Kochana kubanetko, tatę boli klatka piersiowa, z lewej strony i promieniuje do prawej najbardziej i z tyłu pod łopatkami. Tatuś mówi, że czasami ból jest tak silny, ze az promieniuje do głowy, jakby mu ktos szpilę wbijał. Tramal został wycofany, bo już nie pomaga. Straszne, że potrzebuje już tak silnych leków, za szybko to wszystko postępuje...
Trzymaj się również kochana
[ Dodano: 2011-02-08, 10:45 ]
Witajcie. Za nami ciężka noc. Tata od 2:00 nie spał, cały czas pluł krwią z taką jakby galaretką. Cała wanna była zabryzgana. Wyglądało to strasznie. Fakt, ze po tym wszystkim lepiej mu sie oddychała. Mam pytanie, co to dokładnie jest ta krwista plwocina? Organizm wydala chorą tkankę czy może tatuś już płuca wypluwa? Jestem przerazona, a dzisiaj jeszcze muszę na parę dni wrócić do domu i zostawić ich samych. Przyjade oczywiście za jakiś tydzień do dwóch, ale mam straszne wyrzuty.
[ Dodano: 2011-02-08, 16:46 ]
Zaraz wyjezdżam, i mam straszne wyrzuty z tego powodu. A jak coś się stanie a mnie nie będzie? Jestem w ciągłym kontakcie telefonicznym ale to chyba za mało...
ma_ka, To przykre,że takie rzeczy spotykają Twojego tatusia jednak nie umiem się wypowiedzieć na ten temat ,na pewno znajdą się osoby,które udzielą Ci tu wszelkich informacji. Rozumię Cię bardzo dobrze jak jest Ci ciężko,że musisz wyjechać. Ja jestem non stop przy moim tacie,bo nie pracuję a i tak uważam,że za mało robię i czuję się bardzo bezradna. Miejmy nadzieję,że ten czas w którym musisz wyjechać szybko Ci minie i że tata będzie się czuł dobrze. Dlaeko będziesz od rodziców?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Cięzka noc , rzeczywiście za Wami - może jak się będą takie rzeczy działy, to spróbujcie zadzwonić do Hospicjum - oni może pomogą, nie wiem czy przyjadą tak w nocy, ale zawsze ktoś ma dyżur tam w Hospicjum i może jakąś radą posłuży w takich nagłych przypadkach.
Jeśli chodzi o wyjazdy to doskonale Cię rozumiem, sama nie mieszkam w domo rodzinnym odkąd wyjechałam na studia. Kontakt miałam zawsze dobry, prawie co weekend byłamw domu, ale jednak praca w innym mieście, mieszkanie dużo utrudnia. Ile ja dni z tego powodu wypłakałam. Niestety mając już swoje rodziny, mieszkania ta opieka jest utrudniona. Niestety nasi najbliżsi chorują, a życie nie chce się zatrzymać - pędzie dalej.....
Nic się niestety nie poradzi, jeśli nie możesz być w domu w tych dniach, to na telefon też coś da, mama napewno będzie do Ciebie dzwonić jak się będzie coś alarmowego działo. Napewno wie, że może Cię obudzić o każdej porze nocy a w dzień tez jesteś pod telefonem. Mama napewno da radę w taki sposób, w końcu pewnie niemało przeszła podczas swojego długiego już życia.
Witajcie:) Bardzo Wam dziękuję dziewczynki za wsparcie, to bardzo dużo dla mnie znaczy. Jestem jedynaczką, a dzięki Wam nie czuję sie pozostawiona sama sobie.
Dzisiaj tatuś ocenia swój ból w skali od 1 do 10 na 2! Przespał całą noc, krwioplucie na razie ustało! Tak bardzo się cieszę z takich małych szczęść.
Chociaż wiem, ze byc może nie będą trwały długo...
Tak czy siak dla takich chwil warto życ!
ma_ka,
dobrze,że tatuś dziś mniej bólowy,troszkę zregeneruje siły,wy zresztą też
okropne jest to raczysko,usadowi się w jednym organizmie a choruje cała rodzina
dużo siły życzę
Wszystko co dobre szybko się kończy. Rozmawiałam z tatusiem. Miał znów nie ciekawą noc. Budził się bardzo często, mówi że co godzinę i znów to krwioplucie... Dzisiaj tez pare razy. Ból między 4 a 6. Skacze. Tato mówi, że dzisiaj jest zupełnie bez sił. Każdy krok go bardzo męczy. Nawet nie przebrał się z piżamy, mówi, że nie ma sensu. Co chwila przysypia na siedząco. To koszmar jakiś!
W takiej chwili przypominają mi się słowa lekarza z hospicjum:
- Zdaje sobie Pani sprawę, że tata umrze w tym roku? Może jeszcze być z wami kilka miesięcy a może odejść też w każdej chwili. Np dostanie krwotoku do płuc i się udusi, a szpital nie potrafi zaradzić w takiej sytuacji. Moze za tydzień dostać ataku padaczki, bo dojdą przeżuty do mózgu. Itd.
Naswietlił mi to bardzo obrazowo. Cały czas o tym myślę. Boję się też, że tato odejdzie a mnie przy nim nie będzie... Za dwa tygodnie tatuś ma 57 urodziny, planuję dla niego niespodziankę. Ale jeśli nie dożyje?
Bardzo martwi mnie to krwioplucie. Tato mówi, że to takie skrzepy, a często po prostu sama ciemna krew. Moze jednak trzeba to zatrzymać? A jeśli tata wypluwa płuca? Mama jutro dzwoni do lekarza, dowie sie co robić.
ma_ka, ojjjj tak bardzo mi przykro Miejmy jednak nadzieję,że to wszystko co złe szybko minie i tata będzie czuł się lepiej....... A tak Swoją drogą to ten lekarz z hospicjum wcale nie szczędził na przykrych słowach jakie usłyszałaś od Niego . Nie myśl jednak o tym (choć wiem,że nie będzie to łatwe) Sama nie wiem jak ja bym się czuła po usłyszeniu takich słów..... :((( Rozumiem jak jest Ci ciężko, bo przede mną zaczęły się też ciężkie chwile,z którymi nie umiem sobie poradzić. To nie jest wcale takie łatwe byś silnym ale musimy tacy być dla naszych najbliższych, bo przecież im też jest przykro jak żyją z tą świadomością ,że i my cierpimy. Postaraj się myśleć pozytywnie,że będzie jeszcze ok. Życzę Wam tego aby były u Was jeszcze wiele radosnych i bezbolesnych chwil. Ściskam mocno
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Bardzo martwi mnie to krwioplucie. Tato mówi, że to takie skrzepy, a często po prostu sama ciemna krew. Moze jednak trzeba to zatrzymać? A jeśli tata wypluwa płuca? Mama jutro dzwoni do lekarza, dowie sie co robić.
Jeśli jesteście pod opieką hospicjum, to w razie powtarzającego się krwawienia z dróg oddechowych telefon do lekarza powinien być wykonany natychmiast, niezależnie od tego czy krwawienie takie nagle ustaje czy też nie. Jeśli jest to np. wynik naciekania przez guz naczynia krwionośnego, w razie jego pęknięcia nie opanujecie krwawienia sami i może się to skończyć nieciekawie.
Mam nadzieję, że lekarz jest już poinformowany.
Oczywiście informowaliśmy lekarza od samego początku. A i dzisiaj mama była w hospicjum. Doktor stwierdził to co wcześniej, że trzeba to wypluć i już. Zwiększył tylko dawke Sevredolu do 2 tabletek dziennie. Nie wiem, co mam o tym myślec.
Tacie dzisiaj bardzo ciężko się oddychało, jak z nim rozmawiałam, to nawet gadanie go męczyło. Co to wszystko oznacza? Czy ta choroba postepuje w tak szybkim tępie? Boże, może już niewiele czasu zostało...
Witajcie. Szkoda, że tak mało osób zagląda na mój wątek. Trudno, macie swoje sprawy.
U nas pogorszenie. Całą noc tatusiowi bardzo źle się oddychało. Rano pojechali na pogotowie do Człuchowa. Z człuchowa zawiexli go erką do Chojnic. Tam z braku iejsc położonao go na dobę na dzienny. Jutro o 9:00 pulmonolog. Zrobiono tacie RTG, gazometrie... W każdym razie RTG pokazało, ze prawe płuco jest już też zajęte przez nowotwór - jakieś 3/4. Lewe już nieczynne. Tatuś jest blady. Ma sine wargi, zaczerwienione nadgarstki i kostki. Cały jest zimny jak nigdy. Mama mówi, że wygląda xle. A jak ona tak mówi... Jutro lekarz podejmie decyzję, w każdym razie stan jest powazny. Właśnie się pakuję. Jutro rano wyjeżdżam. Strasznie się boję. Co chwila płacze. Jestem z tym kompletnie sama. Na męza nie mogę liczyć a moja córcia jest malutka. Boże, jest mi tak ciężko... W ciągu miesiąca nastąpiło takie pogorszenie. Przecież na ostatnim TK nie było widać przeżutów. Zastanawiamy się z mamą nad hospicjum stacjonarnym. Ja chciała bym tatę zabrać do domu, ale mama się bardzo boi, że nie zdoła mu pomóc. Co robić? Jak żyć dalej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum