Nieoperacyjny rak esicy IV stopnia z przerzutami do wątroby
Witam, u mojej mamy (55l.) w czerwcu 2017r. zdiagnozowano raka jelita grubego - złośliwy rak esicy, IV stopnia, z przerzutami do wątroby, nieoperacyjny.Wyłoniono stomię. Mama przyjmuje od sierpnia chemioterapię w tabletkach. Pod koniec października br. mama nie może wstać sama z łożka ani z fotela. Podczas wyjazdu po 5a chemię musiałam ją wozić na wózku inwalidzkim. Pani doktor z chemioterapii podejrzewała, że mama ma złamany kręgosłup i wysłala nas zrobić zdjęcia rentgenowskie. Okazało się, że kregosłup nie jest uszkodzony. Pooglądała zdjęcia na komputerze i wypisała nam skierowanie do oddziału paliatywnego. Nie oddałam tam mamy. Obecnie jest w domu.Załatwiłam hospicjum domowe i sama opiekuję się mamą. Mam pytanie dot. rokowania w takim stanie. Mama bardzo mało je.Przyjmuje nutriobiotyki, ale tylko jedną saszetkę, bo drugiej nie wypija...chociaż ją bardzo o to proszę.Parę dni temu było robione usg brzucha.Porównujac z poprzednim zobaczyłam, że wątroba jest powiększona do 22cm ( miesiąc wcześniej 15 cm)i liczne zmiany ogniskowe. Dokładnie nie pamietam. Podwyższona bilirubina. Prosze o pomoc w interpretacji stanu zdrowia mamy.
katka1 witaj na forum.
Nie załączyłaś żadnych badań ale już z opisu widać że stan mamy jest poważny.
katka1 napisał/a:
złośliwy rak esicy, IV stopnia, z przerzutami do wątroby, nieoperacyjny
Najwyższy stan zaawansowania z przerzutami odległymi - tu rokowania są złe. Przykro mi.
katka1 napisał/a:
Załatwiłam hospicjum domowe
To bardzo dobra decyzja, mama i ty potrzebujecie wsparcia.
katka1 napisał/a:
Porównujac z poprzednim zobaczyłam, że wątroba jest powiększona do 22cm ( miesiąc wcześniej 15 cm)i liczne zmiany ogniskowe.
Prawdopodobnie choroba się rozwija, wątroba zajęta przerzutami może powoli odmawiać posłuszeństwa.
katka1 napisał/a:
Prosze o pomoc w interpretacji stanu zdrowia mamy.
Mama ma zaawansowaną chorobę nowotworową bez możliwości leczenia radykalnego. Teraz trzeba myśleć tylko o leczeniu objawowym i łagodzić jak się da skutki tej choroby. Masz wsparcie hospicjum - to bardzo dobrze. Trzymaj się bo niestety ciężki czas przed tobą. Uściski.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
katka1,
Witaj na forum.
Opisałaś bardzo poważną sytuację - i domyślam się, że zapewne zdajesz sobie sama sprawę z powagi stanu Mamy. Rozumiem, że pytasz o dodatkową opinię - znaczne, zauważalne osłabienie, odmawianie jedzenia, złe wyniki badań laboratoryjnych i obrazowych oznaczają postęp choroby. Organizm Mamy przestaje powoli pracować, pewne funkcje się pogarszają, inne będą się wyłączać.
Rozumiem, że opieka hospicjum już jest aktywna? Macie zapewnioną pomoc już teraz? Stan Mamy będzie się pogarszał. Czy Mama nadal przyjmuje kapecytabinę?
Bardzo dziękuję za odpowiedz i pomoc. Mama mieszka sama(tata zmarł w czerwcu tego roku 60l.). Jestem jedynym dzieckiem i bardzo to przezywam.Mieszkam z rodziną 5 km od mamy, pracuję. Rano przed praca jestem u mamy, budze ją, podnoszę, idziemy do łazienki, kładę na fotel i podaje śniadanie, leki, saszetke. Jade do pracy. Po pracy to samo i wieczorem również. Wczoraj miała przyjechac pielęgniarka z hospicjum domowego, ale zadzwoniła, że dzisiaj przyjedzie. Będzie to pierwszy raz.Dodam, że mam dwoje małych dzieci i potrzebna mi pomoc.Mama mieszka w bloku i dlatego postanowiłyśmy że tam zostanie, ponieważ są sąsiadki, przyjaciółki. A u mnie w domu na ok 10 godzin byłaby sama.Mama przyjmuje teraz 5 chemię, ale 3 tabletki, ponieważ bardzo schudła ( od czerwca 40 kg). Dokładne wyniki podam jak będę u niej po południu.Nie wiem co mysleć. Boję się.Mama zawsze była bardzo aktywna kobietą (nauczycielką z powołania).Jest bardzo słaba i czasami załamuje sie psychicznie.Podczas załatwiania hospicjum domowego, lekarz chirurg, na podstawie wszystkich dokumentów medycznych powiedział mi, że sa przerzuty na kości przy kregosłupie, dlatego mama ma problem z chodzeniem, wstawaniem.Jak mama była u mnie tydzień temu, dwa razy ścięło ją z nóg, upadła.Z wanny mąż ją podnosił, bo ja nie dałam już rady.Dziękuję za pomoc i za to forum.Dziękuję za odpowiedzi.
katka1,
Radzisz sobie wspaniałe, nie mam cienia wątpliwości. Ale może i dla Mamy i dla Ciebie bezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby hospicjum stacjonarne? Nie wiemy kiedy przyjdzie kolejna fala pogorszenia, może to być albo proces stopniowy albo ( niestety) nagle załamanie się funkcji życiowych. Jeżeli Mama będzie sama lub w towarzystwie sąsiadek to niekoniecznie otrzyma szybką pomoc.
Dodam jeszcze, ze mama w wieku 46 lat miała zawał serca, później dostała udaru, wycięto jej śledzionę. A dwa lata temu w głowie zdiagnozowano 6 tętniaków, gdzie na największy przeprowadzono embiolizację.Reszta została.Miała byc operowana we wrześniu, ale wykryto raka i nikt już o tętniakach nawet nie wspomina. Dodam, że mamy mama(moja babcia) umarła z powodu pęknięcia tętniaka.Boję się, że tak osłabiony organizm będzie słabiej się bronił przed tym rakiem.Mama normalnie myśli, i od pasa w górę jest w miarę sprawna.Kolejna wizytę po chemioterapię mamy 28 listopada.
[ Dodano: 2017-11-17, 13:09 ]
W mieście oddalonym o 35 km, w hospicjum stacjonarnym, pracuje mamy kuzynka.Obiecała mi, że w każdej chwili miejsce dla mamy załatwi. Ja nie chcę mamy tam jeszcze dawać, ponieważ szkoda mi jej. Boję się, że psychicznie może się jeszcze bardziej załamać. A w domu to zawsze ją odwiedzamy.Jest u siebie.No i codziennie ja jestem przy niej.Ale czy naprawde jest tak źle?Czy ten niedowład ruchowy jej nie przejdzie?Przy kolejnej wizycie u Pani doktor z chemioterapii postaram się dowiedzieć cos konkretnie, ale nie chce aby mama słyszała. Mama nieraz mówi, że w przyszłym roku jedzie z przyjaciółką na wakacje...
katka1,
Nie mamy aktualnych wyników badań ( RTG, tomografia) więc mogę napisać tylko ogólnie:
jeżeli problemy z poruszaniem się są związane z przerzutami nowotworowymi do kręgosłupa ( niszczenie kości, ucisk na rdzeń kręgowy) to nic samo nie ustąpi. Najwyraźniej chemioterapia nie działa, bo piszesz o postępującym osłabieniu, podwyższonej bilirubinie, powiększającej się wątrobie ( to skutek rozrostu zmian przerzutowych).
Bardzo mi przykro, ale nie jest to sytuacja, w której można nastawiać się na to, że organizm Mamy podejmie walkę z nowotworem. Najistotniejsze teraz to zadbać o najlepszą opiekę - jeśli hospicjum domowe się sprawdza to bardzo dobrze. I dobrze również, że masz w odwodzie opcję z hospicjum stacjonarnym.
katka1,
Już Ci wszystko missy, wyjaśniła ja tylko dodam, że skoro podwyższona bilirubina to znaczy, że wątroba od licznych przerzutów już sobie nie radzi ze swoją pracą, jej funkcje pomału się wyłączają, jest już żółtaczka skoro bilirubina podwyższona. Mama nie ma siły od choroby podstawowej, nie ma siły bo toksyny z wątroby zatruwają organizm na chodzenie, na jedzenie, to wszystko mamę całkowicie osłabia.
Teraz już wszystko w Twoich rękach, dobre zabezpieczenie mamy objawowe przy pomocy hospicjum i bycie z mamą bo ten czas może już nie być za długi, bardzo mi przykro.
Jeżeli chodzi o karte informacyjną leczenia szpitalnego z 7.11.2017, to wyniki są następujące:
WBC 17,6
RBC 3,4
HGB 11,3
HCT 31,5
PLT 523
D-DIMERY- 6600
ALAT- 30
BILIRUBINA- 2,07
GLUKOZA-95
KREATYNINA-0,57
EGFR- 60
KWAS MOCZOWY- 3,89
SÓD 131
POTAS 4,9
KAPECYTABINA TABL.-5 KURS, 2X3 TAB. 14 DNI
Wynik badania USG:
14-11-2017
wątroba znacznie powiększona (płat prawy 20cm,lewy 12cm), niejednorodna, w całości zmieniona mastopatycznie z obecnością bardzo licznych zmian ogniskowych w obu płatach wlk.d ok.7-8 cm.
[ Dodano: 2017-11-18, 14:00 ]
Z dokumentacji medycznej zobaczyłam, że juz pod koniec maja (23.05.2017) mama miała robiona tomografie i rtg (przyznała mi się dopiero w czerwcu br. )
"Obraz TK odpowiada najprawdopodobniej rakowi esicy w stopniu zaawansowanym T3/4N2M1.
Bardzo proszę o pomoc w wyjaśnieniu tego symbolu.
[ Dodano: 2017-11-18, 14:06 ]
Jakie są rokowania w takiej sytuacji, skoro 23.05.2017r. Mama miała zdiagnozowanego raka?
Z dokumentacji medycznej zobaczyłam, że juz pod koniec maja (23.05.2017) mama miała robiona tomografie i rtg (przyznała mi się dopiero w czerwcu br. )
Takie informacje nam podałaś, że w VI/17 zdiagnozowano raka jelita.
katka1 napisał/a:
w czerwcu 2017r. zdiagnozowano raka jelita grubego - złośliwy rak esicy, IV stopnia, z przerzutami do wątroby, nieoperacyjny.
Czyli w maju mama miała robione badania, pobrano materiał do badań i stwierdzono w czerwcu, że to rak, teraz wiemy więcej
katka1 napisał/a:
Obraz TK odpowiada najprawdopodobniej rakowi esicy w stopniu zaawansowanym T3/4N2M1
T3 - guz nacieka warstwę mięśniową właściwą i błonę surowiczą lub tkankę okołookrężniczą
T4 - guz przerasta błonę surowiczą oraz nacieka sąsiednie narządy
U mamy jest tak pośrednio T3/T4
N2 - przerzuty obecne w 4 i więcej regionalnych węzłach chłonnych
M1 - M1 - stwierdza się przerzuty odległe
Jest IV stopień zaawansowania klinicznego, najwyższy bo skala jest 4 stopniowa.
Przy takim zaawansowaniu rokowania niestety nie są pomyślne, przykro mi i raczej to miesiące niż lata.
Wczoraj, w niedzielę, mama przy podnoszeniu znowu upadła. Tak jakby coś ją ścięło z nóg.Dzisiaj już jej nie podnoszę.Był u nas po raz pierwszy lekarz chirurg z hospicjum domowego. Zwolniłam się z pracy i pojechałam szybko do niej. A lekarz na to, że może to słabnięcie i nie chodzenie jest od chemii..Przejrzał pochopnie dokumenty medyczne mamy, ale trwało to może minutę.Sugerował, że może mama nagle odzyska władzę w nogach jak wzmocni się masażami...
Wypełnił dokumenty. Wizyta trwała z 8 minut.
Mama po wczorajszym upadku tak sie przestraszyła, że chce abym dała ją do hospicjum stacjonarnego. Dzisiaj rano załatwiłam skierowanie i mamy czekać parę dni na miejsce.Dodam, że mama lezy cały czas.Nawet usiąść sama nie może. Jak ją podnoszę do siedzenie to siedzi.
Mieliśmy w zeszłym tygodniu.Przyjechała Pani pielęgniarka. Dzisiaj mamę zawieźliśmy do hospicjum stacjonarnego o bardzo dobrej opinii. Rano dostałam telefon, że mama dostała miejsce.Bardzo wysoki standard i miły personel. Pani doktor do mamy zwraca się "Eluniu":) Niedawno przyjechałam do domu. Jestem roztrzesiona. Z jednej strony ciesze sie ze mama bedzie miala taka opieke, a z drugiej chcialabym miec ja przy sobie :( Do hospicjum mam 45 km. W weekend mąż mnie zawiezie i postaram się zapamiętac drogę. Później będę jeździła sama, pod wieczór, już po pracy. Martwie sie ze cos zlego moze sie stac a mnie przy niej nie bedzie...
Mama juz nie chodzi, ale myśli normalnie.
Hospicjum domowe zaproponowało nam raz w tygodniu wizyte pielegniarki i co drugi tydzien wizyte lekarza. Lekarz był po raz pierwszy wczoraj. Był z 8-10 minut i tyle. Niewiele pomógł i nic nie doradził. Ucieszyłam sie ze udało nam sie dostac to miejsce w hs. Tam pracuje mamy kuzynka i będzie przy niej prawie codziennie. Tylko ja chcialabym tez przy niej byc codziennie:(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum