Dziękuję Wam moje kochane Dziewczyny za dobre słowa
u mamy po przedwczorajszym i wczorajszym pogorszeniu dzis poprawa. mama CHODZI o jednej kuli!!!
nie rozumiem tego zjawiska (?) cieszę się ze wzgledu na nią.
martwią mnie jej sino - bordowe wnętrza dłoni i opuchlizna na nogach. nie schodzi mimo dużej ilości furosemidu.
Jak ją dziś myłam zobaczyłam na całej piersi ogromne pajączkowate placki. taka pajęczynka z popękanych naczynek.
Ale nic ją nie boli i to najważniejsze
W naszej historii są wzloty i upadki. jak tak dalej będzie to wezmę ją na trochę do domu.
Dzięki dla Was wszystkich. Jak to dobrze czuć, że jest ktoś, kto rozumie i czuje tak samo
Na oddziale paliatywnym/ hospicjum nie robi się żadnych wyników. po operacji były słabe rokowania, więc nie badano nic oprócz guza. Doktor po operacji powiedział tylko, ze w wątrobie ma małe guzki. oraz że guz był perforowany i wyszedł sobie do otrzewnej.
Gdyby mama zgodziła się na lekka chemię, pewnie zleconoby jakies badania.
Ha! Super! Możliwość samodzielnego poruszania na pewno wydatnie poprawi Mamie nastrój! Mówią, że hospicjum nie leczy. Niby prawda, ale jednak ich pomoc powoduje, że pacjenci dochodzą do naprawdę fajnej formy! Trzymam kciuki, żeby Mama w takiej świetnej formie była jak najdłużej! Żebyście mogły się nacieszyć domem i każdą chwilą razem!
No i klapa. Dziś stawało serce, mama mdleje. Zacewnikowana:( nie do życia, zakaz wstawania. Bardzo spuchnięta, ale walczy. Wróciło migotanie przedsionków, puls 130.
Siedzę i czekam, w sumie nie wiem na co. Mama cierpi, Boże jaka huśtawka.
To jest właśnie to, taka huśtawka i nigdy nie wiadomo kiedy się zacznie i jak się zakończy, przykro mi Malinko, że cierpisz i Ty i Twoja mama. Ta bezsilność i niemoc w tej chorobie jest chyba naszym największym dramatem.
Ściskam cieplutko, myślami jestem z Wami .
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Mama ustabilizowana ile sie dalo. Zacewnikowana, nawadniana. Bardzo spuchla. Dlonie to sino bordowe bańki (zawsze miala je szczuple), nogi sloniowe. Brzuch wielki. Twarz obrzmiala. Spi. Czekamy nie wiem na co.jutro bedzie nasz doktor. Bierze duzo moczopednych i nic. Ale jest przytomna, rozmawia. Bardzo slaba.
Marzenko, jestem załamana. Mama bardzo cierpi. Ma bardzo graniczne stany. dostaje dużą dawkę sterydów i niestety jest dużo skutków ubocznych.Ale dzięki nim choć na trochę poczuła sie lepiej. Madzia nasza mnie uspokoiła, że bez nich mama cierpiałaby bardziej. więc towarzyszę jej jak mogę. Mama słabnie z każdym dniem. ma skoki nastrojów, trochę agresji, potem depresji. robi plany, potem chce umrzeć. Przed lekarzem udaje twardzielkę, bo chce iść do domu. Potem mówi, że nie da rady. i taka zmienność jest co chwilę. Ma apetyt na wszystko, jak trochę zję to pada ze zmęczenia, potem jej wszystko "podchodzi".
Mi jest bardzo trudno. Ale jak sobie pomyślę, co przeżywa mama, dostaję siłę. Pewnie po wszystkim odreaguję.
Dołujące jest to tym bardziej, że okna z mamy pokoju wychodzą na miejsce przechowywania i wydawania zwłok. jak mama ma siłę to siada trochę i to ogląda, jak auta tam podjeżdżają.
Gubię się w jej zmienności. Chciałam racjonalnie reagować na to, co mama mówi, ale to niemożliwe.
Dziękuję za Was. Myślałam, że jestem silniejsza :(
Malinko jesteś silna na tyle na ile potrafisz a z drugiej strony masz prawo na załamanie, gorszy dzień bo przecież jak być silną cały czas jak patrzy się na cierpienie kochanej osoby, przecież masz serce i ono "wyje" a to odbija się na Twoim stanie.
Malinko to choroba tak zmienia naszych bliskich, raz są cudowni raz nieznośni, raz cierpią raz uśmiechają a my byśmy chcieli trochę więcej tych lepszych dni. Ty powinnaś zadbać tylko o to żeby mama nie cierpiała z bólu, zapewnić Jej spokój, być z nią i kochać, to teraz Twoje priorytety i spełniasz je wszystkie.
Moja mama jak była taka raz pobudzona, raz spokojna, spała w dzień, nie spała w nocy to lekarz hospicyjny wypisał hydroxyziunum, najmniejszą dawkę, lek uspokajający, wyciszający, żeby lepiej spała, nie bała się. Nie wiem czy akurat dla Twojej mamie byłby wskazany, może porozmawiaj z lekarzem.
Jesteśmy z Wami całym sercem, pozdrawiam
____________________
Część postów wydzielona do wątku kciukowego.
Dzięki za wsparcie.
u mamy "stabilnie", tzn, że biorę ją w piątek do domu. nie wiem, na ile.sterydy robią swoje. mama mówi, że chce w domu umrzeć. słaba jest bardzo. i do tego huśtawka. teraz się prawie dusiła, robi się szara na twarzy.ma problemy z oddychaniem. dostała zastrzyk "dotleniający" i jest trochę lepiej. nie wiem, czy to dobry pomysł z tym domem. w razie "w" nie będę umiała jej pomóc.
Malinko trudno doradzić. Wiem, że czujesz się pewniej i spokojniej bo wiesz, że mama w razie "czegoś" ma natychmiastową pomoc. Z drugiej strony, mama chce do domu a jak nie weźmiesz to później będą Cię może dręczyły wyrzuty sumienia, że nie spełniłaś prośby mamy. Nie wiem, czy dobrze myślę, bo nie jestem Tobą, staram się podpowiedzieć różne opcje i zrozumieć Twoje rozterki. Może porozmawiaj z lekarzem, czy pielęgniarką z hospicjum, czy byłaby taka możliwość, że zabierzesz mamę a jakby się coś nagle niepokojącego działo, czy będą w stanie przyjechać ( w miarę możliwości od razu).
Malinko, tak jak pisze marzena66, porozmawiaj z lekarzami z hospicjum, czy w razie potrzeby będą w stanie przyjechać. Do piątku jeszcze trochę czasu, więc może stan mamy się ustabilizuje i spędzicie weekend razem w domu, czego Wam z serca życzę.
Trzymaj się Kochana!
Dzieki Dziewczyny. Juz podjelam decyzje. To jest mamy marzenie. Ona wie, ze moze byc taka sytuacja, ze nie bedzie na czas pomocy. Zgadza sie na to. W domu bedzie brala wszystkie leki.. Przyjezdza ciocia do pomocy, wiec powinnysmy dac rade.nie wiem, ile nam czasu zostalo. Nikt tego nie wie.mysle, ze ja na jej miejscu tez chcialabym isc do siebie. Lekarze wyrazili zgode. Siostry mowia, ze pacjenci wracaja czasem po dniu, tygodniu, miesiacu. Czasem nie wracaja wcale.kazda historia jest inna. Tyle moge zrobic.
Malinko jakąkolwiek decyzję byś podjęła to wiadomo, że z dobrem dla mamy. Jesteś wielka, muszę to napisać, wybrałaś to co chce mama, robisz to dla niej i liczysz się z Jej zdaniem, cudowna z Ciebie córka. Do piątku trochę czasu a w tej chorobie to jest tak różnie i z tym też się musisz liczyć.
Malinko ja pewnie- gdyby nie było jakichś dramatycznych przeciwwskazań- też bym zabrała Mamę do domu. To Mamy marzenie i ja je doskonale rozumiem, bo też mi domu najlepiej. Nie martw się, że coś się zadzieje złego- może (oby) wcale nie, a nawet jeżeli to (tak mówiąc zupełnie szczerze) chyba wolałabym ten wariant, niż niespełnienie marzenia Mamy- dasz Jej chociaż chwilę szczęścia. Trzymam kciuki, żeby stan Mamy się ustabilizował, żeby nic złego się nie zadziało i żeby to był cudowny czas razem!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum