Mamcia już po chemii, dziś ją odebraliśmy popołudniu, jest strasznie zmęczona taka mało obecna, teraz została ze swoją siostrą, mam nadzieję ze dojdzie pomału do siebie jak się porządnie wyśpi, odpocznie.
Przepiszę poniżej informację z karty wypisu (na oddziale od 09.01 do 12.01):
Rozpoznanie kliniczne: rak zagięcia esiczo-odbytniczego CS IV WHO (proszę o rozszyfrowanie, IV to stadium a reszta?). Przerzuty w wątrobie. Nadciśnienie tętnicze, wole guzowate. Stan po strumektomii. W trakcie chth.
Rozpoznania ICD10
zasadnicze: Z51.1 cykle chemioterapii nowotworów
współistniejące: C18.8-zmiana przekraczająca granice okrężnicy (proszę co oznacza przekraczająca że z naciekami?)
współist. C78.7- wtórny nowotwór złośliwy wątroby (czy można tak napisać tylko na podstawie przeprowadzonego jednego TK?)
współist. I10- samoistne nadciśnienie
WYNIKI BADAŃ:
Morfologia z 09.01
WBC 9.06 RBC 4.24 HGB 12.2 HCT 37.8 PLT 398 NEUT 5.58
Biochemia z 09.01
GLUK 103 BILI 0.43 UREA 51 CREA 0.74 URIC 3.90 CALC 2.63 ALAT 32 ASAT 33 GGTP 123 ALP186 LDH 648 Na 137.3 K 5.25
(proszę o interpretację i o ewentualne wytyczne na co zwracać uwagę przy kolejnych chemiach- na pewno płytki i czerwone krwinki ale które to z tych opisów?)
Konsultacja zdjęć TK jamy brzusznej:
w wątrobie 2 obszary słabszego wzmocnienia kontrastowego- śr. 40 mm w segm.8 i śr. 44 w segm.6, obraz TK jak w przypadku zmian meta. Nieprawidłowa nieregularna masa lita ulegająca wzmocnieniu kontrastującemu w obrębie jelita wstępującego przed zagięciem wątrobowym na długości 68 mm o wym. 40x44 mm- najpewniej o charakterze rozrostowym? konieczna dalsza diagnostyka (była kolonoskopia której wyniki zamieściłam we wcześniejszych postach).
/natomiast na poprzednim opisie brakowało wielkości guza, teraz już są więc proszę o informację czy to zmiana duża, operacyjna czy umiejscowiona "dobrze" w sensie naczyniowym?/
Pozostałe narządy jamy brzusznej prawidłowe. Bez widocznych zmian węzłowych jamy brzusznej, struktury kostne objęte badaniem bez zmian podejrzanych o charakter meta.
RTG z 15.11
Płuca bez zagęszczeń miąższowych i zmian ogniskowych. Kąty przeponowo-żebrowe wolne. Wielkość serca i naczynia płucne w normie.
Leczenie kliniczne:
I/1 kurs chth wg Folfox
Ozaliplatyna- 140 mg iv.90 min. dz.1.
Levofolic- 169 mg iv. bolus dz. 1-2
5-Fu- 675 mg iv.bolus
5-Fu-1010 mg iv. wlew 22 h dz. 1-2
MgSO4, Clemastin, Calperos, osłona
proszę o info na temat takiego schematu chemii czego i kiedy się spodziewać ewentualnych skutków ubocznych, jakie to są składniki i na co konkretnie działają ?
Termin kwalifikacji do chth 23.01
......otrzymała kurs chth z dobrą tolerancją leczenia....
A teraz proszę o przybliżenie stanu ogólnego schorzenia mojej mamy po tym opisie, czy mama po chth może mieć zabieg usunięcia guza oraz przynajmniej jednej zmiany z wątroby?
czy istnieje szansa na wyeliminowanie "gada" podczas chemii?
czy chemia to chemia agresywna? czy jest wystarczająca czy może jeszcze jakieś naświetlania?
jak mogę mamie pomóc z jakim specjalistą jeszcze skonsultować jej leczenie aby było takie na "maksa"?
Pozdrawiam
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
CS IV WHO (proszę o rozszyfrowanie, IV to stadium a reszta?).
Clinical Stage IV wg WHO = kliniczne IV stadium wg WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)
Małgosia81 napisał/a:
C18.8-zmiana przekraczająca granice okrężnicy (proszę co oznacza przekraczająca że z naciekami?)
Zmiany wykraczają poza okrężnicę.
Małgosia81 napisał/a:
wtórny nowotwór złośliwy wątroby (czy można tak napisać tylko na podstawie przeprowadzonego jednego TK?)
Więcej TK nie potrzeba - zmiany wzmacniały się kontrastowo, są dość spore. Niestety wszystko wskazuje tu na ich charakter przerzutowy.
Małgosia81 napisał/a:
(proszę o interpretację i o ewentualne wytyczne na co zwracać uwagę przy kolejnych chemiach- na pewno płytki i czerwone krwinki ale które to z tych opisów?)
No tak, płytki (PLT) są mocno podwyższone więc trzeba kontrolować.
Wyjaśnienia skrótów są np. tu: http://www.eioba.pl/a/1iwf/normy-laboratoryjne , pogooglaj, jest masa tego typu stron.
I taka wskazówka (do wszystkich, chociaż już to gdzieś pisałam)- podając wyniki morfologii dopisujcie jednostki.
Małgosia81 napisał/a:
proszę o info na temat takiego schematu chemii czego i kiedy się spodziewać ewentualnych skutków ubocznych, jakie to są składniki i na co konkretnie działają ?
Myślę, że nie będziemy się zagłębiać w konkretne, biochemiczne, komórkowe działanie tych leków na nowotwór - o tym pisze się książki ważne, że działają na kom. nowotworowe (na inne niestety też) i mają na celu walkę z chorobą.
Schemat FOLFOX4: oksaliplatyna, folinian wapnia, 5-fluorouracyl.
Skutki uboczne takie jak przy większości chemii, konkretnych nie ma (zresztą jest na Forum wiele wątków osób leczonych tych schematem, poszukaj). U jednych występują szybciej, u innych później.
Małgosia81 napisał/a:
A teraz proszę o przybliżenie stanu ogólnego schorzenia mojej mamy po tym opisie, czy mama po chth może mieć zabieg usunięcia guza oraz przynajmniej jednej zmiany z wątroby?
Mama jest na razie po I chemii, spokojnie. Poczekajmy na wyniki badań po kilku cyklach. Wiem, że chciałabyś już teraz mieć komplet możliwych rozwiązań, ale tak się nie da - za dużo niewiadomych, zbyt wiele zmiennych.
Małgosia81 napisał/a:
czy chemia to chemia agresywna? czy jest wystarczająca czy może jeszcze jakieś naświetlania?
Każda chemia jest na swój sposób agresywna, nie ma silniejszych czy lżejszych.
Czy i jak zadziała - to niestety dopiero będzie można ocenić po kilku cyklach, więc i tak trzeba czekać.
I taka wskazówka (do wszystkich, chociaż już to gdzieś pisałam)- podając wyniki morfologii dopisujcie jednostki.
Niestety na podaj karcie wypisowej ich brakuje(?) przepisałam tak jak było bez żadnych jednostek.
absenteeism napisał/a:
Clinical Stage IV wg WHO = kliniczne IV stadium wg WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)
Nadal nie mogę uwierzyć ze w ciągu 3-4 lat powstała ta maszkara i jeszcze zdążyła dać takie duże przerzuty. I jeszcze w ciągu pół roku od poprzedniego usg na którym nic nie było
absenteeism napisał/a:
Zmiany wykraczają poza okrężnicę.
a na jakiej podstawie można to stwierdzić jeśli nie było tzw. otwarcia, czy po "Nieprawidłowa nieregularna masa lita ulegająca wzmocnieniu kontrastującemu w obrębie jelita wstępującego przed zagięciem wątrobowym na długości 68 mm o wym. 40x44 mm- najpewniej o charakterze rozrostowym? "?
absenteeism napisał/a:
Poczekajmy na wyniki badań po kilku cyklach.
Mama ma mieć wstępnie 6 cykli co 12 dni i dopiero po nich ma mieć TK, czy nie robi się tego np. po 3 cyklach aby wiedzieć czy chemia działa? Po np. (mam nadzieję że to nie spotka mojej mamy) jeśli raczysko nie zareaguje na daną chemię to po co dodatkowo obciążać nią organizm może lepiej od razu spróbować dać inną ?
[ Dodano: 2012-01-12, 22:00 ]
absenteeism napisał/a:
http://www.eioba.pl/a/1iwf/normy-laboratoryjne ,
Dziękuje bardzo przydatne, odwiedzałam inne stronki ale tu mam podane wszystkie badania ze skrótami i opisem oraz dwoma rodzajami oznaczeń.
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Niestety na podaj karcie wypisowej ich brakuje(?) przepisałam tak jak było bez żadnych jednostek.
Fajny wypis
Małgosia81 napisał/a:
a na jakiej podstawie można to stwierdzić jeśli nie było tzw. otwarcia, czy po "Nieprawidłowa nieregularna masa lita ulegająca wzmocnieniu kontrastującemu w obrębie jelita wstępującego przed zagięciem wątrobowym na długości 68 mm o wym. 40x44 mm- najpewniej o charakterze rozrostowym? "?
W kwestii wykorzystywania oznaczeń ICD-10 zbytnio nie mam rozeznania, ale nie zdziwiłabym się, gdyby chodziło tutaj po prostu o obecność przerzutów odległych.
Małgosia81 napisał/a:
Mama ma mieć wstępnie 6 cykli co 12 dni i dopiero po nich ma mieć TK, czy nie robi się tego np. po 3 cyklach aby wiedzieć czy chemia działa? Po np. (mam nadzieję że to nie spotka mojej mamy) jeśli raczysko nie zareaguje na daną chemię to po co dodatkowo obciążać nią organizm może lepiej od razu spróbować dać inną ?
6 cykli to optymalny moment zrobienia badania kontrolnego.
Witaj Reszko, dzięki kochana za wywołanie
u nas względnie ok. Mama nie ma apetytu tzn. mama zjadła by to i to ale jak już ma to przed sobą to weźmie troszkę do zjedzenia i już jej rośnie w buzi. Wczoraj wymiotowała tak jakby samą żółcią (nie wiem dlaczego bo po troszeczku ale je), wzięła tabletkę i przeszło, przespała już większą liczbę godzin w nocy. Słaba jest, tak ją pobolewa w podbrzuszu (tak sobie tłumaczymy że "paskuda" się broni). Mam nadzieję że z każdym dniem będzie lepiej. Troszkę zaczęła "siadać" psycha t.j. nie zdawała sobie może sprawy że jest już w tak zaawansowanej chorobie (jak usłyszała IV stopień od lekarki to myślałam że ucieknie z tego szpitala). Pobyt w towarzystwie "koleżanek niedoli" też ją troszkę osłabił, bo jedna po 6 chemii, druga po pierwszej już straciła włosy i tym podobne zaczęła "dobierać" do głowy i struta chodziła, dziś jest u mnie i mój mały nie daje jej myśleć o "głupotach" bo ciągle "babcia zobacz co zbudowałem" "babcia chodź zjemy rosołek" itp. Następna 23 stycznia i już się boję co będzie po niej. Strasznie ciężkie to wszystko, jak leczą to skutki uboczne uprzykrzają życie, jak znowu przestają to człowiek już jest skazany na los i myśli żeby tylko znów zacząć się leczyć....
[ Dodano: 2012-01-15, 10:33 ]
Mam pytanko, bo przed chwilą dzwoniłam do mamy, (za jakąś godzinkę u niej będę) i mówiła że z nudnościami sobie poradziła (tzn. wypiła wygazowanej coli i zjadła parę chrupek kukurydzianych) w brzuchu już jej nie "gniecie" ale teraz ma ciężko na płucach, tak jakby położyli jej worek. Co robić w takiej sytuacji jak mogę jej pomóc, czy mogę zastosować inhalacje z soli fizj.?
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Witajcie
Wczoraj odebrałam mamcie z chemii. Zamieszczę poniżej zeskanowany wypis (w tym na szczęście są już podane jednostki w morfologii). Z tego co się zorientowałam to jest niższa hemoglobina i hematokryt (czy mogę jakoś pomóc mamie w ich podniesieniu do następnej chemii 06.02?) i już wcześniej zauważony przez lekarzy potas- mama dostała od razu w kroplówce i do domu receptę na Kalipoz.
Jak na razie czuje się dobrze, nie ma mdłości, ale niestety ma zaparcia od 3 dni nic pomimo że je i jogurty i zupki, co mogę podać takiego "bezpiecznego" żeby jej pomóc?
Jest troszkę ospała, wczoraj było jej zimno i miała mrowienie w opuszkach palców, czy takie kolcowe piłęczki mogą jej pomóc w tych drętwieniach?
I jeszcze pytanko o yerba mate opisanym przez Justynkę w poście ze zamiast kawy można stosować, czy mogę teraz pomiędzy kursami chemii mamie "zapodać" taką herbatkę, podobno działa kojąco na błonę śluzową jelita, ale czy nie podziała kojąco na "paskudę"?
Dzięki z góry za odpowiedź pozdrawiam serdecznie
Z tego co się zorientowałam to jest niższa hemoglobina i hematokryt (czy mogę jakoś pomóc mamie w ich podniesieniu do następnej chemii 06.02?)
Nie bardzo. Zresztą na razie dramatu nie ma, do 06.02 może się to jakoś odbuduje samo.
Małgosia81 napisał/a:
niestety ma zaparcia od 3 dni nic pomimo że je i jogurty i zupki, co mogę podać takiego "bezpiecznego" żeby jej pomóc?
Nie wiem, czy zalecił coś lekarz, ale na początek można spróbować Lactulosum (syrop).
Małgosia81 napisał/a:
miała mrowienie w opuszkach palców, czy takie kolcowe piłęczki mogą jej pomóc w tych drętwieniach?
Takie gumowe, do ściskania? Można próbować, ale z efektami bywa różnie - nie oczekujcie cudów
Małgosia81 napisał/a:
I jeszcze pytanko o yerba mate opisanym przez Justynkę w poście ze zamiast kawy można stosować, czy mogę teraz pomiędzy kursami chemii mamie "zapodać" taką herbatkę, podobno działa kojąco na błonę śluzową jelita, ale czy nie podziała kojąco na "paskudę"?
O yerba mate w kontekście nowotworów było już słychać bardzo wiele - że np. ekstrakt z niej wpływa na angiogenezę, czyli tworzenie się naczyń krwionośnych włosowatych, co przyspieszać może rozwój nowotworów, że być może ma związek ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory od raka przełyku przez raka pęcherza. Takich doniesień było bardzo wiele - pozytywnych jak i negatywnych, dlatego ja bym osobiście nie "rzucała się" na wszelkie nowości tylko dawała mamie do picia to, na co ma ochotę (choćby to miała być niezdrowa cola)
Dziękuję za odpowiedzi. U mamy już się trochę "wyregulowało" poza tym że mało je, jogurcik dwie kromeczki rano, później talerzyk zupy, troszkę ziemniaczków (na mięso nie może patrzeć), na kolacje dwie kromeczki i wszystko "rośnie" jej w buzi. Dziś buraczkami o mało nie zwróciła . Kurcze co jej się poprawi po chemii to od nowa następna, mam nadzieję że do 06.02 poprawią się wyniki i będzie mogła dostać kolejną chemię.
Pozdrawiam
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Małgosiu, niestety tak z tym jedzeniem po chemii bywa. Traci się apetyt, wszystko rośnie w buzi.
I je się rozumem, choć czasami i 'z rozumem' nie da rady się jeść.
Trzymam za Was kciuki i życzę mnóstwa siły (fizycznej, psychicznej i duchowej)
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
U mamy już się trochę "wyregulowało" poza tym że mało je, jogurcik dwie kromeczki rano, później talerzyk zupy, troszkę ziemniaczków (na mięso nie może patrzeć), na kolacje dwie kromeczki i wszystko "rośnie" jej w buzi. Dziś buraczkami o mało nie zwróciła
Mnie się wydaje, że jak na stan po podanej chemii, to wcale nie je tak bardzo mało!
Ja tyle po chemii nie jadłam, jadłam głównie banany, bo tylko to mi przechodziło.
Jeśli Twoja Mama nie chce mięsa, to nie wciskajcie na siłę, bo chemia często upośledza m.in. komórki śluzówki układu pokarmowego, więc zamiast strawienia mięsa - będzie zalegało w jelitach.
W ogóle mnie zalecano dietę lekkostrawną, ja bym też unikała mleka, potraw wzdymających.
Niektórzy uważają, że można jeść, na co m się ochotę, ale to może spowodować problemy z układem pokarmowym. Wiem, bo jadłam wszystko na co mam ochotę przy początkowej chemii i miałam wzdęcia, odbijanie itd. Po drugiej operacji miałam dietę lekkostrawną i dużo lepiej się czułam, mimo że jedzenie było dla mnie ohydne.
Na mdłości pomaga picie wody gazowanej, nie musi to być cola.
Trzeba też trochę jeść, chociażby po to, aby mieć czym wymiotować ), bo ja miałam kiedyś mdłości z próbą wymiotów, na czczo - naprawdę to dużo gorsze niż same wymioty! Żołądek próbował coś wyrzucić, a nie było czego!
Po wymiotach mnie było na jakiś czas lżej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum