Dawno nie pisałam.
Powoli trwają przygotowania do gwiazdki. Ta będzie wyjątkowa z wielu względów... Będziemy mieć dwie wigilie
Ponieważ moi teściowie chcą koniecznie mieć mojego męża u siebie, bo już od kilku lat nie byliśmy u nich na wigilii, a ja koniecznie chcę być z moimi Rodzicami, moja szalona Rodzina postanowił zrobić wigilię w środę, 23 grudnia
Żebyśmy nie musieli z mężem się rozdzielać i żeby wszyscy byli zadowoleni (padła też propozycja, żeby moi Rodzice przyjechali z nami do rodziców męża, ale Tata nie chce się przemieszczać, widzieć z dużą ilością ludzi, ma wszak osłabioną odporność). Tak więc 23.12. kameralna (ale dokładnie taka jak należy) wigilia w moim rodzinnym domu - tylko ja, mąż, Tata, Mama i Brat. A 24.12. rano jedziemy do teściów (mieszkają w innym mieście) na większą, rodzinną uroczystość. W pierwsze święto wieczorem wracamy do moich Rodziców.
Może to wszystko trochę dziwne, zakręcone i nie do końca tak, jak powinno być (chociaż dla mojej agnostyckiej rodziny święta to głównie ładna tradycja, nie przeżycie religijne), ale generalnie bardzo się cieszę, że tak to się udało poustawiać.
Tata po kolejnej chemii, chyba już pisałam. Na razie dostaje to samo. Po zakończonych pełnych 12 cyklach ponowna tomografia i prawdopodobnie kolejna operacja...
Ściskam Was wszystkich ciepło.