Poza tym niepokoi mnie brzuch mojego taty. Zawsze był drobnej postury, a przy tym posiadał dość pokaźny brzuszek. No ale teraz po czwartej i piątej chemioterapii w zasadzie ciągle wymiotuje, a brzuszek wcale nie znika. Nawet podczas leżenia wydaje się jakiś taki nienaturalnie spory, rozlany na boki.
To jak opisujesz brzuch taty wygląda na wodobrzusze - występuje przy niektórych chorobach nowotworowych (nowotwór rozsiany do otrzewnej, rak/przerzuty do jelita grubego, wątroby). Jesli tak jest to dopóki nie jest to bardzo uciążliwe lekarze raczej niewiele robią - podają ewe. leki moczopędne. Ale może to nie jest to...
Niestety chyba zaczyna się kryzys jeśli chodzi o pozytywne nastawienie taty do walki z chorobą. Od ok. tygodnia, czyli ostatniego cyklu chemioterapii, wymioty nie ustają, tata jest bardzo słaby. Wczorajsza "wyprawa" na kontrolną wizytę (ok. 15 min jazdy samochodem) była dla niego niemal nadludzkim wysiłkiem. Coraz częściej słychać z jego usta, jeśli w ogóle jest wstanie coś powiedzieć, bo cały czas utrzymują się problemy z mówieniem, że ma już dosyć takiego życia, ze nie chce dłużej w ten sposób.
Nie bardzo wiemy z mamą jak reagować w takich sytuacjach, no bo jak długo można mu wmawiać, że wszystko będzie ok., że musi walczyć itp. skoro tak naprawdę jest coraz gorzej?
angus, najtrudniejsza w chorobie jet psychika. Utrzymanie jej w odpowiedniej formie przy chorobie śmiertelnej jest strasznie trudne. Ciężko jest choremu ale i rodzina ma ogromny sprawdzian z cierpliwości, dobroduszności, miłości i zrozumienia. Trzymam mocno kciuki by udało się wam dobry poziom utrzymać u siebie i taty.
A może jakaś rozmowa z psychologiem... Mi bardzo pomagają takie rozmowy, jak mam problem i nie wiem co zrobić z daną sytuacją często obiektywne, mądre spojrzenie specjalisty jest bardzo przydatne. Często jest bardzo zadziwiające to że tak łatwo można pewne prawy przetworzyć w mózgu że łatwiejsze są do "przełknięcia" To są tak trudne prawy -świadomość niedalekiej śmierci swojej lub kogoś z rodziny.
Postaraj się kontaktować z taką osobą to nie zaszkodzi, pozdrawiam ciepło
Kaśka
Tata w dalszym ciągu ma ogromne problemy z przyjmowaniem pokarmów. Wymioty nie ustają, nasiliły się i to bardzo dolegliwości bólowe. Od ostatniego cyklu chemioterapii w zasadzie poza wyjściem do toalety nie wstaje z łóżka. Jest bardzo osłabiony, taki coraz bardziej nieobecny i obojętny, widać że bardzo cierpi. Zaczynam mieć złe przeczucia, że zaczyna się to z czym liczyłem się w zasadzie od początku. Nie sądziłem jednak, że tak szybko...
Ja się już chyba poddałem, a jedynym na czym mi zależy jest to by tata nie cierpiał.
Trochę mi z tym głupio, gdy patrzę na mamę, która nadal walczy z całych sił, planuje kolejną wizytę u lekarza celem ustalenia terminu radioterapii itp.
Mam nadzieję, ze to osłabienie to wynik chemioterapii.
Ja też czasem słabnę już w walce z chorobą - na początku wywalczyłam szybka radioterapię, chemioterapię. Teraz ( tata jest po 4 te chemii) nie chodzę do lekarza onkologa, gdy Tata jest na oddziale, bo wiem, że nic nie jestem w stanie od niego uzyskać. On podaje tylko to co nauka była w stanie dać chorym i nic więcej nie moze zrobić.
Teraz zaczynam walczyć o to, zeby osoby z Hospicjum stały się bardziej aktywne, bo jakieś ierne mi się wydają i szczerze póki co nie jestem zadowolona z ich pracy.
Skoro Twoja mama ma siłe, to niech walczy, uważam,że bardzo dobrze......
Ty również napewno będziesz walczył, zeby Tata nie cierpiał - to jest najważniejsze!!!!!
angus,
analizując zamieszczane przez Ciebie informacje można odnieść wrażenie, że - zgodnie z Twoimi odczuciami - obecnie ma miejsce intensywna progresja choroby. Wygląda również na to, że chemiooporność wykształciła się już podczas leczenia i 6-ty cykl został podany już niepotrzebnie. Podobnie jak ewik - ja również w Twojej relacji dostrzegam cechy wodobrzusza.
Pytanie bardzo istotne: czy tata został zapisany i jest pod opieką hospicjum domowego? Jeśli nie - wskazane jest zadbanie o to natychmiast. Tylko opieka hospicjum domowego umożliwia bieżący monitoring stanu chorego z odpowiednim -wg potrzeb- modyfikowaniem leczenia p/bólowego. W tym stadium DRP jest nieprzewidywalny i stan chorego może zmieniać się błyskawicznie; możliwość wezwania lekarza -specjalisty w zakresie opieki paliatywnej- całodobowo do domu chorego, jest w tym okresie bardzo ważna i niejednokrotnie niezbędna.
Można tacie pomóc i znacznie ograniczyć jego cierpienie. Lekarze pracujący w hospicjum zazwyczaj radzą sobie z problematyką dot. bólu nowotworowego /i innych objawów związanych z zaawansowaniem choroby/ doskonale - mają bowiem prócz wiedzy duże doświadczenie w tym zakresie.
Pozdrawiam ciepło i w razie potrzeby - jesteśmy tutaj.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum