Rak jajnika z przerzutami do węzłów chłonnych i otrzewnej
Dzień dobry
Podglądam Was już od blisko miesiąca, kiedy to u mojej mamy podczas planowanej operacji mięśniaków odkryto złośliwego raka jajnika. Postanowiłam dołączyć, ponieważ mam już wyniki badań i oczywiście związane z nimi wątpliwości. Dokumenty w załączeniu.
Ale od początku.
W listopadzie ubiegłego roku moją 53 letnią mamę zaczął boleć brzuch dołem... wybrała się do ginekologa, który stwierdził bardzo duże mięśniaki macicy i konieczność operacji. Nie będę opisywać, jak po wizytach u dwóch ginekologów, łyżeczkowaniu macicy nie było cienia podejrzenia na nowotwór, bo nie w tym rzecz, wiem, że rak jajnika jest ciężki do zdiagnozowania (mama regularnie badała się ginekologicznie). Operacja odbyła się 12 stycznia 2017, po niej mama została poinformowana o jej poszerzonym zakresie i podejrzeniu raka jajnika. Po operacji nastąpiły jeszcze powikłania, więc mama przebywała na oddziale aż przyszły wyniki histopatologiczne. Wczoraj została przeniesiona na onkologię, dziś ma zacząć chemioterapię. Jest w dobrej formie.
Załączam tu wyniki, bo dostałam je do ręki wczoraj i trochę mnie wcięło. Z mamą rozmowę o wynikach przeprowadzał profesor chirurg-ginekolog ze specjalizacją onkologiczną, tłumaczył jej to wszystko przeszło godzinę, ale... po tym co zobaczyłam nie wiem czy on nie chciał mamy po prostu pocieszyć...
Powiedział jej, że operacyjnie jest wyleczona i ma duże szanse na powodzenie dalszego leczenia i długoletnie życie ... To chyba nieprawda patrząc na opis TK, które było wykonane po operacji ? Z tego co zrozumiałam nadal są tam przerzutowe węzły chłonne, płyn z zawartością komórek rakowych... Dodatkowo stopień złośliwości G3...
Nie wskazano stopnia FIGO. Biorąc pod uwagę wyniki, zajęcie węzłów, wszczepy w otrzewnej, zajęcie macicy.... jaki to stopień? Wiem, że zaawansowany...
Mama ma mieć dzisiaj wynik markerów (wcześniej ich nie robiono). Z jej lekarzem będę mogła porozmawiać prawdopodobnie dopiero jutro... O co go pytać?
Czytałam dużo o chemii dootrzewnowej. Tu gdzie rozpoczęto leczenie mamy (Rzeszów) tego nie wykonują... Czy ktoś wie gdzie najbliżej Rzeszowa można skonsultować się z jakimś specjalistą i dowiedzieć czy mama w ogóle kwalifikowałaby się do takiej formy leczenia?
Wiem, że mój post jest dosyć chaotyczny, ale może ktoś zechce spojrzeć na dokumenty i odpowiedzieć mi na pytania:
1) Jaki to stopień zaawansowania choroby?
2) Czy u mamy byłaby wskazana chemia dootrzewnowa, jeśli tak to gdzie najlepiej się udać?
3) Czy mama ma w ogóle szansę na całkowite wyleczenie czy jedynie przedłużanie życia?
4) Jaki schemat chemii powinna przyjąć?
Wiem, że to trudne pytania, zwłaszcza te o rokowania, ale... wiem, że pomogliście wielu osobom w zrozumieniu i przyswojeniu wyników i mam nadzieję, że pomożecie również mnie.
Cześć. Wasz temat jest bardzo czytelny:). Dzięki temu na pewno, uzyskacie odpowiedź.
Zaczęłam szukać info na temat stopniowania w raku jajnika.
i tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Rak_jajnika
Dopatrzyłam, że to może być IIC albo III w skali TNM
(TNM- T- guz, N- węzły chłonne, M-przerzuty odległe).
Powiedział jej, że operacyjnie jest wyleczona i ma duże szanse na powodzenie dalszego leczenia i długoletnie życie ... To chyba nieprawda patrząc na opis TK, które było wykonane po operacji ? Z tego co zrozumiałam nadal są tam przerzutowe węzły chłonne, płyn z zawartością komórek rakowych... Dodatkowo stopień złośliwości G3...
Z tego co ja rozumiem to mamę poddano operacji którą rozszerzono ze względu na guza na jajniku. Usunięto też węzły chłonne i wszczepy nowotworowe. Rozumiem że stopień G3 dotyczy usuniętych już zmian...?
TK pooperacyjne określa różne zmiany, jedne określa jako pooperacyjne, inne powinny być poddane dalszej diagnostyce - jak np powiększone węzły chlonne (biopsja) czy małe zagęszczenie w płucach - TK klatki piersiowej.
Trzeba by te badania przeprowadzić. Czy lekarz prowadzący was już na nie skierował?
Midi90 napisał/a:
Z tego co zrozumiałam nadal są tam przerzutowe węzły chłonne, płyn z zawartością komórek rakowych
Ja tego opisu tak nie zrozumiałam, ale może nie mam tu doświadczenia - myślę że napewno ktoś ci tu więcej napisze.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Olka Olka... tak G3 dotyczą zmian usuniętych podczas operacji.
Badania zostały zlecone. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem mamy. Jutro przeprowadzą biopsję... niestety jest podejrzenie, że zaatakowane są już węzły szyjne (nie wiem czy to się tak fachowo nazywa). Lekarz coś "wymacał". Powiedział mi, że to stopień III, ale skłania się ku temu, że po biopsji zmieni na IV...
Ehhhh to wszystko takie ciężkie, trudne... nie wiem czemu, ale jestem dziwnie spokojna. Może to jeszcze do mnie nie dotarło...
Mama wie, nie chce żebym cokolwiek przed nią ukrywała i nie muszę, bo nie jest typem histeryczki, patrzy na to z optymizmem. Obie wierzymy, że chemia uśpi gadzinę chociaż na trochę...
Chemia zostanie podana dopiero po wynikach biopsji... lekarz powiedział, że po niedzieli wypuści mamę na 2-3 dni do domu, żeby odpoczęła od szpitala.
_________________ "bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy"
Witaj,standartem leczenia jest chemia ogólnoustrojowa,która podziała ,również na przeżuty odległe.Chemią dootrzewnową ,się nie zaczyna leczenia,tak mi powiedzieli lekarze.
Mama dostanie pewnie Taxol, Karboplatynę ,Avastin.
Trzeci stopień ,myślę ,że ,można żyć wiele lat ,jeśli chory dobrze zareaguje na leczenie.
Powodzenia i wytrwałości
Łudzę się jeszcze, że nie będzie tych przerzutów odległych, że to co wyczuł lekarz to coś innego... ale...
Jakoś nie mogę dalej uwierzyć w to co się dzieje... pewnie dlatego jestem tak dziwnie spokojna.
U mamy minęły 3 tygodnie od operacji...
W poniedziałek lub wtorek mają być wyniki biopsji po czym lekarz powiedział, że wypuści ją jeszcze na 2-3 dni do domu, żeby "odpoczęła sobie od szpitali".
Zastanawia mnie czy ta chemia nie będzie podana za późno ?
_________________ "bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy"
Zastanawia mnie czy ta chemia nie będzie podana za późno ?
Po operacji trzeba trochę odczekać z podaniem chemii ponieważ musi się wszystko podgoić. Na zewnątrz goi się w miarę szybko a wewnątrz środowisko wilgotne więc proces gojenia jest zawsze trochę dłuższy.
Pomyślałam, że 4 tygodnie po operacji to będzie zbyt długo, ale ... nie znam się.
Asia0309
Ostatecznych wyników nie mamy, czekamy na wyniki biopsji węzłów. O wysokość markerów nie zapytałam wyleciało mi to z głowy u niego w gabinecie.
Czy mama jest już po operacji? Czy jeszcze przed?
Jeśli przed to dobrze, porobią wszelkie badania i będą wiedzieli na co przygotować się w trakcie zabiegu. Z tego co widziałam i słyszałam często jest tak, że kobiety dowiadują się o raku jajnika tak jak moja mama w trakcie zabiegu ukierunkowanego na inną chorobę... U mojej mamy sprawa była o tyle dziwna, że przy takim stopniu zaawansowania nie miała wodobrzusza...
Jak było u Was? Jak się trzymacie?
Moja mama jest w dobrej formie, powoli dociera do niej to co się dzieje, ale podchodzi do sprawy raczej jak do wszystkiego czyli zadaniowo.
Pozdraiwam
_________________ "bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy"
Midi90 mama jest przed operacja. Na razie czeka na informacje po konsylium. Oni na podstawie badań powiedzą co i jak, oraz czy jest możliwa operacja i ewentualnie kiedy.
Dziewczyny proszę nie prowadzić rozmów typu " co u Twojej mamy", wszystko jest do przeczytania albo w jednym albo w drugim wątku a takie dyskusje co u kogo zaburzają główny wątek "właścicielki" i może dojść do błędnych informacji/porad.
marzena66 oczywiście, będę się stosować do uwag, nie pomyślałam o tym
U nas... po staremu... nadal czekamy na wyniki biopsji (węzeł pachwinowy i węzeł nadobojczykowy). Mamie przedwczoraj założono port, dzisiaj wychodzi do domu.
Z tym wyjściem było zamieszanie, bo mamy lekarz prowadzący powiedział, że ma zostać w szpitalu póki nie będzie miał kompletu badań, a inna lekarka powiedziała, że ma już wyjść, na co on się nie zgodził i tak nie wiedzieliśmy sami co robić. Wieczorem lekarka mówiła, że jutro mama wychodzi, brat brał urlop żeby po nią przyjechać, a rano lekarz prowadzący, że on decyduje i mama zostaje do wyników. Zgłupieliśmy.
Cała sytuacja tak zawiła jak zawile ją opisałam...
Dzisiaj jej lekarz poszedł na urlop więc lekarka mamę wypisała i kazała zadzwonić w poniedziałek, wtedy na pewno będą wyniki i umówi się na chemię.
I ciągle w mojej głowie przeświadczenie, że to jakoś wszystko wolno idzie. W przyszłym tygodniu minie 5 tygodni od operacji. Czy to naprawdę nie za późno?!
Czy w takim czasie mogły się zrobić już kolejne przerzuty?
Nie daje mi to spokoju. Chciałam dzisiaj interweniować u tej lekarki, ale skoro nie ma mamy lekarza i wyników to chemii i tak chyba nie dadzą. A mama bardzo chce iść na te kilka dni do domu.
Do jakiego czasu po operacji powinno rozpocząć się leczenie? Sama nie wiem co myśleć :(
_________________ "bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy"
Chciałam dzisiaj interweniować u tej lekarki, ale skoro nie ma mamy lekarza i wyników to chemii i tak chyba nie dadzą.
Faktycznie nie ma sensu interweniować. Bez wyników histopatologicznych żaden lekarz nie wdroży chemii bo dostosowuje się ją do charakteru wykrytych zmian a nie w ciemno.
Musicie jeszcze troche odczekać. Spróbuj dopytywać sie telefonicznie o wyniki. Po takim czasie powinny już być.
Czytałam że uzupełniające leczenie - chemioterapię należy rozpocząć najpóźniej po upływie 6-8 tygodni od
daty leczenia chirurgicznego.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Wyniki pooperacyjne już mamy, czekamy na wyniki biopsji bo lekarz namacał powiększone węzły chłonne pachwinowe i nadobojczykowe.... Czy to, że te węzły są przerzutowe (powiedział mi że na jego oko i doświadczenie to tak jest), to mamie podadzą jakąś inną chemię?
Wczoraj pobrano też krew na badania genetyczne. Czy jeśli okaże się, że mamy rak jest wywołany przez mutację genów to też będzie miało wpływ na dobranie odpowiedniej chemii?
_________________ "bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum