WYNIK TK:
W tomografii seg. 1/2 oraz częściowo seg. 6 płuca lewego, policykliczny, miękkotkankowy twór guzowaty o przybliżonych wymiarach 10/10/8 cm, penetrujący do śródpiersia, w znacznym stopniu przewężający oskrzele górnopłatowe, ulegający niejednorodnemu wzmocnieniu po dożylnym podaniu środka cieniującego. Guz nacieka lewą tętnicę płucną oraz jej rozgałęzienia płatowe. Mnogie powiększone (w większości kuliste) węzły chłonne w zakresie lewej wnęki oraz w śródpiersiu.
BRONCHOSKOPIA:
W OL oskrzele dolnopłatowe wolne. W oskrzelu górnopłatowym naciek prawie całkowicie zamykający światło. Pobrano wycinki.
Wiem, że nie jest dobrze. Boję się przechodzić wszystkiego jeszcze raz. Moja mama zmarła na raka jelita 4 lata temu. Bardzo boję się o swojego tatę.
To są pełne, dokładnie zacytowane wyniki TK i bronchoskopii?
Zmiana opisywana w TK może niestety być rakiem płuca - świadczy o tym jej wzmocnienie po podaniu kontrastu, naciekanie innych tkanek (lewa t. płucna). Są też powiększone węzły chłonne (brak podanych dokładnych wymiarów).
Oczywiście większą pewność co do charakteru zmiany będzie można uzyskać po otrzymaniu wyników histopatologii wycinków pobranych w trakcie bronchoskopii.
W jakim wieku jest tata? Choruje na coś?
Z jakiego powodu podjęto diagnostykę (TK), pojawiły się jakieś niepokojące objawy?
Mój tata ma 62 lata. Wcześniej dwa razy uniknął śmierci, miał tętniaka (1996) i zawał (2009). Do lekarza trafił niestety z powodu chudnięcia. W ciągu dwóch lat schudł 25 kilo. Zawsze dobrze wyglądał, przy wzroście 176 ważył 99 kilo. Myślałam, że przy jego schorzeniu serca dobrze,że stracił te zbędne kilogramy. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że go zjada ten wredny skorupiak. Przecież był non stop pod opieką lekarzy, badania krwi robił co pół roku (morfologie ma bardzo dobrą). Nic na to nie wskazywało. Dopiero przy badaniu rtg wyszedł "nieregularny cień", no i dalsze badania.W tej chwili czekamy na wyniki wycinka.
Mój tatuś o niczym nie wie, mówimy mu że ma cień po zapaleniu płuc. Lekarze nie dają żadnych złudnych nadziej, postawili już diagnozę rak lewego płuca nieoperacyjny.
Od tamtej pory nie mogę sobie znaleźć miejsca, nie mogę powstrzymać łez, które same mi płyną. Nie mogę sobie wyobrazić życia bez taty. Że będzie powoli gasł. Patrzę na niego i nie dociera do mnie, że już niedługo może Go nie być, że będzie cierpiał, płakał z bólu jak moja mama. Ja mam jeszcze nadzieje, pomimo,że lekarze mi ją zabrali, że będzie jeszcze dobrze.
W tym wszystkim jestem sama,(niestety) dobrze, że jest to forum, na którym mogę sobie popłakać.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-03-25, 11:43 ] Pamiętaj proszę o usuwaniu danych osobowych pacjenta i lekarzy z dokumentacji przed jej wklejeniem na Forum.
ekri4321
Smutne to wszystko niestety życie jest okrutne
W tym wątku zawsze otrzymasz pomoc merytoryczną,
A wątku kciukowym- zawsze mozesz się wypłakać i zapewniam Cię że otrzymasz mnóstwo przytulanek i nigdy nie Będziesz Sama.
Witam po długiej przerwie. Dzisiaj dzwoniłam do szpitala, czy są już wyniki histopatologiczne. Niestety Pani powiedziała, że nie ma, żebym zadzwoniła za tydzień w czwartek, może będą a może nie. Przecież my już czekamy dokładnie dwa tygodnie. Czy to jest normalne żeby tyle czekać, czy lekarze może już położyli krzyżyk na moim tacie, i czkają już na to najgorsze.
Jestem załamana, bardzo się boję, przecież ten guz jest tak wielki 10*10*8 cm, a tata jest na razie bez żadnego leczenia. Byliśmy prywatnie u onkologa ale niestety kazał czekać na wynik. Polecił nam podobno najlepszą klinikę w Polsce - Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Co myślicie o tym? Zawiozę tatę nawet na koniec świata, żeby Go ratować
Na wynik czeka się średnio 7-14 dni roboczych.
Jeśli zachodzi konieczność wykonania barwień immunohistochemicznych w celu dokładniejszej oceny materiału, to czas oczekiwania na wyniki może się wydłużyć nawet do 4-5 tygodni.
ekri4321 napisał/a:
Polecił nam podobno najlepszą klinikę w Polsce - Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Co myślicie o tym?
Nie wiem, czy jest to najlepsza klinika w Polsce - każda, która leczy zgodnie z zaleceniami, prawidłowo, to dobra klinika.
Na razie i tak musicie niestety czekać na wynik, choć wiem, że to trudne.
Witam. Mamy nareszcie wyniki histopatologiczne mojego taty
Materiał: popłuczyny z BF - celluale suspectae probabiliter carcinomatosae
Materiał: z oskrzela - carcinoma microcellulare
Mój tata czuje się coraz gorzej. Wiem, że go boli choć próbuje to ukrywać. Praktycznie cały dzień śpi. Powiedzcie mi jakie są rokowania, ile cennego czasu nam zostało. Wiem, że z tym dziadostwem się nie wygra, ale ja jeszcze mam wiarę w to, że stanie się cud. Dlaczego spotyka to nas, dlaczego los jest tak okrutny. Cztery lata temu urodziłam córkę, ale po miesiącu straciłam jedną babcię, trzy miesiące potem drugą babcię, z którą byłam bardzo zżyta, która była dla mnie jak matka. To jeszcze nie koniec, miesiąc po śmierci babci zmarła na raka moja mama. Cieszyła się wnuczką tylko przez miesiąc bo później dostała udaru i nie było z nią kontaktu. Nie mam siły, żeby to kolejny raz przechodzić. Ile człowiek jest w stanie znieść. Piszę to wszystko i same mi łzy lecą ciurkiem. Bardzo się boję. Proszę Boga, aby nie cierpiał i o CUD.
Niestety jest to agresywny rodzaj raka, z jednej strony zazwyczaj dobrze reagujący na chemioterapię (jeśli pacjent zostanie do niej zakwalifikowany), jednak szybko stający się na nią oporny i tym samym szybko się rozwijający.
Biorąc pod uwagę zajęcie węzłów śródpiersia (w TK nie ma wzmianki czy zajęte jest również śródpiersie po stronie prawej) jest to niestety postać uogólniona choroby, dla której przy zastosowaniu wielolekowej chemioterapii mediana czasu przeżycia pacjenta wynosi 7-11 miesięcy.
Bardzo mi przykro.
ekri4321, witaj!
Bardzo mi przykro, że choroba dopadła i Twojego Tatę. Moja Mama również miała raka drobnokomórkowego postać rozsiana (DRP ED). Niestety walkę przegrała. Nie piszę Ci o tym aby zdołować ale aby powiedzieć Ci, że nie jesteś sama. Na tym forum znajdziesz dziesiątki ludzi, którzy przechodzą przez to samo. Są tu dzieci walczące o rodziców (jak my), rodzice walczący o dzieci, czy żony o swych mężów. Choroba nie wybiera. Dopada ludzi po 70 jak i bardzo młodych - dzieci. Nie pytaj więc dlaczego, bo nie znajdziesz odpowiedzi. Niestety.
Znajdziesz za to zrozumienie, ludzi którzy wysłuchają i pomogą w miarę mozliwości.
Co do wyboru szpitala to szukając dobrego weź również pod uwagę odległość. Z czasem dalekie dojazdy mogą sprawiać problem.
Moja Mama chemię (schemat PE) brała w Krakowie w szpitalu Jana Pawła (malutki oddział na kilkanaście łóżek) - pielęgniarki złote a lekarze, choć jak wszędzie zabiegani to kompetentni. Naświetlania miała w Warszawie (CO na Ursynowie) a w Radomiu gdzie mieszkamy miała prywatnego onkologa tak "na wrazie czego" - do konsultowania wyników krwi, niepokojących objawów ... Niestety jedno spotkasz wszędzie, w każdym szpitalu - brak czasu.
ekri4321 napisał/a:
Ile człowiek jest w stanie znieść.
niestety czasem aż za duzo. Ale dasz radę. Musisz. Dla Taty i córci.
Tymczasem straj się zbyt duzo nie myslec o przyszłości. O tym co będzie. Musisz być silna dla Taty tak żeby wiedział, że nie musi sie o Ciebie martwić, że to Ty zaopiekujesz się Nim.
Powodzenia i czekam na dobre wieści,
Ewelina
Dziękuję za odpowiedź i wsparcie, tak wiele to daje. Dzisiaj w nocy jedziemy do Bydgoszczy. Ten szpital polecił nam onkolog u którego byliśmy jeszcze przed otrzymaniem wyników. Mam nadzieje, że będzie dobrze, i zakwalifikuje się na chemioterapie.
Witam cieplutko. Byliśmy wczoraj u onkologa. C.O. w Bydgoszczy budzi wrażenie, wszystko na najwyższym poziomie, ale to nie oto chodzi. Podejście lekarzy jest zdumiewające. Lekarka, mimo powagi sytuacji, dała nadzieje mojemu tacie, wzbudziła w nim chęć walki. Powiedziała że, ma wielkie szczęście, że ma ten typ raka, że on bardzo dobrze reaguje na chemie. Mój tata aż się popłakał, że jeszcze jest szansa. W porównaniu z onkologiem, który Go diagnozował w naszej miejscowości to jest super. W piątek ma się zgłosić do szpitala na podanie chemii. Bardzo się boję.
Lekarka, mimo powagi sytuacji, dała nadzieje mojemu tacie, wzbudziła w nim chęć walki.
Lekarz wykonał czytelny gest przyjacielski. Miło. A Tatuś odzyskał nadzieję i chęć walki z chorobą. Widzisz, jak niewiele potrzeba by wzbudzić w chorym wolę walki...
A zatem to była bardzo istotna terapia wstępna.
Życzę powodzenia.
Witam. Tata już jest po pierwszej chemii. Na razie czuje się dobrze. Wczoraj w szpitalu, jeszcze przed chemią dostał wysokiej gorączki, 39,5. Powiedzcie mi, co to oznacza? Nie był przeziębiony. Czy jest możliwe aby ON się rozpadł?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum