1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
rak niedrobnokomórkowy vs. miedzybłoniak opłucnej
Autor Wiadomość
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #16  Wysłany: 2009-07-16, 15:41  


Konsultacja laryngologiczna nie dała żadnych efektów - czysto. Zabraliśmy wycinek Taty z opłucnej ze szpitala pulmonologicznego (immunohistochemia nic nam nie powiedziała oprócz tego, że najprawdopodobniejpowinniśmy szukać w przewodzie pokarmowym) i przekazaliśmy do konsultacji w CO w Poznaniu - mam nadzieję, że to coś da. Tacie podskoczyły markery - wieczorem napisze jakie, bo w pracy nie mam dokumentacji ze sobą. Strasznie się uwzięłam na ta diagnostykę i nie wiem, czy ja przypadkiem Taty nią nie zamęczę - te gastroskopie, kolonoskopie, cystektomie no i podróże do CO do Poznania... On chce się leczyć, ale juz chyba nie ma siły na ciągłe badnia, które dają mu strasznie w kość. Z drugiej strony dopókie nie znajdziemy ogniska pierwotnego to się nie da mu pomóc. BŁĘDNE KOŁO. Czemu nas to spotkało...? :cry: Pierwszy przypadek raka w rodzinie. Wcześniej nigdy, nikt - przodkowie umierali w wieku 89, 92, babcia rekordzistka obecnie 98 lat po 6(!) zawałach w całkiem dobrej formie. Co za syf. Pozdrawiam serdecznie, Agnieszka
 
turpin 
Lekarz PATOMORFOLOG


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 6
Skąd: UK
Pomógł: 5 razy

 #17  Wysłany: 2009-07-16, 16:19  


"CK7 (-)
TTF1 reakcja niemiarodajna, cytoplazmatyczna
CEA (+)
WT1 (+/-)
ROZPOZNANIE OSTATECZNE:
Infiltratio neoplasmaticae - adenacarcinoma metastaticum. Biorac pod uwagę wyniki reakcji immunohistochemicznych, punkt wyjścia dla rozsiewu raka znajduje się najprawdopodobniej w przewodzie pokarmowym. "

Może tak, może nie. CK7 jest istotnie przeważnie dodatnia w rakach płuca, ale nie zawsze. CEA (antygen rakowo-zarodkowy) produkowany jest przez raki cewy pokarmowej, gruczołów odeń odchodzących i płuc. Co ciekawe, WT1 jest raczej markerem nabłonkowej postaci międzybłoniaka, niż raków.

Osobiście zrobił bym więcej barwień immuno, w tym BEREP4, CK20, CK5/6, kalretynina, CDX2, może CD15, bo punkt wyjścia nowotworu dalej wydaje się niejasny, choć nieomal na pewno jest to rak, nie mesothelioma. Do takich badań nie trzeba brać nowego wycinka, można wykorzystać tkankę z bloczka parafinowego. Trzeba natomiast mieć przeciwciała.

Smutno skwitowawszy, może to mieć jednak małe znaczenie praktyczne, bo rak rozsiany do jamy opłucnej jest tak czy owak nieuleczalny. W takiej sytuacji nadmiernie inwazyjna diagnostyka mająca na celu określenie skąd też się on wywodzi może być bezcelowa i niepotrzebnie obciąży chorego.
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #18  Wysłany: 2009-07-16, 19:54  


Turpin, serdecznie dziekuję za odpowiedź. Ja nie licze na cud (a moze liczę...), ale pewnie każdy, kto ma najbliższa osobe tak powaznie chorą kurczowo trzyma sie myśli, ze może jednak, może zdarzy się cud, może medycyna będzie miała cos do zaoferowania. Wszyscy chyba się łudzimy... :-( Wydaje mi sie, ze najcięższe inwazyjne badania Tatuś ma za sobą, teraz pozostała właściwa ich interpretacja.
W poprzenim poście pisałam o podwyższonych markerach, oto dane z dzisiaj:
Ag. Karcinoembrionalny 5,1 ng/mL (0,0 - 5,0)
Alfa-Fetoproteina 1,6 ng/mL (0,0 - 7,0)
CA125 121,4 U/mL (0,0 - 35,00) w poprzednim badaniu (14 maja) 64,86 U/mL
CA19.9 8,25 U/mL (0,0 - 37,0)
CA72-4 10,37 U/mL (5,6 - 8,2)

Pozostałe wyniki niezgodne z normą:
OB 54 mm/godz
Neutrocyty 6,03 G/L (2,6 - 5,4)
Monocyty 0,873 G/L (0,3 - 0,7); 9,2% (3,0 - 8,0)

Czy ktoś z Was mógłby mi pomóc i pokusic się o interpretację? Może jakieś sugestie co do ewentualnej dalszej diagnostyki? Z góry dziekuję za wszelką pomoc, Pozdrawiam Agnieszka

[ Dodano: 2009-07-16, 21:23 ]
Sorry, tak mnie jeszcze natchnęło... Onkolodzy do momentu ustalenia ogniska pierwotnego nie chca mysleć o chemioterapii. Spoko. Nawet to w sumie ogarniam rozumem... ale Zastanawiam sie tylko, czy wiedząc, że jest niedrobnokomórkowy i że to gruczolorak nie ma żadnego schematu leczenia? Boże jak ja teraz żałuję, ze nie poszlam na medycynę na studia...
 
billyb 
MODERATOR



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 532
Skąd: z Europy ;-)
Pomógł: 275 razy


 #19  Wysłany: 2009-07-17, 09:37  


Agnieszka

Wzrost CA125 możesz interpretować (z grubsza i upraszczając) proporcjonalnie do wzrostu rozmiaru procesu nowotworowego. Inaczej mówiąc, choroba postępuje i raczej nic jej nie zatrzyma.

To, co teraz napiszę, to dość delikatna sprawa. Nie bardzo wiem, jak ją sformułować:

Nie męczcie go dodatkowymi badaniami. Znalezienie ogniska pierwotnego zaspokoi tylko głód poznawczy, ale niczego nie zmieni, dlatego jest bez znaczenia z punktu widzenia interesu Twojego ojca. Nie wymyślajcie dodatkowych terapii. Nie ma terapii, która stąd, gdzie teraz jest Twój ojciec, prowadzi do wyzdrowienia. Zaakceptujcie to i zastanówcie się nad tym, jak ochronić go przed cierpieniem i wzmocnić go, by mógł z godnością i otoczony miłością bliskich pokonać ten najtrudniejszy etap życia.

Trzymaj się.
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #20  Wysłany: 2009-07-17, 14:00  


billyb, dziekuje za odpowiedź. Wiesz, w człowieku jak się okazuje jest taka przekora, która każe drążyc temat do skutku. Ja w sumie niby racjonalnie podchodzę do tematu, ale potem stwierdzam, że zachowuję się jak szaleniec. Nie zlicze ilości telefonów, kóre wykonałam, ilości gabinetów lekarskich, które odwiedziłam - nie ma dla mnie nic ważniejszego aktualnie. Dodatkowo do działania pcha mnie Taty wola walki - on chce się leczyć, a ja musze mu pokazać, ze coś się dzieje, ze działam, że nikt go jeszcze (oprócz Boga... :cry: ) nie spisał na straty... Jesli chodzi o diagnostyke to chyba zrobiliśmy wszystko. Jedyne co nam jeszcze pozostało, to ponowna analiza materiału pobranego podczas VATS, bo ta, która mamy to jakis żart. Nienawidze wiosny 2009. Życie mi się wtedy zawaliło. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i innych uzytkowników tego forum. Dobrze, ze do Was dołączyłam. Dziekuję Wam za wsparcie i słowa, których moze nie chciałam usłyszeć, ale w sumie dobrze, ze je usłyszałam. Sprowadzają mnie na chwilę na ziemie :-)
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #21  Wysłany: 2009-07-20, 11:52  


Witajcie, Tato ma problemy z oddychaniem. Po zrobieniu 2-3 kroków nie może złapać tchu i bardzo się męczy. Lekarze zalecili echo serca - dziś będą badania, bo może to jakaś towarzysząca choroba. Mnie natomiast niepokoi jeden fakt: Tato do tej pory uskarzał się jedynie na ból w lewej częśći klatki piersiowej, 2 dni temu, leżąc, poczuł dokładnie jak ten ból przechodzi mu z lewej na prawą stronę. Lewa go aktualnie nie boli, a boli prawa. No i te dusznosci... Może powinien dostawać jakieś rozkurczowe leki? Sterydy? Poradźcie proszę. Pozdrawiam, Agnieszka
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #22  Wysłany: 2009-07-26, 21:33  


Witajcie ;) , widze, ze mój wątek nie wzbudza wielkiego Waszego zainteresowania, ale pisac będe dalej. Przypadek mojego Taty jest przypadkiem beznadziejnym przede wszystkim z 1 powodu: Tato jest pacjentem niczyim. Centrum Onkologii w Poznaniu nie leczy nowotworów płuc, tylko takie, kórych ogniska pierwotne sa poza płucami. Szptal pulmonologiczny natomiast leczy płuca, ale jeżeli ognisko pierwotne jest gdzie indziej to nie leczy. A co, gdy chory ma przerzuty na płuca nie wiadomo skąd? Jedynym organem, ktory mu doskwiera sa właśnie płuca. Wkurza mnie, ze wszyscy lekarze usiłuja mi powiedzieć: prosze pani, Tato ma 76 lat, będzie cięzko... A co mnie to obchodzi, ze będzie cięzko? Człowiek całe zycie płacił ZUS, nie chorował i teraz, kiedy ma powazny problem to służba zdrowia ma go głęboko w d(**)ie? Bo ma jakieś zakichane procedury, ba szpitale mają limity? Prawda jest taka, ze nikt nie chce sie pochylać nad pacjentem, który jest w podeszłym wieku. A to jest mój ojciec i ja nie pozwole, zeby to sie tak skonczyło. Życie ma się jedno i trzeba o nie walczyć. Zwłaszcza, ze człowiek jest jeszcze względnie na chodzie, waży 80 kg i ma wole walki. Jeszcze jest kogo leczyć! Dopiero teraz, jak mam doczynienia z chorobą w rodzinie widze w jak chorym kraju przyszło nam żyć. Sorry, musiałm z siebie wylać trochę żółci, bo mi się ciśnienie podnosi jak na to wszystko patrze. Resztki przyzoitości kazały mi pousuwac wszystkie niecenzuralne słowa z postu :evil: w pierwszej wersji było ich całkiem sporo ;) Pozdrawiam! Agnieszka
 
joanna39@op.pl


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 80
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Pomógł: 4 razy

 #23  Wysłany: 2009-07-27, 07:50  


Witam Cię Agnieszko, Sledzę Twoj wątek uważnie i denerwuję się tak jak Ty, ja też usunęłam z postu przekleństwa oraz nazwiska lekarzy , bo bałam się , że zaszkodzę mojemu tacie, na początku w czerwcu mój tata był olewany w szpitalu na każdym kroku, dzisiaj jest inaczej , skaczą koło taty bardzo, ale dzisiaj to nie wiem co to da , bo tata ma podobno policzone dni, piszę podobno, bo ja w to nie wierzę. Musisz mieć siły nie tylko dla taty ale również w starciach z lekarzami , ja zaraz wyjeżdżam do taty jak wrócę to się odezwę, trzymaj się , Asia.
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #24  Wysłany: 2009-07-27, 09:59  


hate_cancer napisał/a:
widze, ze mój wątek nie wzbudza wielkiego Waszego zainteresowania, ale pisac będe dalej

Witaj!
Ja od początku śledzę Twój wątek,nie pisałam w nim,bo nie znam sie na medycynie.


hate_cancer napisał/a:
Bo ma jakieś zakichane procedury, ba szpitale mają limity

To jest właśnie straszne ,że zdrowie nasze,naszych bliskich,a nawet kwestia życia,jest mierzona w jednostkach limitowych.Niestety często za to obwiniani są lekarze...

hate_cancer napisał/a:
ale jeżeli ognisko pierwotne jest gdzie indziej to nie leczy

My mieliśmy ,że tak to nazwę"szczęście" w tym ogromnym nieszczęściu,że guz umiejscowiony jest w płucach i dzięki temu diagnoza,choć piorunująca i druzgocąca,była postawiona w szpitalu natychmiast.

hate_cancer napisał/a:
Resztki przyzoitości kazały mi pousuwac wszystkie niecenzuralne słowa z postu w pierwszej wersji było ich całkiem sporo

Ja też często tak robię,najpierw piszę prosto z serca,wyrzucając wszelkie złości,a później jak mi troszkę ulży,kasuję pewne wyrazy i zwroty,aby można to było przeczytać bez tych wszystkich"przerywników ;)
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #25  Wysłany: 2009-07-27, 12:23  


Skoro nie udało się ustalić ogniska pierwotnego powinno się leczyć to o istnieniu czego się wie. Tak było w przypadku mojego Taty - tez gruczolakorak (zresztą na dzień dzisiejszy nie mam żadnych wątpliwości, że u Taty mamy do czynienia z pierwotnym rakiem płuca) W przypadku mojego Taty (65 lat, tez nigdy nie chorował, i z rodziny "długowiecznych) - chemia nic nie dała - niby w płucach była stabilizacja, ale ma 5 cm przerzut w wątrobie/. Chemia była jednym wielkim koszmarem, wycieńczyła jego organizm, teraz ma problemy nawet z chodzeniem. Wiem że bardzo ciężko podjąć jest decyzje o nicnierobieniu - ale czasami to najlepsza z opcji :/

Jeżeli Twój Tata chce być być leczony to walczcie o to - niech Wam dadzą odmowę rozpoczęcia leczenia na piśmie, jeśli rzeczywiście uważają ze nie ma sensu podejmować próby leczenia! Mój tata dostał skierowanie na chemię (cisplatyna +winorelbina)podczas prywatnej wizyty u onkologa, potraktowano chorobę jako raka płuc i chemie dostawał w szpitalu zajmującym sie chorobami płuc.

Pozdrawiam
 
hate_cancer 


Dołączyła: 01 Lip 2009
Posty: 66
Skąd: lubuskie
Pomogła: 12 razy

 #26  Wysłany: 2009-07-27, 15:50  To jednak pierwotny rak płuca


Cześć, dziękuję za odzew ;) Bardzo mi sie zrobiło miło, ze ktoś mi jednak towarzyszy w walce z tym swiństwem. Naprawdę fajnie, ze się odezwałyście!

Pisałam w którymś wcześniejszym poście (chyba na 1 stronie), ze wynik immunohistochemii kazał nam szukać w przewodzie pokarmowym. Zafundowalismy więc Tacie gastroskopię, kolonoskopię i jako bonus -przemiłą cystektomię. Ponieważ było czysto dalismy wycinek pobrany podczas VATS do ponownego zbadania przez renomowanego patologa. Dziś okazało się, że Tato ma pierwotnego raka płuc! Pisze to po to, aby uzmysłowić wszystkim jak ryzykowne jest bezkrytyczne opieranie się na wynikach. Ja juz to wiem. Zmarnowalismy 6 tygodni po pierwszym wyniku immunohistochemii, ale przynajmniej juz wiemy, że to jednak pierwotne zmiany na płucach. Nie wiem dokładnie jaki ten wynik, bo dowiedziałm się o wynikach telefonicznie. Jak tylko będę miała dostęp do nich fizycznie to je tu zacytuję licząc po cichu na jakieś sugestie dotyczące następnych kroków, schematu leczenia. Tato jedzie jutro z siostrą do Poznania do Szpitala Pulmonologicznego "walczyć" o miejsce na onkologii. Trzymajcie kciuki! Pozdrawiam Was serdecznie, Agnieszka

[ Dodano: 2009-07-28, 09:37 ]
Kochani, mój Tato zmarł dzis rano. pomódlcie się za Niego. Nie zdązylismy go zacząć leczyc. Agnieszka
 
gosiac 


Dołączyła: 16 Lut 2009
Posty: 91
Pomogła: 10 razy

 #27  Wysłany: 2009-07-29, 14:31  


Aga,

strasznie mi przykro, czytalam twoje posty i wiem jak bardzo walczylas o tate, ach zycie jest straszne kiedy zabiera nam najblizszych, pomodle sie za twojego tate
trzymajcie sie!
 
banialuka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Lut 2009
Posty: 1294
Pomogła: 235 razy

 #28  Wysłany: 2009-07-29, 15:13  


O jejku nie podświetlił mi się Twój wątek, ze względu na to ze wiadomość została dopisana do poprzedniej i nawet nie wiedziałam co się stało. Strasznie mi przykro ze teraz kiedy było już wiadomo co leczyć Twój tato nie zdążył zacząć nawet leczenia. Bardzo Ci współczuję, trzymaj sie :tull:
_________________
Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
 
 
ana.80


Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 43

 #29  Wysłany: 2009-07-29, 20:15  


Trzymaj się dzielnie! Najszczersze wyrazy współczucia!
Przechodzę przez to samo, więc rozumiem Twój ból!
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #30  Wysłany: 2009-07-29, 20:21  


Bardzo mi przykro ! Trzymaj się !
_________________
agni5
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group