No cóż, jak widać jest to możliwe...
Najważniejsze, że masz robione badania i że operacja będzie tak szybko. Niewiele osób ma tyle szczęścia w nieszczęściu.
Przypomniała mi się jedna rzecz - zabierz sobie do szpitala kilka słomek do picia wody czy herbaty, bo kilka godzin po operacji może być Ci trudno normalnie pić z kubka.
Pozdrawiam:)
Cześć słoneczka kochane
dziewczyny ,ja miałam 5 lat temu wycięty guz ślinianki .Tak jak to było w waszym przypadku byłam u kilku lekarzy którzy mówili że to tylko ślinianka i żeby na razie nie ruszać .No to nie ruszałam a guz sobie rósł.... Poszłam na onkologię na Wawelską w Warszawie i lekarz oglądając mnie powiedział że to nie może być żaden nowotwór bo po 3 latach to już by mnie nie było.Jakże się mylił.
Zrobiłam sobie biopsję na Banacha -wyszło tumor mixtus-czyli nie bardzo grożny .
Zrobili mi operację i dopiero po zbadaniu wyciętego guza pani doktor powiedziała że jej przykro ale to jest guz złośliwy carcinoma adenoides cysticum.
Miałam 6 tygodni naświetlań.Pół twarzy poparzonej i rany od środka .Da radę wytrzymać.
Minęło już parę lat .Chodzę raz w roku na onkologię na Ursynów - za każdym razem bbbbbb. się boję bo mam dla kogo żyć .Trzymam za wszystkich chorych kciuki żebyśmy były zdrowe.buziaki .
Witajcie,
wczoraj właśnie wróciłam ze szpitala, operacja była w piątek - cały pobyt łącznie 6 dni. Wycięli tylko guza, ponieważ był umiejscowiony na węzle pomiędzy ślinianką podżuchwową i uszną. 24 godz. po operacji niemal cały czas spałam, na kroplówkach więc słomki nie były potrzebne ale dzięki Mamanel za radę.
W dzień czuje się nieźle ale noce niestety są nieprzespane. Już w szpitalu (2 spędzone noce po operacji) były "nocne akcje" z mierzeniem ciśnienia i badaniem przez lekarza dyżurnego i ta dzisiejsza spędzona w domu ! Mam cały czas mdłości, bóle brzucha, zawroty głowy - zwłaszcza wieczorem kiedy zamykam oczy i chyba najgorsze -bolący przykurcz szyjny. Tłumaczę sobie, że może to po narkozie, że minie ale kiedy? W piatek idę na zdjęcie szwów, wtedy powiem lekarzowi.
Teraz czekam tylko na wynik histopatologiczny - powinien być 5 listopada.
Cieszę się Mamanel, że u Ciebie dużo lepiej- trzymaj się cieplutko.
Trzymam kciuki za dobry wynik histopatologiczny
Po operacji nie mogłam za bardzo poruszać głową przez kilka dni, ale po miesiącu wróciło do normy. U mnie nerw twarzowy był tylko lekko "ruszony" i niedomykały mi się usta z jednej strony, nie mogłam też się uśmiechać normalnie, ale po jakimś czasie to samo ustąpiło.
Co do bólów brzucha - u mnie tego nie było Koniecznie powiedz o tych objawach lekarzowi. Ale skoro tak nagle się pojawiły po operacji, to zapewne są związane z narkozą. W którym miejscu Cię boli brzuch?
Mdłości i zawroty głowy zdarzają mi się do dziś ale już rzadko.
Pozdrawiam i życzę szybkiego dojścia do siebie
Odczuwam bóle w okolicy pępka, tam gdzie dostawałam zastrzyki na rozrzedzenie krwi (do tego dziwne odgłosy poburkiwania i przelewania), przy tym jeszcze parcie na pęcherz. Dzwoniłam do internisty - przypuszcza że to może wirus Rota, polecił by kontrolować temperatrurę a w razie pogorszenia jechać do lekarza który operował.
[ Dodano: 2009-10-21, 12:07 ]
Mamanel wielkie dzięki za życzenia
Kacha21 jak się czujesz? Mam nadzieję, że już jest ok? Wkrótce będzie wynik, trzymam kciuki
Banialuka, witaj
Byłam na wizycie u mojej pani onkolog. Obejrzała mnie i stwierdziła, że wyglądam świetnie i że na następną wizytę zaprasza mnie za 6 miesięcy a nie za 3. Nie dostałam żadnych skierowań na badania kontrolne.
Czuję się dobrze, zresztą zrobiłam sobie część badań prywatnie i wiem, że jest ok. Zrobiłam tez kolejne USG jamy brzusznej i okazało się, że to co było podejrzane okazało się naczyniem krwionośnym.Gdybym nie robiła sama tych badań, to pewnie nie byłabym spokojna.
Po wizycie kontrolnej w CO, skontaktowałam się też z moim lekarzem - laryngologiem, który mnie operował i ten kazał się pokazać za 3 miesiące u siebie. To jest młody laryngolog, bardzo zdolny, bardzo zajęty i mam wrażenie, że czuje się odpowiedzialny za życie i zdrowie swoich pacjentów jak mało który lekarz. Naprawdę, życzę mu jak najlepiej, bo to złoty człowiek. No i mam nadzieję, że pomimo nawału pracy nie przejdzie mu to poczucie odpowiedzialności
Ech... muszę się komuś wypłakać, nie mam komu, więc napiszę tutaj...
Chodzi o moją córeczkę. Ma niecałe 1,5 roku.
Niestety, w sierpniu zobaczyłam że małej coś tak jakby wystaje przez skórę w okolicy kości poniżej szyi, które układają się w literkę V :( Okazało się że to guzek - mały, ruchomy i twardy.
Pediatra kazał obserwować (bo może guz zniknie) i przyjść za miesiąc. Po miesiącu zrobiliśmy badania krwi i pojechaliśmy na USG, ale mała tak się wyrywała, że niewiele udało się sprawdzić. Lekarz powiedział, że węzły chłonne szyi nie są widoczne i tarczyca ok, ale samego guzka nie mógł uchwycić. Powiedział, że to może być włókniak wielkości ok. 2 mm.
Niedawno znowu byliśmy u pediatry, kazał iść do chirurga dziecięcego, dał nam skierowanie. Jesteśmy zapisani na 18 listopada. Przedtem zapisałam małą na USG prywatnie, mam nadzieję że tym razem uda się zrobić to badanie.
Boże, tak się martwię. Płakać mi się chce czasami. Moja choroba, to nic. Ale gdyby moje dziecko miało cierpieć... nie wiem jak dałabym radę radzić sobie z tym wszystkim...Jestem i tak już psychicznie wykończona ale myślałam, że już będzie dobrze. Nie spodziewałam się, że może być jeszcze gorzej...
Może ktoś z Was zna podobny przypadek, albo może polecić dobrego specjalistę dziecięcego w Warszawie?
Wiem, że może być dobrze, ale jak tylko pomyślę, że małą może czekać jakaś operacja to robi mi się słabo.
Do tego jesteśmy całkiem same. Rodzina daleko, przyjaciółki wystraszyły się mojego raka i właściwie kontaktujemy się ze sobą coraz rzadziej. Rodziny nie mam serca dręczyć tym wszystkim - siostra oczekuje na swoje maleństwo, rodzice i tak za dużo oberwali stresu przez moje przejścia. W nowej okolicy nie znam nikogo. Mam teraz tylko Was...
Kochana nie martw sie na zapas-nic Ci to nie da.Córcia bedzie odczuwała Twój strach i tym bardziej wykonanie badania będzie trudne... Nie wiem,czy to co napiszę Cie pocieszy ale może chociaż trochę.
Mój syn urodził sie z takim małym guzkiem. -nie wiem jak dokładnie okreslić położenie ale w miejscu gdzie kończy się czyja a zaczyna klatka piersiowa. Byłam przerażona. Od razu poszłam z nim do chirurga dzieciecego,który po obejrzeniu stwierdził ze jest to włókniak i żeby obserwować i nic nie robić. Że z czase, powinien wchłonąć się. Syn ma dzisiaj 15 lat. I faktycznie po tym czymś nie ma śladu. Rozeszło się. Mam nadzieję ze z Twoja małą bedzie tak samo!!!
A co do przyjaciól-to moi"przyjaciele"praktycznie wszyscy się odwrócili jak zachorowałam-tak jakby ta choroba była zaraźliwa.Został przy mnie tylko jeden-prawdziwy. Znamy się już 25 lat i pomimo dzielącej nas odległosci zawsze mogę na niego liczyć. To jest prawdziwy przyjaciel.
Mamanel,niestety nie mogę pomóc jeśli chodzi o guzek ale mam sposób co zrobić ,aby można było w spokoju przeprowadzić badanie.
Córeczka miała 1,5roczku jak dostała dziwne objawy(cuchnące wymioty,napady złości i częsty płacz,a nawet histeria).Po jakimś czasie,po dłuższej obserwacji,także psychologicznej dostaliśmy skierowanie do szpitala.
Miała wiele badań-usg,badanie dna oka,cewnikowanie,gastroskopię,parę razy pobieraną krew i także eeg głowy na którym dziecko musi leżeć nieruchomo-co w takim wieku graniczy z cudem .
Lekarka poradziła, abym w dzień badania obudziła córeczkę o 4 rano i za nic nie pozwalała zasnąć już.Szczerze mówiąc,to męczarnia była straszna,bo to nie jest łatwe,ale podziałało idealnie.Badanie było dopiero koło11 godziny,bo przed eeg jeszcze inne były robione.Ale księżniczka zasnęła natychmiast po wejściu do gabinetu i było jej obojetne co przy niej jest robione.
Po tym wszystkim okazało się ,że to silna alergia pokarmowa,która porobiła już trochę złego w brzuszku.Dopiero teraz po ciągłej diecie(po3latach),testy wyszły super i pomalutku będziemy wprowadzać "normale" jedzonko.
Jestem pewna,że Twoja córeczka jest i będzie zdrowa!
Wybacz ,że się rozpisałam
Pozdrawiam
Mamanel niestety nie pomogę w sprawie guzka ani w sprawie specjalisty Ale jestem pewna ze to nic poważnego !!! Nawet nie myśl że może byc inaczej!!! Trzymam kciuki zeby udało sie zrobić badanie które potwierdzi ze to tylko włókniak. Życzę Wam obu zdrówka
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Słuchaj nie możesz się martwić na zapas. Zdaję sobie sprawę, że przez swoją chorobę na hasło "guz" zapala się czerwone światło ale jestem przekonany, że to nic groźnego i szybko o sprawie zapomnicie co nie zmienia faktu, że zmianę trzeba zbadać i mieć 100 % pewności.
Życzę Tobie i córce duuuużo zdrówka
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum