Trzeba też pamiętać, że jeśli Mamę boli przy przy przełykaniu to problemem będzie nie tylko jedzenie ale i picie. Z tego względu proponowałabym jednak plastry, ponieważ unikając bólu Mama może łatwo się odwodnić.
Znam ten ból - po pierwszych naświetlaniach ( w czasie diagnostyki) w dawce ratującej nawet wody nie mogłam przełknąć, ratowałam się kostkami lodu. Lekarz rodzinny właściwie rozłożył ręce. Dopiero w desperacji zadzwoniłam na oddział do pani doktor, która mnie wtedy prowadziła - kazała odstawić sterydy. I jak ręką odjął, przełyk nadal był podrażniony, ale ból duuużo mniejszy. Małgoś, na pewno mama miała lekarza prowadzącego radioterapię - może zadzwoń tam.
_________________ Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna...
Dziewczyny, bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi.
Madziu, mamę boli tylko przy przełykaniu, choć wczoraj (środa) stwierdziła że boli jakby mniej. Nic przeciwbólowego brać nie chce, jak powiedziała "inni to przeżywają, ja też dam radę". Popija herbatę, nutridrnki, zjadła talerz rosołu z lanymi kluskami, jakieś mięciutkie kanapeczki.
A mną targają różne wątpliwości, emocje podpowiadają różne teorie z gatunku spiskowych, a najlepszym na to sposobem okazują się zmawiane podczas ogarniania całego bałaganu dziesiątki różańca.
Nic przeciwbólowego brać nie chce, jak powiedziała "inni to przeżywają, ja też dam radę".
Małgosiu w tej chorobie mama bohaterki zgrywać nie musi, po co i dla jakiej idei, jak boli trzeba sobie pomóc lekiem przeciwbólowym, tak robi większość, po co się męczyć. Wiesz jak to zazwyczaj jest, coś boli to i całościowo samopoczucie jest marne. To oczywiście tylko taka moja podpowiedź a jak mama nie chce leków to taki widocznie Jej wybór, ma prawo.
Historii naszej ciąg dalszy.
Mama jest równo dwa tygodnie po zakończeniu radioterapii.
Pierwszy tydzień po był koszmarny, ból przy przełykaniu, nudności, ogólne rozbicie. Do tego stopnia że za radą Madzi 70 i po konsultacji z dwoma lekarzami zdecydowaliśmy się nakleić plastry przeciwbólowe transtec 35.
Mama zużyła 3 połówki, na chwilę obecną plastry nie są potrzebne, mama z dnia na dzień odzyskuje apetyt i siły, samopoczucie też lepsze.
Dzisiaj byliśmy na wizycie kontrolnej w centrum onkologii. Pan doktor obejrzał mamę, osłuchał, naznaczył termin następnej wizyty na październik. Wtedy odbędą się też szczegółowe badania jak radioterapia zadziałała.
I najważniejsze, mamy się szykować do powtórki naświetlań w takim samym schemacie: 10x3Gy. Wtedy dawka całkowita którą mama otrzyma wyniesie 60 Gy i będzie to leczenie radykalne.
Mam mieszane uczucia, z jednej strony cieszę się że mama ma szanse na zdrowie, że ktoś podjął się tego trudnego i ryzykownego leczenia, a z drugiej boję się czy wytrzyma
Teraz musimy się wzmocnić, pojeść, pochodzić na spacery.
Mam ogromną nadzieję że będzie dobrze
Mam mieszane uczucia, z jednej strony cieszę się że mama ma szanse na zdrowie, że ktoś podjął się tego trudnego i ryzykownego leczenia, a z drugiej boję się czy wytrzyma
Małgosiu teraz jest czas na regeneracje po radioterapii i możliwość jej zadziałania i przyniesienia bądź nie efektów. W październiku mama przejdzie badania żeby ocenić jak radioterapia wpłynęła na leczenie i jeśli lekarz uzna, że nie przyniosła efektów, lub przyniosła ale zbyt małe to zastosuje kolejne dawki jeśli zaś będą jakieś poważne uszkodzenia to nikt mamę ponownie nie będzie naświetlał.
MalgorzataB napisał/a:
Teraz musimy się wzmocnić, pojeść, pochodzić na spacery.
W tej chwili tak postępujcie i korzystajcie "z wolności", żeby w październiku podjąć dalsze działania.
Piękna sobota, wieści też będą optymistyczne
Mama doszła do siebie po pierwszej turze radioterapii ( 10 razy po 3 Gy).
Ma świetny apetyt, gotuje, haftuje krzyżykami, nic ją nie boli i nie bierze nic przeciwbólowego.
Wczoraj stwierdziła że czuje się tak jakby nigdy nie była chora
Nie pali od 23 kwietnia.
Normalnie aż się chce płakać, z radości.
Tymczasem w czwartek czeka nas kolejna wizyta w CO, będą badania i planowanie kolejnej radioterapii.
Dziękuję wszystkim którzy czytają naszą historię, za wszystkie dobre słowa i myśli
Witam się po dłuższej nieobecności.
Mama czuje się bardzo dobrze, przytyła 4 kg. Ma dobry apetyt i humor
W piątek 20.10 robiliśmy tomografię aby lekarze zdecydowali co dalej.
Mamy wynik na podstawie którego zapadła decyzja o dalszym leczeniu- radioterapii.
Trzymajcie kciuki zaczynamy od przyszłego poniedziałku
MalgorzataB,
No niestety trochę tych zmian jeszcze jest.
W śródpiersiu naciek, przerzuty do kości, nie wiem czym jest guzek w nadnerczu bo nie został określony.
Zmiany są, wiadomo, to nie katar ani nie kurzajka
Ale coś się tam pozytywnego zadziało. Nie wiadomo na razie czym są zmiany w kręgach piersiowych, obiekt w nadnerczu jest najprawdopodobniej gruczolakiem.
Badania kośćca lub/i inne obrazowe będą po radioterapii.
No i zaczęliśmy drugą turę naświetlań.
Zaplanowano 11 zabiegów po 2Gy, mamy za sobą 3 napromienienia.
Mama podczas tych zabiegów ma jakby zaburzone odczucie ciepła/zimna, trochę narzeka na ucisk w okolicy przełyku, ale poprzednio też tak było i przeszło po terapii.
Mamy uważać na infekcje wszelakie, nie przeziębić się.
Więc uważam na mamę, a zasmarkanych odwiedzających bezpardonowo wypraszam.
Co będzie dalej, wie tylko ten od chodzenia po wodzie
Pozdrawiam
Kochani, już jest wigilia, dla wielu z nas jeden z najważniejszych dni w roku.
Niewiele brakowało a mojej mamy już by z nami nie było.
Udało się, są święta a my jesteśmy razem.
Jaki będzie efekt końcowy radioterapii dowiemy się pod koniec stycznia.
Na razie nie jest źle, może jest jeszcze trochę osłabiona, ale waga idzie w górę
Z okazji zbliżających się Świąt życzę Wam wszystkim zdrowia i miłości,
bo tylko to w życiu tak naprawdę się liczy.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2018-01-01, 12:06 ] Wszystkiego najlepszego
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum