że Ci pomoże. Wszystko co go będzie interesowało to czy masz jakieś dowody i czy da się z tego wykręcić. Zakażenie bakterią szpitalną to jest to tzw zdarzenie niepożądane, może w tym przypadku skończyć się śmiercią. BO poważny uszczerbek na zdrowiu to już jest i w przyszłości można dochodzić rekompensaty. Musisz wydobyć tą dokumentację, bierz co jest i szukaj dalej może być w przychodni. Jak nie to laboratorium szpitalne będzie musiało na żądanie wydać wyniki posiewów.
W tej sytuacji dopóki nie wyleczono zakażenia to lepiej że ta rana jest otwarta, trochę się przeczyszcza. Ale chyba zdajecie sobie sprawę że to mogą być ostatnie godziny. Kardiologia jest tam wprawdzie dobra ale jeżeli zakażenie jest uogólnione to mogą tego nie opanować.
Jak to ostatnie godziny? Ranę co drugi dzień opatrują lekarze z oddziału ginekologicznego - bo wymusiłam to na nich jak tylko pojawiłam się w domu. I cały czas mówią, że jest czysta, nie ma martwicy, nic nie śmierdzi itp. Że się goi. Matko boska, ja już nie wiem co mam robić jestem tak daleko od domu a moja mam ledwo już chodzi bo od 20 lutego szarpiemy się z tymi lekarzami.
w tej chwili babcia jest po RTG płuc i badaniu USG, z rany podczas badania lał się potwornie gorący płyn. Skierowano ją na konsultacje ginekologiczną.
Ma wodę w prawym płucu, ostrą niewydolność serca i zostaje na oddziale kardiologicznym.
Tak napisałaś o 19.58, sądziłam że to przetelefonowany Ci stan aktualny na teraz. I jest to stan z którego starsza osoba może nie wyjść. Czy wyjaśniono co to za płyn? Jeżeli ten płyn był rzeczywiście taki gorący to ma gorączkę, chociaż to może być subiektywne, wodę o tem. 37 st (takiej jak nasze ciało) odczuwamy jako gorącą (ale nie potwornie). Przepraszam że Cię wystraszyłam - raczej chciałam Cię przygotować na to co może (chociaż nie musi) się zdarzyć.
[ Dodano: 2015-04-16, 22:05 ]
Nie dzwoń do domu, zadzwoń tam bezpośrednio na oddział kardiologii i zapytaj o stan, ostatecznie ostra niewydolność serca upoważnia Cię do niepokoju.
Dzięki za wsparcie. Jest lepiej. Opuchlizna zeszła a wraz z nią 4kg! Bo babcia od momentu operacji "przytyła" 6,5 kg. Zastanawiające jest to, że nikt z oddziału ginekologicznego nie zalecił wizty kardiologicznej. Mówiono, że babcia puchnie bo nie chodzi i tak ma być. Dokumentację dostaliśmy dziś. Co w niej jest jeszcze nie wiem. Lekarz ginekolog nie przyszedł na konsultacje - z powodu braku czasu a babcia czekala na niego DWIE godziny pod gabinetem z tętnem 160 i ciśnieniem 50/40... sprawę zgłoszę. Omijając dyrektora...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum