Witam
Tata lat 66 trafił do szpitala z bólem brzucha i wzdętym brzuchem - okazało się że miał 2 nowotory złośliwe w jelicie cienkim i grubym.
Rozpoznanie:
Protokół operacyjny1:
Protokół operacyjny 2
Hispat:
Krew i markery:
TK (brak przerzutów, powstał ropień):
USG (ropień - zastosowano antybiotyk)
USG2 (ropień zniknął po antybiotyku)
Tata na dzień dzisiejszy czuje się dobrze, wszelkie duszności ustąpiły, zaczął normalnei spać bez przebudzeń, bardzo dużo chodzi - więcej nie wcześniej, ma apetyt, waga w miarę stoi w miejscu.
Proszę mi powiedzieć dlaczego lekarze na konsylium w karcie DILO wpisali: proponujemy chemie paliatywną? Czy to znaczy, że tata już nie ma żadnej szansy na całkowite wyleczenie?
Skoro raki są wycięte i nie ma przerzutów to dlaczego proponują leczenie paliatywne?
Dzisiaj miał konsylium już w szpitali onkologicznym, gdzie stwierdzili że stan taty jest ciężki a 3 września ma się zglosić do szpitala na badania: TK, krew, markery, ponowne badania próbek itd i ustaleniu planu leczenia.
Proszę mi powiedzieć ile tata ma szansę żyć: miesiąc dwa, pół roku? Myślałem, że skoro nie ma przerzutów to jest jakaś szansa, a tu taka wiadomość :(