Widzę że muszę jeszcze dopisać parę słów z uwagi na to jak wielką rzeszę przyjaciół tutaj miała i jak wielu osobom jest teraz strasznie ciężko.
Monika odeszła spokojnie. Tego dnia, kiedy zmarła lekarka poinformowała ją że nie będą jej już leczyć ze względu na zaawansowanie choroby. Z tego, co wiem Monika przyjęła tę wiadomość ze spokojem. Widać już od jakiegoś czasu zdawała sobie sama sprawę z powagi sytuacji, ale z racji jej dobrego serduszka nie chciała obarczać innych swoimi rozterkami. Może myślała że się myli ? Że może jeszcze zaproponują jej jakieś leczenie? Tego nie wiem i zapewne się tego nigdy nie dowiemy.
Następnie poprosiła o kosmetyczkę, aby ładnie wyglądać. Zrobiła sobie paznokietki. Potem odwiedziła ją nasza koleżanka – amazonka, – która pożegnała się z nią około godziny 18.00. Wyglądała ładnie i spokojnie. Następnie poprosiła o księdza, który udzielił jej sakramentów. Wieczór podobno był spokojny, jej nic nie bolało, mąż cały czas był koło jej boku, któremu wyznała miłość i poczuła się senna. Zasnęła i tak odeszła. Pogodzona z losem, Bogiem i przy ukochanym mężczyźnie.
Wiem to od innych osób, ale chciałam się z Wami podzielić tymi informacjami, bo jakże przykra jest informacja, gdy ktoś z nas odchodzi tak samo jest Nam lżej na duchu, kiedy wiemy, że to odejście było godne i nie w samotności. Chciałam jeszcze nadmienić iż grupa amazonek które mieszkają w okolicach Warszawy były cały czas przy niej. Zawsze któraś, która akurat miała wolną chwilę wpadała do niej na jakiś czas. To poczytać, to pomasować albo tylko po to aby zwyczajnie pogadać. Z tego miejsca chciałam wszystkim bardzo podziękować bo ja osobiście nie mogłam być przy niej tyle czasu ile bym chciała.
Pożegnanie Moniki odbędzie się w środę 30 lipca o godz. 10.00 w kaplicy CO na Ursynowie (wejście B ).
Msza pogrzebowa o godz. 12.00 w Pruszkowie, w kościele parafialnym pw. Niepokalanego Poczęcia N.M.P na Żbikowie.