Przepraszam, że się nie odzywam... nic złego się nie dzieje, jestem tylko bardzo przemęczona... Staram się trochę odpocząć...
Dziękuję Dziewczynki za pamięć
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
BeataM, dobrze, że się nic złego nie dzieje.
Postaraj się odpocząć, zmęczona Mamusi nie pomożesz. Wiem po sobie jak mnie dopadało mega zmęczenie, zaczynałam się robić drażliwa i kłótnie wisiały w powietrzu...a to krok od wybuchu. Kiedy fizycznie jesteśmy sprawni, to i umysł działa lepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Dziś karetka zabrała Mamę do szpitala... Stwierdzono niewydolność oddechową... Jest cały czas monitorowana i jest pod tlenem.... Boję się okrutnie, że to koniec.... Jestem przerażona i załamana
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Kochane jesteście... dziękuję Wam za wsparcie...
Mamusia słabiutka, ciągle jest pod tlenem, bardzo się męczy
Miałam straszne problemy z dostaniem się do szpitala, karetka krążyła długo!! na płucnym nie byyło miejsc, zostałyśmy odesłane na SOR. Robili badania przez parę godzin, Mama spędziła na ratunkowym strasznie dużo czasu a co najgorsze było mase ludzi, tłumy dosłownie a Mamusi kazali siedzieć, przecież Ona miała problemy z oddychaniem, ale zrobiłam awanturę i jakoś znalazło się łóżko. To że Mamusi jest lepiej oddychać jak leży to podobno dziwna sprawa - wszyscy tak twierdzą, łącznie z lekarzami - ja nie wnikam dlaczego - najważniejsze, że Mamę położyli wkońcu... NIestety na SORze nie bardzo wiedzieli co robić bo i na wewnętrznym nie było wolnych łóżek... Proponowali szpital parenaście kilometrów dalej ale powiedziałam, że zwariowali! Podzwoniłam trochę i jakoś się udało... Mama została umieszczona na oddziale obserwacyjno zakaźnym, jest w osobnej sali, ma ciszę i spokój... Jest słąba, ale ciągle mnie pyta kiedy dostanie kolejna chemię??? Nie wiem co robić??? Proponują psychologa który wytłumaczy Mamie, że to juz koniec.... Jestem załamana, mam dodatkowo problemy osobiste, jest mi źle i chce mi się wyć.... Od paru dni praktycznie nic nie jadłam, prawie wcale nie spałam... Ciągle jestem w biegu i za chwilę zwariuję
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
I u Was kryzys, Beatko... Czytałam historię od początku i jest mi bardzo przykro...
Ja osobiście też zastanowiłabym się, czy nie zostawić Mamy przy nadziei... To ona nie pozwala nam wszystkim zwariować...
A Ty... wyśpij się porządnie, odpocznij... Musisz być silna dla Mamy, ale jak to zrobić, skoro o siebie tak mało dbasz...
Beatko.... ja również uwarzam,że mama nie powinna do końca wszystkiego wiedzieć !!! Niech ma w sobię tą wiarę,że jeszcze się uda,że będzie dobrze !!! Wiara i nadzieja daje człowiekowi w jakimś stopniu siły do walki, a mama i tak dość już się męczy, więc z mojego punktu widzenia niech mama dalej żyje nadzieją i wiarą.... Bardzo mi przykro,że sprawy u Was tak się mają:( Wyśpij się kochana dobrze i przemyśl wszystko na spokojnie (nie w pośpiechu) Uściskaj mame,pozdrawiam !!! Trzymaj się !!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
śledzę Wasz wątek i często o Was myślę.Przykro mi bardzo,ze tak sprawy się mają i że problemy dopadają Cię ze wszystkich stron.Postaraj się troszkę przespać i zacznij jeść(wiem,że czasami trudno cokolwiek przełknąć)bo to jedyny sposób,zebyś miała troszkę sił do dalszej walki.Tak sobie myślę nad tym powiedzeniem mamie prawdy,jestem przeciwna,w każdym bądź razie my chronimy tatę przed pełną informacją o rokowaniach.Wydaje mi się,że to pozbawiłoby ich jakiejkolwiek nadzei, a Twoja mama mimo wszystko ciągle ją ma,chyba właśnie dlatego tak dopytuje się o chemie.
Pozdrawiam cieplutko , życzę sił i powodzenia.W końcu niejeden kryzys już pokonałyście.
Proponują psychologa który wytłumaczy Mamie, że to juz koniec....
Beatko, ponieważ nie prosisz wprost o radę nie chciałam do tej pory pisać, jednak wiele osób wypowiada się tutaj w kwestii tego, czy chora powinna dokładnie wiedzieć co się z nią dzieje. Według mnie tak.
Anelia, oczywiście mama musi część wiedzieć aby dalej się leczyła i walczyła z tą chorobą !!! Jednak ja dalej uważam ,że nie wszystko musi wiedzieć a Ty najlepiej znasz mamę i wiesz z pewnością co możesz ,a czego nie powinnaś mówić !!! Trzymię kciuki i mam nadzieję,że podejmiesz odpowiednią decyzję i w odpowiedni sposób poinformujesz mamę !!! (mój tato też do końca wszystkiego nie wie, jednak większą część powiedziałam mu i teraz ma nadzieję i wiarę ,jak i jednocześnie walczy z choróbskiem) Pozdrawiam! A co tam u Was dziś ?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum