Kasia*, niestety powinnaś również wziąć pod uwagę, że ze względu na wszystkie schorzenia towarzyszące, optymalne leczenie (nawet w tak wczesnym stadium) może ograniczyć się do leczenia objawowego. Wówczas diagnostyka, nawet najlepsza, na niewiele może się zdać. Poczekajmy jednak na wyniki konsultacji.
Kasia*, niestety powinnaś również wziąć pod uwagę, że
No właśnie pomimo, że ciągle gdzieś szukam, czytam, pytam to tak w głębi serca zdaję sobie sprawę, że mój Mąż chyba jedynie jest skazany tylko i wyłącznie na leczenie objawowe. Coraz częściej jak pomyślę o naświetlaniu w "ciemno" to mam bardzo mieszane uczucia, chociaż coś w środku mi podpowiada, że jednak nie zdecydują się na taki krok. Jak teraz po kolejnej konsultacji z Profesorem od onkologii radiologicznej (tak to nazywają) Mąż zostanie odrzucony, bo z jakiś względów znowu nie będzie można, to już będę wiedziała, że chyba przyszedł czas na leczenie objawowe i skupię się na tym, żeby na tyle to wszystko kontrolować, aby nie dopuścić do cierpienia i bólu. Pewnie nie obejdzie się bynajmniej u mnie bez rozmowy z psychologiem, bo jeśli chodzi o Męża, to On godzi się na wszystko i z pokorą przyjmuje każdą decyzję i dolegliwości, które zaczynają mu towarzyszyć ( bo np. od wczoraj z rana, mówi, że strasznie bolą go uda, ja mówię, że to mięśnie może czymś nadwyrężył - chociaż zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie miał czym - to On na to, że przecież jest taki chudy, to gdzie u Niego mięśnie, to kości Go bolą i nie wie od czego). Straszne to wszystko - ból, cierpienie i świadomość odchodzenia :(
Ktoś kiedyś powiedział, że o ile narodziny są czymś wyjątkowym i pięknym, to śmierć Panu Bogu się nie udała :(
Pozdrawiam wszystkich i czekam na konsultację.
Kasia
tęcza, Monika_Maria_Marika, dzięki za wsparcie i ciepłe słowa.
Jesteśmy po wczorajszej wizycie w CO i dalsze dwa tygodnie oczekiwania. Zostaliśmy wczoraj kolejny raz zapisani na 27 października do profesora od radioterapii onkologicznej w celu rozważenia naświetlania po bieżącym badaniu PET_CT (wzrost guza i większa metaboliczność).
Rozmawiałam wczoraj z naszym lekarzem o doc. Zielińskim z Zakopanego i jego metodach. Powiedział, że jak najbardziej wie o nich, ale one niestety nie są dla mojego Męża. Ten guz jest tak usytuowany, że aby pobrać tkankę do badania jedynym sposobem jest tylko i wyłącznie biopsja przez klatkę:( koniec i kropka, a metodą podjęcia jakiegokolwiek leczenia tylko ewentualna radioterapia "w ciemno". Żadne wycięcia guza ani chemia w naszej sytuacji nie wchodzą absolutnie w rachubę. Więc jeśli profesor nie wyrazi zgody, to zostaje nam tylko czekanie na dalszy rozwój wypadków.
Tyle w tym temacie, tak jak pisałam wcześniej medycyna bezradna :(
Jak patrzę na mojego Męża to aż serce mi się ściska :( Nie mogę uwierzyć, że teraz jeszcze drepcze - wolno bo wolno - ale drepcze, jeszcze staramy się żyć normalnie, ale w każdej chwili wszystko może pęknąć jak bańka mydlana :( STRASZNE TO WSZYSTKO.
Witajcie kochani. Jesteśmy po dzisiejszej wizycie u profesora onkologa w CO. Powiedział kategorycznie, że przy męża schorzeniach (kilkakrotne leczenie tbc, aspergiloza, candidoza) absolutnie bez rozpoznania nie zdecyduje się na żadną radioterapię, to jest narażenie życia pacjenta. On proponuje wykonać badanie EBUS, bo pojawił się węzeł chłonny i w ten sposób można spróbować pobrać materiał do oceny, może się uda. Więc juro kolejna wizyta w CO i wyznaczenie terminu badania EBUS. Mam nadzieję, że uda się szybko zrobić badanie i przede wszystkim, że uda się określić co to za guz. Boże jakby dało radę, to może jeszcze jakieś szanse moja chudzina będzie miał. Zapaliło się światełko w tunelu. Trzymajcie kciuki Kochani.
Pozdrawiam i dam znać. Życzę Wam wszystkim dużo siły.
Kasia
Witajcie
Przepraszam Was, że narazie żadnych konkretów, tylko krótkie wpisy informacyjne, ale w naszym przypadku nic nie można przyspieszyć. Mamy już termin badania EBUS. Mąż ma się zgłosić na oddział do CO 3 listopada. Zostanie tam na 3 dni i już na 10 listopada jest znowu zapisany do profesora onkologa. I tu moje pytanie, bo chyba coś nie bardzo pojęłam. Zrozumiałam, że badanie ma na celu próbę określenia tego guza poprzez pobranie materiału z zajętego węzła. Ale skoro na 10-ego już wizyta u profesora czy to znaczy, że tak krótko czeka się na wyniki czy pobranie materiału to raz i wynik histopatologiczny może być później, ale również po samym badaniu lekarz już będzie wiedział z czym mamy do czynienia?
Bardzo proszę doinformowanie.
Tak się boję, a zarazem jestem pełna nadziei, że może uda się ruszyć do przodu. Jak dobrze, że tu jesteście :tull
Witam. Mąż po badaniu EBUS. Pobrano do badania materiał TBNA W/CH 7.
Wynik: cellulae carcinomatosae carcinoma planoepitheliale.
Proszę, o ile to możliwe, o dokładne przetłumaczenie wyniku.
[ Dodano: 2015-11-10, 23:38 ] http://www.forum-onkologi...p=261648#261648
Czy ten wynik dokładnie oznacza, że w węźle podostrogowym są komórki nowotworowe i jest to rak płaskonabłonkowy?
missy, Bardzo dziękuję za potwierdzenie. Teraz mam kolejne pytania. Zostaliśmy na 23 listopada skierowani do Zakładu Teleradioterapii COI Warszawa (tam też jesteśmy pod stałą kontrolą). Profesor postanowił przygotować męża do podania radioterapii (innych możliwości jak pisałam wcześniej niestety nie mamy). Powiedział, że to będzie radioterapia radykalna (czyli mająca na celu wyleczenie), ale mąż ma tylko 10% szans :(
Moje pytania brzmią:
1. CZY NAŚWIETLANY BĘDZIE I GUZ I PRZERZUT (bo ten zajęty węzeł podostrogowy to jest przerzut)?
2. CZY PO RADIOTERAPII MĄŻ BĘDZIE BARDZO ŹLE SIĘ CZUŁ?
3. A JEŚLI TE NAŚWIETLANIA NIE DADZĄ ŻADNYCH POZYTYWNYCH EFEKTÓW TO CO DALEJ - JUŻ TYLKO OPIEKA PALIATYWNA?
4. CZY TE NAŚWIETLANIA MOGĄ SPOWODOWAĆ, POSTĘP CHOROBY (CHODZI MI O TO, ŻE POBUDZĄ TEGO RAKA)?
Narazie jeszcze nic nie wiemy jaka dawką mąż będzie naświetlany, ani ile cykli. Jak zgłosimy się do ZT, to najpierw ma być wykonany PET, żeby ocenić stan teraźniejszy (bo minęły już dwa miesiące od zeszłego badania), a potem symulacja i naświetlania.
Na dzień dzisiejszy wygląda to następująco: Klasyfikacja choroby: C34.3, stopień zaawansowania Profesor ocenił na co najmniej IIIA, bo jest nieoperacyjny i z przerzutem do węzła podostrogowego - mam nadzieję, że po badaniu PET nie okaże się, ze przez te dwa miesiące narobiło się tam bardzo dużo gorzej. Bardzo martwi mnie te tylko 10% szansy.
PROSZĘ MI POWIEDZIEĆ, CZY SYTUACJA NAPRAWDĘ JEST JUŻ TAK BEZNADZIEJNA?
Mąż jest słaby, szybko się męczy, boli Go w okolicach prawego płuca, ale jest jeszcze samodzielny i z tego co zaobserwowałam bardzo się boi (zaobserwowałam, bo jest skryty i jak już pisałam z pokorą przyjmuje te wszystkie wiadomości), ale ja Go znam od 29 lat. Tak bardzo się boję, że to wszystko może znienacka potoczyć się bardzo gwałtownie :(
Kasia*,
Radykalne naświetlanie obejmie guz oraz przerzut.
Mąż może czuć się gorzej zarówno w trakcie jak i po rth.
Jeśli leczenie nie przyniesie spodziewanych efektów to faktycznie leczeniem z wyboru będzie leczenie objawowe.
Naświetlania na pewno nie pobudzą raka.
Naświetlania będą najprawdopodobniej 5 dni w tyg. przez kilka tygodni, do osiągnięcia założonej dawki całkowitej ( 66-72 Gy podawne w frakcjach dziennych 1,8-2Gy). Albo do momentu akceptowalnej tolerancji leczenia.
Trzymam za Was kciuki, dużo siły życzę
missy, Dzięki wielkie za szybką odpowiedź.
Staram się być dzielna, bo przy Mężu muszę, nigdy nie pokażę mojego przerażenia, bo wiem, że On czerpie energię ze mnie, więc MUSZĘ. Ale wiem również, że nasza sytuacja jest zła i rokowania również - mam rację?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum