Witam wszystkich. Chciałbym opisać Wam pokrótce Naszą historię, ponieważ prosiłbym o małe rady.
Jestem od roku z dziewczyną u której rozpoznano nowotwór jajnika 1,5 miesiąca po naszym poznaniu. Obecnie z tego co udało mi się dowiedzieć posiada również guz na ściance macicy. Wiem też, że we wrześniu poprzedniego roku przeszła operację prywatnie, która miała na celu usunięcie guza i później było ok aż do stycznia. Obecnie przechodzi jakieś badnia, które mają na celu pokazanie czy dale może korzystać z dotychczasowego leczenia czy przejść na inne.
Jak widzicie mój opis choroby jest bardzo ogólny, a to właśnie dlatego że moja ukochana nigdy nie chciała mi za wiele o tym mówić, ja sam dowiedziałem się o wszystkim w styczniu (operacja we wrześniu) stale ukrywała coś przede mną do tego czasu. Ja wiedziałem, domyślałem się że coś jest nie tak, ale przecież dalej ją poznawałem.
Kiedy już wiedziałem o chorobie, to nie naciskałem, pytałem się co jakiś czas jak się czuje, czy chciałaby porozmawiać o tym. Niestety zdarzyło się to kilka razy przez pół roku. Wiem, że bardzo mnie kocha i sama mówi, że nie chce mnie krzywdzić, że jestem młody (jestem młodszy od niej) ona ma 26 lat, że przede mna całe życie, ale ja jej uparcie wbijam, że chce ją, wiem o tym że może być bardzo źle, ale to co w niej widze, to w czym się zakochałem pozostanie zawsze, mimo choroby. Powiedziała, że będzie lepiej jak się rozstaniemy, i trzyma się tego.
Nie ukrywam, że do tej pory nie potrafiłem chyba pokazać jej, że jestem silny, a wiem że w swoim rodzinnym domu ona sama musi podnosić chyba swoją matkę. Mieszka sama na stancji i po każdej wizycie u doktora nie chce nikogo widzieć, zamyka się w czterech ścianach i płacze, bo tylko wtedy może, wstydzi się bardzo choroby, nikt o niej nie wie poza rodziną najbliższą i mną.
Wiem też, że ostatnio byłem chyba za bardzo wymagający dla niej, chciałem ją zmobilizować, czasami próbowałem na siłę się spotkać, zaprosić ją, po prostu myślałem że jak będę ją traktowac jak normalną osobę to będzie ok, ale nie :(.
Prosiłbym o wypowiedź, i jakieś porady jak mam postępować. Wiem, że nie pokażecie mi jasnej drogi do celu, ale każdy komentarz będę uważać za pomoc. Wiem tylko tyle, że nie zostawię jej z tym samą, chociaż Ona chyba już straciła wiarę w Nas.
Rozumiem Twoja narzeczoną i Ciebie. Cóż tu można powiedzieć ?... Są ludzie którzy w sytuacji trudnej wolą być sami, inni szukają wsparcia. Po prostu - uszanuj Jej zachowanie. Dziewczyna nie jest jeszcze gotowa by z Tobą o tym porozmawiać. Ale jednocześnie bądź przy Niej często, okazuj uczucie, zainteresowanie i gotowość do pomocy...
Przede wszystkim SOBIE ustal, czy jesteś bardziej zakochany, czy bardziej zobowiązany. Z wpisu wynika, że to bardziej to pierwsze. I jeżeli już będziesz do końca przekonany, że tak, skup się na potencjalnie przyszłych teściach. Zawieź, odwieź, sam wpadnij.
Nie robię nic z obowiązku, po prostu mam chyba taki charakter ze cieżko mi zaakceptować jej decyzje, ale rozumiem ją... Bardzo Kocham moja dziewczynę i wiem, że Ona robi to dla mojego dobra, widzę z dnia na dzień, to jak sie oddala odemnie, chociaż wiem że tego niechce. Cieżko z nią sie nawet spotkać ostatnio. Co do jej rodziców, niestety chyba to zły pomysł, żebym sam wpadł do nich, bo od zawsze byli przeciwni naszemu związku, ale jej kontakty aktualnie z rodzina są dobre, tylko jak mówie matka ja często stawia do pionu, narzeka ze czegoś tam nie robi. Jej Siostra, powiedziała mi ostatnio, że nie wie już co robić. A ja? Ja sie nie poddam, mimo że rownież płacze, ale wiem ze będę przy niej nawet, gdy Nas nie będzie. Bo to Ona mi pokazała prawdziwa miłość, a ja chce jej teraz pomoc z tym walczyć.
Może trochę miłosnych wywodów, ale dziękuje bardzo za wasze komentarze, czekam na dalsze.
witaj
jesteś młody wiekiem ale dojrzały emocjonalnie bardziej niż wskazuje na to metryka
dziewczyna Cię kocha i być moze to jej sposob abyś i Ty nie cierpiał
nie odpuszczaj bo tylko tak złamiesz jej upór do zniszczenia tego co dla Was ważne, bo jak widzę jest to coś cudnego dla was obojga
być moze widząc ze jednak nadal jesteś mimo jej prob izolacji w końcu się złamie,
wtedy opowie ci wszystko
Tylko cierpliwoscią i ciągłym byciem obok , jesli Ci na to pozwoli, masz szansę do Niej dotrzeć
są ludzie ktorzy wola cierpiec samotnie ale nie jest to dobra droga
każdy potrzebuje drugiego człowieka
,
walcz o Nią i nakłoń do walki rownież, być może to nie jest walka przegrana,
i wygracie oboje
trzymam kciuki
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie do końca jest tak z ta dojrzaloscia emocjonalna, bo nadal zdarza mi sie uronic łzy przy niej, gdy mówie coś ważnego, coś na czym szczególnie mi zależy... Ale walczę i z tym. A z to, ze jestem jeszcze mlody i muszę sie wiele nauczyć życia to wiem. Życzę Nam wszystkim siły i cierpliwości!
Nie jest prawdą, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze. Ale rycz u przyjaciół, albo tutaj.
zgadzam się , to ze płaczesz, nie jest niczym wstydliwym.ani nie świadczy o niedojrzałości
płacz często pomaga, oczyszcza , przynosi ulgę
nie przeszkodzi Ci na pewno w wspieraniu Jej i byciu przy Niej
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
wiesz co? jest młoda myśle że to tylko plus. nie martw się.... będzie dobrze . musisz być dobrej myśli. z tego co czytałam to nie jest w złym stanie. ale Twoje emocje? hmmm to bardzo dobrze. znaczy że zależy Ci na niej. musisz ją teraz wspierać. razem dacie rade !!!!
pozdrawiam was
_________________ Będę pamiętać, dopóki bić będzie moje serce
MarcinMarcin,
Zamieszczasz zbyt mało informacji, aby móc wypowiedzieć się wiążąco. Nie wiemy nawet, jaki to nowotwór. Zakładając jednak, że jest to rak jajnika (najczęściej występujący nowotwór złośliwy jajnika) - nie jest plusem wiek Twojej dziewczyny. U młodych osób rak jajnika jest najczęściej postacią dziedziczną, związaną z mutacją genową. Pięcioletnie przeżycie w takiej sytuacji notuje się u 4/10 osób. Przerzut do macicy kwalifikuje chorobę do II stopnia zaawansowania - co najmniej, być może stopień zaawansowania jest wyższy - tego nie wiemy.
Więcej bez zamieszczenia badań nie da się powiedzieć - a i to, co napisałam powyżej nie jest miarodajne, rozpatrzyłam najbardziej prawdopodobną opcję, która wcale nie musi być prawdziwa.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Marcinie!
Wiem, że to dla Was obojga bardzo trudny czas, ale nie poddawaj się. Fakt, że dziewczyna teraz Cię odrzuca jest jednym z przykładów na to, że nie chce być dla Ciebie ciężarem, bo Cię naprawdę kocha.Ale niech Cię to nie załamuje.Wiedz, że choroba nowotworowa ma to do siebie, że występują w niej takie właśnie okresy załamania, ale po nich często wychodzi też słońce.Być może Twojej dziewczynie potrzebny jest psycholog?Może przed jakąś kobietą mogłaby się otworzyć( jakaś przyjaciółka, matka, lekarz), może byłoby jej łatwiej ze względu na to, że są to "kobiece sprawy". A może zasugeruj jej delikatnie, że istnieje takie właśnie Forum, gdzie ludzie są bardzo pomocni i przede wszystkim życzliwi. A nade wszystko rozumieją drugą osobę borykającą się z taką właśnie chorobą, gdyż akurat sami przez to przechodzą, lub ktoś z najbliższego otoczenia choruje.teraz nikt lepiej nie zrozumie Waszych problemów niż ludzie mający podobne problemy.
Mi osobiście to Forum bardzo pomogło, gdy chorowała moja mama.Przede wszystkim dało olbrzymie wsparcie i umocniło mnie psychicznie.
Walcz o nią, bądź blisko, nie pozwól się odepchnąć, a gdy wywali Cię drzwiami, to wracaj oknem!!!
Gdy już zorientuje się że tak bardzo Ci zależy i jesteś nieugięty, przekona się że może na Tobie polegać, opowie ci wszystko, ale to może potrwać.Dla kobiety są to dość krępujące sprawy.
Pozdrawiam i trzymam kciuki!
MarcinMarcin, Witaj
Jednym z najtrudniejszych momentów w trakcie przeżywania choroby jest uświadomienie sobie że samotnie praktycznie nie jesteśmy w stanie sobie skutecznie pomóc...
Choroby nowotworowe są bardzo trudne i otoczone złą sławą, dlatego warto szukać pomocy u innych ludzi,
martita44 napisał/a:
że istnieje takie właśnie Forum, gdzie ludzie są bardzo pomocni i przede wszystkim życzliwi. A nade wszystko rozumieją drugą osobę borykającą się z taką właśnie chorobą, gdyż akurat sami przez to przechodzą, lub ktoś z najbliższego otoczenia choruje.teraz nikt lepiej nie zrozumie Waszych problemów niż ludzie mający podobne problemy.
Mi osobiście to Forum bardzo pomogło, gdy chorowała moja mama.Przede wszystkim dało olbrzymie wsparcie i umocniło mnie psychicznie.
]
Nikt nie zagwarantuje że dzięki Forum stan psychiczny Twojej Dziewczyny się poprawi, ale istnieją bardzo poważne podstawy że tak się stanie.
Oprócz wsparcia otrzyma tutaj odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania, sugestie co można w Jej sprawie zrobić.
Dawno temu był taki film "Con Amore" może jeszcze można gdzieś go dostać postaraj się obejrzeć, warto abyście poznali ten film oboje, zwłaszcza, że mówi o takich samych ludziach jak Wy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia, zarówno w leczeniu jak i w Waszym życiu osobistym
Witam ponownie, minęło trochę czasu. Dzisiaj nie wytrzymałem napięcia i pokłuciliśmy się. Znowu mi powiedziała, abym odszedł od niej, bo tak będzie lepiej. Odpowiedziałem, że jeżeli tego chce to nie będę się upierał, i że zawsze będzie mogła na mnie liczyć... Zrobiłem to, chociaż w głębi tego nie chce...
Marcinie, mimo wszystko nie zostawiaj jej. Ona tak naprawdę tak nie myśli... choroba nowotworowa zmienia psychikę człowieka. Nie ma dziewczyna lekkiego życia i najwyraźniej nie chce zrzucać na Twoje barki swoich problemów. Walcz o tę miłość:) trzymam kciuki i pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum