Masz rację, Tronca, choroba jest fatalna - nie wybiera i nie ma na nią mocnych. Ale każdy organizm walczy z nią inaczej i dlatego jestem pełna dobrych myśli, że z Waszą pomocą Tato łatwo się nie podda. Najważniejsze są wyniki krwi, żeby można było podać następną chemię. Dopóki trwa leczenie, toczy się aktywna walka - złe komórki ulegają niszczeniu i choroba jest po części kontrolowana. Dzięki za wiadomość i życzę dużo sił.
Dziekuje Agus...
To wazne ze ktos nam cos napisze i wesprze...
My mamy 2 chemie w Piatek... Najgorsze to te sciaganie plynow ustrojowych.... i zadnej pomocy... Moja mama musi to robic sama a do najprzyjemniejszych to nie nalezy....
Wczoraj tato mial straszna swedzawke o malo sobie ran nie narobil... Jak mowil myslsla ze sie wscieknie.. Ale polecilam mamie aby nasmarowala mu plecy swieza cytryna i pomoglo.. Dzieki Bogu...
Najwazniejsze ze wczoraj poprosil moja mame o spacer... I wzieli Nordic Walk i poszli przez las... Mam mowila chodz wracamy ale on chcial isc jeszcze troche oczywiscie posiadywajac po laweczkach na 5 minut..
Ale to byl jego pierwszy spacer od ponad 1,5 miesiaca.... Bo sam widzi ze ma straszny zanik miesni i kazalam mu sie ruszac aby nie mial boli... Wiec dobrze mu to zrobilo....
A jutro maja do chirurga ......
Moze ktos ma jeszcze jakas ide na swedzenie ktore jest skutkiem ubocznym chemii? Moze jakas masc ktora szubko pomaga etc...
Dziekuje i pozdrawiam wszystkich..
Tronca, jestem pełna podziwu dla Taty, że wybrał się na spacer, i to z własnej woli. To naprawdę dobry znak, że wraca do aktywności. A czy przy ściąganiu płynów ustrojowych nie mogłaby Wam pomagać pielęgniarka środowiskowa? Można chyba ubiegać się o taką opiekę. Z tym swędzeniem nie bardzo wiem, co doradzić, ale na pewno ktoś się w tej sprawie odezwie. Trzymajcie się mocno i oby do operacji :-).
Agnes kochana....Jakiej operacjii.Wypluj to...???
Tato mial juz 2 i wystarczy....
Tak my tez sie cieszymy ze chial isc na spacer.
Jutro maja do chirurga i powiedzial ze nie chce aby go zawozic samochodem ze chce pojechac autobusem...to sie przy okazjii przejdzie(z domu na autobus jakies 5 minut-autobusem 25 minut-potem drugi autobus 10 min-i potem juz tylko dojsc do szpitala jakies 3 minuty spacerkiem)Wiec jakis ruch dla niego..A skoro chce to dlaczego nie
Co do pielegniarki to mowilam mamie ze musi isc do hospicjum domowego aby juz go calkiem przyjeli pod swoje skrzydla.Bo jest juz zapisany bo tam jest klinika bolu ale zanim sie tam zapisal nie wiedzielismy jeszcze o gruczolakoraku.Wiec teraz musi mam wziac wyniki etc aby juz go zapisali na 100 procent.Ale tam jest tylko lekarz we wtorki,a akurat w tych godzinach maja chirurga...No ale mowilam mamie aby chirurga sie jutro zapytala czy moze isc do naszej przygodni i poprosic o taka pielegniarke...
Zobaczymy....
O kurczę, myślałam, że czekacie na "operacyjność" trzustki, żeby pozbyć się "dziadostwa" razem z naciekiem. Widać, nie doczytałam. Przepraszam za niezrozumienie. Tata, jak widzę, jest bardzo dzielny i silny. Cieszę się razem z Wami. U nas po diagnozie Ciocia prawie całkiem przestała wychodzić z domu, a potem już tylko leżała. O leczeniu poza naszym miejscem zamieszkania nie było mowy, bo Ciocia była strasznie słaba; mówiła, że nie da rady nigdzie dojechać, o siedzeniu w poczekalni już nie mówiąc. Wiadomo, że łóżko "wyciąga" z człowieka siły... Niech Tato rusza się jak najwięcej. Tak trzymać.
Dobrze że Twój tata sam z siebie próbuje przejść kilka kroków, mój chciał ale siły nie pozwalały, ciągle powtarzał"od jutra muszę zacząc chodzić, od jutra zaczne wszystko po trochu jeść", Kupiłam tacie rollator, cieszył sie jak dziecko, ale uzywał go właściwie tylko do łazienki ...
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Ewuś nic nie pisze bo nic się nie dzieje. Jutro druga chemia 1 serii. Ale od 2 dni tata miał super apetyt, biedny tyle jadł aż brzuch go bolał. Bo albo nie je nic, albo ma ataki głodu. Mam nadzieje że trochę przytył, jutro zobaczymy.
Aha tato miał ostatnio straszna wysypkę. Wiec jak czekał na chirurga poszli na oddział onkologi, już go tam znają, wiec pokazał jak go zsypało. I powiedziały że to raczej nie efekt uboczny chemii bo by wyszło na pierwszą dobę. Może jakieś jedzenie albo coś. Kazały brać dziennie tabletkę zyrteksu. I przynajmniej jest lepiej.
Dzisiaj go trochę mdliło, ale myślę ze to nerwy na jutrzejsza ponowna chemie. Jak by nie było zawsze to stres.
Albo znów mu się płyn zebrał. Ale nie kazali już ściągać tylko jutro zadecydują co dalej.
Wiec jutro będę wiedziała więcej.
A ty Ewa jak się trzymasz?
Pozdrawiam Was .
[ Dodano: 2013-10-11, 13:59 ]
Tato dziś nie miał chemii z powodu złych wyników krwi.
Musi się zregenerować jeszcze tydzień i może będzie w następny piątek.
Ja tylko pytam czy to dobrze czy źle?
Po prostu każdy organizm inaczej się regeneruje. Ale mam nadzieje że jak tydzien odpocznie to się jeszcze wzmocni.
Najważniejsze ze przytył 1,5 kg.
Ma apetyt teraz i oby tak dalej.
Wyjęto mu dren z brzucha. Miejmy nadzieje że teraz trochę ten płyn zwolni i nie będzie się zbierał.
Ostatnio miał spuszczany w sobotę, wiec prawie tydzień i nie było płynu, wiec może będzie dobrze.
Pozdrawiam.
Tronco a czy płyn zbiera się tylko w brzuchu? Pytam bo u nas szedł od nóg powoli coraz wyżej i wyżej, te dziwnie białe nogi miał już przez cały pierwszy cykl chemii, teraz sobie myślę i proszę kogoś o odpowiedz "czy tata w ogóle powinien dostać gemzar w takim stanie?"
Wydaje mi się, Tronco że jeśli jest chociaż najmniejsza poprawa to daje nam ona ogromną motywację i nadzieję a o to wszystkim na tym forum chodzi, czyż nie? Nie patrz na statystyki wierz, że Tata jeszcze z Tobą pobędzie! Chemia ma sporo skutków ubocznych, nawet jeśli jest podawana paliatywnie. Życzę Wam aby kolejny dzień był lepszy od poprzedniego!
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Hej Ewus.
Tak tylko w brzuchu. I niech tak zostanie....
Mial po pierwszej operacji maly zbiornik, ale usunieto go przy drugiej operacji .
Teraz czekamy ze w Piatek mu juz podadza 2 chemie bo to jest irytujace ze nie mozna pomoc a tylko w chemi i Bogu nadzieja.
Na razie sie cieszymy bo duzo je i ma apatyt.
Ale znow ma straszne biegunki. Po prostu przez niego wszystko przelatuje.
Zapisano mu jakies tabletki ale na razie nie dzialaly. A tak znow mu caly potas wypluka z organizmu.
Jak nie jedno to drugie.
Moze macie cos na biegunki???
Tata nie przyjmuje potasu w tabletkach ?
jest bardzo duży wybór. Może warto włączyć np Aspargin, jest bez recepty,
na kolejnej wizycie zapytaj lekarza czy może tata brać coś z potasem na stałe
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
tronca, przeczytałam Twój wątek, długą i trudną drogę przeszliście, trzymam kciuki by z dnia na dzień było lepiej! Powiedz tylko, czy potwierdzono w końcu, ze to jest rak trzustki? Gdzie było ognisko pierwotne? Czy też tak jak u nas w ogonie? dobrej nocy!
Hej Iwonka.
Nie po drugiej operacji napisali podejrzenie raka trzustki. Caly czas mówią o głowie bo tam jest nie operacyjny guz, ale w nim nie było komórek rakowych. Dopiero po drugiej operacji znaleźli gruczolakoraka w przerzucie do wątroby którego wycięto. Lekarz mówi ze dobrze ze go usunięto w całości. Ale nadal nie wiemy gdzie on siedzi. My mamy wiarę. Najgorszy to płyn jak sie zbiera bo znów tatę boli i nie ma apetytu. W piatek zobaczymy co bedzie ale mam nadzieje ze bedzie już chemia.
Dobranoc dziewczynki. Chociaz ja od tygodni bardzo złe sypiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum